Wokół pałacu

W Warszawie w centrum miasta stoi budowla, która ma 237 metrów wysokości, jest punktem orientacyjnym dla turystów, ale też mieszkańców. I niemal regularnie wybuchają burzliwe dyskusje, co zrobić z tym hojnym podarunkiem bratniego mocarstwa zbudowanym w latach 50. XX wieku, który stał się z czasem jednym z symboli stolicy, zabytkiem, a zarazem budynkiem budzącym najbardziej destrukcyjne myśli.

Tym razem pretekstu do sporów o pałac dostarczyła okładka pierwszego numeru „Vogue Polska”, pisma modowego o ponadstuletniej tradycji, nazywanego biblią mody. Zdjęcie przedstawia dwie polskie modelki, które zrobiły karierę w świecie mody, a bohaterem drugiego planu jest rozmyty w jesienno-zimowej mgle, a może raczej tonący w smogu, poszarzały i przechylony Pałac Kultury i Nauki. Dopełnieniem depresyjnego klimatu jest dostojna i tajemnicza, rzecz jasna, czarna wołga stojąca na powichrowanej kostce brukowej Placu Defilad.

Autor okładki to Juergen Teller, jeden z wielkich fotografów mody. Jego zdjęcia, z użyciem płaskiej lampy błyskowej oraz prostych aparatów analogowych, tworzą efekt oschłości, szorstkości, ascetyczności. Również zwyczajności; fotografia okładkowa nie została poddana żadnej estetyzującej obróbce graficznej.

Opinie o niej są spolaryzowane: Genialna!, Smutna, szara jak Polska cała, To ma być okładka „Vogue’a”?! A więc: Warszawy i Polski portret czy stereotyp? A może gra ze stereotypem? Metafora stolicy i kraju? Surowy, brutalistyczny, szarobury obraz miasta zamiast oczekiwanych i typowych dla pism modowych feerii barw i wystudiowanego piękna? Prowokacja artystyczna? Nowy trend okładek w segmencie prasy modowej: wyostrzona prawda zamiast wysmakowanych ujęć oryginalnych modelek? Niedbałość zamiast perfekcji?

Sam fotograf mówi: „Szczególnie zafascynowała mnie przestrzeń wokół pałacu. Cały ten bałagan, który tyle mówi. Z jednej strony – stare samochody, budki z kebabami, no i jeszcze ten zaparkowany w centrum miasta samolot”.

Estetyka zwyczajności i brzydoty w fotografiach Tellera dla „Vogue Polska” (także całej sesji, której tematem jest Polska i Polacy) ożywiła debatę o pałacu i jego dalszym losie. Z jednej strony: zachować zabytkową budowlę, która wrosła w pejzaż miasta, z drugiej – zburzyć, zrównać z ziemią znienawidzony symbol dominacji radzieckiej. Dyskusji towarzyszą wizualizacje panoramy warszawskiej bez górującego nad nią pałacu; dzięki e-instrumentarium dyskusja, jak zlikwidować pałac, staje się bezprzedmiotowa.

Warszawa bez swojego najwyższego budynku? Zygmunt Miłoszewski w najnowszej powieści Jak zawsze udowadnia, że to możliwe. W stworzonej przez pisarza rzeczywistości alternatywnej po wojnie Polska wiąże się politycznie z Francją. Nie istnieje zatem PRL, nie ma sojuszu polsko-radzieckiego, eo ipso nie wybudowano „daru narodu radzieckiego dla Polski”. Nie ma więc pałacu i architektonicznego socrealizmu, bo historia ułożyła się inaczej.

Ale w rzeczywistości niefikcjonalnej Pałac Kultury i Nauki stoi już od 63 lat. I oby dyskusja o nim i jego przyszłością zachowała wymiar symboliczny.