Do czego służy książka?

Odpowiedź: do czytania jest zbyt oczywista. A zatem: do wertowania, skanowania, oglądania, wąchania, słuchania. Także do… posiadania. W tej ostatniej kwestii zdania są podzielone. Zagorzali zbieracze podzielają przekonanie Cycerona: „Dom bez książki jest jak ciało bez ducha”, które to porównanie José Martí ubarwił: „Dom bez książek jest jak plaża bez słońca”. Pozornie koszmar, ale są przecież wielbiciele morza i plaż w dni pochmurne i mgliste, kiedy kolory nie są tak banalnie piękne. Po drugiej stronie znajdują się zatem minimaliści, którzy widzą w zbiorach i kolekcjach książek tylko przedmioty zbierające kurz i zagracające wnętrze. Nie oznacza to niechęci do książek w ogóle, do ich czytania, a tylko powściągliwość w gromadzeniu książek.

Zresztą zamiast ustawiać książki na regałach i borykać się z ich nadmiarem, można czytać e-booki, a na półce ustawić czytnik. Czy nowy styl kontaktu z książką oznacza zmierzch biblioteki w formie, do jakiej przyzwyczaiła nas wielowiekowa tradycja, z regałami (ich definicja brzmi: mebel biblioteczny służący do przechowywania książek) wypełnionymi setkami, tysiącami książek?

Kilkadziesiąt lat temu Jorge Luis Borges napisał utopijne opowiadanie o wszechświecie jako bibliotece składającą się z nieokreślonej „i, być może, nieskończonej liczby sześciobocznych pokojów”, a każdy z nich zawierał „dwadzieścia szaf, po pięć szaf na każdy bok”; każda szafa mieściła „trzydzieści dwie książki znormalizowanego formatu”. Taka biblioteka stworzona przez pisarza wizjonera powstała już w rzeczywistości wirtualnej. A codziennie korzystamy z bibliotek istniejących w sieci, które oferują miliony książek.

I właśnie w internecie, w fotografii społecznościowej powstała kolejna moda: shelfie. To nie błąd w zapisie, ale neologizm nazywający efektowne ujęcie półki, na której znajdują się przedmioty ułożone tak, by tworzyły artystyczną całość nawiązującą do malarskiej martwej natury. Ulubionym motywem tej tendencji jest fotografowanie wysmakowanych kompozycji z książkami. Tak więc przestała obowiązywać przestroga: „Nie należy sądzić książki po obwolucie” (Ray Bradbury), teraz – dzięki shelfiemanii – w cenie są „książki, których grzbiety i okładki stanowią najlepszą ich część (Charles Dickens).

Regały w formie klasycznej mają silną konkurencję w postaci tworzonych przez designerów półek (choć to słowo słabo oddaje ideę i wygląd takich mebli) przeznaczonych do eksponowania kilku tylko egzemplarzy pięknych książek. Niewielu – bo stylowe kompozycje zwykle są minimalistyczne.

Czy są to ulubione książki? Chyba nie: przecież kryterium aranżacji stanowią nie preferencje czytelnicze, ale wizualne wrażenia estetyczne. Ale ta moda, z pewnością chwilowa, zwraca uwagę na książkę jako przedmiot sztuki. Tak jak z rozmachem dokonuje się powrót płyt winylowych, może też książka papierowa pozostanie w naszych domach. Pytanie Oscara Wilde’a: „Mając wolność, kwiaty, książki i księżyc, któż nie byłby w pełni szczęśliwy?” jest chyba retoryczne.