Celem konferencji była wymiana opinii i wyników badań prowadzonych przez doktorantów oraz studentów różnych dyscyplin naukowych. Spotkanie poświęcone było relacjom pomiędzy Kościołem i wiarą a różnymi dyscyplinami naukowymi, m.in. teologią, filozofią, językoznawstwem, prawem, fizyką, naukami przyrodniczymi czy historią.
– Rola, jaką w historii Europy i świata oraz w ukształtowaniu się kultury zachodniej odegrały kościoły chrześcijańskie, jest nie do przecenienia. To rola niebagatelna, niezależnie od tego, czy oceniamy ją dobrze, czy źle. Studiując historię i teologię, odniosłem jednak wrażenie, że historia Kościoła jest bagatelizowana, i to był główny powód zorganizowania tej konferencji – mówił we wprowadzeniu moderator dyskusji student ISM Piotr Miśta.
Referat wprowadzający ks. dr Bartłomiej Kuźnik z Katedry Teologii Pastoralnej, Liturgiki, Homiletyki i Katechetyki UŚ poświęcił bryle katedry jako symbolowi powracającemu. Zwracał uwagę, że greckie słowo cathedra oznaczało pierwotnie ‘siedzenie, krzesło, ławkę’, dopiero potem tron biskupi, a jeszcze później katedrę jako budowlę. Od X wieku w Europie bardzo starano się, aby katedry i w ogóle kościoły orientować, tzn. ustawiać część prezbiterialną w kierunku wschodnim – ze wschodu bowiem, według Ewangelii św. Mateusza (Mt 24,27), ma nadejść Chrystus w dniu ostatecznym.
– Spośród kościołów w Katowicach zorientowane są m.in. ewangelicki kościół Zmartwychwstania Pańskiego, kościół mariacki, kościół pw. świętych Piotra i Pawła – pierwsza katowicka katedra, podobnie katedra sosnowiecka – wyliczał ks. dr Kuźnik, który zakończył pozytywną w jego odczuciu statystyką: katedra Notre Dame jest najchętniej odwiedzanym zabytkiem we Francji.
W panelu studenckim zatytułowanym „Wokół teologii” przedstawiono zagadnienia stosunku wiary i nauki w rozwoju myśli filozoficznej św. Augustyna (Natalia Foryś); wpływu dokonanej przez św. Tomasza z Akwinu recepcji filozofii arystotelesowskiej na scholastykę średniowieczną (Tomasz Wróblewski); sceptycznych konsekwencji niesceptycznych założeń epistemologicznych, jakie zastosowali komentatorzy Sentencji Piotra Lombarda – Henryk z Gandawy, Jan Duns Szkot i William Ockham (mgr Łukasz Tomanek); postulatu wzajemnego uzupełniania się wiary i nauki wynikający z analizowanych tekstów Jana Pawła II (Justyna Kapłańska) oraz teoretycznych założeń teolingwistyki, nauki zajmującej się badaniem wszelkich zachowań mownych wynikających z założenia, że Bóg istnieje (mgr Izabela Skrobak).
Następnie dr hab. Lech Krzyżanowski z Zakładu Historii Najnowszej 1918–1945 UŚ wyliczył korzyści, jakie na mocy konkordatu z 1925 roku uzyskały Kościół katolicki i II Rzeczpospolita. Dla strony kościelnej były to m.in. swoboda komunikacji z kościelnym zwierzchnictwem i brak kontroli państwa nad korespondencją, listami apostolskimi czy orędziami, gwarancje specjalnego traktowania duchownych w sądach powszechnych w sprawach karnych oraz obowiązek nauczania religii w szkołach powszechnych i średnich. Liczne gwarancje zyskało również państwo polskie: Watykan miał dostosować granice diecezji do granic państwowych (niektóre tereny I RP podlegały administracji kościelnej ze stolicą poza granicami Polski, np. Górny Śląsk należał do diecezji wrocławskiej ze stolicą w niemieckim Wrocławiu), prezydent RP miał aprobować kandydatów Stolicy Apostolskiej na biskupów, biskup przed objęciem urzędu musiał złożył przysięgę na wierność państwu w imieniu swoim oraz podległego mu duchowieństwa.
Drugi panel studencki – „Wokół prawa” – dotyczył wzajemnych powiązań prawa rzymskiego i chrześcijaństwa. Kościół w pierwszych wiekach uznawał prawo rzymskie i wzorował na nim pewne zapisy prawa kanonicznego (Dominik Mizerski). Z kolei zakazująca lichwy etyka chrześcijańska wpłynęła pozytywnie na rzymskie prawodawstwo w kwestii swobody kontraktowej (Klaudia Raczek). Także prawne rozumienie małżeństwa uległo zmianie pod wpływem doktryny chrześcijańskiej – małżeństwo nie było tylko stosunkiem czasowym (istniejącym dopóki zachodzi jego intencja – affectio maritialis), ale przede wszystkim aktem połączenia na całe życie jednego mężczyzny i jednej kobiety (Karol Żyła).
Dr Łukasz Lamża, pracownik Wydziału Filozoficznego Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie, już w tytule swojego wystąpienia zawarł dość kontrowersyjną hipotezę, że fizycy są ateistami częściej niż inni naukowcy. Powoływał się na badania (1646 respondentów, w tym 241 fizyków) przeprowadzone w 2007 roku wśród amerykańskich naukowców (E. Ecklund, Ch. Scheitle: Religion among Academic Scientists: Distinctions, Disciplines, and Demographics): aż 40,8 proc. fizyków stwierdziło, że nie wierzy w Boga, a tylko 6,2 proc., że nie ma żadnych wątpliwości co do istnienia Boga (trzeba zaznaczyć, że badania obejmowały tylko uczonych pracujących na 21 elitarnych uczelniach badawczych, a zbliżone wyniki procentowe – odpowiednio 41,0 oraz 7,4 proc. – zanotowali biolodzy).
– Stawiam hipotezę, że fizycy są najczęściej osobami niewierzącymi, ponieważ najczęściej ze wszystkich naukowców doświadczają w pracy zupełnego wyjaśnienia problemu. W naukach przyrodniczych – ze względu na mnogość faktów i niedoskonałość modeli – osiąga się tylko pewien poziom prawdopodobieństwa, że wynik jest słuszny – stwierdził dr Lamża, wskazując, że w naukach formalnych (w matematyce czystej i fizyce teoretycznej) możliwe jest osiągnięcie pewności stuprocentowej (dowodu).
Z dr. Lamżą polemizowała prof. zw. dr hab. Alicja Ratuszna z Zakładu Fizyki Ciała Stałego UŚ: powołała się na osobiste doświadczenia (znajomość z wieloma fizykami wierzącymi) oraz skonstatowała, że fizyka bada stan zastany, ale nie potrafi odpowiedzieć na pytanie, skąd się to wszystko wzięło.
– Nawet fizycy kwantowi kapitulują w obliczu badanych zjawisk – przekonywała pani profesor.
W trzecim panelu studenckim („Wokół biologii”) poruszono kwestie procesu Galileusza przychylającego się do teorii kopernikańskiej (Michał Urbankiewicz); stanowisk Kościoła katolickiego wobec teorii ewolucji, a więc – kreacjonizmu (ewolucjonizmu teistycznego), poglądów Piusa XII i Jana Pawła II oraz inteligentnego projektu kard. Schönborna (Ewelina Rąpała); luk metodologicznych w rozumowaniu Richarda Dawkinsa, autora słynnej książki Bóg urojony (Piotr Podmorański); relacji duszy i/lub umysłu do ciała od starożytności aż po współczesną neuronaukę (mgr Mateusz Tofilski) oraz podobieństw i różnic między kierownictwem duchowym a psychoterapią (mgr Magdalena Biolik).
Ożywioną dyskusję wzbudził referat Piotra Podmorańskiego. Jeden z uczestników, który przedstawił się jako „psychoterapeuta niezwiązany z żadnym wyznaniem”, protestował przeciwko nazywaniu wywodu Dawkinsa zwykłym „gimboateizmem”.
– Stosuje metodę kontrowersyjną, ale ciekawą: pyta, czy człowieka postępującego tak jak Bóg w Starym Testamencie moglibyśmy uznać za dobrego. Poza tym Dawkins chce, aby ateizm nie był jedynie opcją przeciw czemuś, ale żeby stał się opowiedzeniem za wartościami humanistycznymi – zwracał uwagę słuchacz.
Dr hab. Mariusz Wojewoda z Instytutu Filozofii UŚ zastanawiał się nad problemem natury ludzkiej. W filozofii i teologii wypracowano różne stanowiska: według jednych człowiek ma predyspozycje do dobra, według innych – do zła, a normy zachowania wynikają jedynie z umowy społecznej. Niektórzy uważają, że predyspozycję do dobra osłabił grzech pierworodny, ale niektórzy stwierdzają, że natura ludzka jest z definicji neutralna i to kultura kształtuje nasze dyspozycje.
Na czwarty panel studencki – „Wokół edukacji” – złożyły się referaty na temat różnic w funkcjonowaniu średniowiecznych uniwersytetów w Bolonii i Paryżu (Dominika Łowisz), charakterystyki szkolnictwa jezuickiego w I Rzeczypospolitej (Kamil Kołodziej), osiągnięć reformacji w zakresie edukacji (mgr Anna Stebel), edukacji medialnej w nauczaniu papieży Benedykta XVI i Franciszka (Katarzyna Zych), a także trudnej historii nauczania religii w okresie PRL-u – katecheza wróciła do szkół w roku szkolnym 1990/1991 (Marta Blacha).
Podsumowaniem konferencji był wykład ks. dr. Grzegorza Strzelczyka z Katedry Teologii Dogmatycznej i Duchowości UŚ, który stwierdził, że jeśli naukę stawia się w przestrzeni racjonalnej, to automatycznie wiarę sytuuje się w przestrzeni irracjonalnej, ale u siebie nigdy takiej opozycji nie zaobserwował.
– Może zatem opozycja występuje w innym miejscu? Proszę zwrócić uwagę, że chrześcijaństwo rodzi się jako kontestacja pewnej tradycji. Jezus nie chce się zmieścić w tradycji judaistycznej, ale nie chce też z niej wychodzić. Chrześcijaństwo jest więc zarówno narracją o kontestacji, innowacyjno- krytycznej, jak i narracją o silnym autorytecie. Wydaje mi się, że to mechanizm uniwersalny – przekonywał ks. dr G. Strzelczyk.
Chrześcijaństwo rozpoczyna się jako ubogie we własną narrację, przyswaja więc elementy innych kultur i nurtów filozoficznych (np. hellenistyczny logos w prologu Ewangelii św. Jana). Rola autorytetu w początkach chrześcijaństwa była stosunkowo niewielka, chodziło raczej o innowacyjną kontestację. Kiedy jednak Kościół zyskał mocną pozycję polityczną, jego dorobek stał się niepodlegającym dyskusji auctoritas. Na polemikę z nim zdecydował się w XII wieku Abelard, który w dziele Sic et non (Tak i nie) zestawił sprzeczne zdania autorytetów teologicznych na te same tematy w obrębie doktryny chrześcijańskiej.
– Potem co prawda Abelard przegrał spór teologiczny z Bernardem z Clairvaux, ale 100 lat później teologia będzie posługiwać się scholastyczną metodą Abelarda. Dla mnie to właśnie on jest pierwszym człowieka Oświecenia – podsumował ks. dr Strzelczyk.
Organizatorami konferencji były Studenckie Koło Naukowe Historyków oraz Niezależne Zrzeszenie Studentów UŚ. Funkcję opiekuna naukowego konferencji pełnił dr hab. Maciej Fic z Instytutu Historii UŚ.