Obchodzimy w tym roku 20 rocznicę śmierci profesora Józefa Pietera: psychologa, pedagoga, nauczyciela, działacza oświatowego… człowieka, którego lista zajęć, dzieł, osiągnięć mogłaby być dłuższa niż cały ten tekst.
Kiedy mówi się o czyichś dziełach, pracach, osiągnięciach życiowych, kiedy człowiek ma wystąpić w roli „biografa”, kwestią o podstawowej wadze jest kontekst emocjonalny, w którym umieszczamy autora tych dzieł. A nic nie daje lepszego kontekstu niż wspomnienia osobistych kontaktów, doświadczeń i doznań, które po latach okazują się wcale nie tak ulotne: tkwią mocno w pamięci, zakorzeniają się w niej, można powiedzieć, że przeszły próbę czasu. Jak zwykle, są to najczęściej doświadczenia bardzo namacalne, zmysłowe, można powiedzieć proste i konkretne, niczym klasyczny już smak Proustowskiej magdalenki przywracający czas utracony...
Profesor Józef Pieter (1904 – 1989)
Jesień 1968, na początku roku akademickiego – złota, typowa, polska – taka została w pamięci. Budynek (już) Uniwersytetu Śląskiego przy ulicy Szkolnej w Katowicach. W porównaniu z typowym dla tamtych lat wyglądem miast – inny klimat, nastrój, inne przestrzenie, czerwona, przybrudzona cegła, bardzo różna od kolorów blokowisk „porastających” w owych latach nasze miasta. Coś z atmosfery dawnego uniwersytetu, jakiś genius loci, żyjący może w murach starej szkoły? Wykłady Profesora Józefa Pietera: wprowadzenie do psychologii dla studentów pierwszego roku psychologii. Pierwszy rocznik tego kierunku. Czuliśmy, że to rodzaj eksperymentu dla pracowników nowej uczelni i dla jej studentów...
Wykłady Profesora były, czegokolwiek by nie dotyczyły – jak dziś pamiętam – raczej pokazywaniem wagi pewnych idei, niż ich szczegółowych treści. Pozostawały w pamięci, ponieważ Profesor nigdy nie był obojętnym, neutralnym referentem. Wymieniał pewne idee i łatwo było zrozumieć, że ma do nich osobisty stosunek. Nie omawiał ich, On je przeżywał. Pamiętam, że mówiąc o historii idei filozoficznych i psychologicznych ilustrował je w specyficzny sposób: wybierał książkę właściwego autora ze stosu leżącego na stole, pokazywał ją unosząc w górę i dobitnie nią potrząsając. Były to zazwyczaj tomy biblioteki klasyków filozofii, oprawne w szare, ascetyczne okładki. A my studenci, wlepialiśmy w te niepozorne okładki oczy i większość z nas po raz pierwszy w życiu dowiadywała się, że istnieli tacy filozofowie, jak Platon, Lukrecjusz, Demokryt, Spinoza, Berkeley i Hume....Ktoś z nas teraz wyzna – niewiele do nas docierało. Było to jednak wprowadzenie w inny, nieznany świat, po którym Profesor był przewodnikiem, i który intensywnie tworzył przez dziesiątki lat.
***
Wspomnienia o ludziach, którzy odeszli są chyba najważniejsze, ale oprócz nich istnieją materialne pozostałości i wytwory – prace, książki, dzieła różnego rodzaju. Dopiero ich znajomość połączona z osobistymi doznaniami umożliwia w miarę wiarygodne naszkicowanie portretu konkretnego człowieka. Kierując się tym przekonaniem, przypomnę kilka podstawowych faktów z życia i działalności Profesora. Można je ująć, dla uporządkowania – a także i z konieczności wobec ograniczonej objętości tego wspomnienia – w kilka grup.
W pierwszej, trzeba by wymienić głównie prace pisane i drukowane o treści naukowej, filozoficznej, popularyzatorskiej. Około 220 publikacji nie licząc wznowień, publikacji o ogromnej różnorodności i zakresie tematycznym. Są to dzieła dotyczące historii filozofii, filozofii, pedagogiki, w szerokim zakresie psychologii – od prac badawczo-eksperymentatorskich, poprzez przegląd niemal wszystkich problemów ogólno-psychologicznych do dzieł praktyczno-organizatorskich, dotyczących badań i praktyki psychologicznej. W tej kategorii wyróżniłbym trzy główne wątki, świadomie pomijając inne, bardziej rozproszone. Trzy poniższe uważam za najważniejsze jeśli chodzi o ich oryginalność i znaczenie, głównie dla psychologii – prace z tych obszarów przeszły „próbę czasu”, do dziś są czytane, ważne.
Wątek naukowo-metodologiczny: skupienie nad istotą nauki, metody poznania, epistemologii i metodologii badań. Mniej więcej 1/10 prac to dzieła na temat nauki, poznania, metodologii, itp. wchodzą w ten obszar również prace na temat organizacji nauki i jej praktyki, na przykład oceniania prac naukowych, krytyki, psychologii pracy naukowej, jej uwarunkowań i tworzenia warunków działalności badawczej.
Idea biografizmu, biografii ogólnej (Biografia ogólna, 1946; Życie ludzi, 1972): ujęcia życia w jego konkretach – praktycznie pierwsze w polskiej psychologii koncepcje nurtu obecnie zwanego psychologią rozwoju na przestrzeni życia. Kilka prac Profesora w tej dziedzinie, zwłaszcza Biografia ogólna wprowadziło te idee do polskiej psychologii znacznie wcześniej niż pojawiła się ich prawdziwa erupcja w psychologii zachodniej, zwłaszcza w latach siedemdziesiątych.
Nurt poznawczy: są to zainteresowania i ich konkretny wyraz w postaci prac badawczych nad wiedzą, jej nabywaniem, uczeniem się, nauczaniem i jego przeróżnymi aspektami, organizacją i strukturą wiedzy oraz społecznymi i organizacyjnymi aspektami funkcjonowania wiedzy: pedagogiką, nauczaniem, dydaktyką szkoły wyższej, itp.
Drugi obszar aktywności Profesora, to jego działania w dziedzinie organizowania placówek oświatowych, szkół, pism, wydawnictw i praca dydaktyczna. Trzeba tu wspomnieć organizację Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Katowicach, Śląskiego Instytutu Naukowego, stworzenie na WSP kierunku wychowanie techniczne, działalność wydawniczą – szczególnie zainicjowanie i wydawanie kwartalnika „Chowanna”, który do dziś funkcjonuje jako forum pedagogiczno-psychologiczne dla środowiska śląskiego. To działania zarówno koncepcyjne i „ideowe”, jak i praktyczno-organizacyjne, związane z powstaniem Uniwersytetu Śląskiego w 1968 roku. To również udział w pracach komitetów i komisji naukowych Polskiej Akademii Nauk, w wielu dziedzinach. Daleko tu do wymienienia wszystkich takich działań i ich obszarów...
Oczywiście, w tej kategorii mieści się również długoletnia praca dydaktyczna, w różnych szkołach, instytucjach, praca nauczyciela, wychowawcy, promotora i mistrza wielu studentów, uczniów, współpracowników.
Trzecia kategoria dzieł, którą jednak chcę szczególnie podkreślić, to refleksje literacko-wspomnieniowe nad własnym życiem, autobiografia, zawarta w kilku książkach. Są to Szkice autobiograficzne (1986) oraz Czasy i ludzie, siedem części w trzech tomach, z których pierwszy ukazał się w roku 1986, dwa pozostałe już po śmierci Profesora (w latach 1997 i 1999), a niedawno zostały wznowione. Jest to prawdziwa „saga”, obrazująca nie tylko osobę i biografię Autora, ale także, zgodnie z tytułem, czasy, środowiska, ludzi, na przestrzeni niemal wieku. Nie jest to dzieło „obiektywne” lecz osobista, prywatna próba „rozliczenia się” z tamtymi czasami, historia, którą warto przeczytać, aby lepiej rozumieć, jaką drogę przeszedł Uniwersytet Śląski i tworzący go ludzie.
***
W życiorysie Profesora, w jego „psychobiografii”, widać drogę od abstrakcyjnej metody do spontanicznego poznania; do – można powiedzieć – „naturalnego”, zdroworozsądkowego nastawienia wobec świata, który odzyskuje swoją wartość na przekór wcześniejszym fascynacjom „szkiełkiem i okiem”, precyzją, eksperymentem, radykalną ścisłością. Była to droga od abstrakcji i chłodnej racjonalności do wrażliwego i emocjonalnego wspominania własnego życia, dzieł i ludzi, którzy je współtworzyli. Nie pierwszy to wśród psychologów przykład takiego przejścia, a raczej powrotu. Życie ludzkie to nie jest zwykły przedmiot, nie można go porównywać z obiektem pod mikroskopem. Po raz któryś widać, jak metoda przegrywa z żywym człowiekiem – na szczęście...
***
Profesor wolał problemy żywego doświadczenia od problemów nauki: a nie są to te same kwestie. Problemy nauki są cząstkowe, raczej pojęciowe niż namacalne. Problemy życia dotyczą działania konkretnego człowieka, są czyjeś, nie ogólne, istniejące w świecie, nie w umyśle. Całościowe, współistniejące z konkretnymi sytuacjami i kontekstami.
Józef Pieter zamieniał abstrakcyjną naukę na żywe, osobiste działanie i doświadczanie. Jeśli badał wiedzę, to ważne było czyja ona jest i o czym? Jeśli badał proces uczenia się – widział, że ten proces zachodzi w szkole, że uczą się uczniowie, a nauczają nauczyciele, że wszystko to odbywa się w określonym środowisku, którego wpływ należy poznać, rozumieć, itp. Taka realistyczna i powiedziałbym „konkretystyczna” postawa jest dziś mało popularna w świecie akademickich psychologów, którzy swoją wyższość i kompetencje upatrują w „teoretyzowaniu” i sądzą, że mają w ręce niezawodną metodę poznawczego ogarnięcia i opanowania życia: teorię, abstrahowanie, często pogardę dla realiów życia, które rozciąga się u podnóża ich wież z kości słoniowej…. Dla Profesora, jak sądzę, taka czysto teoretyczna postawa była obca. Pieter był zbyt bliski życia, aby zajmować się tylko abstrakcyjną nauką, był na to, można rzec, „zbyt żywy”, zbyt aktywny. Teoretyk-kontemplator ustępował w nim przed aktywistą – działaczem w najlepszym sensie. Myślę, że Profesor zgodziłby się z twierdzeniem, które przychodzi mi na myśl, kiedy spoglądam na jego biografię: lepsze jest życie bez psychologii, niż psychologia bez życia. Może dlatego postać i dzieło Profesora nie zawsze są dziś akceptowane, może dlatego niektórzy widzą w nim rzemieślnika pracującego nad codziennymi zadaniami, a nie oderwanego od ziemi uczonego – kiedy to oderwanie, nie wiedzieć czemu, jest wciąż dla pewnych ludzi zaletą?
Jedno co nigdy chyba w życiu Profesora nie zmieniło się, to energia i pasja z jaką podchodził do wszystkiego, czego się podejmował. Patrząc na niewiarygodną liczbę jego dokonań nie wątpię, że była to pasja o mocy wulkanu.
* **
Być może niedostatki metody naukowej, jej wyizolowanie, abstrakcyjność, powiedzmy więcej: jej bezsilność wobec człowieka, skłaniały raczej Profesora, zwłaszcza pod koniec, do spontanicznej refleksji nad własnym i cudzym życiem. Może Profesor doszedł do wniosku, że metodą badania życia jest refleksja nad nim i rozumienie, a nie dumne potrząsanie „metodą naukową”. Metodą poznania życia jest jego przeżycie; ludzie rzadko interesują się naukowym „szkiełkiem i okiem”, chcą doznawać życia, słuchać i czytać o życiu innych ludzi, chcą historii życia. Sposobem uporania się z własnym życiem nie jest „wynoszenie się ponad życie” z przekonaniem, że posiadamy jakąś niezawodną metodę, ale opowiadanie życia; narracja – najstarsza (może najlepsza?) forma psychologii. Panujemy nad swoim życiem opowiadając o nim: psychologia to raczej literatura niż nauka. Tak twierdzą wielkie tradycje humanistyczne, w które wpisuje się Józef Pieter. Każda prawdziwa psychologia jest pewną formą refleksji nad własnym życiem, jest narracją i autonarracją. Psycholog zawsze opowiada o sobie, rozprawia się z sobą, ze swoim światem. Można by mu zarzucić, że jest egocentryczny, ale – czyż nie robimy tak wszyscy? Opowiadanie o swoim życiu jest formą radzenia sobie z nim....Psychologia powinna być zatem opowiadaniem o życiu, zawsze niedokończonym? A zapisy tego opowiadania służą potem innym w szukaniu odpowiedzi na stare pytania: czym jest życie? i: jak żyć?
***
Życie Profesora było niekończącym się pragnieniem rozwiązywania teoretycznych problemów, szukania odpowiedzi na wielkie i małe pytania, badania, eksperymentowania. Ogarniała go pasja życia, doświadczania, rozumienia, zmieniania świata, bezustannego poszukiwania. Jego biografia uczy również o tym, jak motywacja i zaangażowanie mogą tworzyć wielkie dzieła. Największym dziełem Profesora był on sam, jego życie. Do końca tworzył projekty i plany. Był człowiekiem, w którym płonął ogień i namiętność. Mam poczucie, że wielu jego uczniów zapaliło od tego ognia swoją, choćby małą świeczkę…
Marek Adamiec