Na poczatku marca na zaproszenie sekretarza generalnego Panstwowej Komisji Edukacji w Chinach przebywala Delegacja Konferencji Rektorow Uniwersytetow Polskich, a czlonkiem jej byl takze nasz Rektor, prof. dr hab. Maksymilian Pazdan. Delegacji przewodniczyl rektor UL prof Michal Sewerynski /przewodniczacy KRUP/, uczestniczyli w niej takze rektorzy UAM, UG i KUL. Poprosilismy Pana Rektora o podzielenie sie wrazeniami z tej podrozy.
- Wyjazd nasz mial charakter glownie informacyjny. Odwiedzilismy Pekin, Nankin i Szanghaj wizytujac piec wyzszych uczelni - w tym jedna o charakterze politechnicznym. Byly to uczelnie elitarne, zaliczane do 35 wyzszych uczelni chinskich o najwyzszym poziomie nauki i nauczania, znajdujacych sie w bezposredniej gestii chinskiej Panstwowej Komisji Edukacji (ministerstwa zajmujacego sie szkolnictwem wyzszym). Inne panstwowe wyzsze uczelnie w Chinach - a jest ich ponad tysiac - podlegaja administracjom prowincji.
- Chinska "rewolucja kulturalna" uczynila wielkie spustoszenia, takze w nauce i szkolnictwie wyzszym. Jaki jest obecnie obraz tej domeny?
- Nasi chinscy gospodarze na wstepie wprowadzili nas w obecna sytuacje szkolnictwa wyzszego w tym kraju i w zalozenia polityki naukowej. Jednym slowem mozna ja okreslic : otwarcie. Szkolnictwo wyzsze i nauka w ChRL ma za soba etap rozwoju charakteryzujacy sie dosyc wiernym kopiowaniem zalozen radzieckich; potem nastapil etap drugi - okreslany bez niedomowien jako etap bardzo bolesny - tzw. rewolucji kulturalnej. Dzis realizuje sie polityke otwarcia, poszukiwania partnerstwa do wspolpracy zarowno badawczej jak i wymiany - takze nauczycieli akademickich i studentow. Nasza wizyta byla wyrazem tych poszukiwan i nie od rzeczy bedzie dodac, ze bylismy jako pierwsi zaproszeni do tego spotkania.
- Chiny - gigantyczny kraj - zapewne takze gigantycznych uczelni?
- Chiny nie naleza do panstw przodujacych pod wzgledem wskaznika tzw. scholaryzacji na poziomie wyzszym. Podawano nam rozne liczby studentow. Najwyzsza jaka zanotowalem to 2, 5 mln. - na 1, 2 mld. ludnosci. Inna informacja mowi o tym, ze sposrod mlodych Chinczykow - w wieku studenckim - studiuje tylko 5 proc.
W tym olbrzymim kraju, gdzie chyba dla kazdego przybysza z Europy najwiekszym wrazeniem jest zanurzenie sie w nieprzebranym ludzkim morzu, w kazdym wiekszym miescie - okazuje sie, ze uniwersytety nie sa ani wielkie ani zatloczone. I to bylo dla nas zaskoczenie. Uniwersytety licza na ogol 10-15 tys. studentow. Wielkosc uczelni w sposob prozaiczny determinowana jest wielkoscia kampusu - wydzielonego i odgrodzonego od otoczenia miasta akademickiego, w ktorym mieszkaja wszyscy studenci (najczesciej takze miejscowi), niemal wszyscy pracownicy uczelni wraz z (niewielkimi) rodzinami. Do kampusu wchodzi sie za okazaniem legitymacji studenckiej lub innej przepustki. Kampus - czyli uczelnia - organizuje studentom cale zycie, wszystkie uslugi socjalne, lacznie z przedszkolem i szkola dla dzieci pracownikow, uslugi kulturalne, handlowe itp. Stad tez administracja uczelni musi byc bardzo rozbudowana. Zanotowalem sobie dane ilustrujace te sytuacje: w politechnice szanghajskiej studiuje 9 tys. osob, pracownikow jest 4 tys. w tym nauczycieli - 900. Na marginesie: kompletne niezrozumienie wykazali nasi gospodarze gdy zapytalismy ich o status socjalny malzenstw czy rodzin studenckich. Takie zjawisko w Chinach nie istnieje.
- Studia sa tam oczywiscie bezplatne... - Otoz nie. Od roku sa platne, kosztuja 1400 juanow rocznie. To duzo - jest to kwota, ktora przekracza mozliwosci finansowe rodzicow mieszkajacych w glebi kraju, na prowincji. Srednia placa miesieczna waha sie miedzy 600 a 700 juanow, pensja profesorska wynosi nieco ponad 1000 , adiunkta - 800.
- Poziom czesnego sprawia, ze uniwersytetom wystarcza na utrzymanie?
- Nie. Generalnie budzet uczelni chinskiej po stronie dochodow stanowia: w polowie - dotacja panstwa; nastepnie - wplywy za wykonywane dla przedsiebiorstw prace badawcze i projektowe; ponadto - jako osobna pozycja- wplywy za udzial w czyms co my znalismy jako projekty badawcze centralnie sterowane. Czesne stanowi, jak sadze, ok. jednej czwartej dochodow budzetu uczelni.
- Czy istnieje jakis system ulg, stypendiow, inne formy umozliwiajace studia najbiedniejszym?
- Okolo 40 proc. wplywow z czesnego wraca do studentow w postaci nagrod i stypendiow. Ze stypendiow korzysta jednak nie wiecej niz 20 proc. ksztalcacych sie. Sa takze nie oprocentowane kredyty panstwowe, takze tylko dla najbiedniejszych, na oplacenie czesnego. A poza tym studenci staraja sie dorabiac, nie wiem czy ma to jakies ramy organizacyjne, w kazdym razie jest to zjawisko.
- Jakie jest zainteresowanie chinskiej mlodziezy studiami i czy istnieje jakis system preferencji, taki jak np. nasze niegdysiejsze punkty za pochodzenie?
- Systemu preferencyjnego - poza dosc skromnie rozwinietym systemem stypendialnym i kredytowym obejmujacym wylacznie najubozszych - chyba nie ma. Mowiono nam, ze na studia przyjmuje sie wylacznie na podstawie egzaminu wstepnego. Inna sprawa, dajaca do myslenia jest to, ze wszedzie gdzie bylismy mowiono nam, iz o jedno miejsce na studiach ubiega sie na ogol nie wiecej niz dwoch kandydatow. Moze to swiadczyc o dwu zjawiskach: o zbyt malym rozbudowaniu systemu szkolnictwa sredniego przygotowujacego do studiow wyzszych (trzystopniowych, najczesciej konczonych na pierwszym poziomie - bakaloreatem), a takze o tym, ze jednak wielu na studia nie stac. Ale wszedzie podkreslano, ze ci, ktorzy przystepuja do egzaminow wstepnych sa bardzo dobrze przygotowani, wiec rywalizacja o miejsce jest zacieta, a uczelnie z zalem musza odprawiac tych, ktorych przyjac nie moga.
- Studia, zapewne jak wszedzie, daja mlodym ludziom lepszy start zyciowy. Jak jest w Chinach z praca dla absolwentow?
- Najlepsi moga ja sobie wybierac, poszukiwac samodzielnie, reszta otrzymuje skierowania czy nakazy pracy, z tym ze z rozna konsekwencja przestrzega sie tej zasady w zaleznosci od poszczegolnych kierunkow i specjalnosci.
- Co moze Pan Rektor powiedziec - po tak krotkiej podrozy - o poziomie chinskiej nauki, jej bazie materialnej, "oprzyrzadowaniu"?
- Odwiedzilismy uczelnie renomowane i musze przyznac, ze nasze wrazenia byly jak najlepsze. W laboratoriach fizycznych czy chemicznych zobaczylismy najnowoczesniejsza aparature japonska i amerykanska, a nowe budynki, ich nowoczesnosc i funkcjonalnosc rozwiazan, wyposazenie- wszystko to budzilo nasza zazdrosc.
- Mowil Pan Rektor o polityce otwarcia. Kim sa, jacy sa naukowcy, z ktorymi mieliscie kontakt - rektorzy i inni kierownicy struktur akademickich?
- Spotkalismy wielu przedstawicieli swiata nauki po dosc dlugich stazach zagranicznych w Europie zachodniej czy USA, doskonale znajacych jezyki obce, ludzi swiatowych, otwartych.
- Czy mieliscie jakis kontakt z polskoscia, ze sladami polskiej nauki?
- Owszem, na pekinskim Uniwersytecie Jezykow Obcych spotkalismy sie ze studentami i wykladowcami polonistyki. Prodziekan tego kierunku towarzyszyl nam w czasie calego naszego pobytu. Spotkanie to bylo dla mnie przezyciem szczegolnym. Studenci czwartego roku, znakomicie mowiacy po polsku (bez zadnych kontaktow z Polska), ksztalceni przez nauczycieli akademickich wsrod ktorych jest tylko jedna Polka (z UL) - to robi wrazenie i jak najlepiej swiadczy o poziomie tamtejszej polonistyki. Wsrod pracownikow jest miedzy innymi niezwykle zasluzona i posiadajaca ogromny dorobek tlumaczka naszej literatury (m. in. "Pana Tadeusza") na chinski.
- Co ci mlodzi Chinczycy-polonisci beda robic po studiach?
- Ksztalci sie ich z mysla o pozadanym przez obie strony rozwoju stosunkow gospodarczych. Inna rzecz, ze nie sa to duze grupy studentow, a nabor przeprowadzany jest co drugi rok.
- Jakie beda nastepstwa tej wizyty?
- Byla to, jak juz mowilem, wizyta nastawiona na poznanie sie. Zostawilismy tam obszerne informacje o naszych uniwersytetach i zglosilismy gotowosc przyjecia u nas przedstawicieli uczelni, ktore na podstawie tych informacji beda chcialy rozmawiac o konkretnych projektach wspolpracy. Wszedzie zapewniano nas, ze istnieje zainteresowanie kontaktami z Polska. Kilkakrotnie powtarzal to sekretarz Komisji Edukacji Narodowej, ktory zreszta osobiscie zainicjowal nasza podroz po swej ubieglorocznej wizycie w kilku krajach europejskich, w tym takze i w Polsce. Fakt, ze pierwsze zaproszenie przyszlo dla rektorow polskich uniwersytetow wskazuje, ze stronie chinskiej rzeczywiscie zalezy na rozwijaniu wspolpracy z nami. Ona wprawdzie istnieje, niektore polskie uczelnie jakies kontakty z Chinami maja, ale ich zakres pozostaje niewielki. Ciekawe bylo w tej podrozy i to, ze w kilku miejscach uslyszelismy, iz zamozniejsza mlodziez chinska zainteresowana jest mozliwoscia studiowania w Polsce na wlasny koszt. Jestesmy krajem atrakcyjnym zarowno cenowo jak i poziomem studiow - wynika z tego. Potwierdzono nam to zdanie w naszej ambasadzie w Pekinie.
- Dziekuje za rozmowe
Rozmawial Franciszek Szpor