PODATEK OD LUKSUSU

Dzieki laskawosci wladz podatkowych tegoroczne swieta majowe beda mogly byc spozytkowane na podliczanie kolumn cyfr, obrazujacych nasze dokonania w minionym roku fiskalnym. Moze sie jeszcze w szafie znajdzie jakas stara, zapomniana obligacja panstwowa, ktora da sie odliczyc od dochodu? Albo jakis rachunek za kafelki? Wbrew bowiem powszechnym przekonaniom, rowniez na Uniwerystecie pracuja ludzie, ktorzy przekraczaja progi podatkowe. Lepiej byloby przekroczyc kolejny prog wiedzy, lecz co robic, nie ma na to czasu z powodu licznych zajec dodatkowych. Z punktu widzenia Ministra Finansow inwestowanie w swoja glowe nie jest zanadto deceniane. Na przyklad jesli ktos imal sie dodatkowych zajec po to, by zaoszczedzic na udzial w konferencji naukowej, to moze sobie odliczyc 1 997 500 starych zl, czyli 199 zl i 75 groszy w nowym stylu. Jest to kwota wynikajaca z kategorii "kursokonferencje" i nasuwa watpliwosci, czy ktokolwiek, lacznie z profesorem-ministrem wie, co to jest sympozjum naukowe, a zwlaszcza ile kosztuje. Nie moze zreszta kosztowac malo, jesli udzial w nim ma sie okazac przydatny dla rozwoju uczestnika. Nauka musi kosztowac i szkoda, ze panstwo w tak malym stopniu chce ja finansowac. Jednak calkowicie niezrozumiale jest rownoczesne blokowanie wlasnych inicjatyw w tej materii. Konkretnie zas nie rozumiem, dlaczego panstwo, ktore popiera inwestycje w innych dzialach gospodarki, dopuszczajac odliczanie kosztow (stad m. in. drogie samochody i marmurowe wnetrza bankow) oraz werbalnie lansujac "inwestowanie w kapital ludzki" rownoczesnie traktuje dzialalnosc naukowa jak bezproduktywna rozrywke stawiajac ja na jednej plaszczyznie z jakims kursem, czy innym douczaniem.

Skoro juz jestesmy przy pieniadzach, to nie sposob nie wspomniec o bulwersujacej pracownikow uczelni "podwyzce" uposazen, dzieki ktorej US wyraznie wylamal sie z przecietnosci, oferujac o polowe mniej niz inne zaklady szkolnictwa wyzszego w blizszej i dalszej okolicy. W pelni doceniaja wysilek pryncypala zwlaszcza ci, ktorym odebrano rownoczesnie zasilki na dzieci - "hojnosc" wladz spowodowala, iz na calej operacji nie stracili zbyt wiele, zwlaszcza w nowych zlotych. Gospodarka finansami uniwersytetu juz dawno nie budzila tak licznych watpliwosci u tak licznych jej pracownikow.

Jednym ze sposobow na ratowanie dziurawej kiesy maja byc podwyzszone oplaty za studia zaoczne, wprowadzone uchwala Senatu w lutym. Senat podjal decyzje niczym wielki koncern Fiat Auto Poland czy inne FSO - uzasadnienie przynajmniej bylo podobne: nie mozna dac sie przescignac inflacji. Nie wiadomo tylko, czy z dalszego udzialu w tym wyscigu nie zrezygnuja potencjalni studenci; wedlug oceny niektorych wydzialow tak sie wlasnie stanie. Inne wydzialy nadal korzystaja z dobrej koniunktury i licza na to, ze np. owczy ped do studiowania prawa szybko nie minie. W pedzie trudno jednak zdobyc sie na refleksje i, powiedzmy, nauczyc sie poszanowania prawa. Na wspomnianym posiedzeniu Senat musial glosowac poprawke do zeszlorocznej uchwaly o odplatnosci za studia, by uniknac nieprzyjemnych skutkow decyzji podejmowanych jednoczesnie na Wydziale Prawa i na prawa granicy. Nawiasem mowiac, propos poszanowania prawa, ciekawe, na ktorym roku studenci zaoczni "przerabiaja" kodeks drogowy. Dotychczas w kazdym razie chyba nie doszli do znaku zakazu ruchu, jak o tym swiadczy dowodnie tlok na parkingu miedzy Bankowa a Uniwersytecka, na ktory moga teoretycznie wjezdzac wylacznie pracownicy uczelni.

I tak od pieniedzy doszlismy do poszanowania prawa, a tu wiosna, swieta i w ogole szanujac prawa natury trzeba bedzie placic podatek od kwasnej, wielkopostnej miny. Wiec juz sie usmiecham, zyczac wszystkiego najlepszego i przypominajac, ze w przyszlym roku bedzie mozna odliczyc koszty etui na okulary (rozowe).