SAMOTNY GŁOS MASOWEGO POPARCIA

W zasadzie to nawet trochę żałuję tej atmosfery masówek, zbiorowego protestu, słusznego oburzenia i wspólnych śpiewów wieńczących ów spontaniczny entuzjazm. Korzystając z gościnnego kąta Gazety Uniwersyteckiej postanowiłem powetować sobie tę stratę i urządzić taką indywidualną manifestację wyrażającą gorące poparcie dla decyzji władz... Przygotowałem tekst oficjalnego wystąpienia, nim jednak go państwo przeczytają parę słów wyjaśnienia.

Ktoś, nie wiem kto - strasznie naraził się Rzecznikowi Dyscyplinarnemu Uniwersytetu. Gniew Rzecznika - zgodnie z zasadą domina - wywołał lawinę, w którą zostały zaangażowane takie autorytety, że jak państwu napiszę to i tak nie uwierzycie a mnie Bóg skarze za zuchwalstwo.

W dniu 2 października 1995 roku Pan Rektor skierował do Pana Dyrektora J. Jelonka pismo, w którym zasugerował "usunięcie z pomieszczeń przy ul. Bankowej 12, butelek po alkoholu, które służą np. do podlewania kwiatów, gdyż obecność tych butelek była powodem nieporozumień i złośliwych komentarzy". Pan Dyrektor uznał zasadność tej propozycji i odręczną adnotacją na marginesie listu Rektora wskazał sposób administracyjnego wyegzekwowania eksmisji czy nawet ekspulsji wspomnianych wyżej butelek. Nim przejdziemy do sedna czy raczej pustego dna tychże - dwie uwagi: pierwsza dotyczy sposobu w jaki wszedłem w posiadanie owego pisma. Niestety, ze wstydem przyznaję, że nie włamywałem się po nocach do biurek niczym James Bond. Nie wymusiłem go grożąc magnum niczym Brudny Harry a po prostu poczekałem, aż zostanie mi ono przyniesione do mojego miejsca pracy. Wiem, że wyznanie to nie wpłynie korzystnie na moją towarzyską atrakcyjność ale uwalnia mnie od podejrzeń o ujawnienie tajemnicy korespondencji. Uwaga druga nasunęła mi się już podczas czytania tego pisma. Otóż jest ono napisane z ledwo skrywanym zażenowaniem, co pozwala mieć nadzieję na to, iż istnieje pewien dystans co do wagi przedstawionego problemu. Tyle uwag natury ogólnej. A teraz ja !

DO SPOŁECZNOŚCI AKADEMICKIEJ

Ja jako prosty członek wspomnianej społeczności chciałbym wyrazić gorące słowa poparcia dla decyzji nakazującej usunięcie pustych butelek z wszelkich pomieszczeń uniwersyteckich. Podobnie jak najwyższa władza uważam, że nie ma bardziej przykrego widoku niż pusta butelka po alkoholu. Smutek jaki niesie za sobą ten obraz ma niezaprzeczalny wpływ na nastrój panujący w pracy i na morale pracowników. Czym jest pusta butelka jak nie śladem - dodajmy: j e d y n i e śladem po niedawnej euforii. Nędzną namiastką uzurpującą sobie prawa do rangi symbolu!

Jakie uczucia poza bezdennym żalem może wywołać u wrażliwego człowieka pobrzękiwanie pustego szkła. Czyż nie stąd brał się sarmacki obyczaj rozbijania o ziemię roztruchanów po spełnieniu toastu, by nie mącić ogólnego nastroju wesołości opróżnionym kielichem? Czym dla estety będzie widok 0, 5 l butelki po tokaju, brązowej wysmukłej po winie reńskim, zielonej po alzackim czy cylindrycznej po winie z Bordeaux jeśli nie usłyszy zeń głosu, który usłyszał Baudelaire:"Człowieku, mój przyjacielu, chcę wyjść ku tobie z mego szklanego więzienia zamkniętego korkiem, z pieśnią braterstwa, z pieśnią radości, światła i nadziei..."

Jak odarte z wszelkiej poezji, jak martwo brzmią takie nazwy jak: Quart - 0,2 l, Demie - 0,4 l, Medium - 0,6 l, Bouteille - 0,8 l jeśli zaglądając do ich pustego wnętrza nie poczujemy jak na czubku nosa osiada jeden z 50 milionów pęcherzyków gazu, który pospolitej ladacznicy pozwala poczuć się jak księżna Windsoru a księżnej Windsoru jak ... no, mniejsza z tym.

grafika Jeśli Francois Rabelais pisał: "O Flaszo / Ty nasza Nadziejo / Rzuć na nas okiem / Z niebiosów / I swym wyrokiem / Spraw niech mgły losów / Nam się rozśmieją..." to czy miał na myśli porzuconą niedbale butelkę po Wyborowej? Czym jest: futerał bez skrzypiec, żart bez pointy, pochwa bez miecza, minister bez teki? Jedynie niespełnioną obietnicą, która nie może inspirować, nie może być zaczynem twórczego fermentu. Gdyby "dzban pisany" Kochanowskiego był pusty to jego dorobek zamknąłby się rozdziałem "flaszki".

A gdzie byłby: Villon, Rolland, gdzie Edgar Poe, Verlaine, Tołstoj, Wilde, Steinbeck, Fitzgerald, Hemingway? Gdyby w winiarni Zum Schwarzen Ferkel (Pod Czarnym Prosięciem) na Unter den Linden wystawiano puste szkło nie byłoby dzisiaj legendy Strindberga, Muncha, Przybyszewskiego.

Ale dosyć klasyków. Szkolnictwo wyższe przeżywa kryzys będący wynikiem transformacji. Naszą uczelnię również dotknęła bolesna ponadustrojowa przypadłość wadliwie funkcjonującego systemu skupu opakowań szklanych. Jakże śmiesznie i niepoważnie brzmią biadolenia ekologów nad neutralizacją materiałów radioaktywnych czy pozostałości ropopochodnych. Tu 25 milionów rodaków patrzy bezradnie jak przez dzieje tego kraju turla się niemy wyrzut ich sumienia i świadectwo lepszych chwil.

Apeluję do was profesorowie, wspierający poradlone czoła na drżących z twórczej emocji dłoniach;

Wołam do was studenci o młodych, radosnych niezmąconych głębszą myślą twarzach;

Do ciebie mówię pracowniku służb technicznych słusznie wątpiący w swe umiejętności;

Nie bierzcie tej sprawy we własne ręce! Nie przynoście do pracy pustych butelek! Nie czas żąłować kwiatów, gdy od oszczerczych pomówień płoną wstydem twarze. Tylko pełna symbioza formy wypełnionej przeźroczystą bądź kolorową treścią da pewny odpór krążącym miazmatom. To jedyny sposób na to by pierzchnął obezwładniający nastrój melancholii i pesymizmu, który zżera Wasze dusze. I niech przyświeca wam ta stara maksyma:"Honi soit qui mal y pense" - "Hańba temu, kto widzi w tym coś nieprzystojnego".

Jeśli po przeczytaniu tego ktoś z państwa ma ochotę krzyknąć sobie Hurra lub Niech żyje to proszę bardzo ale radzę robić to dyskretnie, żeby nie stało się to powodem nieporozumień i złośliwych komentarzy.