ETNOLODZY UŚ W 50. ROCZNICĘ OTOCZENIA TATR POLSKICH OCHRONĄ PRZEZ POWOŁANIE TATRZAŃSKIEGO PARKU NARODOWEGO

PRAWDA W SPORZE O TATRY

Z inicjatywy Koła Naukowego Etnologów Uniwersytetu Śląskiego w Cieszynie 17 stycznia br. odbyła się prezentacja zagadnień ochrony tatrzańskiej przyrody pt. PRAWDA W SPORZE O TATRY, przeprowadzona przez Pracownię na rzecz Wszystkich Istot. Program imprezy obejmował zaprezentowanie tak zatytułowanej książki, a także pokaz slajdów pt. Kasprowy w XXI wieku (materiału Rady Obszarów Chronionych Ligi Ochrony Przyrody) oraz projekcję filmu Dzikie Karpaty.

Stowarzyszenie Pracownia na rzecz Wszystkich Istot

logo
powstało w 1990 roku, uznając za najważniejszy cel swej działalności obronę dzikiej przyrody. Pracownia funkcjonuje w nurcie głębokiej ekologii, stworzonym przez norweskiego prof. Arne Naessa, odwołując się do zasad biocentryzmu i bioregionalizmu. Prowadzi szereg kampanii na rzecz ochrony obszarów cennych przyrodniczo oraz zagrożonych gatunków. Tak np. w połowie lat 90. Pracownia broniła Puszczy Białowieskiej przed eksploatacją przez przemysł leśny, z sukcesem walczyła o całkowitą ochronę wilka i rysia (w Polsce nie wolno już polować na te zwierzęta), domagała się utworzenia Turnickiego Parku Narodowego na Pogórzu Przemyskim, a także brała udział w blokadzie budowy autostrady przez park krajobrazowy na Górze św. Anny.

Od 10 lat Pracownia na rzecz Wszystkich Istot prowadzi kampanię w obronie tatrzańskiej przyrody. W tym czasie skutecznie protestowała przeciw organizacji zimowej olimpiady w Tatrzańskim Parku Narodowym, m.in. z poparciem ze strony noblistów: Wisławy Szymborskiej i Czesława Miłosza. Spór o Tatry jednak wydatnie się zaostrza, skutkując negatywnymi konsekwencjami dla ochrony przyrody w całej Polsce.

W ramach wspomnianej kampanii, w obliczu wciąż rosnącej presji na Tatrzański Park Narodowy, z okazji 50. rocznicy jego utworzenia Pracownia wydała książkę niezależnego aktywisty ochrony przyrody, Tomasza Boruckiego, pt. Prawda w sporze o Tatry. Publikacja ta przedstawia dzieje ochrony przyrody Tatr od czasów najdawniejszych do chwili obecnej. Autor podjął próbę udokumentowania i oceny faktycznych kulisów tatrzańskiego konfliktu - z perspektywy historycznej, ekologicznej oraz etycznej. W książce są również omawiane problemy z pogranicza ekologii i etnologii.

Z etnologicznego punktu widzenia interesującym

okładka
zagadnieniem może być kształtowanie się świadomości podhalańskich górali na temat zmian stosunków własnościowych w Tatrach, rzutujące na obecny konflikt społeczny wokół Tatrzańskiego Parku Narodowego. Dziś zdarza się, bowiem że niejeden mieszkaniec Podhala gotów przysiąc, iż w dowód wdzięczności za uratowanie przed Szwedami, Jan Kazimierz nadał góralom całe Tatry na własność. Nawet w filmowej adaptacji Sienkiewiczowskiego "Potopu" uczniowie z zakopiańskiej budowlanki udawali górali broniących króla pod Giewontem. Fikcja ta zakorzeniła się w umysłach i sercach niektórych Podhalan, podobnie jak legendarne przekazy o brutalności wywłaszczeń na rzecz Parku Narodowego, dokonywanych jakoby pod groźbą milicyjnych pałek i pistoletów.

Tymczasem w rzeczywistości za królów polskich chłopi nie posiadali gruntów w Tatrach w dzisiejszym sensie własności, lecz przysługiwały im poddańcze uprawnienia własnościowe: mocą królewskich przywilejów użytkowali za czynszem hale, czyli wysokogórskie obszary wypasowe, będące wyodrębnionymi jednostkami własnościowymi. Drogą podziałów spadkowych, sprzedaży i wymiany wytworzyły się na halach współwłasności. Hipotecznie były one określane ułamkiem powierzchni całej hali (bez jej terytorialnego podziału), przypadającym na danego współwłaściciela - zwyczajowo zaś obliczano je w sztukach pogłowia (ilościach "ogonów", "bydlęcych kopyt" i "owczych racic"), do których wypasu miał prawo dany gazda. Te idealne udziały własnościowe z czasem ulegały coraz większemu rozdrobnieniu - tak, iż w końcu zdarzali się współwłaściciele posiadający nieraz mniej niż jedną milionową część danej hali, bez prawa wypasu nawet jednej całej "owczej raci" (1/4 owcy - czyli 1 sztuki co 4 lata).

Współwłaścicielom hal i posiadaczom polan przysługiwały serwituty, czyli uprawnienia służebnościowe do ograniczonego korzystania z lasów tatrzańskich, które do rozbiorów w całości pozostawały własnością królewską. Z tą formą użytkowania wiązały się jednak rozliczne uciążliwości dla wielkiej własności, toteż w latach 1869-75 przeprowadzono regulację serwitutów, czyli zniesiono służebności, jakimi obciążone były lasy dworskie - w zamian za przekazanie z ich obrębu ekwiwalentów gruntowych góralom. Ale już od roku 1848, po uwłaszczeniu, górale nabywali działki leśne z gruntów dominialnych (dworskich). Największy kompleks leśny, należący do górali w Tatrach to Lasy Siedmiu Gmin (Gromad), zwane obecnie Wspólnotą Leśną Uprawnionych Ośmiu Wsi z siedzibą w Witowie. Ten zachodni fragment Tatr Polskich (rejon Doliny Chochołowskiej) po wielu perypetiach w 1869 r. uzyskali górale zrzeszeni w chłopskiej wspólnocie własnościowej.

Gdy w roku 1954 w PRL-owskich realiach udało się urzeczywistnić w Tatrach ideę parku narodowego (wywodzącą się z USA, a zaszczepioną na ziemiach polskich w 1888 roku za sprawą ks. B. Królikowskiego, i częściowo zrealizowaną przed II wojną światową) - granicami Parku Narodowego objęto całe Tatry Polskie i niewielkie fragmenty ich północnego przedpola (ogółem 21 164 ha). Owe wypustki i enklawy w momencie utworzenia TPN były własnością państwową. Do skutecznego realizowania ochrony przyrody było (i nadal jest) niezbędne utrzymanie integralności własnościowo-terytorialnej Tatrzańskiego Parku Narodowego, a więc roztoczenie kontroli nad stanowiącymi 39,3% jego powierzchni, enklawami prywatnej własności, których zagospodarowanie w praktyce mogłoby odbiegać od wymogów ochrony przyrody.

Z tego względu w 1960 roku mocą uchwały nr 415/60 Rady Ministrów w sprawie uregulowania stosunków własnościowych w TPN rozpoczęto akcję sukcesywnego wykupu, wymiany i wywłaszczania na rzecz Parku zasadniczo całej własności prywatnej (z wyjątkiem Lasów Siedmiu Gmin), co trwało do 1978 roku Odbywało się to na podstawie ustawy z dn. 12 III 1958 roku o gospodarce gruntami i wywłaszczaniu nieruchomości, w którym to trybie dokonywano również wywłaszczeń prywatnych gruntów w innych parkach narodowych, a także pod inwestycje przemysłowe, komunikacyjne i na inne cele wyższej użyteczności publicznej. Wywłaszczenia w Tatrach przeprowadzono, więc w ramach powszechnie obowiązującego wówczas ładu prawnego, nie zaś jako specjalną akcję represyjną wymierzoną w górali niepokornych wobec "władzy ludowej".

Wielce znamienne, że akcja uporządkowania stosunków własnościowych w Tatrzańskim Parku Narodowym nie była wykonana do końca konsekwentnie: ok. 3000 ha w obrębie TPN to nadal lasy niepaństwowe. W przeważającej części należą one do Wspólnoty Leśnej Uprawnionych Ośmiu Wsi (ok. 2200 ha), którą nie objęto wywłaszczeniem z uwagi na fakt, iż założenia statutowe Wspólnoty w znacznej mierze uwzględniały postulaty ochrony przyrody, co umożliwiało zgodną współpracę z Parkiem Narodowym w dziele ochrony Tatr.

Ze względu na rozdrobnienie struktury współwłasności góralskich w Tatrach, posiadaczom znaczniejszych udziałów oferowano odpowiednio wysokie odszkodowania, natomiast drobniejsze udziały własnościowe rekompensowano relatywnie niewielkimi kwotami. W przypadku drobnych współwłasności przeprowadzanie działów spadkowych było, więc bardziej kłopotliwe dla górali i rokowało mniejsze korzyści. Jak podaje Adam Liberak - "ponad 90 procent właścicieli wzięło pieniądze". Zatem tylko nieliczni wywłaszczeni (najczęściej z drobniejszych udziałów, przy których koszty postępowania spadkowego przewyższały ewentualne zyski) nie podjęli wówczas rekompensat. Owi właśnie górale i ich spadkobiercy, a także osoby nigdy niedotknięte wywłaszczeniami - obecnie najgłośniej domagają się zwrotu gruntów, przejętych ongiś na rzecz Tatrzańskiego Parku Narodowego, nadając problemowi regulacji własnościowych wymiar polityczny.

W ciągu półwiecza wokół funkcjonowania Parku Narodowego w Tatrach wytworzona została legenda z wątkami folklorystycznej psedomartyrologii. W ten sposób heroizowane są roszczeniowe postawy niektórych, spośród rzeszy byłych właścicieli gruntów upaństwowionych na cele ochrony tatrzańskiej przyrody. Prawdziwe, czy też urojone krzywdy wywłaszczonych górali są wyolbrzymiane i nagłaśniane, podczas gdy nawet jednym słowem nie wspomina się o korzyściach z wymiany i wykupu tatrzańskich gruntów (z reguły nieużytków). Całkowicie przemilczane są też szlachetne postawy tych górali, którzy (jak np. rodzina Wojciecha Gąsienicy-Byrcyna) dobrowolnie odstąpili swoje własności w Tatrach na rzecz Parku Narodowego.

Na Podhalu upowszechnił się mit o specjalnym pokrzywdzeniu górali przez utworzenie Parku Narodowego i realizację ustawy wywłaszczeniowej, co rzekomo miało być formą stalinowskich represji. O ile taka selektywna percepcja rzeczywistości historycznej jest poniekąd naturalna w mentalności podhalańskiego ludu (jak dowodzi np. mit Janosika) - o tyle musi bulwersować u propagandzistów, którzy (jak Tadeusz Burgera w wydanej w 2002 roku broszurze pt. Wirtualna i prawdziwa wojna o Tatry i Zakopane) z cyniczną bezkrytycznością owe folklorystyczne przekazy przekuwają na demagogiczne slogany, twierdząc, że powołanie Parku Narodowego w Tatrach "stanowiło swoistą zemstę władzy ludowej za niepokorne postawy górali". Nawet wiceburmistrz Zakopanego, Piotr Bąk, wyznał: "My, tu w zarządzie, uważamy, że wywłaszczenia nie były konieczne, że była to zemsta polityczna" (cyt. za: "Gazeta Krakowska" z 14-16 VIII 1998). Na fali tak sztucznie podsycanego konfliktu powstało w 1998 roku Stowarzyszenie Byłych Właścicieli i Współwłaścicieli Wywłaszczonych Hal i Polan w Tatrach, pod wodzą Zofii Stachoń-Bigos, która wprost stwierdziła, że "jedyna droga to zlikwidować państwowe parki i powołać na ich miejsce prywatne, rządzone przez prawowitych właścicieli" ("Dziennik Polski", nr 275 z 25 XI 1999), a na walnym zebraniu 12 XII 1999 roku w zakopiańskim Urzędzie Miasta rzuciła hasło: "trzeba udrzeć tyle ziemi, ile się da"!

W rzeczywistości wywłaszczenia na cele ochrony przyrody nie były wynalazkiem władzy ludowej, lecz umożliwiało je już przedwojenne ustawodawstwo, przy czym w ówczesnym projekcie powołania Parku Narodowego w Tatrach możliwość owych ekspropriacji całkowicie wykluczono. Natomiast doszło wówczas do wywłaszczeń pod bezprawnie przeforsowane inwestycje na Kasprowym Wierchu, przeciwko czemu górale protestowali wraz z władzami Polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego, które "stało się współwłaścicielem niektórych hal tatrzańskich, odkupując udziały od górali, robiąc to w znacznej części za dotacje państwowe, otrzymywane pod warunkiem przekazania tych udziałów parkowi tatrzańskiemu w chwili jego powstania" (cyt. za: Z. Radwańska-Paryska i W.H. Paryski, Wielka encyklopedia tatrzańska).

Oczywiste, że każda przymusowa regulacja stosunków własnościowych niewątpliwie narusza podstawową ze swobód obywatelskich, tj. prawo własności. Góralom oferowano jednak odpłatności, a wywłaszczano za odszkodowaniem - w odróżnieniu od znacjonalizowania majątków wielkiej własności ziemskiej w 1945 roku, kiedy to prawem kaduka władza ludowa zagarnęła bez jakiejkolwiek rekompensaty tatrzańskie dobra Jerzego Uznańskiego. Obecne roszczenia części górali mijają się, więc z zasadnością dążeń rewindykacyjnych posiadaczy ziemskich, przedsiębiorców czy grup wyznaniowych i narodowościowych, których nieruchomości upaństwowiono w całej Polsce w okresie stalinizmu.

Park narodowy, stanowi najwyższą, instytucjonalną formę ochrony przyrody, będąc powszechnie przyjętą normą w cywilizowanym świecie, niezależnie od systemów politycznych, w jakich przychodzi jej funkcjonować. Tatrzański Park Narodowy zmuszony był działać w warunkach realnego socjalizmu, ale wywłaszczenia na cele wyższej użyteczności publicznej (w tym i ochrony przyrody) są przeprowadzane bez względu na "model sprawowanej władzy". Odbywało się to nie tylko w Tatrach i nie tylko w socjalizmie. Nacjonalizację mienia prywatnego praktykuje się przecież we wszystkich, nawet najbardziej praworządnych państwach na świecie.

Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że właścicielom i współwłaścicielom gruntów w Tatrach należy się sprawiedliwe zadośćuczynienie za ograniczenia nałożone na nich w związku z realizacją przez Park Narodowy zadań ochrony przyrody. Znamienne jednak, że lokalni politycy oraz parlamentarzyści piastujący stanowiska w Sejmie i Senacie III Rzeczypospolitej, tudzież decydenci resortu ochrony środowiska nie zrobili nic, by stworzyć możliwości legislacyjne, dla wypłacania przez Tatrzański Park Narodowy rekompensat prywatnym właścicielom gruntów w Tatrach. Czyni się natomiast wszystko, by ów problem rozjątrzyć antagonizując lokalne społeczności względem Parku Narodowego. Taka eskalacja konfliktu społecznego wokół spraw własnościowych w Tatrach stanowi, bowiem użyteczny środek nacisku na Park Narodowy, będąc populistycznym parawanem dla lobby inwestycyjno-samorządowego, które za wszelką cenę usiłuje przeforsować rozbudowę zespołu urządzeń narciarskich w rejonie Kasprowego Wierchu. Sprawę rewindykacji własności w Tatrach wykorzystuje się, zatem jako propagandowy taran, służący do rozbijania integralności Parku Narodowego, by tym łatwiej wtargnąć na jego obszar z inwestycjami.

Na szczęście, większości Podhalan obce są zakusy, by rozparcelować Tatrzański Park Narodowy i utworzyć jego namiastkę - "góralski park" w Tatrach. Dowodzi tego utworzenie w 1999 roku Stowarzyszenia Obrony Praw Obywateli Powiatu Tatrzańskiego, na czele z Marią Gruszką, która niejednokrotnie występowała w obronie nienaruszalności Parku Narodowego, jako gwaranta ochrony Tatr - przyrodniczego i kulturowego dziedzictwa wszystkich Polaków, w tym i Podhalan. W 2000 roku z "Apelem o ratowanie Tatr" zwróciła się Helena Bukowska-Tyrała, pisząc w liście otwartym do ministra środowiska: "Tatry nie są własnością prywatną Stowarzyszenia [Byłych] Właścicieli [i Współwłaścicieli] Wywłaszczonych Hal, nie są własnością pani Bigosowej, która temu Stowarzyszeniu przewodzi. Nie jest to własność Starostwa Tatrzańskiego, czy też grupy radnych z burmistrzem na czele. [...] Postępu nie da się zatrzymać, ale czy za postęp można uznać chore ambicje i prywatę? [...] Stowarzyszenie [Byłych Właścicieli i] Współwłaścicieli Wywłaszczonych Hal to ludzie, którym w czasach PRL-u zrobiono krzywdę. Tych ludzi wykorzystuje grupa finansistów, która w imię wzniosłych haseł próbuje zrealizować swoje prywatne interesy. Jako była współwłaścicielka znacznych części Hali Gąsienicowej, które odziedziczyłam po przodkach i z których nas wywłaszczono, a obecnie są one własnością Tatrzańskiego Parku Narodowego - zrezygnowałam z uczestnictwa w Stowarzyszeniu pani Bigosowej. Nie chcę swoich Tatr w przyszłości wybetonowanych, nie chcę ich skazać na śmierć [...]" (cyt. za: "Tygodnik Podhalański" nr 11/2000).

Niestety, władze robią wszystko, aby obniżyć reżim ochronny Tatrzańskiego Parku Narodowego i umożliwić realizację w Tatrach nowych inwestycji narciarskich. Znowelizowana 12 X 2000 r. i 14 IV 2004 r. Ustawa o ochronie przyrody umożliwia degradację statusu ochronnego w parkach narodowych, gdzie na gruntach dotąd objętych ochroną częściową, a pozostających w gospodarczym wykorzystaniu, wprowadza się ochronę krajobrazową, której wymogiem jest dostosowania sposobów gospodarowania oraz wznoszonych urządzeń i budowli - do ochrony krajobrazu.

Stosowanie tego przepisu prowadzi m.in. do podejmowania rażąco szkodliwych ustaleń przez urzędników resortu ochrony środowiska, wychodzących naprzeciw bezzasadnym żądaniom podtatrzańskich samorządów, lobby inwestycyjnego i grup miejscowej ludności.

Ochronę krajobrazową wprowadzono m.in. na obszarze Doliny Chochołowskiej i Lejowej, gdzie zadania ochronne były dotychczas z powodzeniem realizowane przez Wspólnotę Leśną 8 Uprawnionych Wsi w ramach prowadzenia ochrony częściowej, pod życzliwym nadzorem Parku Narodowego. Stosowanie ochrony krajobrazowej na części terenów TPN oznacza, więc możliwość zintensyfikowania eksploatacji gospodarczej i wprowadzenie nowych, agresywnych jej form - w stopniu znacznie przekraczającym stan dotychczasowy, podyktowany rygorami ochrony przyrody, właściwymi dla parków narodowych. Pociągnie to za sobą niepowetowane straty dla polskiej przyrody. Tak np. na obszarach, na których ochrona została zredukowana do krajobrazowej, bytuje wiele skrajnie rzadkich w Polsce i w Europie gatunków roślin i zwierząt: m.in. niedźwiedź, wilk i ryś. Ich siedliska zachowane i zregenerowane dzięki trwającej od 50 lat ochronie ścisłej i częściowej zostały zagrożone dewastacją. Tak więc, w jednym z naszych najstarszych parków narodowych, będącym zarazem Międzynarodowym Rezerwatem Biosfery, nastąpił katastrofalny regres statusu ochronnego (szerzej o alarmującej sytuacji polskich parków narodowych można przeczytać w najnowszym numerze "Dzikiego Życia" - czasopisma Pracowni na rzecz Wszystkich Istot).

W niniejszym artykule przybliżony został pokrótce tylko jeden z problemów ochrony tatrzańskiej przyrody, których szerokie spektrum przedstawia książka wydana przez Pracownię na rzecz Wszystkich Istot w trosce o los Tatr - o zachowanie naszego wspólnego dziedzictwa przyrodniczego.

Tomasz Borucki
Autor jest przewodnikiem tatrzańskim
i mgr. inż. leśnikiem

Książkę PRAWDA W SPORZE O TATRY można nabyć wpłacając kwotę 12 zł (lub większą) na konto: Pracownia na Rzecz Wszystkich Istot, BS Bystra, nr rachunku 158133 0003 0001 0429 2000 0001 (z dopiskiem: "Tatry - książka" i podaniem liczby egz.). Cały zysk ze sprzedaży książki przeznaczony jest na finansowanie kampanii w obronie Tatr.
Autorzy: Tomasz Borucki
Ten artykuł pochodzi z wydania:
Spis treści wydania