Zostawić szkiełko i oko

Coraz częściej w galeriach goszczą dzieła wizualne, które posiłkują się nowymi środkami wyrazu artystycznego. Przestrzeń wirtualna, wideo-art, instalacja czy sztuka performance wzbudzają wiele emocji, choć właśnie o taki efekt zwykle zabiegają ich twórcy, poszukując własnego intermedium. Z prof. dr. hab. Krzysztofem Kulą z Wydziału Sztuki i Nauk o Edukacji Uniwersytetu Śląskiego spotykamy się w LAB 303. Kuratorem Galerii Eksperymentu Intermedialnego Akademii Sztuk Pięknych w Katowicach (macierzystej uczelni artysty) mieszczącej się przy ul. Koszarowej jest dr hab. Dariusz Gajewski, prof. ASP. To właśnie z jego inicjatywy od marca gościły tutaj „Wariacje – Koszarowa”, instalacja profesora.

Prof. dr hab. Krzysztof Kula
Prof. dr hab. Krzysztof Kula

Białą, kameralną przestrzeń LAB 303 wypełnia zbiór zaaranżowanych w tej przestrzeni przedmiotów – artefaktów wraz z dopełniającą całość wideoretrospekcją. Gdyby nie zalecenie, aby przed wejściem zostawić szkiełko i oko w szatni, zdawać by się mogło, że przekraczamy zdekonstruowaną przestrzeń engramów autora. Wpatrujemy się zatem w szczątki graficznych matryc zamkniętych szybą funeralnych gablot, malaturę z dyplomowego poliptyku, „powszechny zwój tygodników”, broszkę utkaną z włosów i spinkę do koszuli zatkniętą na czarnej draperii, szklaną kulę, liście, bambusowe witki na czerwonym dywanie, skarpety z francuskimi i angielskimi barwami naciągnięte na malarsko-graficzne tubusy, czarny neseser z koszarawskim lustrem – odbiciem z przeszłości, drewniany statyw Grzesia, ptaka zabawkę, ryngraf Hommage a Gallery Engram z fotografią artysty czy wreszcie zaśniedziałe „niepamięci mgłą” lustra z Cieszka…

Przestrzeń zdaje się po brzegi wypełniona skondensowaną refleksją, może nad istnieniem, upływem bliżej nieokreślonego czasu i nieodpartej chęci zatrzymania w kadrze czytelnych i nieczytelnych, ważnych i nieważnych artefaktów. Kolaż myśli, emocji, zacierających się zdarzeń, zarys czyichś cieni…

Zdaniem prof. Krzysztofa Kuli w życiu bezcenne są spotkania, dialogi, wzajemne inspiracje, wymiana myśli i doświadczeń.

– W moim przypadku te interpersonalne relacje skutkowały po czasie autorefleksją i wzrastającym poczuciem twórczej autonomii. Wiele z napotkanych osób pozostawiło znaczący ślad w mojej pamięci. Przyjaciele i artyści, edukatorzy, dydaktycy, m.in.: Piotr Szmitke, Halina Antoszewska, Tomasz Struk, Grzegorz Banaszkiewicz, Mariusz Pałka, Adam Romaniuk, Marian Stępak – te osoby pozostawiły niedefiniowalne ślady, które rezonują nadal w akcie tworzenia, bowiem – jak podkreśla artysta – twórczy proces jest nieskończony.

– Na początku były zmagania z warsztatem, ćwiczyłem rytuały, sprawdzałem metody, im bliżej do magisterium, tym bardziej wzmagał się imperatyw eksperymentowania. Tubusy z instalacji to materia z mojego dyplomu. Zrozumiałem, że upływ czasu nie odgrywa roli, że doświadczenie i ten ślad się nie starzeją. Jest to pewne kontinuum, dematerializacja powierzchni i struktury śladu rysunkowego, malarskiego czy graficznego. I to jest wieczne – podkreśla artysta.

W dydaktyce ogromne znaczenie w rozwoju drogi artystycznej odgrywa zdaniem profesora rozmowa (dawniej korekta) rozumiana jako budowanie relacji, która motywuje, a zarazem wspiera w poszukiwaniach własnego języka w sztuce.

Fragment instalacji z wystawy „Wariacje – Koszarowa”
Fragment instalacji z wystawy „Wariacje – Koszarowa”

Z jednej strony zadaniem nauczyciela jest przygotować studenta w zakresie wiedzy deklaratywnej i procesualnej (dotyczy to zarówno tworzenia obrazu poprzez własne intermedium, jak i problematyki pamięci oraz czasu w sztuce performance). Z drugiej – uświadomić, że w twórczości wizualnej fundamentalne jest myślenie wzrokowe, czyli procesualność w dochodzeniu do wykreowanego obrazu – wizualizacji dzieła. Tak rozumiana interpersonalna relacja jest podstawą do inicjacji i ukierunkowania artystycznej wypowiedzi studenta.

Krzysztof Kula jest chorzowianinem, ukończył Akademię Sztuk Pięknych w Krakowie, Wydział Grafiki w Katowicach. Dyplom zrealizował w 1993 roku w Pracowni Grafiki Warsztatowej prof. Stanisława Kluski oraz w Pracowni Rysunku i Malarstwa prof. Macieja Bieniasza. W latach 1996–2011 był założycielem i opiekunem Galerii Engram w Centrum Kultury Katowice im. Krystyny Bochenek. Od 2009 roku realizuje projekt artystyczny „Bieguny”– laboratorium idei i wymiany doświadczeń, jako reakcję na poszerzające się terytorium nowych form obrazowania graficznego.

Od 1997 roku jest nauczycielem akademickim, w 2001 roku obronił doktorat na ASP w Krakowie, habilitację (2006) i tytuł profesorski uzyskał na ASP w Katowicach (2020) Obecnie prowadzi pracownię rysunku mediów i działań performatywnych w Instytucie Sztuk Plastycznych na Wydziale Sztuki i Nauk o Edukacji w Cieszynie. Zajmuje się performance, obrazowaniem graficznym, wideo, rysunkiem. Jest autorem kilkudziesięciu wystaw indywidualnych, m.in.: Poliptyk, Bieguny (z Adamem Romaniukiem, Grzegorzem Banaszkiewiczem), Wariacje Koszarawskie, Prewentorium; performance, m.in.: Podniesienie, Pies na grafikę, In aqua scribire, Ignis; uczestniczył także w wielu krajowych i międzynarodowych prezentacjach i wystawach zbiorowych.

Czym jest tworzenie?

To deskrypcja, przetworzenie nade wszystko emocji, myślenia czy idei, przefiltrowywanie tego, co się robi twórczo na bazie własnych życiowych doświadczeń – odpowiada prof. K. Kula. Obraz czasem może mieć znaczeniowość opartą na doświadczeniu życiowym. Jeśli jednak w danym momencie artysta nie ma nic do powiedzenia – warto zamilknąć i poczekać na impuls płynący, niekoniecznie „z góry”. Warto więc czasem milczeć, próba odwzorowania rzeczywistości nie jest istotna i wręcz niemożliwa. Ważna jest interpretacja, a to zazwyczaj kontekst i pewnego rodzaju abstrakt, choć ubrany w coś, co w danej chwili wydaje się potoczne, domaga się od samego twórcy i odbiorcy zarazem reinterpretacji – konkluduje artysta.

Oryginalnego języka artystycznego, własnego sposobu artykulacji twórca zaczął szukać już na studiach, przekuwając – jak wyjaśnia – doświadczenie „tu i teraz” namacalnie związane z poznawaniem języka malarsko-graficznego, pozostającego bezsprzecznie podstawą, bez której nie można przetworzyć tego, co się czuje i o czym się myśli.

– Poznawanie warsztatu prowadziło do krystalizowania się obrazowania graficznego poprzez malarstwo. Podświadomie byłem interdyscyplinarny, choć w owych czasach nie było to tak oczywiste jak dzisiaj. Na drodze autodydaktyzmu szukałem oryginalności, tzn. własnej artykulacji. Punktem wyjścia i dojścia w twórczym doświadczeniu jest dla mnie poszukiwanie idei, a w trakcie działania i realizacji dzieła – odnajdywanie na nowo intermedium. Wydaje się, że tak pojmowana artystyczna praktyka daje szansę na otwartość, odwagę i bezkompromisowość w sztuce. Jestem pomiędzy performance, obrazowaniem graficznym a rysunkiem. Warsztat rozumiany jako język artysty jest tylko instrumentarium, w którym potrzebne są emocja, doświadczenie, umiejętność, wiedza. Myśląc o kolorze, procesualności i post factum dokumentacji performatywnych działań, jak i instalacji in situ w przestrzeni natury, doświadczam niejednokrotnie zadziwienia…!? To niezbywalny komponent i nerw procesu tworzenia – podkreśla profesor.

– Materialne ślady pamięci odwołujące się do nabytych doświadczeń, które stanowią świadectwo jakiegoś doznania, oglądane z pewnej czasowej perspektywy wprawiają w zdumienie, intryguje droga do ich zaistnienia. To enigmatyczne, że odnalezione przedmioty, a także sposób ich nowego zaistnienia w przestrzeni wyobraźni, stanowią o ich odejściu od potoczności. Na nowo interpretując fakty, odmalowują emocje, odzwierciedlają nastrój, wreszcie same odlogiczniają rzeczywistość instalacji. Pytanie, z jakiego powodu zostały tak skonfigurowane, zadać mogą nie tylko widzowie, za każdym razem sam je sobie zadaję. Jestem pierwszym odbiorcą tego, co sam tworzę i komunikuję. To, co tu widzimy, pobudza czasem do refleksji. Czekam na reakcje, a zarazem niczego nie oczekuję, nie jestem na nie przygotowany, może któraś z nich to znak, że dzieło żyje – przyznaje artysta.

W zaciszu pracowni w Koszarawie Bystrej, w której artysta chroni się przed cywilizacyjnym zgiełkiem, pośród natury powstały przełomowe realizacje prof. K. Kuli. Dzięki naturze i obcowaniu z nią nastąpiły – zapewnia artysta – pewne przełomy w przestrzeni życiowego i twórczego doświadczenia.

***

Bronka Nowicka, znakomita poetka i artystka wizualna w tekście towarzyszącym wystawie Wariacje – Koszarowa pisze: „KULISTOŚĆ, choć wypełniona materią, jest na wskroś oniryczna. KULA wytwarza sen”. Inni odbiorcy widzą w zgromadzonych przedmiotach rumowisko, składnicę niemych śladów pamięci, które w swoim bezładzie wciąż szukają dla siebie miejsca, są i tacy, którzy wchodzą w mgłę nasyconą trudnymi, często wyrzucanymi na siłę wspomnieniami niełatwych doznań. Ale jak twierdzi Salvador Dalí, prawdziwy artysta to nie ten, który jest natchniony, ale ten, który inspiruje innych.

Autorzy: Maria Sztuka
Fotografie: Agnieszka Sikora