30 grudnia 2020 roku opuścił nas na zawsze dr Eugeniusz Jaworski. Dolegliwości, z którymi się dzielnie zmagał, ale które coraz trudniej przychodziło mu skrywać, powinny Jego przyjaciół i współpracowników przygotować na tę ostateczność, wszystkim jednak zawsze wydawał się i zdrowszy, i młodszy aniżeli w istocie był. Mimo różnicy wieku traktowaliśmy go niemalże jak rówieśnika, nieustannie otwartego na rzeczywistość, na nowe fakty, na współczesność. Dlatego to niespodziewane odejście przyjęliśmy z zaskoczeniem. Dalekosiężne plany i realistyczne projekty, którymi się z nami dzielił, podobnie jak nadzieje na różne dalsze działania nadmiernie nas utwierdziły w mniemaniu, że jeszcze długo będziemy się cieszyć jego obecnością.
Od 1975 roku był pracownikiem Uniwersytetu Śląskiego. Z wykształcenia etnograf, etnolog i antropolog pracował w Instytucie Nauk o Kulturze, w Zakładzie Teorii i Historii Kultury. Można śmiało stwierdzić, że był współtwórcą ośrodka kulturoznawczego na Uniwersytecie Śląskim – towarzyszył jego narodzinom i miał olbrzymi wkład w jego dojrzewanie i rozkwit. Podjął pracę na uczelni jako już doświadczony badacz kultury ludowej. Wcześniej przez niemal dwadzieścia lat pracował w Muzeum Górnośląskim w Bytomiu. Porzucił je dla Uniwersytetu w przekonaniu, że właśnie w tej nowej przestrzeni uda się zdobytą wiedzę, doświadczenie badawcze i liczne umiejętności przenieść na wyższy poziom świadomości krytycznej i teoretycznej, a za sprawą dydaktyki przekazać je młodemu pokoleniu. Ta myśl przyświecała mu stale i nigdy jej nie porzucił. Wypromował wielu magistrów, kierując pracami z zakresu kulturoznawstwa.
Urodził się na ziemi poznańskiej, w rodzinie nauczycielskiej. Cechowały go odpowiedzialność, szlachetny upór, szacunek dla pracy i efektów ludzkiej działalności. Studia rozpoczął w roku 1951, a po rozwiązaniu Katedry Etnografii (1954) na Uniwersytecie im A. Mickiewicza kontynuował je na Uniwersytecie Warszawskim. Był wychowankiem tak znakomitych etnografów, jak prof. Eugeniusz Frankowski i prof. Witold Dynowski. Przez cały swój naukowy życiorys był wierny przesłaniom tych mistrzów, często odwoływał się do ich prac; także studentom zalecał poznawanie ich dokonań.
Wielkopolanin z urodzenia odnalazł swe miejsce na ziemi górnośląskiej, którą zaczął bliżej poznawać już w trakcie studenckich obozów badawczych. Od roku 1956 zamieszkał w Bytomiu, najpierw przy ulicy Katowickiej, potem w dzielnicy Szombierki. Wieloletnie obcowanie z mieszkańcami Śląska, jak też zawodowe predyspozycje sprawiły, że dr Eugeniusz Jaworski stał się znakomitym znawcą lokalnej kultury. Podejmował szeroko zakrojone, samodzielne studia nad specyfiką Śląska, badanego w aspekcie historii i współczesności, a umiejętność obserwacji ludzkich zachowań i wyborów sprawiła, że Jego wiedza o tym regonie była naprawdę wyjątkowa i godna pozazdroszczenia. Miał ogromny szacunek dla ludzi tu mieszkających, często powtarzał, że wiele się od nich uczył. Walczył zresztą z negatywnym stereotypem Ślązaka; umiał spojrzeć na ten region przez pryzmat europejskich wartości cywilizacyjnych, które tu wcześnie dotarły i zmieniły powszechną kulturę mieszkańców na długo przed tym, zanim podobne zmiany nastąpiły w innych częściach Polski. Interesował go etos pracy w przemyśle, ale analizował też przyczyny i stopień zmian, w wyniku których przedstawiciele dawnych lokalnych społeczności agrarnych przekształcili się w górników i hutników świadomych swojej zawodowej wartości. Bez trudu zdobywał ich zaufanie i bardzo dbał, by go nie nadużyć. Opisując przemiany zachodzące w kulturze, zawsze starał się chronić prywatność ludzi, dla których przemiany te wiązały się z ważnymi osobistymi przeżyciami, bywały źródłem dumy, ale i lęku przed nieznaną przyszłością. Potrafił zresztą świetnie komunikować się z każdym; sprawność prowadzenia rozmowy, szacunek dla rozmówcy, umiejętność słuchania – wszystko to sprawiało, że każdorazowa konwersacja z Nim zostawała na długo w pamięci.
Z zamiłowania i wykształcenia był historykiem kultury materialnej. Jego wiedza w tym zakresie była zdumiewająca. Znał się na strojach, meblach, zastawach stołowych; potrafił rozpoznać źródło pochodzenia tkanin, sztućców i porcelany. Każdy przedmiot był dla niego źródłem informacji o tych, którzy musieli go kiedyś zaprojektować, wytworzyć lub używać. Fascynowała go człowiecza zdolność do wykonywania rzeczy precyzyjnych i związki precyzji z estetyką. Potrafił szeroko rozprawiać o walorach przedmiotów codziennych, ale umiał też odnaleźć ludzi, którzy pomogliby mu uzupełnić wiedzę o rzeczach niebędących już współcześnie w użyciu. Doceniał wartość nawet pozornie drobnych wiadomości; scalanie ich uznawał za podstawę etnograficznej wiedzy empirycznej, która – po skompletowaniu – domagała się teoretycznego, naukowego opracowania. Miał znamienną cechę, ważną, gdy dotyczy nauczyciela akademickiego: nie szczędził własnego czasu – zawsze, gdy ktoś poprosił o informację, wyjaśnienie, rozwiązanie problemu, chętnie służył pomocą.
Był człowiekiem niebywale oczytanym; obdarzony doskonałą pamięcią zadziwiał i zaskakiwał znajomością obszarów, które nieczęsto pojawiają się w orbicie zainteresowań dzisiejszego humanisty. Mógł rozmawiać o matematyce i ekonomii, o współczesnych militariach i historii, o polityce i globalnych problemach społecznych, ale także o kulinariach, literaturze, malarstwie i medycynie. Nie formułował przy tym nigdy uwag banalnych; Jego rozległa wiedza była jednocześnie zdumiewająco głęboka. Jeżeli nie zaskakiwał celnymi sądami i wiadomościami, które czyniły Go interesującym partnerem w rozmowie na każdy niemal temat, potrafił zadać właściwe pytanie, niekiedy zaskakujące, ale zawsze ożywiające konwersację. Wzorował się na mistrzach renesansowych i można by myśleć, że żył według zasady „nic, co ludzkie, nie powinno mi być obce”. Mówił o tym nieco inaczej: „kulturoznawca powinien interesować się wszystkim”. Nie chwalił się talentami artystycznymi, ale Jego wyczucie smaku, a przy tym skłonność do porządku i estetyzacji każdej dziedziny życia wyróżniały Go na co dzień i przy bliższym poznaniu budziły prawdziwy szacunek.
Elegancja stanowiła Jego wizytówkę, a umiejętność komplementowania rozmówcy była znakomitym zaczynem każdej konwersacji. Najlepiej sprawdzał się w dyskusjach kameralnych, nie przepadał ani za konferencyjnymi dysputami, ani za ploteczkami towarzyskimi. Bezpośrednia rozmowa była Jego żywiołem. Ta skłonność miała jednak swoje drugie oblicze – wprawdzie dyskutował i notował namiętnie, ale publikował rzadko, hołdując starej zasadzie mówiącej, że drukiem warto ogłaszać tylko dzieła oryginalne i skończone. W okresie pracy na Uniwersytecie Śląskim dał się jednak namówić do współpracy autorskiej; powstało w ten sposób kilka książek i wiele artykułów, których naukowa ranga nadal budzi szacunek. Najważniejszą dla siebie rozprawę, uzupełnianą i weryfikowaną wersję dysertacji doktorskiej, bardzo długo przygotowywał do druku. Poświęcił ją górnośląskiemu budownictwu drewnianemu. Miejmy nadzieję, że wkrótce ukaże się ona nakładem Wydawnictwa Śląsk. Jej publikacja być może więcej powie o Autorze niż jakiekolwiek wspomnienia Jego przyjaciół, kolegów i znajomych. Być może powie też sporo o zapomnianej dzisiaj cząstce lokalnego krajobrazu, jaką jeszcze przed półwieczem stanowił wiejski drewniany dom mieszkalny. Autor traktował go nie tylko jako autonomiczny przedmiot wieloaspektowych studiów, ale i jako źródło wiedzy o dawnych technikach budowania i wysokich kompetencjach zawodowych „prostych rzemieślników”.
Nie dbał o zaszczyty. Posiadał kilka zaledwie odznaczeń, a na każde z nich zapracował wyjątkowo uczciwie: „Złota odznaka za opiekę nad zabytkami”, „Honorowa odznaka I stopnia złota Zasłużony dla Związku” nadana przez Zarząd Główny Polskiego Związku Kulturalno- -Oświatowego w Czeskim Cieszynie, Medal im. Mariana Mikuty „Zasłużonemu dla kultury teatralnej” i wreszcie Medal Komisji Edukacji Narodowej. To oznaczało, że jednakową pieczołowitością otaczał zabytki materialnego i niematerialnego dziedzictwa kultury, że przez wiele lat podtrzymywał naukowe, instytucjonalne i osobiste kontakty z Polakami na Zaolziu, że wiele mu zawdzięcza Towarzystwo Kultury Teatralnej i wreszcie – że był nie tylko mądrym i wszechstronnie wykształconym człowiekiem, ale i cenionym nauczycielem akademickim. Także dla wielu z nas, przyjaciół i kolegów, był mistrzem i przewodnikiem po tajnikach kultur świata.
Jego codziennej obecności, olbrzymiej wiedzy, skutecznych rad i życzliwego uśmiechu będzie nam długo brakowało.