Szkoda, że COP nie odbywa się co roku

Zawsze grudzień dobrze mi się kojarzył, bo to święta, atmosfera, jemioły, choinki i ogólna szczęśliwość. Wszelako tak myślałem do ubiegłego roku, kiedy to za sprawą Szczytu Klimatycznego (Całkiem niedawno się dowiedziałem, że słynna ostatnio nastolatka szwedzka, Greta Thunberg, też była w Katowicach – najwyraźniej to był powód, dla którego zaczęła strajkować. A jak się rozstrajkowała, to pełno jej wszędzie, bo to nie jest strajk okupacyjny, ani włoski, ale raczej szwedzki i wędrowny. No, jeszcze szkolny: do szkoły panna Greta nie ma czasu chodzić). No więc za sprawą Szczytu Klimatycznego i związanej z nim dwutygodniowej przerwy w zajęciach miałem okazję poznać z bliska polskie morze późną jesienią. Było to wrażenie dojmujące: plaża, cicha plaża, morze dookoła i niemal całkowita pustka w popularnym latem kurorcie. Ceny – poza sezonem – bardzo przystępne. Nieco później ceny wzrastają, bo święta, atmosfera, choinki, jemioły i tego typu imponderabilia. A choć wiadomo, że mało komu tak się dobrze wiedzie, jak pracownikom Uniwersytetu Śląskiego, to jednak zawsze cieszy nawet mała oszczędność. Poza tym z ciszą przesadziłem: przez te kilka dni na wybrzeżu wiało niezwykle mocno, fale uderzały w brzeg, a po plaży trudno było chodzić z powodu sztormowej pogody. Ale tego się spodziewałem i w sumie byłem zadowolony. Odkryłem przy okazji, że taka niespodziewana przerwa bardzo jest przydatna i miła w dotyku, jak pościel z egipskiej bawełny.

Nie powiem, polubiłem te nadzwyczajne wakacje ubiegłoroczne i trochę mi żal, że w tym roku niestety trzeba pracować i nie widać przed świętami możliwości oddechu. Może Greta przyjedzie i nas uratuje? Przecież taki wyjazd nad zimowe morze jest bardzo ekologiczny i zbawienny dla zdrowia. Właściwie to się dziwię, że moi rodacy jeżdżą nad Bałtyk głównie latem. Bałtyk zimą jest wspaniały, a sztormowa pogoda sprzyja dodatkowo poszukiwaczom bursztynu.

Ale na szczęście przychodzą – jak co roku – święta Bożego Narodzenia. Z tej okazji życzę wszystkim koleżankom i kolegom, by im się przytrafiło to, co było udziałem pewnego angielskiego filozofa. Otóż w Wigilię „stanął pod gałęzią, z uśmiechem przypatrując się temu, co się dookoła działo. Wtem, młoda, czarnooka panna, poszeptawszy z kilku innymi pannami, rzuciła się ku filozofowi, pochwyciła go obiema rękami za szyję i serdecznie ucałowała w lewy policzek. Na ten znak tłum młodych panienek otoczył uczonego filantropa i, nim ten miał czas zastanowić się i zmiarkować, o co idzie, od każdej otrzymał pocałunek”.

Gałąź to jemioła (może Anglicy zostawią nam obyczaj całowania się pod jemiołą, gdy już opuszczą UE), filozof zaś to pan Pickwick. Karol Dickens, twórca owej postaci, napisał parę linijek dalej: „Wszystko to, rzekł pan Pickwick, jest bardzo miłe”. I takiej „miłości” wszystkim Państwu życzę na te święta i Nowy Rok, proszę je dobrze zapamiętać, bo już się nie powtórzą (w przyszłym roku będą to święta 2020 i Nowy Rok 2021). •