Badania naukowe dr hab. prof. UŚ Teresy Wilkoń na temat katastrofizmu w poezji polskiej w latach 1930–1939

Poeci przeklęci?

Twórczość poetycka dwudziestolecia międzywojennego frapowała wielu badaczy literatury, szczegółowej analizie zostali poddani zarówno twórcy okresu Młodej Polski, jak i poeci grupy Skamandra czy Awangardy Krakowskiej, a także twórcy młodego pokolenia debiutującego około 1930 roku (Władysław Sebyła, Józef Czechowicz, Konstanty Ildefons Gałczyński, Jerzy Zagórski, Czesław Miłosz, Teodor Bujnicki i inni). Zdawać by się mogło, że owe dwie dekady dzielące wojny światowe nie kryją już żadnych tajemnic. Zaprzecza jednak temu wydana przed kilkoma miesiącami monografia autorstwa dr hab. prof. UŚ Teresy Wilkoń zatytułowana Katastrofizm w poezji polskiej w latach 1930–1939. Szkice literackie.

Dr hab. prof. UŚ Teresa Wilkoń z Wydziału Filologicznego UŚ
Dr hab. prof. UŚ Teresa Wilkoń z Wydziału Filologicznego UŚ

Motywy katastroficzne pojawiające się w twórczości poszczególnych poetów publikujących w okresie międzywojnia nie umknęły oczywiście uwadze wybitnych literaturoznawców, zwykle były one jednak omawiane jako elementy takich nurtów artystycznych i filozoficznych, jak symbolizm, ekspresjonizmem, personalizm czy egzystencjalizm, tymczasem praca profesor Teresy Wilkoń nadaje katastrofizmowi Sebyły, Czechowicza, Gałczyńskiego, Jastruna, Zagórskiego czy Miłosza rangę prądu literackiego, który nie tylko zdominował twórców formacji poetów urodzonych około 1910 roku, ale także znacząco wpłynął na poetykę debiutujących znacznie później Baczyńskiego, Gajcego, Różewicza… Zdaniem jednego z recenzentów książki, prof. zw. dr. hab. Kazimierza Ożoga (z Instytutu Filologii Polskiej Uniwersytetu Rzeszowskiego), owo podniesienie katastrofizmu w poezji polskiej lat trzydziestych do rangi prądu literackiego, jest nie tylko nowością w badaniach historycznoliterackich, ale stanowi także o niezwykłej wartości monografii.

Dr hab. prof. UŚ Teresa Wilkoń kieruje Zakładem Kultury Czytelniczej i Informacyjnej w Instytucie Bibliotekoznawstwa i Informacji Naukowej na Wydziale Filologicznym UŚ. Zainteresowania naukowe pani profesor koncentrują się wokół dwóch obszarów badawczych. Pierwszy dotyczy zagadnień bibliotekoznawczych, a w szczególności problemów kultury czytelniczej i informacyjnej, drugi – szczególnie bliski sercu badaczki – skupia się wokół historii literatury XIX i XX wieku. Zapewne jest to pokłosie długoletniej współpracy z Università degli Studi di Napoli L’Orientale, gdzie w latach 1996–2008 wykładała historię literatury i języka polskiego, uczestnicząc w międzynarodowych konferencjach naukowych poświęconych polskim twórcom i organizując je.

– Temat katastrofizmu w poezji międzywojnia nie jest nowatorski – wyjaśnia profesor Teresa Wilkoń – zajmowało się nim bowiem wielu wybitnych historyków literatury. Uznając jednak, że wizjonersko-symboliczna poezja polska po 1930 roku odegrała niezwykle istotną rolę w sferze odkrywczości artystycznej i intelektualnej, podjęłam się przede wszystkim uporządkowania potężnego dorobku poetów tworzących w dziesięcioleciu poprzedzającym drugą wojnę światową pozostających pod znamiennym wpływem Spenglerowskiej teorii cyklicznego powrotu zjawisk historycznych. Prof. Wilkoń podkreśliła, że na charakter prądu wpłynęły też prace filozoficzne polskie i obce oraz wydatna obecność katastrofizmu w prozie Brunona Schulza, Aleksandra Wata, Jerzego Andrzejewskiego czy Brunona Jasieńskiego; katastrofizm miał także swoje odbicie w innych dziedzinach sztuki, jak malarstwo, grafika, film. W okresie dwudziestolecia istniało ponadto duże zainteresowanie katastrofizmem ze strony wielu publicystów, a jego prekursorami oprócz Jana Kasprowicza, Wacława Berenta i Stanisława Przybyszewskiego byli też Stanisław Ignacy Witkiewicz (Witkacy) i Bruno Schulz.

Zmierzch Zachodu (I tom opublikowany został w 1918, II – w 1920 roku) domorosłego filozofa Oswalda Spenglera wywołał wielkie poruszenie i choć ówczesne środowisko akademickie, szczególnie filozofowie, socjolodzy i historycy, ostro krytykowali teorie głoszone przez wyuczonego dyletanta (jak zwykł mówić o Spenglerze Max Weber), dzieło to legło u podstaw europejskiego katastrofizmu i stało się jedną z popularniejszych książek XX wieku, o czym świadczą m.in. przekłady na wiele języków. Głoszone przez Spenglera przekonanie o nieuchronnym upadku cywilizacji europejskiej (zdaniem filozofa te same prawa rządzące światem doprowadziły wcześniej do rozpadu potęgi grecko-rzymskiej) trafiły na odpowiedni grunt. Profesor T. Wilkoń przedstawia w I części rozprawy obraz Europy w okresie międzywojennym. Kryzys gospodarczy, narastanie konfliktów społecznych, pogarszająca się kondycja ekonomiczna światowych potęg, rozwój systemów totalitarnych, takich jak komunizm czy faszyzm, eskalacja antysemityzmu, nasilenie ruchów nacjonalistycznych, powszechna militaryzacja, szczególnie w Niemczech, a wreszcie zapowiedź nadchodzącej wojny wpisywały się znakomicie w katastroficzną wizję przyszłości Spenglera, który uważał, że cywilizacje zachowują się podobnie jak żywe organizmy: przeżywają rozkwit, kryzys i… nieunikniony schyłek. Zapowiedź zagłady wiodła nieuchronnie do kryzysu światopoglądowego, który dotknął szczególnie inteligencję.

Pierwsza część monografii jest swoistym kompendium wiedzy na temat rzeczywistości literackiej w Polsce w latach międzywojennych. Bogaty rys historyczno-socjologiczny uzupełniony koncepcjami filozoficznymi, wzbogacony paradygmatami badań teorii kultury, językoznawstwa, a nawet psychologii społecznej, pozwala wiernie, a zarazem rzetelnie odtworzyć nie tylko realia historyczne, społeczne i literackie omawianego okresu, ale także, co jest niezwykle istotne, poczuć atmosferę zagrożenia, która determinowała katastrofistów do zmierzenia się z nadchodzącą zagładą. W tej części rozprawy znalazły się także obszerne omówienia wszystkich grup literackich oraz twórców indywidualnych, nienależących do ugrupowań poetyckich.

Okładka książki dr hab. prof. UŚ Teresy Wilkoń pt. Katastrofizm
w poezji polskiej w latach 1930–1939. Szkice
literackie wydanej przez Wydawnictwo Uniwersytetu
Śląskiego
Okładka książki dr hab. prof. UŚ Teresy Wilkoń pt. Katastrofizm w poezji polskiej w latach 1930–1939. Szkice literackie wydanej przez Wydawnictwo Uniwersytetu Śląskiego

Okres międzywojnia charakteryzowała duża różnorodność, w trwającej zaledwie dwadzieścia lat epoce literackiej można jednak wyodrębnić dwa okresy: lata 1918–1929 i 1930–1939. W pierwszym królowali piewcy dnia codziennego i piękna świata – poeci Skamandra tworzący „Pierwszy wyraz” (m.in.: J. Tuwim, A. Słonimski, K. Wierzyński, J. Iwaszkiewicz) i konkurująca z nimi nowatorska Awangarda Krakowska („Drugi wyraz”) hołdująca manifestowi Tadeusza Peipera „Miasto. Masa. Maszyna” (m.in. J. Brzękowski, T. Peiper, J. Kurek, J. Przyboś). W latach 30. dochodzi do głosu pokolenie 1910, czyli „Trzeci wyraz”. Wprawdzie pojawiają się wówczas tzw. autentyści (S. Czernik, J.B. Ożóg, S. Piętak, J.A. Frasik), poeci ci jednak, głosząc „jedność prawdy artystycznej i życiowej”, pozostają poza obszarem badawczym prof. T. Wilkoń skupionym wokół nurtu katastrofizmu.

– W drugiej połowie lat 30. XX wieku świat tracił stabilność – wyjaśnia autorka monografii – zawisła nad nim groźba wojny, rewolucji i wszelkich katastrof. To była zupełnie nowa rzeczywistość, z którą poeci pokolenia 1910 próbowali się zmierzyć. Na przestrzeni lat 1930–1936 ich katastrofizm stał się bardziej wyrazisty i pogłębiony, rozszerzał się także na starsze generacje.

Umowne jest pojęcie formacji pokoleniowej 1910, nie łączy ich bowiem rok urodzenia. Władysław Sebyła przyszedł na świat w 1902 roku, a Czesław Miłosz w 1911. Większość jednak zdeklarowanych katastrofistów, jak i „bywających” nimi poetów lat 30. XX wieku, zdaniem badaczki łączyło poczucie bliskiego związku i poczucie godności podbudowane przekonaniem, że tworzą w poezji coś nowego. Przypomina to równie niejednorodną pod tym względem formację romantyków. Adam Mickiewicz – rocznik 1798, Juliusz Słowacki – 1809, a Zygmunt Krasiński – 1812.

– Dla „rozrzuconego” w czasie i przestrzeni pokolenia 1910 istotna stała się data debiutu: dla większości poetów był to czas względnie dobry, spokojny, jeszcze nie tak groźny, czyli lata 1930–1935. To sprawiło, że cząstkowo niwelowały się różnice między datami urodzin. Jerzy Zagórski pisał: „My, idące pokolenie, zapatrzeni w siebie, urzeczeni sobą nawzajem, przy wszystkich animozjach wzajemnych i zachwytach, jesteśmy własną swą nadzieją, alfą i omegą”.

Łączyły ich przede wszystkim wspólne przeżycia pokoleniowe. Echa pierwszej wojny światowej, w której wprawdzie nie uczestniczyli, były jednak wciąż obecne, silne i przerażające. Niestabilna sytuacja w Europie wzbudzała i potęgowała lęk przed kolejną totalną zagładą. W krąg dotychczasowej rzeczywistości wtargnął więc zupełnie inny świat, który trzeba było opisać za pomocą środków ukazujących nowy stosunek do tradycji, ale także i do nowoczesności. Dlatego zrodziła się nowa poezja, odmienna od Awangardy Krakowskiej, różna od Skamandrytów, choć pozostająca pod wpływem twórczości Tuwima, Słonimskiego, Wierzyńskiego i Iwaszkiewicza. Poezja liryczna, dramatyczna, niezwykle oryginalna, niedająca się jednak przypisać do żadnej szkoły literackiej, żadnego z istniejących dotychczas prądów literackich, żadnego światopoglądu, niezwykła w swojej osobliwości; katastroficzna – przekonuje autorka rozprawy.

Drugą część monografii wypełniają analizy i interpretacje wierszy wybranych twórców. Znaleźć więc tu można teksty J. Czechowicza, W. Sebyły, M. Jastruna, J. Zagórskiego, K.I. Gałczyńskiego i C. Miłosza. Znamienny jest fakt, że wielu z nich, jak chociażby ukochany poeta pani profesor K.I. Gałczyński (wśród wielu publikacji, które badaczka poświęciła autorowi Noctes Aninenses, na szczególną uwagę zasługuje książka pt. Poematy Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego wydana w 2010 roku), autor niezwykłego poematu Bal u Salomona, w dotychczasowych opracowaniach krytycznoliterackich poświęconych katastrofistom był wręcz niedostrzegany, wyjąwszy prace Marty Wyki czy Adama Kulawika. Przez długi czas pomijana była grupa literacka Wołyń. W tej rozprawie wszyscy znaleźli właściwe sobie miejsce.

Utwory z lat 1930–1939 obrazują zdaniem prof. T. Wilkoń katastrofizm w najbardziej dynamicznej fazie jego rozwoju, kiedy „wchłaniał” on problematykę filozoficzną, przede wszystkim historiozoficzną i egzystencjalistyczną, metafizyczną i etyczną.

Czym kierowała się autorka Katastrofizmu…, dokonując wyboru poetów? W przypadku Czechowicza nie było wątpliwości, był on wszak wybitnym i zdeklarowanym przedstawicielem nurtu, należało również przywrócić katastrofizmowi egzystencjalny Bal u Salomona Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego, przypomnieć niezwykle rzadko cytowany metafizyczny poemat Władysława Sebyły Młyny. Sonata nieludzka i przywołać pomijany często przez historyków literatury okres twórczości Mieczysława Jastruna – przestrzegającego przed groźbą zbliżającej się wojny. Szczególne miejsce w monografii przypadło poezji Czesława Miłosza – badaczka nie ukrywa, że jednym z powodów był szereg kontrowersyjnych opinii na temat jego wierszy powstałych przed 1939 rokiem, w szczególności tomiku Trzy zimy.

– Miłoszowi poświęciłam osobny rozdział, ponieważ uważam go za jednego z największych przedstawicieli tego nurtu, mimo że on sam unikał takich deklaracji. A jednak trudno nie dostrzec, czy to w Poemacie o czasie zastygłym, czy w Trzech zimach, wyraźnych i niepodważalnych wyznaczników nurtu – stwierdza prof. T. Wilkoń.

Analizując Trzy zimy (1936), badaczka udowadnia, że katastrofizm i klasycyzm tomiku nie wydaje się celem, lecz jednym ze środków tworzących nowy model poezji zarówno w sferze semantyki, jak i poetyki Miłosza, zapisem stanu wewnętrznego, który później poeta nazwał istotą poezji. Może więc nie był nasz noblista katastrofistą na miarę Witkacego czy Sebyły, ale z całą pewnością nim bywał.

Poeci katastrofiści okresu międzywojennego doczekali się znakomitej monografii, teraz kolej na prozaików. Jak zapewnia dr hab. prof. UŚ Teresa Wilkoń, długo czekać nie będziemy.

Autorzy: Maria Sztuka
Fotografie: Agnieszka Sikora