Organizatorami konferencji były Koło Naukowe Bezpieczeństwa Wewnętrznego oraz Koło Naukowe Prawa Medycznego. Przedsięwzięcie nawiązywało do projektu „Nowa Jakość Edukacji – Bezpieczeństwo Wewnętrzne”, a także do zeszłorocznej konferencji pt. „System ratownictwa i zarządzania kryzysowego w warunkach pokoju i w stanach nadzwyczajnych”. Konferencja koncentrowała się na cywilnym ratownictwie medycznym, transplantologii, dawstwie (organów, krwi, szpiku), udziale służb mundurowych w działaniach zespołów ratownictwa medycznego, a także na problematyce związanej z funkcjonowaniem numeru alarmowego 112. Celem konferencji było kształtowanie prawidłowych postaw w sytuacji zagrożeń oraz upowszechnienie wiedzy na temat zasad udzielania pierwszej pomocy.
Kluczowymi zagadnieniami obrad zainicjowanych przez organizatorów były prawo i praktyka a obszary, które poddane zostały szczegółowej eksploracji – ratownictwo medyczne i transplantologia. Tylko z pozoru zdawać by się mogło, że poruszane tematy były skierowane do grup zawodowych bezpośrednio związanym z tymi tematami. Spotkanie udowodniło, że wszystkie poruszane zagadnienia mogą dotyczyć każdego z nas, a niedoprecyzowane przepisy prawne, na bazie których funkcjonują wszystkie instytucje związane z ratownictwem medycznym czy transplantologią, mogą stać się przyczyną nie tylko problemów, ale i dramatów.
Numer alarmowy 112
Od lipca 1991 roku działa w Polsce ogólnoeuropejski numer alarmowy 112, jest on dostępny zarówno w sieci telefonów stacjonarnych, jak i komórkowych (połączenie można uzyskać także w telefonach nieposiadających karty SIM). Numer ten działa w ramach systemu powiadamiania ratunkowego i integruje wszystkie jednostki odpowiedzialne za ochronę życia i zdrowia. Usługa jest ogólnodostępna i bezpłatna, umożliwia wezwanie pomocy w nagłych przypadkach, np. zasłabnięcia, w sytuacji, kiedy jesteśmy świadkami aktu przemocy, pożaru, włamania, wypadku drogowego czy zdarzeń zagrażających zdrowiu, życiu lub bezpieczeństwu i porządkowi publicznemu.
Czy 26 lat funkcjonowania Centrum Powiadomienia Ratunkowego zapewnia prawidłowe korzystanie z numeru alarmowego? Odpowiedź okazuje się porażająca, by nie powiedzieć – niewiarygodna. Okazuje się bowiem, że na ponad 21 milionów zgłoszeń (w skali rocznej) pod numer 112 aż 71 proc. stanowią fałszywe powiadomienia (dane z 2015 roku). Każdego dnia w 17 działających na terenie kraju centrach powiadomienia operatorzy numeru alarmowego odbierają 25 tys. fałszywych zgłoszeń. Jak informował podczas konferencji mgr Tomasz Michalczyk, zastępca dyrektora Wydziału Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego Śląskiego Urzędu Wojewódzkiego, darmowe połączenia kuszą przede wszystkim nadużywających alkohol, nie należą również do rzadkości pytania o rozkład jazdy, najbliższy sklep nocny, składanie zamówień na pizzę czy zleceń przywołania taksówki itp. Bywa, i to często, że dzwonią dzieci, którym rodzice udostępnili do zabawy bezużyteczne telefony komórkowe, błędnie sądząc, że po usunięciu karty SIM aparaty stanowią bezpieczną rozrywkę. Blokowanie numeru – przypominał dyr. Michalczyk – odbiera szansę na ratowanie życia potrzebującym natychmiastowej pomocy. Urzędnik zapewnił równocześnie, że nikt wybierający numer alarmowy nie pozostaje anonimowy, a fałszywe powiadomienia są ścigane i surowo karane. Znacznym ułatwieniem w ściganiu niefrasobliwych rozmówców stały się przepisy znowelizowanej ustawy antyterrorystycznej (z lipca 2016 roku), które wymuszają m.in. rejestrację kart prepaidowych (SIM). W przypadku wybierania numeru z telefonu, który nie posiada karty SIM, odnalezienie „dowcipnisia” trwa wprawdzie nieco dłużej, ale nikt, kto zgłasza np. podłożenie bomby w szkole czy szpitalu, nie pozostaje bezkarny, ponieważ w chwili połączenia z numerem alarmowym na ekranie operatora wyświetla się na mapie cyfrowej dokładne miejsce, w którym przebywa telefonujący, oraz wizualizacja danych abonenta, a znalezienie delikwenta przejmuje skutecznie policja.
W województwie śląskim funkcjonuje największe centrum powiadamiania w Polsce, odbieranych jest tu najwięcej zgłoszeń w skali kraju. Jednostka jest wzorcowa, a wprowadzane i testowane tutaj innowacje stosowane są później w pozostałych centrach. Już w lipcu, jak zapewnił dyrektor, w śląskim centrum rozpocznie się przejmowanie numerów alarmowych, tzw. dziewiątek, czyli połączeń z policją (997) czy strażą pożarną (998). Numery te nie znikną, będą natomiast automatycznie przekierowywane do centrum powiadamiania ratunkowego.
HEMS, tajemnica zawodowa i… niechciane zwłoki
Uczestnicy konferencji mogli także poznać procedury związane z funkcjonowaniem Lotniczego Pogotowia Ratunkowego, którego użycie obwarowane jest wieloma kryteriami. Mówił o nich ratownik medyczny Grzegorz Stępień z gliwickiej bazy HEMS (ang. Helicopter Emergency Medical Service, pol. Śmigłowcowa Służba Ratownictwa Medycznego). LPR umożliwia szybkie dotarcie do miejsc niedostępnych dla transportu drogowego (np. w przypadku karamboli). W wyjątkowych sytuacjach (jak zapewnił G. Stępień zdarzają się one niezwykle rzadko) transport lotniczy może okazać się niemożliwy. Decydują o tym przede wszystkim warunki pogodowe lub agresywny pacjent stwarzający zagrożenie dla załogi śmigłowca czy ograniczenia prawne – np. brak zgody pacjenta.
W ubiegłym roku weszła w życie nowelizacja ustawy o państwowym ratownictwie medycznym, w której pojawił się lakoniczny punkt zobowiązujący ratowników medycznych do zachowania tajemnicy zawodowej. Brak jednak szczegółów dotyczących m.in. zakresu temporalnego oraz wyjątków (wzorowanych na obowiązkach spoczywających w tym zakresie na lekarzach, pielęgniarkach i położnych) sprawia, że przepis ten staje się źródłem wielu nieporozumień, które finał znajdują często w salach sądowych. Problem ten naświetlił mgr Adrian Malicki z Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu.
Wiele emocji wzbudziło wystąpienie dr Aleksandry Wentkowskiej, terenowego Rzecznika Praw Obywatelskich. Poruszyła ona problem niezwykle dramatycznej sytuacji dotyczącej procedury stwierdzenia zgonu. Na mocy obowiązującej ustawy o cmentarzach i chowaniu zmarłych, zgodnie z art. 11. 1. „zgon i jego przyczyna powinny być ustalone przez lekarza leczącego chorego w ostatniej chorobie”. Ustawa pochodzi z roku… 1959, jest przestarzałym aktem prawnym, nieadekwatnym do obecnych realiów. Rzecznik Praw Obywatelskich od wielu lat domaga się nowelizacji i jednoznacznego określenia osób uprawnionych do stwierdzenia zgonu, jak się bowiem okazuje, ratownicy medyczni takich kompetencji nie posiadają. Wiele miast i gmin we własnym zakresie podpisało umowy z lekarzami (są to najczęściej patolodzy), którzy pełnią funkcję wzorowaną na instytucji koronera. Takim rozwiązaniom sprzeciwiają się jednak lekarze Porozumienia Zielonogórskiego, żądając regulacji na poziomie krajowym.
Brakuje organów dla biorców
Druga część spotkania wzbudziła ogromne zainteresowanie, jej tematem było bowiem dawstwo i transplantologia w ujęciu prawnym i praktycznym. W przybliżeniu tematu, który wciąż wywołuje wiele obaw i wątpliwości, wzięli udział lekarze, etycy, pacjent po przeszczepie serca, członkowie Fundacji Rozwoju Kardiochirurgii im. prof. Zbigniewa Religi i Stowarzyszenia Transplantacji Serca.
Transplantologia nie jest już tematem tabu, o ile jednak ponad 90 proc. Polaków wyraża zgodę na przyjęcie przeszczepu narządów zarówno od osoby zmarłej, jak i żywej, o tyle zadeklarowanych dawców jest niewiele ponad milion. Przyczyną jest zapewne brak rzetelnej wiedzy, dlatego szeroka akcja uświadamiająca zarówno procedury, przebieg przeszczepu, jak i etyczne uwarunkowania, może być najskuteczniejszym narzędziem w celu pozyskania ratujących życie komórek, tkanek i narządów. Jeden dawca może ocalić życie nawet sześciu osobom, a czterem innym znacznie je wydłużyć.
Podobnie jak w większości państw europejskich, w Polsce obowiązuje model opting out, czyli zgody domniemanej, według której każda osoba zmarła może być uważana za potencjalnego dawcę tkanek i narządów, jeśli za życia nie wyraziła sprzeciwu w formie wpisu w centralnym rejestrze zgłoszonych sprzeciwów lub pisemnego oświadczenia własnoręcznie podpisanego, ewentualnie oświadczenia ustnego złożonego w obecności co najmniej dwóch osób. Praktyka jest jednak znacznie bardziej skomplikowana. Brak wpisu w rejestrze sprzeciwów nie jest decydujący, zwykle więc lekarze pytają rodzinę o zdanie zmarłego na temat pobrania jego narządów. Bliscy pogrążeni w rozpaczy najczęściej zasłaniają się niepamięcią i nie wyrażają zgody. Dlatego tak ważne jest – podkreślali to zarówno dr Adam Mały, koordynator transplantacyjny, jak i ks. prof. dr hab. nauk teologicznych Piotr Morciniec (Uniwersytet Opolski) – aby nie unikać rozmów na ten temat i nie stawiać swoich najbliższych wobec tak trudnej decyzji. Każda natomiast osoba wyrażająca zgodę na pobranie po śmierci swoich tkanek i narządów do przeszczepienia powinna zaopatrzyć się w oświadczenie woli, decyzji tej nie może nikt zmienić.
Etyk ks. prof. Piotr Morciniec przypomniał także stanowisko Kościoła katolickiego, który przekazanie organów po śmierci traktuje jako dar życia. Papież Jan Paweł II, uczestnicząc w XVIII Kongresie Międzynarodowego Towarzystwa Transplantacyjnego w Rzymie 29 sierpnia 2000 roku, powiedział m.in.: „Transplantacja to duży krok naprzód w służbie nauki dla człowieka i obecnie wielu ludzi zawdzięcza swoje życie przeszczepionemu narządowi. Co więcej, technika transplantacji udowodniła, że jest znaczącym sposobem osiągnięcia głównego celu całej medycyny – służenia ludzkiemu życiu. Dlatego też w Liście Encykliki „Evangelium Vitae” sugerowałem, że jedną z dróg pielęgnowania prawdziwej kultury życia jest dawstwo narządów, wykonywane w sposób etycznie akceptowalny, z zamiarem oferowania szansy na zdrowie, a nawet życie, chorym, którzy czasem nie mają innej nadziei”.
Konferencji towarzyszyła akcja krwiodawstwa przygotowana przez Regionalne Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Katowicach.