Spotkałyśmy się wiele lat temu w Wojewódzkiej i Miejskiej Bibliotece Publicznej w Katowicach, a następnie przez prawie 30 lat pracowałyśmy w Dziale Gromadzenia Biblioteki Głównej Uniwersytetu Śląskiego. Połączyło nas również wspólne doświadczenie pracy nauczycielskiej.
Lucyna, absolwentka filologii polskiej Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Krakowie, swoją pierwszą praktykę odbyła w Rabce-Zdroju, ucząc młodych górali. Później podjęła pracę w szkole w Jaworznie. Stamtąd trafiła do pani Wandy Dziadkiewicz, dyrektor Miejskiej Biblioteki Publicznej w Katowicach, i podjęła pracę w Czytelni Ogólnej przy ul. Młyńskiej. Niebawem losy rzuciły Ją do Instytutu Efektywności Wykorzystania Materiałów w Dąbrowie Górniczej, gdzie tworzono infrastrukturę naukową wokół powstającej Huty Katowice i poszukiwano młodych, wykształconych i ambitnych ludzi. Ponownie wróciła do pani Wandy Dziadkiewicz, gdy ta objęła funkcję dyrektora Biblioteki Głównej Uniwersytetu Śląskiego. Tutaj spędziła połowę swojego życia zawodowego, aż do przejścia na emeryturę, ostatnio na stanowisku kustosza, zajmując się gromadzeniem zbiorów bibliotecznych.
Współpracowała z wieloma księgarniami i antykwariatami katowickimi, poszukując w nich odpowiednich pozycji do uzupełnienia zbiorów Biblioteki Głównej. Wieloletnie kontakty przerodziły się w prawdziwe więzi przyjaźni. Starannie przeglądała wszelkie oferty wydawnicze i uczestniczyła w targach książki organizowanych w Warszawie i Krakowie, uznając to za dodatkową możliwość zapoznania się z bieżącą ofertą publikacji. Żyła w świecie książek, o których miała wiele do powiedzenia.
Każde miejsce pracy traktowała jako nowe, ciekawe wyzwanie. Była bardzo pracowita i skrupulatna. Wszystkie zadania traktowała bardzo poważnie, rzetelnie przygotowując się do nich. Imponowała wiedzą, a przy tym była niezwykle skromną osobą. Była znakomitym fachowcem i chętnie dzieliła się swoją wiedzą i doświadczeniem. Wiele uwagi poświęcała młodym pracownikom, pomagając im stawiać pierwsze kroki w pracy. Z niespotykaną dzisiaj wrażliwością reagowała na problemy innych ludzi. Bolała Ją każda niesprawiedliwość, na którą zawsze reagowała jednoznacznie, stając po stronie skrzywdzonych. Umiała bezbłędnie wyczuć, że komuś trzeba pomóc, i robiła to z niezwykłą dyskrecją. Miała wielu przyjaciół i znajomych, którzy lgnęli do Niej, do Jej ciepła, życzliwości, wyrozumiałości. Otwarta na innych, nie była wylewna i strzegła swojej prywatności.
Miałam szczęście współpracować z Lucyną przez ponad 30 lat i doświadczyć Jej przyjaźni. Lucyna zawsze wychodziła poza sztywne ramy służbowych relacji, reagowała na problemy osobiste i rodzinne innych osób, służąc radą i pomocą. Była typem humanisty, wyrażającym zachwyt dla piękna świata w każdym jego przejawie. Uwielbiała kwiaty i kontakt z naturą, o czym mogła opowiadać godzinami. Zieleń była Jej ulubionym kolorem. Relaksowała się przy słuchaniu muzyki klasycznej. Zachwycała się Kabaretem Starszych Panów.
Oprócz pracy zawodowej realizowała swoją pasję jako przewodnik turystyczny z uprawnieniami na oprowadzanie po Krakowie (dodatkowo licencja na podziemia Rynku oraz Fabrykę Schindlera), Sandomierzu, Katowicach oraz miastach Górnośląskiego Okręgu Przemysłowego, po Ojcowskim Parku Narodowym i jako przewodnik beskidzki. Jej ulubiony temat na Śląsku to historia i architektura Giszowca oraz Nikiszowca. KZ NSZZ „Solidarność” Uniwersytetu Śląskiego, organizując wycieczki do tych miejsc, zawsze korzystał z fachowej pomocy Lucyny, która podczas zwiedzania dzieliła się swoją bogatą i niekonwencjonalną wiedzą. Wiele lat była aktywna w ramach akcji „Przewodnik czeka” adresowanej do szerokiej rzeszy turystów. W swojej pasji przewodnickiej wykorzystywała imponującą wiedzę z zakresu historii sztuki, architektury sakralnej, historii Polski, nauk przyrodniczych. W PTTK przez wiele lat była członkiem Zarządu Koła Przewodników Miejskich i Terenowych oraz Górnośląskiego Zarządu Oddziału z siedzibą w Katowicach. Za swoją działalność została wyróżniona Złotą Honorową Odznaką PTTK.
Jej odejście pogrążyło nas w głębokim żalu i smutku. Trudno pogodzić się z tym, że już nie spotkamy się i nie usłyszymy. Jednocześnie pojawia się świadomość, jak mało udało się powiedzieć w tym skromnym wspomnieniu o Osobie, która tak wiele przekazała nam w serdecznym darze. Uczyła, jak podarować siebie innym, jak chłonąć piękno świata, jak zachować godność i człowieczeństwo w każdej sytuacji. Dla Niej wszystko było istotne.
Wspomnienia będą zawsze naszą formą spotkania z tą subtelną i kochającą Osobą. Jest czas bezgranicznej rozpaczy oraz czas wdzięcznej pamięci.