W ostatnich tygodniach do porzadku dziennego posiedzen wszystkich Rad Wydzialow trafil projekt "Kwestionariusza oceny zajec dydaktycznych". Nie czekajac na rezultaty tej dyskusji juz teraz wszczynamy debate na ten temat, zapraszajac do niej wszystkich, ktorzy chcieliby sie w niej wypowiedziec. Szczegolnie bedziemy sie cieszyc z glosow studentow. /red./
Coraz czesciej w polskich uczelniach mysli sie o ocenianiu prowadzacych zajecia przez studentow. Rowniez w US powstal taki projekt. Jest to opracowany na Wydziale Pedagogiki i Psychologii "Kwestionariusz oceny zajec dydaktycznych".
Zanim jednak podejmiemy sie jego omowienia, kilka uwag ogolnych. Taka ocena jest dosc powszechnie stosowana na wielu uczelniach na calym swiecie, zwlaszcza w USA. Rowniez studenci naszych uczelni w sposob nieformalny poddaja ocenie poszczegolnych nauczycieli akademickich. Teraz taka praktyka moze zostac, przynajmniej w pewnym stopniu sformalizowana.
Rodzi sie tutaj pytanie, o co pytac w ankiecie? Z pewnoscia nie o wiedze nauczyciela akademickiego i metody nauczania. Trudno jest bowiem studentom oceniac kwestie merytoryczne i metodologiczne. Trzeba natomiast pytac o stosunek do studentow, cechy osobowosci nauczyciela i ocene przydatnosci zajec a takze o to, czego nauczyli sie studenci.
Do plusow tego typu ankietowej oceny zaliczylbym juz sam cel przeprowadzania ankiety, jasno choc dosyc ogolnikowo okreslony w projekcie opracowanym w US - optymalizacja procesu ksztalcenia. Nie da sie oczywiscie uniknac subiektywnosci ocen, ale trzeba dazyc do obiektywizacji wynikow i ich wszechstronnej standaryzacji. Jasne, ze musi byc zachowana pelna anonimowosc ankiet, a studenci i prowadzacy zajecia powinni zostac w sposob wyczerpujacy powiadomieni o tresci pytan, celu ankiety i sposobach opracowania oraz podania do wiadomosci jej wynikow. Konieczne jest, by w ankiecie wzieli udzial mozliwie wszyscy studenci wydzialow. Oczywiscie wszyscy - i studenci, i pracownicy powinni byc w pelni przekonani do sensownosci przedsiewziecia. Dlatego nalezy podjac dyskusje rowniez na lamach "Gazety Uniwersyteckiej".
Pewna watpliwosc stanowi dla mnie zagadnienie, czy wszyscy studenci /zwlaszcza ci najmlodsi/ rozumieja, czym jest Uniwersytet? Wszak dominuja tutaj tak zwane wartosci autoteliczne: poszukiwanie Prawdy, dazenie do zdobycia Wiedzy. Czy nie beda przesloniete przez wartosci "koniunkturalne"? Czy studenci rozumieja zjawiska poddawane kontroli i ocenie? Czy szkola srednia i wyzsza w pelni przygotowuja ich do samodzielnej oceny opartej o wiedze i kompetencje? Odpowiedzi na te pytania przyniesie zycie.
Ale popatrzmy na ankiete. Kwestionariusz zawiera 20 pytan. Chyba zbyt wiele - nie zniechecajmy studentow. Jest zbyt obszerny. Bardziej interesujacy bylby wspolny kwestionariusz, na ktorym student ocenialby indywidualnie wszystkich prowadzacych i wszystkie przedmioty. To oszczednosc papieru, czasu, a, co najwazniejsze, mozliwosc pewnej obiektywizacji ocen, ktore oceniajacy moze latwo porownywac i korygowac. Ocena zyskuje wtedy na swej wartosci. Proponuje sie oceniac w skali od 1 do 5, w przypadku ocen skrajnych podajac odpowiedni opis.
Za sluszne uwazam pytanie o to, czy prowadzacy okreslil obowiazki studentow, czy studenci zrozumieli cele i zadania stawiane na zajeciach, w jaki sposob byl uporzadkowany material stanowiacy tresc zajec, czy prowadzacy nawiazywal do tresci innych przedmiotow, czy umozliwial studentom przedstawienie kontrowersyjnych pogladow i zgadzal sie z nimi, jesli mieli racje /zmienilbym sformulowanie na - jesli potrafili udowodnic swoje racje/. Sluszne sa rowniez pytania o zainteresowanie prowadzacego wykladanym przedmiotem i jego postawe wobec studentow.
Moje watpliwosci budzi jednak kilka innych pytan. Jaki byl stopien trudnosci zajec? : 1 - stanowczo za trudne, 5 - stopien trudnosci zajec odpowiadal mi zupelnie. Moze to prowadzic do wniosku, ze ocene 5 od studenta przecietnego otrzyma osoba, ktora bedzie prowadzic zajecia w sposob "szkolny", nie dajac mozliwosci samodzielnego rozwiazywania przez studentow zagadnien trudnych.
Duze zdziwienie wywoluja sugerowane odpowiedzi na pytanie: Czy pytania na kolokwiach, egzaminach dotyczyly tylko tresci zajec. I tak jedynke nalezy postawic w sytuacji, gdy "z reguly uczylismy sie czego innego, a czego innego nas pytano", a 5 w sytuacji, gdy "sprawdziany dotyczyly wylacznie tych tresci, ktore przerabialismy na zajeciach"! Juz na pierwszych zajeciach tlumacze swoim studentom, na czym polega jedna z roznic pomiedzy uczeniem sie w szkole sredniej /tutaj nauczyciel zmuszony jest zrealizowac caly material, wszystkie lektury itd./ a studiowaniem na uczelni wyzszej, gdzie student zobowiazany jest, przynajmniej powinien byc, do pracy samodzielnej w opanowaniu obszernego materialu daleko wykraczajacego poza zakres wykladow i cwiczen. Prowadzacy te zajecia powinni zawsze sluzyc pomoca - podac odpowiednie lektury, udzielac konsultacji - nie moga jednak ograniczac swych wymagan egzaminacyjnych do "wylacznie tych tresci, ktore przerabialismy na zajeciach". Za nieporozumienie uwazam natomiast pytanie, czy prowadzacy opanowal przedmiot, ktorego uczy? Pewien niepokoj budzi kwestia, czy dobor materialow, z ktorych miales sie przygotowac do zajec byl zawsze wlasciwy? Jest to zagadnienie trudne do oceny zwlaszcza przez studenta pierwszych lat studiow. Zbyt ogolnie jest sformulowane pytanie - w jakim stopniu zajecia spelnily twoje oczekiwania? Odpowiedz jest dosc subiektywna - zalezy w duzym stopniu od systemu wartosci studenta i jego strategii studiowania.
Inne pytania - w jakim stopniu przedmiot okazal sie wazny i przydatny dla calosci studiow - nalezy postawic jedynie studentom starszych lat studiow, a moze najwyzej absolwentom, co byloby chyba bardzo skomplikowane.
Czego w kwestionariuszu zabraklo? W mojej opinii miejsca na indywidualna, opisowa charakterystyke nauczyciela akademickiego i przedmiotu, na wlasne uwagi. Nie nalezy zatracac podmiotowosci, co nie wyklucza oczywiscie anonimowosci, i ograniczac sie jedynie do ocen w skali 1 - 5. Zabraklo tez pytan o osobowosc prowadzacego i jego kulture osobista, o to, czy jest solidny, punktualny, czy opuszcza zajecia bez przyczyny, czy informuje odpowiednio wczesniej o odwolaniu lub przesunieciu terminu zajec z powodu wyjazdu sluzbowego.
Proponowalbym wieksze uporzadkowanie pytan. Student powinien miec swiadomosc, ze pytamy go o dwie kwestie zasadnicze, o nauczyciela akademickiego /nie bojmy sie uzywac tego slowa zamiast "prowadzacego zajecia"/ oraz o przydatnosc danego przedmiotu w calym programie studiow. Te druga chyba najtrudniej ocenic, na przyklad studentom pierwszego roku.
Osobne zagadnienie to kwestia, co dalej z wynikami ankiet. Jak beda opracowywane, w jaki sposob upowszechniane i jaki beda mialy ewentualny wplyw na oceny pracownikow, awanse, zatrudnienie, a takze na proces ksztalcenia w uczelni wyzszej. To juz osobny problem.
Bardzo dobrze sie stalo, ze w US zaprojektowano kwestionariusz oceny nauczyciela akademickiego i zajec dydaktycznych /tytul podany w projekcie nie odpowiada w pelni zawartosci kwestionariusza/. Wszak regularna ocena i odpowiednia analiza wynikow powinna przyczynic sie do poprawy procesu dydaktycznego na poszczegolnych wydzialach US.
Studenci nie zawsze jeszcze uswiadamiaja sobie, ze sa jedna z dwoch zasadniczych czesci spolecznosci akademickiej, ktora powinna wywierac presje na optymalizacje i zwiekszenie elastycznosci dzialan uczelni wyzszych - w trosce o swoja przyszlosc, w trosce o przyszlosc systemu szkolnictwa wyzszego w naszym kraju.
Warto przeczytac: J. Orczyk, Ankieta - impuls. Ocena prowadzacych zajecia przez studentow, "Przeglad Akademicki" 1994, nr 8; E. Swierzbowska-Kowalik, Nauczyciele akademiccy i studenci, Nauka i Szkolnictwo Wyzsze 1993 nr 1.