DURA LEX MISTRZEM JEST!!!

Wiele się wydarzyło od czasu, kiedy ostatni raz napisałem kilka słów na temat koszykówki. Zakończyły się rozgrywki w Uczelnianej Lidze Koszykówki Amatorskiej oraz Mistrzostwach Lat Pierwszych, a reprezentacje Naszej uczelni walczyły na Akademickich Mistrzostwach Polski.

DURA LEX MISTRZEM JEST!!!

Finał ULKI 2001 miał bardzo ciekawy przebieg. Przede wszystkim para finałowa była dużym zaskoczeniem. Jeżeli chodzi o ekipę Dura Lex'u to o ich udziale w finale zadecydowała dyskwalifikacja bezsprzecznie najlepszej (moim zdaniem) ekipy w rozgrywkach ULKI, Siwy Dał Kasę. Zespół ten w potyczce półfinałowej wystawił zawodnika, który nie był uprawniony do gry. Siwy Dał Kasę wygrali mecz półfinałowy z Dura Lex'em, lecz po złożeniu przez tych ostatnich protestu, organizatorzy zweryfikowali wynik meczu. Finalistą został Dura Lex.

drużyna koszykówki

W drugim półfinale Czarny Koń, ciągle próbujący dotrzeć do finału, zmierzył się z zespołem Nic Specjalnego. Większości obserwatorów wydawało się, że Czarny Koń wreszcie dopnie swego i zagra w finale ULKI. Ja również uważałem, że dla Nic Specjalnego gra w półfinale to już spory wyczyn i Czarny Koń był dla mnie pewniakiem do zwycięstwa. Jak się mogliśmy przekonać w sporcie nie można niczego przewidzieć. Dzięki świetnej grze, prowadzeni przez Maćka Ducha Nic Specjalnego ograli Czarnego Konia. Sporym zaskoczeniem był dla mnie zwłaszcza styl w jakim Czarny Koń oddał pola swoim rywalom. Zawodnicy tego zespołu byli tak zagubieni, że kompletnie ich nie poznawałem. Posiadając przewagę wzrostu nie potrafili tego wykorzystać i zeszli z boiska pokonani.

W finale stanęły naprzeciw siebie zespoły Dura Lexu (szczęśliwy awans) oraz Nic Specjalnego (spora niespodzianka). Trudno było w tej parze typować faworyta. Dura Lex to zespół doświadczony i świetnie grający w obronie. Nic Specjalnego to na pewno niezły team, o czym mógł się przekonać Czarny Koń, ale zastanawiałem się czy będą w stanie zagrać kolejne takie zawody jak w półfinale.

Finał ULKI który odbył się jak zwykle w małej hali katowickiego Spodka, niestety nie zachwycił. Organizatorzy ULKI zapewnili wspaniałą oprawę widowiska (pokazy taneczne, występ gimnastyczek), lecz do poziomu organizacyjnego nie dostroili się zawodnicy Nic Specjalnego. Na parkiecie od początku istniał tylko jeden zespół, czyli Dura Lex. Nic Specjalnego beznadziejnie rozgrywali piłkę, a oddawane przez nich rzuty z nieprzygotowanych pozycji nie znajdowały drogi do kosza. Próbował na siebie wziąć ciężar gry bohater meczu półfinałowego Maciek Duch, jednak wyraźnie nie miał dnia.

To czego nie potrafili zrobić zawodnicy Nic Specjalnego świetnie wychodziło ich przeciwnikom. Gracze Dura Lex'u agresywnie grali w obronie. Dotyczyło to zwłaszcza gry na "desce". Dura Lex świetnie zbierał, dzięki czemu nie dopuszczał do ponowienia akcji rzutowych przeciwnika. Dzięki zebranym piłkom wyprowadzał także kontry, które kończył punktami. Kiedy natomiast trzeba było grać atakiem pozycyjnym koszykarze Dura Lexu robili to perfekcyjnie. Dotyczy to zwłaszcza Olka Albina, który miał tego dnia świetną passę i oddał 7celnych rzutów za 3 pkt. i to w momentach w których było to najbardziej potrzebne. Miło było patrzeć jak poukładaną miał grę Dura Lex. Jednak to, co według mnie najbardziej różniło te dwa zespoły to chyba zorientowanie na cel. W Dura Lexie wszyscy byli strasznie skoncentrowani. Tam zawodnicy naprawdę stanowili zespół w każdym momencie wzajemnie się mobilizując do walki o zwycięstwo. Nic Specjalnego wydawali się dziwnie rozkojarzeni, a może po prostu stremowani występem w finale i tak wielką publicznością.

W dalszej części meczu Nic Specjalnego wreszcie się ocknęli z niemocy i podjęli walkę. Niestety na nic się zdały wysiłki świetnie tego dnia grającego Sobiesława Mikołajczyka. Przewaga, którą uzyskał Dura Lex była już nie do odrobienia. Wygrał więc zespół bezsprzecznie lepszy tego dnia, potrafiący wykorzystać swoje atuty (doświadczenie Pawła Gradzika i Bartka Jarosza oraz wspaniałą dyspozycję rzutową Olka Albina). Szkoda tylko, że mecz finałowy miał tak jednostronny przebieg i nie dostarczył spodziewanych emocji.

Dura Lex : Nic Specjalnego 88:63 (Albin 26, Gradzik 18, Wolak 16; Mikołajczyk 20, Tarski 15)

AKADEMICKIE MISTRZOSTWA POLSKI
WKOSZYKÓWCE KOBIET
I MĘŻCZYZN POZNAŃ 2001

Dzień po finale ULKI reprezentacje UŚ udały się na Akademickie Mistrzostwa Polski w Koszykówce Kobiet i Mężczyzn. Nasze zespoły prowadzone przez mgr Witolda Wróblewskiego (kobiety) i mgr Leszka Binerta (mężczyźni) do faworytów nie należały jednak taki właśnie urok sportu, że wszystko może się zdarzyć.

Zespół kobiecy był w pewnym sensie debiutantem bo reprezentacja płci pięknej naszego Uniwersytetu nie uczestniczyła w Mistrzostwach Polski ani dwa, ani cztery lata temu.

Można powiedzieć, że nasze panie udały się na rekonesans i po to by zdobyć doświadczenie. Dla niektórych z nich (Sylwia Danielik, Karolina Muza, Michalina Kasprzyk, Ewelina Tomasik) była to ostatnia okazja, by wyjechać na tego rodzaju imprezę w czasie studiów.

Przede wszystkim trzeba pochwalić nasze koleżanki za wolę walki i poświęcenie w grze. Z o wiele silniejszymi (często grającymi w drużynach ligowych) przeciwniczkami "nasze dziewczyny" podjęły walkę i starały się za wszelką cenę odnieść zwycięstwo. Szkoda tylko, że miały strasznego pecha. Dotyczy to zwłaszcza dwóch pierwszych spotkań grupowych w czasie których kibicując, łapaliśmy się za głowy widząc, w jaki sposób piłka ślizgając się po obręczach nie wpadała do kosza przeciwniczek. Dziewczyny świetnie grały w obronie, zbierały dużo piłek (szacunek dla Karoliny) oraz nieźle konstruowały swoje ataki. Ale przy braku skuteczności i opisanym wcześniej pechu nic nie potrafiły wskórać. Przegrały dwa mecze w grupie i wychodząc z trzeciej pozycji walczyły o końcową lokatę w mistrzostwach z reprezentacją Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Mecz ten na długo zapadnie w pamięć zawodniczkom naszej drużyny. Jeszcze na kilka chwil przed zakończeniem spotkania reprezentacja UŚ prowadziła 10 punktami i nic nie zapowiadało późniejszej porażki. Jednak w samej końcówce za 5 przewinień boisko musiały opuścić Sylwia Danielik i Karolina Muza. Od tego momentu "nasze dziewczyny" kompletnie się pogubiły i nie potrafiły zdobyć punktu. Konsekwentnie grające rywalki doprowadziły do remisu i dogrywki, w której odniosły w sumie dość szczęśliwe zwycięstwo. Dziewczyny były mocno podłamane i późniejsza porażka w ostatniej grze z zespołem Uniwersytetu Warszawskiego była chyba pochodną tego, że zespół nie potrafił się pozbierać po pechowym meczu z drużyną lubelską.

Drużyna mężczyzn (ponoć mocniejsza od tej sprzed dwóch lat) miała przede wszystkim zaprezentować się lepiej niż zrobili to nasi koledzy na ostatnich AMP'ach. Rzeczywiście nasz męski team miał w swoim składzie kilku graczy, z których udziałem można było wiązać spore nadzieje. Należy tu przede wszystkim wymienić Marka Mandowskiego, Pawła Gradzika oraz Jark Feith'a. Ogólnie zespół był o wiele bardziej doświadczony niż ten sprzed dwóch lat.

Niestety w fazie rozgrywek grupowych nie sprostaliśmy zespołowi gospodarzy turnieju oraz drużynie Uniwersytetu Gdańskiego. Oba mecze przegraliśmy różnicą blisko 20 punktów. Trzeba powiedzieć, że poznaniacy (późniejsi finaliści imprezy) byli poza naszym zasięgiem, ale mecz z "Gdańskiem" mógł się potoczyć zupełnie inaczej. Spory wpływ na grę naszego zespołu miała kontuzja Pawła Gradzika. W drugiej minucie naszego pierwszego meczu Paweł pechowo skręcił nogę i nie wystąpił już więcej w turnieju. Cały więc ciężar walki podkoszowej spadł na Marka Mandowskiego, który starał się jak mógł, ale w pojedynkę niewiele mógł zdziałać.

Podobnie jak zespół żeński wychodząc z trzeciej pozycji w grupie trafiliśmy na KUL. Na tym podobieństwa się nie kończą. Również my przegraliśmy to spotkanie po dogrywce. Nie mogliśmy sobie wybaczyć tej porażki. Przez cały mecz pewnie prowadziliśmy i kontrolowaliśmy przebieg spotkania. Niestety dla nas, w czwartej kwarcie obudził się zawodnik z numerem "9" i praktycznie sam, oddając kilka celnych rzutów za 3 pkt. oraz przeprowadzając indywidualne akcje zniwelował naszą przewagę. Nie potrafiliśmy go powstrzymać i doszło do dogrywki w której "katolicy" bezlitośnie nas wypunktowali. W szatni długo nikt z nas nie potrafił sobie odpowiedzieć na pytanie, co się stało, że praktycznie wygrany mecz zakończył się naszą porażką. W ostatnim spotkaniu zmierzyliśmy się z drużyną z Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego i w meczu bez historii odnieśliśmy zwycięstwo.

Reasumując muszę powiedzieć, że nasze zespoły grały na tyle na ile je było stać. Z rywalami, którzy posiadali lepsze warunki fizyczne i grają w ligach, staraliśmy się nawiązać równorzędną walkę. Na pewno można było zagrać lepiej, dotyczy to zwłaszcza meczów obu reprezentacji z Katolickim Uniwersytetem Lubelskim. Zabrakło trochę cwaniactwa i szczęścia, które niestety nam nie dopisywało. Może za dwa lata będzie lepiej. Trudno wystawiać indywidualne cenzurki. Na pewno w drużynie kobiet wyróżniały się Sylwia Danielik (chyba zbyt duża odpowiedzialność ciążyła na jej osobie), Karolina Muza oraz Ewelina Tomasik. Dwie pierwsze w większości meczów praktycznie nie opuszczały parkietu. Chyba, że tak jak w meczu z KUL'em za przewinienia. W męskiej drużynie pewnym punktem był Marek Mandowski. Do wyróżniający się zawodników należy również zaliczyć Jarka Feith'a oraz Maćka Ducha. Ten ostatni był objawieniem turnieju i trener kadry na pewno będzie mógł liczyć na niego w przyszłości. Specjalne wyróżnienie należy się również Michałowi Starzyńskiemu za "całokształt". Bez Magica nie było by tak jak było. Ci, którzy uczestniczyli wiedzą, o czym piszę.

MISTRZOSTWA LAT PIERWSZYCH
W KOSZYKÓWCE

W finale rozgrywek lat pierwszych, który odbył się kilka dni po powrocie kadry z AMP'ów zmierzył się zespół Politologii IV z Geografią. W zespole z Wydziału Nauk Społecznych grał Piotr Poskart, który był jednym z uczestników poznańskiej wyprawy. Piotrek doskonale wykorzystał swoje warunki fizyczne i rozgrywając świetny mecz poprowadził swój zespół do zwycięstwa. W drużynie Geografii prym wiódł również kadrowicz, Maciek Duch. Na pewno swój wyjazd do Poznania może zaliczyć do bardzo udanych. Niestety na naszym uniwersyteckim, koszykarskim podwórku mu się nie powiodło. Drugi występ w finałowym meczu (Maciek należał do wyróżniających się zawodników występującego w finale ULKI zespołu Nic Specjalnego) i druga porażka. Mimo że bardzo się starał nie miał dostatecznego wsparcia w partnerach i musiał uznać wyższość swojego reprezentacyjnego kolegi. Mistrzem została więc Politologia IV. Gratulacje. Ciekawe jak zespoły te zaprezentują się w przyszłym sezonie w ULCE.

Iver
Autorzy: Iver