Komunikacja międzykulturowa to w dużym stopniu sztuka obserwacji, a najlepiej i najwyraźniej widać z bliska. W trakcie trzymiesięcznego stażu na Uniwersytecie Śląskim w Katowicach Sanaa Zair, doktorantka i nauczycielka akademicka z Uniwersytetu Chanszala w Algierii, rozwijała swoje kompetencje międzykulturowe w kraju, z którym związana jest ważna część prowadzonych przez nią badań.
– Interesowała mnie lingwistyka, szczególnie relacja języka i kultury – mówi Sanaa. – W pracy magisterskiej zajmowałam się analizą dyskursu i dydaktyką literatury, co ma związek z moimi obecnymi badaniami, choć poszłam w nieco innym kierunku. Moim głównym przedmiotem zainteresowań jest komunikacja międzykulturowa w kontekście dydaktyki.
Po ukończeniu studiów magisterskich i krótkim pobycie na stypendium we Frankfurcie Sanaa została doktorantką w wyniku konkursu, w którym wybrano ją oprócz dwóch innych osób spośród prawie tysiąca kandydatów. Obecnie wykłada teorię i literaturę postkolonialną na Wydziale Filologii Angielskiej Uniwersytetu Chanszala (angielska nazwa uczelni: Abbès Laghrour Khenchela University). Większość jej studentów pochodzi z okolicznych miejscowości, choć zdarzają się cudzoziemcy, głównie z krajów afrykańskich i arabskich. Uniwersytet prowadzi też programy wymiany akademickiej, na przykład z uczelniami w Tunezji.
– Badanie literatury z perspektywy postkolonialnej jest dla mnie interesujące, bo to wrażliwy temat dla wielu moich studentów, którzy wywodzą się z różnych środowisk – przyznaje Sanaa. – Pochodzę z regionu dosyć otwartego, pracuję natomiast w miejscu znacznie bardziej konserwatywnym, choć na naszej uczelni dominuje różnorodność. Spotyka się tam ludzi o tradycyjnych poglądach, sposobie bycia i ubiorze, ale nikogo nie dziwi też widok chłopaka z długimi, zafarbowanymi włosami. Studenci różnie reagują na książki o tematyce kolonialnej i postkolonialnej, zarówno autorstwa pisarzy europejskich (np. Jądro ciemności Josepha Conrada), jak i afrykańskich (np. Wszystko rozpada się Chinuy Achebego). Niektórzy pytają, dlaczego Conrad pisze o ludziach jako o dzikusach czy zwierzętach i czy to jest w porządku. Dla dwudziestolatka w 2024 roku to może być bardzo trudne do zrozumienia.
Praca doktorska Sany powstaje w ramach projektu, w którym badana jest efektywność literatury porównawczej (komparatystyki) w podnoszeniu kompetencji w zakresie komunikacji międzykulturowej osób uczących się języka angielskiego jako obcego. Jej studenci czytają i porównują ze sobą między innymi książki Chłopiec z latawcem Khaleda Hosseiniego i Chłopiec w pasiastej piżamie Johna Boyne’a. Choć akcja tych powieści toczy się w różnych krajach (a nawet na różnych kontynentach) i w różnych czasach, doktorantka wskazuje na znaczące podobieństwa między nimi:
– Jestem dumna, że odkryłam dwie powieści, które tak wiele łączy. W obydwu tych książkach mamy dwóch małych chłopców, którzy są przyjaciółmi. Są niewinni, nie rozumieją wszystkiego, co się wokół nich dzieje. Nie są odpowiedzialni za zło i nienawiść, które ich otaczają. Wybierając te dwie książki, chciałam pokazać moim studentom, że tego rodzaju konflikty toczyły się i nadal toczą na całym świecie. Chcę, żeby czytali te lektury, by zdobywać wiedzę, a za jej pośrednictwem uczyć się empatii, zrozumienia dla Innego i komunikacji z nim. Uważam, że większość nienawiści na świecie bierze się z niewiedzy i ignorancji: nie znasz Innego, nie wiesz, jak się z nim porozumieć i dlatego jesteś do niego uprzedzony. Na tym to polega.
Z analizy wypowiedzi studentów, którzy przeczytali obie książki, wynika, że większość była poruszona zarówno tym, co się wydarzyło w trakcie wojny w Afganistanie, jak i w trakcie Holocaustu. Pojawiały się wśród nich komentarze, że historia niestety się powtarza. Padały też szczegółowe pytania na temat Zagłady. Między innymi z tego właśnie powodu Sanaa zdecydowała się na przyjazd do Katowic.
– Polska to odpowiednie miejsce, jeżeli chce się zdobyć pogłębioną wiedzę na temat Holocaustu – uważa. – Byłam tu po raz pierwszy w ubiegłym roku, podążając za sugestią bliskiej osoby. Dlatego kiedy moja uczelnia zaoferowała mi możliwość stażu zagranicznego, pomyślałam o Waszym kraju. Potrzebowałam jednak mentora, ponieważ nie lubię pracować sama. Poza tym właśnie piszę swój pierwszy artykuł, zatem opinia doświadczonego naukowca była dla mnie ważna. Korzystając z Research Gate i Google, po wpisaniu kluczowych słów, takich jak literatura postkolonialna i dydaktyka, znalazłam profil prof. Zbigniewa Białasa z Instytutu Kultur i Literatur Anglojęzycznych na Uniwersytecie Śląskim w Katowicach. Zwróciłam się do niego z pytaniem, czy przyjmie mnie na staż; na szczęście zgodził się bez problemu. To był dobry wybór, bo cały zespół z IKiLA jest wspaniały. W dodatku prof. Białas jest znanym w Polsce powieściopiarzem.
Wiele ciepłych słów Sanaa poświęca też dr Julii Szołtysek, w której zajęciach uczestniczyła i która pomogła jej przy pisaniu artykułu. Prof. Białas mówi, że korzyści z trzymiesięcznego pobytu Sany na UŚ były obustronne:
– Sanaa korzystała z naszej wiedzy literaturoznawczej, uczestniczyła w starannie wybranych zajęciach dotyczących literatury postkolonialnej i poszerzała swoją wiedzę o lokalnych kontekstach podczas badań terenowych. My natomiast mogliśmy zapoznać się ze stosowaną przez nią, nieco odmienną od naszej, metodologią badań. Jako literaturoznawca nie miałem dotąd na przykład wielkiego doświadczenia z wywodzącą się z językoznawstwa analizą dyskursu w odniesieniu do literaturoznawczej praktyki pedagogicznej.
Sporo czasu Sanaa spędzała w Centrum Informacji Naukowej i Bibliotece Akademickiej. Jej pobyt w Polsce nie ograniczał się jednak tylko do popularnej CINIB-y. W towarzystwie zaprzyjaźnionych naukowców z UŚ zwiedzała interesujące miejsca na Śląsku i w Zagłębiu Dąbrowskim. Dobrze zapamiętała dzień, w którym odkrywała ślady żydowskiej przeszłości w Będzinie. Jak twierdzi, wizyta w Domu Bojowników Getta w dzielnicy Kamionka oraz w Domu Modlitwy Cukiermanów w towarzystwie społeczników związanych z Fundacją Brama Cukermana pozwoliła jej umieścić własne badania w szerszym kontekście historycznym. Było to dla niej przeżycie bardzo emocjonalne:
– Ta wyprawa otworzyła mi oczy na coś, czego wcześniej nie byłam świadoma. Zachowane miejsca i ich historia, opowieści o Żydach próbujących uciec przed tragicznym losem, ostatni list wysłany z getta przez członków młodzieżowego ruchu oporu były dla mnie bardzo przejmujące. Do tego Będzin ma swój specyficzny charakter, jest szary i smutny. Pogłębia to przygnębiające wrażenie, kiedy wie się o tragediach, które rozgrywały się tu przed laty.
Sanę mocno poruszył też los Rutki Laskier, bohaterki jednej z powieści autorstwa prof. Białasa. Historię będzińskiej nastolatki i pisanego przez nią w getcie dziennika miała okazję usłyszeć od samego pisarza przed domem, w którym ten dokument został ukryty pod schodami, przy ul. 1 Maja na Kamionce. Kto wie, być może dziennik Rutki również kiedyś stanie się przedmiotem badań Sany?
Znacznie bardziej optymistyczny wydźwięk miały wycieczki do Muzeum Śląskiego i na Nikiszowiec. Zabytkowa dzielnica Katowic przypadła Sanie do gustu do tego stopnia, że przy okazji następnego pobytu w Polsce planuje zamieszkać właśnie tam. Co ciekawe, w funkcjonującej na Nikiszowcu filii Muzeum Historii Katowic odnalazła elementy łączące śląskie familoki z jej rodzinnym krajem:
– Oglądaliśmy w muzeum wnętrze typowego domu górniczego sprzed lat. Nakręciłam tam krótki film telefonem i wysłałam go do ciotki z prośbą, żeby pokazała go babci. Babcia obejrzała wideo i była w niemałym szoku. Sposób prania ubrań, szycie, meble, kuchnia, przybory kuchenne były prawie dokładnie takie same, jak w jej domu przed laty. To było wielkie zaskoczenie!
Staż na Uniwersytecie Śląskim w Katowicach był dla Sany okresem intensywnej pracy naukowej. W tygodniu, w którym umawialiśmy się na rozmowę na potrzeby niniejszego tekstu, Sanaa kończyła pisanie artykułu o nauczaniu teorii i literatury postkolonialnej. Kolejnym poważnym wyzwaniem będzie napisanie pracy doktorskiej, którą moja rozmówczyni planuje obronić do stycznia 2025 roku.
– Teraz została mi część statystyczna, w której pomaga mi doktorant z ekonomii. Kiedy wrócę do siebie na uczelnię, dostanę ofertę jeszcze jednego stażu, najważniejsza natomiast będzie oczywiście obrona. Będę miała cały rok, żeby ukończyć trzy rozdziały. Przede mną jest więc jakieś 200 stron do napisania. Podchodzę jednak do tej kwestii bardzo pozytywnie: mam pełną świadomość tego, co chcę zrobić.