ANTONI SUŁEK przewodniczący Polskiego Towarzystwa Socjologicznego |
Historia zjazdów socjologów polskich jest krótsza niż historia socjologii samej: od czasu, gdy we Lwowie Józef Supiński ogłosił "Polską szkołę gospodarstwa społecznego" minęło sześćdziesiąt lat, zanim w 1931 roku w Poznaniu zebrał się na swą pierwszą konferencję ogół socjologów polskich. Historia zjazdów socjologicznych jest natomiast tak długa jak historia Polskiego Towarzystwa Socjologicznego, ale równocześnie jest od historii PTS dłuższa. Okaże się, że mówiąc tak, nie łamię logicznej zasady sprzeczności.
I Konferencja Socjologów Polskich, zwołana przez Floriana Znanieckiego skupiła wcale spore (i doborowe) grono 60 badaczy pracujących na polu socjologii. Choć zgłosili oni tylko 20 referatów, to ani wszystkich nie zdążyli przedstawić, ani na dyskusję nie mieli dość czasu, ani nawet "rozmów nie [mogli] przeprowadzić zbyt wielu" - narzekał potem kronikarz tego zjazdu. Dodał jednak, że "mimo wszystko zjazd socjologów z pewnością będzie miał swą jasną kartę w dziejach polskich badań społecznych. ťSocjologia polskaŤ z mglistego wyobrażenia przeistoczyła się w żywe i miłe wspomnienie ludzi, z którymi spędziło się dni parę na poważnej pracy i miłej pogawędce". Na koniec konferencji zostało zawiązane Polskie Towarzystwo Socjologiczne, a pierwszym jego prezesem "przy entuzjastycznych objawach uznania" został wybrany Ludwik Krzywicki.
I Konferencja Socjologów Polskich i powstanie PTS, wraz z przekształceniem Instytutu Socjologicznego w Poznaniu - w Polski Instytut Socjologiczny (1927) i założeniem "Przeglądu Socjologicznego" (1930) zwieńczyły pierwszy etap żywego rozwoju socjologii w Polsce Odrodzonej. Z powstaniem PTS łączono duże nadzieje, ale źródła milczą o jego działalności, musiała więc ona być skromna, a to tym bardziej, że wiele funkcji towarzystwa socjologicznego pełnił wtedy prężny Polski Instytut Socjologiczny.
Następne zgromadzenie socjologów, nazwane już zjazdem odbyło się za cztery lata, w 1935 roku w Warszawie, w Pałacu Staszica, wówczas jeszcze gmachu Towarzystwa Naukowego Warszawskiego. II Zjazd Socjologów Polskich skupił "okrągło 110 czynnych uczestników" - bez mała wszystkich ówczesnych socjologów, w tym najmłodsze ich pokolenie. Obradowano już w sekcjach i wygłoszono 23 referaty (już wtedy na referat w sekcji dawano tylko 20 minut). Żyje jeszcze dwoje spośród referentów: Nina Assorodobraj na Żoliborzu i Feliks Gross na Manhattanie. Pierwsza wygłosiła referat "Stosunek do człowieka luźnego w Polsce XVIII w. ", a drugi - "Badania nad środowiskiem robotniczem i planowem samokształceniem". II Zjazd Socjologów był dużym wydarzeniem w życiu socjologii, zainteresował też inne kręgi i zwrócił uwagę gazet, ale nie wiadomo jaki był udział PTS w jego organizacji - wiemy tylko, że na Zjeździe prezesem PTS wybrano Stefana Czarnowskiego.
"Żywić trzeba nadzieję, że II Zjazd Socjologów nie był ostatnim" - napisał jego kronikarz. Ostatnim nie był, ale na następny trzeba było poczekać 40 lat - tak długo, że zbiorowa pamięć o dwu pierwszych zjazdach zatarła się niemal zupełnie. Najpierw wojna, a potem po krótkotrwałym odrodzeniu powojennym, stalinizm przerwały życie socjologiczne. Po wojnie o PTS zapomniano, wskrzeszono zaś PIS i on pełnił rolę ogólnopolskiej organizacji socjologów, wkrótce jednak został zlikwidowany wraz ze wszystkimi instytucjami socjologicznymi.
Historia obecnego, naszego PTS rozpoczęła się w 1956 roku, gdy wraz o odwilżą dokonywała się restytucja polskiej socjologii. Tym razem idei kolejnej restytucji PIS, rzuconej przez Józefa Chałasinskiego nie podjęto, natomiast w czerwcu 1956 roku z inicjatywy Stanisława Ossowskiego w Polskim Towarzystwie Filozoficznym powstała Sekcja Socjologiczna. Najpierw zgłosiła akces do Międzynarodowego Towarzystwa Socjologicznego, a potem, w grudniu 1957 roku przekształciła się w samodzielne Polskie Towarzystwo Socjologiczne, z Ossowskim jako pierwszym jego przewodniczącym.
O potrzebie zwołania zjazdu socjologicznego mówiono już na zebraniu założycielskim PTS - miałby on ukazać stan socjologii polskiej. Zjazd faktycznie odbył się w 1965 roku, na Uniwersytecie Warszawskim i ukazał już poważny dorobek socjologii. Zjazd (podobno już w trakcie przygotowań) nazwano Trzecim Ogólnopolskim Zjazdem Socjologicznym, nawiązując w ten sposób do zjazdów przedwojennych. Zjazd musiał mieć placet władz, a widomym tego znakiem było powitalne przemówienie Adama Schaffa. Zjazd zaczął obrady w atmosferze podniosłej - łatwo ją sobie wyobrazić, skoro otwierajac je Nina Assorodobraj, przewodnicząca PTS uświadomiła zebranej w Auditorium Maximum społeczności socjologów polskich, że spotyka się ona po raz pierwszy od 40 lat. W referatach i komunikatach przedstawiono oparty już o badania empiryczne obraz społeczeństwa polskiego i zmiany które się w nim dokonały za Polski Ludowej: industrializację, urbanizację, przemiany na wsi, tworzenie się kultury masowej, kształtowanie się socjalistycznego modelu stosunków przemysłowych i formowanie się instytucji politycznych. Zjazd ten podsumował pierwszy etap badań odrodzonej po Październiku socjologii. Wydrukowane referaty pokazuja jaki zjazd był, a zachowane fotografie pokazują jak wyglądał. Widzimy na nich wspaniałą kolekcje pierwszych postaci socjologii polskiej, a wśród nich tych, którzy przez nastepne ćwierć wieku określali jej kształt i nadawali ton jej życiu.
Zaraz po Zjeździe Zarząd Główny PTS postanowił organizować zjazdy regularnie. Następny, IV Zjazd zaplanowano już na 1968 rok, ale odbył się w Poznaniu w rok później, już po ciężkich dla socjologii wydarzeniach marcowych. Zjazd toczył swe plenarne obrady w zimnym Pałacu Kultury, dawnym zamku królów pruskich. Był, dziś by się powiedziało, politycznie poprawny i w opiniach jego krytków wykazał brak postępu w socjologii w stosunku do stanu zaprezentowanego na III Zjeździe.
Piąty Zjazd, po długich zabiegach PTS, władza pozwoliła w końcu zorganizować w 1977 roku, a jego gospodarzami byli socjologowie krakowscy. Jest to zjazd poniekąd zapomniany - wielu na nim było, ale niewielu mogłoby powiedzieć co na nim było. Głównie dlatego, że socjologowie nie opublikowali jego dorobku, a - jak mówi chińskie przysłowie - najlepsza pamięć jest mniej wyraźna niż najbledszy atrament. W Krakowie, w Teatrze Rozmaitości i w Collegium Novum mówiono jeszcze o rozwiniętym społeczeństwie socjalistycznym, choć już napomykano i o napięciach w systemie.
VI Zjazd, Łódzki, w 1981 roku, był pierwszym powojennym zjazdem, którego program ułożono i wypełniano treściami bez politycznego skrępowania. Była to zasługa ťSolidarnościŤ, nasz Zjazd obradował zresztą w tym samym czasie co jej I Zjazd, a paru socjologów - jej doradców, przyjechało na Uniwersytet, na ulicę Rewolucji 1905 r. wprost z gdańskiej hali Olivia. Jak żaden poprzedni, Zjazd Łódzki był ostro zwrócony ku wielkim problemom społeczeństwa, dawał ich demaskatorską interpretację i socjologiczne wyjaśnienia. Wprowadzony wkrótce stan wojenny przeszkodził szerszemu upowszechnieniu myśli w Łodzi wypowiedzianych - tom pozjazdowy nigdy nie ukazał się drukiem.
Zjazd wrocławski, VII Ogólnopolski Zjazd Socjologiczny, znowu po długich zachodach i podchodach, odbył się w 1986 roku we Wrocławiu, na Uniwersytecie, już pozbawionym imienia Bolesława Bieruta. W socjologii był to okres rozwoju krytycznej teorii realnego socjalizmu, na Zjeździe reprezentowanej przez świetne referaty Jana Strzeleckiego i Jacka Tarkowskiego, że wspomnę tylko tych dwóch niezapomnianych socjologów. W Polsce był to czas, gdy władza zaczynała rewidować swą politykę, właśnie zwolniła więźniów politycznych - doniosłość tej chwili dostrzegł w przemówieniu końcowym Janusz Ziółkowski, przewodniczący PTS. Pendant dla tego Zjazdu stanowił raport ZG PTS, napisany przez Stefana Nowaka, ważny głos w debacie o potrzebie wielkich zmian w Polsce.
VIII Zjazd, który odbył się na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu w 1990 roku był pierwszym zjazdem w III Rzeczypospolitej. Odbył się po przełomie roku 1989 i politycznym upadku socjalizmu realnego, musiał się więc zająć teoretyczną interpretacją tych historycznych wydarzeń i przyniósł referaty wznoszące się nad aktualność. Zmiana ustroju jest bardziej złożonym procesem niż się mniema, zmiana polityczna jest zaledwie początkiem zmian ustrojowych a kierunek tych ostatnich (także "geograficzny" - do Europy czy Ameryki Łacińskiej? ) bynajmniej nie jest przesądzony - mówiono i argumentowano w Toruniu. Mówiono znowu pełnym głosem, ale takim głosem w Polsce już od roku mówiono wszędzie.
Wreszcie Zjazd Lubelski, IX Ogólnopolski Zjazd Socjologiczny odbył się na terenie obu tamtejszych uniwersytetów, skwarnego lata 1994 roku - w czasie, który nieźle opisuje jego hasło: "stawanie się ładu społecznego". Świadomość komplikacji procesu transformacji była już powszechna i socjologowie zamiast zapewniać, że społeczeństwo zmierza do rynku i demokracji, dociekali raczej, co w tym społeczeństwie się dzieje, jaki faktyczny ład się w nim tworzy. Zjazd ten mamy zapisany w zbyt świeżej pamięci i w zbyt grubym pamiętniku, aby go szerzej przypominać. W każdym razie, zaraz po jego zakończeniu postanowiliśmy, że na następne spotkanie nie będziemy czekać aż cztery lata.
Historia zjazdów socjologicznych sama jest ciekawa i jej studiowanie może być źródłem niejednego pożytku. Dowiadujemy się z niej, jak zmieniały się zainteresowania, perspektywy, metodologie i style wypowiedzi w socjologii polskiej. Widać też, że coraz mniejszą ochotę mamy na rozprawianie o stanie socjologii i o sobie samych - pociąga nas nade wszystko opisanie świata.
Historia wielka i mała, i bardzo mała sprawiały, że spotykaliśmy się, a mówiąc "my" mam na myśli ponadpokoleniową wspólnotę socjologów polskich, tak nieregularnie. Opis perypetii z organiacją zjazdów ukazuje mechanizm kontroli nauki w PRL, powikłane relacje między środowiskiem socjologicznym a władzami partyjnymi, marnowanie energii na pokonywanie politycznych oporów - to ostatnie było ceną za niepokorność ważnej części naszego środowiska i samego PTS. Zjazdy potrzebowały czasem jakichś szyldów: a to 20-lecia, a to 25-lecia PRL, a to znowu 40-lecia powrotu Ziem Zachodnich do Macierzy. Dziś nie potrzebują one już "wyższych" uzasadnień, a o ich terminach i programach nie decydują ani wydarzenia polityczne, ani politycy. Decydujemy sami, a PTS jest autonomiczne w swoich decyzjach. Wolność ma jednak swoją cenę, również wymierną. Kiedyś państwo pokrywało koszta zjazdów - teraz energię trzeba trwonić nie na uzyskanie zgody na zjazd, lecz na znalezienie nań pieniędzy.
Ogólnopolskie zjazdy socjologiczne, choć nie są zjazdami PTS lecz zjazdami socjologów organizowanymi przez PTS, są jednak "najwyższą formą istnienia" naszego Towarzystwa. Zawsze były one świętami socjologów: okazją do podsumowania pracy i wymiany myśli, forum integracji, okazją do poznania ludzi znanych tylko jako autorzy lektur.
Zjazdy były też bardzo ważnymi wydarzeniami w historii ośrodków, ktore je organizowały, a każdy ze zjazdów powojennych odbywał się w innym miejscu. Powierzenie ośrodkowi organizacji Zjazdu potwierdzało jego rangę naukową. Zjazdy koronowały instytucjonalny rozwój socjologii w nowych ośrodkach, stanowiły znakomitą okazję do zaprezentowania ich dorobku, integrowały środowiska lokalne, wzmacniały ich ducha i dawały im silne impulsy do dalszego rozwoju.
Zjazd Katowicki, dziesiąty z kolei, odbywa się na Śląsku. Tutejsze prężne środowisko socjologiczne juz dawno dojrzało do organizacji ogólnopolskiego zjazdu socjologicznego i aż dziw, że spotykamy się tu dopiero teraz. Zjazd ten ma w tytule i Polskę i Europę i glob cały, ale pierwszym jego słowem jest Ślask. W rzeczy samej żaden z dotychczasowych zjazdów nie był zwrócony tak wyraźnie ku sprawom regionu, w którym się odbywał, jak Zjazd Katowicki będzie zwrócony w stronę Śląska. W samej koncepcji Zjazdu zawarta jest idea regionów jako ważnych elementów społeczeństwa globalnego, a Śląsk będzie ujęty wielorako: jako samoistny przedmiot zainteresowania, jako obszar o szczególnym znaczeniu dla przemian w Polsce i jako swoiste laboratorium, w którym badane są ogólne problemy zrodzone przez transformację. Zjazd ten jest więc szansą dla nas wszystkich.
W sześćdziesiąt sześć lat po I Konferencji Socjologów Polskich spotkamy się w Katowicach. Tyle się na świecie od tego czasu zmieniło, zmieniały swoje nazwy i numery nawet Rzeczypospolite Polskie (o Katowicach nie wspominając), a my gromadzimy się na zjazdach numerowanych in continuo, organizowanych przez tak samo nazywające się towarzystwo. Daje nam to poczucie związku z poprzednikami, ale i każe nam myśleć o tym, co napiszą o nas kronikarze następnych zjazdów. Jeśli chodzi o mnie i o ten zjazd, to myślę, że autor dalszego ciągu tej opowieści napisze, wzorem swego poprzednika z Poznania, że zjazd w Katowicach ma "swą jasną kartę w dziejach polskich badań społecznych".
28 IV 1997
W tekscie wykorzystano m. in. materiały do historii PTS,
zebrane przez Elżbietę Tarkowską oraz prace Niny Kraśko.