OSTRZEŻENIE PRZED BIT-em

W czerwcu ubiegłego roku z ciężko wypracowanych funduszy na badania statutowe zakupiłem nowoczesny notebook firmy OPTIMUS. Służyłby on (mam nadzieję) długo i szczęśliwie, gdyby nie... Power Adapter produkcji tajwańskiej, czyli zwykły zasilacz, który zepsuł się był na początku kwietnia. Wtedy poznałem na własnej skórze skutki wyboru przez nasz Dział Aparatury właściwego adresata mojego zamówienia, czyli Biura Handlowego BIT, ulokowanego zresztą w obrębie naszej uczelni.

Po tygodniu okazało się, że zasilacz ów trafił - znów za podwójnym pośrednictwem Działu Napraw i właśnie BIT-u - do Nowego Sącza. Sprawa wydawała mi się być banalną, ale okazała się tak skomplikowana, że pod koniec kwietnia moja cierpliwość się skończyła. Wtedy też - po telefonicznej interwencji - znalazł się zastępczy zasilacz. Z rozmów w Dziale Napraw wynika, że jest to jednak normalna praktyka w przypadku gwarancji BIT-u, i w ogóle relacje są rodem raczej z minionej epoki. Mój przypadek jednoznacznie wskazuje, że firmie BIT obce są dobre obyczaje i szacunek dla klienta, toteż nie wróżę jej sukcesu w ostrej konkurencji rynkowej. Nie pierwszy raz nasz uniwersytet nie ma szczęścia(? !) w wyborze partnera do obsługi komputerowej (vide słynny QUMAC z Krakowa)...

Nasuwa się jednak pytanie, czy Uniwersytet Śląski musi hołubić, również w sensie lokalowym, spółkę ciesząca się powszechnie uznaną złą renomą (co sprawdziłem) i czy w ogóle potrzebne jest nam takie ułomne ogniwo w drodze do producenta. Tak więc ostrzegam przed BIT-em przy zakupie sprzętu komputerowego i radzę się interesować, kto będzie pośredniczył w tej transakcji oraz gwarantował dalsze losy waszego sprzętu.

Poniższy tekst nie ukazał się w drukowanym wydaniu "Gazety Uniwersyteckiej". Firma "BIT s. c. ", po zapoznaniu się z tekstem powyższego artykułu, zwróciła się do Centrum Techniki Obliczeniowej Uniwersytetu Śląskiego z prośbą o umożliwienie zamieszczenia wyjaśnienia w sprawie opisanego przez Grzegorza Rackiego przypadku - w sieciowym wydaniu "GU". Biorąc pod uwagę, że CTO jest wydawcą internetowym "Gazety Uniwersyteckiej", a także to, iż najbliższy numer "GU" ukaże się dopiero w październiku, w zgodzie z prawem prasowym publikujemy odpowiedź firmy "BIT s. c. " na zarzuty swego klienta. Wyrażamy przy okazji nadzieję, że sam fakt umożliwienia natychmiastowej elektronicznej odpowiedzi na elektroniczną publikację będzie przyczynkiem do podkreślenia roli, jaką we współczesnym świecie odgrywa szybki przepływ informacji.

Maciek Uhlig
dyrektor CTO UŚ

Klient ma zawsze rację

Trzeba by powiedzieć, że tak, choć są przypadki będące niechlubnym odstępstwem od tej reguły.

Firma BIT s. c. istnieje od 1989 roku. Została założona przez trzech absolwentów największych śląskich uczelni. Od momentu założenia czynnie bierze udział w rozwoju rynku komputerowego na Śląsku. Wśród klientów mamy zaszczyt cieszyć się szacunkiem i zaufaniem, dlatego też po 6-ciu latach wytężonej pracy osiągnęliśmy poziom techniczny znacznie przewyższający większość firm komputerowych naszego regionu.

Wśród naszych klientów znalazła się jednak osoba bardzo niezadowolona, która dała upust swojej frustracji publikując obraźliwy i oszczerczy dla nas artykuł w "Gazecie Uniwersyteckiej". Nasza wina polegała na przedłużeniu naprawy zasilacza do notebooka, który jest urządzeniem wysoce zminiaturyzowanym, a przez to wymaga nietypowych podzespołów zamiennych. Zmusiło nas to do wysłania zasilacza do producenta zgodnie z procedurą gwarancyjną dla takich przypadków. Takich sytuacji nie da się uniknąć, stanowią one jednak ułamek procenta całości serwisowanego sprzętu. Załączona karta gwarancyjna powiadamia użytkownika o możliwości wystąpienia takiej sytuacji, lecz nie każdy ją czyta. W tym konkretnym przypadku, z powodu przedłużającej się naprawy, użytkownik otrzymał nowy zasilacz.

Z artykułu w "Gazecie Uniwersyteckiej" dowiadujemy się również, iż jest to "normalna praktyka w przypadku gwarancji BIT-u". Trudno powiedzieć czy w tym momencie cieszyć się ze stwierdzenia, że nawet w bardzo skomplikowanych przypadkach napraw użytkownik może liczyć na naszą pomoc, otrzymując sprzęt zastępczy, czy mamy nad tym ubolewać.

Dalej autor tego paszkwilu pochopnie ocenia stosunki pomiędzy Uniwersytetem Śląskim, a BIT s. c. Nasza firma nie ma nic do ukrycia. Jesteśmy związani z Uniwersytetem na czysto rynkowych zasadach współpracy, podobnie jak wiele innych firm. Insynuacja, że jesteśmy "hołubieni w sensie lokalowym" jest wysoce obraźliwa zarówno dla nas jak i dla Uniwersytetu Śląskiego. BIT s. c. poczytuje sobie za zaszczyt wynajmować lokal dla swojej siedziby od Uniwersytetu.

Paszkwilant "rodem... z minionej epoki" bez sprawdzenia faktów i szczegółów wyciąga krzywdzące wnioski dotyczące renomy naszej firmy. Nie widzi wielu bezpłatnych, pogwarancyjnych napraw i modernizacji sprzętu komputerowego wykonanych przez nas w ramach umowy o współpracy.

Zaś co się tyczy "ułomnego ogniwa w drodze do producenta", to nie producent obsługuje użytkownika w zakresie serwisu, lecz autoryzowane punkty serwisowe, do których należymy od 1992 roku. Ponadto wśród Autoryzowanych Dealerów OPTIMUS S. A. zajmujemy jedno z czołowych miejsc w Polsce, o czym autor nie wie, a co może sprawdzić.

Firma nasza oprócz autoryzacji OPTIMUS S. A. posiada między innymi autoryzacje innych uznanych i wymagających producentów sprzętu komputerowego i oprogramowania takich jak: HEWLET PACKARD, 3COM, NOVELL, MICROSOFT, SCO, co jest dla użytkownika gwarancją spokoju o losy sprzętu kupowanego w firmie BIT s. c. za ciężko wypracowane pieniądze.

Składamy serdeczne podziękowania wszystkim Pracownikom Uniwersytetu Śląskiego, którzy zwrócili nam uwagę na artykuł pana G. R. i wyrazili swoje oburzenie na jego treść i formę.

Dariusz Biernat, Piotr Tomczyk, Maciej Permus
Autorzy: Grzegorz Racki