Jak rozpoznać, które naczynie do picia nazwać kubkiem, a które filiżanką? Czym się różnią? O ile rzeczywiście się różnią. Jak je zdefiniować? Anna Wierzbicka, wybitna lingwistka, zajęła się tym problemem w wywołującym od lat niesłabnące zainteresowanie i gorące polemiki artykule z zakresu metodologii semantyki Cups and mugs: Lexicography and conceptual analysis (1984). Internetowy Wielki słownik języka polskiego (WSJP) kwestię definicyjną kubka rozstrzyga tak: ‘nieduże naczynie z uszkiem lub bez uszka, cylindryczne lub o kształcie ściętego stożka, przeznaczone do picia różnych napojów, trzymane w ręku’. Czy to pozwala mi podzielić moje nieduże naczynia z uszkiem lub bez niego na kubki, filiżanki, a także garnuszki, kielichy, kieliszki?
Kto nie lubi kubków?!
Mamy do wyboru: takie normalne kubki, o przeciętnych wymiarach: średnica 80 mm, wysokość: 95 mm, grubość ścianki ok. 3 mm i grubość ucha ok. 15 mm. Ale są też mniejsze – kubeczki i większe, a nawet ogromne, półlitrowe – to kubole, kubasy. Kubek formalnie jest już zdrobnieniem jak piesek, kotek, domek. Nie zachowało się w polszczyźnie istniejące w języku prasłowiańskim słowo kub o znaczeniu ‘płytkie naczynie z niewielkim zagłębieniem’.
Można też wybierać materiał, z jakiego są zrobione kubki: aluminiowe, blaszane, cynowe, emaliowane, fajansowe, gliniane, kamionkowe, metalowe, papierowe, plastikowe, porcelanowe, srebrne, styropianowe, tekturowe – wedle indywidualnych upodobań. A dawniej były kubki i inne naczynia do picia jedynie drewniane i metalowe, w biedniejszych domach z cyny, w bogatszych ze srebra. Jak widać, dziś panuje tu duża różnorodność. Nie tak jak w przypadku szklanki, która musi być ze szkła. Bo zgodnie z definicją słownikową szklanka (chciałoby się powiedzieć: jak sama nazwa wskazuje) to ‘szklane naczynie o kształcie walca, czasem lekko rozszerzające się ku górze, o pojemności zbliżonej do ćwierć litra, przeznaczone do picia różnych napojów’ (WSJP). Oczywiście, mamy też szklaneczki i szklanice.
Są kubki designerskie kuszące oryginalnością, są tradycyjne w formie, odwołujące się do nostalgii za „babciną” kuchnią, inne mają przyciągać głębią złotych myśli na nich utrwalonych, pozwalają cieszyć się obrazem lubianego malarza, najpopularniejszego piłkarza lub portretem bliskiej osoby, bywają filozoficzne, ironiczne, zabawne i „zabawne” etc.
Są przedmiotem pożądania kolekcjonerów kubków produkowanych w znanych zakładach ceramicznych lub niszowych pracowniach. W firmach są gadżetami promocyjnymi. Stają się oczywistym prezentem.
Są też rekwizytem w znanej ludzkości od ponad czterech tysięcy lat grze w trzy kubki i kulkę, uprawianej przez kuglarzy i iluzjonistów ku rozrywce, a przez ulicznych oszustów – dla omamienia naiwnych widzów, którzy są bez szansy na wygraną. Układ ról zainspirował sentencjonalnie brzmiącą uwagę padającą w mrocznym kryminale Loreth Anne White Nasze idealne małżeństwo (2021): „Bo życie to gra w trzy kubki, a w tej grze wygrywa tylko prowadzący, nigdy obstawiający. Albo rozgrywasz, albo przegrywasz”.
Intrygującym zajęciem staje się patrzenie na kubki – przedmioty z codziennego życia człowieka, kiedy z tyłu głowy głowy mam informację, że to naczynie ludzkość zna od kilku tysięcy lat, a polskie słowo było w użyciu już w XVI wieku. W dodatku mój ceramiczny kubek handmade jest niemal kubek w kubek taki jak jego daleki przodek.