Pieniedzy nie ma i nie bedzie. Czy jednak srodowiskom akademickim w naszym kraju przypadnie jedynie rola "lamentacyjna"? W etosie pracownika uczelni raczej nie mieszcza sie strajki. Zreszta taki protest /a bylo ich juz calkiem niedawno w oswiacie i szkolnictwie wyzszym kilka/ pozostaje raczej niezauwazony, a dodatkowo, czesciej obraca sie przeciwko calemu srodowisku nauczycielskiemu.
Pracownicy uczelni, zwlaszcza ci najmlodsi - asystenci i adiunkci podejmuja indywidualnie i doraznie dzialania majace na celu poprawe swego nedznego statusu materialnego: dodatkowa praca, korepetycje i in. ; kosztem swego czasu, zycia osobistego, kariery zawodowej i zdrowia. Wielu z nich wybiera ekonomicznie uzasadnione odejscie z uczelni do np. biznesu lub wyjazd zagraniczny. Sa to decyzje dramatyczne nie tylko dla nich samych.
Jak wiec ma wygladac dalej zycie szkol wyzszych i ich pracownikow? Kto moze wspomoc te walke o przyszlosc ksztalcenia na szczeblu wyzszym i los nauki? Brak silnego lobby prouniwersyteckiego i szerszego - proedukacyjnego w srodkach masowego przekazu, parlamencie, rzadzie, srodowiskach lokalnych. Nie propaguje sie modelu kariery nauczycielskiej i naukowo-badawczej. Co wiecej, rozszerzajac nieco pole widzenia, w naszym spoleczenstwie nauczyciel /szkoly podstawowej i sredniej, a takze, zwlaszcza mlody, nauczyciel akademicki/ nie znajduje powszechnej akceptacji spolecznej, nie mowiac o szacunku. Dowiodly tego ubiegloroczne strajki nauczycieli i ich ocena przez nie-nauczycieli. Pelna oburzenia i protestu wobec form i zadan. Przeciez powszechnie funkcjonuje stereotyp nauczyciela, ktory pracuje 18 godzin w tygodniu, ma dwa miesiace wolne w czasie wakacji, ferie zimowe, swiateczne i w ogole zyc nie umierac. A nauczyciel akademicki - jeszcze mniej. Istna sielanka. Tutaj moga i powinny wazna role odegrac srodki masowego przekazu, ciagle jeszcze nazbyt obojetne lub docierajace do zbyt waskiego kregu czytelnikow /np. "Przeglad Akademicki", roznorodne gazety uniwersyteckie/. Nalezy uswiadamiac ogrom pracy i obowiazkow nauczycieli szkol roznego szczebla. Problemu nie da sie wyizolowac jedynie do nauczycieli akademickich. Trzeba walczyc rowniez ze stereotypem naukowca i jego badan szczelnie oddzielonych od rzeczywistosci. Trzeba uswiadomic, ze czesto badania z pozoru niepotrzebne stanowia sile napedowa rozwoju nauki, a badania scisle zwiazane z biezacymi potrzebami w dluzszym procesie historycznym moga prowadzic do zubozen intelektualnych /np. notowany obecnie regres edukacji humanistycznej jako, przejaskrawiajac, nie przystajacej do sytuacji spoleczno-ekonomicznej/. Nalezy popularyzowac wyniki badan naukowych.
Trzeba tez odrodzic etos nauczyciela. Nauczyciel, jako przedstawiciel grupy spolecznej egzystujacej na pograniczu biedy musi poczuc sie w szkole i, szerzej, w reformujacym sie systemie naszego panstwa pewnie. Musi poprawic sie radykalnie jego sytuacja materialna, trzeba walczyc o wzrost autorytetu i prestizu tego zawodu. Na problem nalezy spojrzec z jeszcze jednej - szerokiej perspektywy: edukacja musi byc ceniona, musi umozliwiac lepszy start zyciowy i gwarantowac lepsza pozycje spoleczna. Uswiadommy sobie, a jeszcze bardziej - innym, ze praca umyslowa powinna byc odpowiednio doceniona. Rowniez materialnie. W kategoriach ekonomicznych i rynkowych wyksztalcenie nie jest, jak dotad, postrzegane jako dobro, ktorego posiadanie procentuje, jako rodzaj waznej inwestycji. Dopiero, gdy to "nowe myslenie" o szkolnictwie zwyciezy bedzie mozna liczyc na realne i znaczne zwiekszenie funduszy przeznaczonych na oswiate i szkolnictwo wyzsze. Na razie czas na powolne, lecz konsekwentne zmiany strukturalne. Czas nazywac po imieniu i walczyc ze zwyklymi nawykami, ktore uczniowie wynosza ze szkol, zwlaszcza srednich. Zle przygotowanie do studiow, brak samodzielnosci myslenia, zaleglosci w wiedzy ogolnej /niedostateczna znajomosc kanonu lektur, faktow z dziejow ojczystych, podstaw filozofii, metodyki uczenia sie i in. / - to glowne bolaczki.
W srodkach masowego przekazu powinno znalezc sie o wiele wiecej miejsca na popularyzowanie wynikow badan, a takze na prezentacje roznorodnych cennych inicjatyw srodowisk akademickich /wymienie tu jedynie, na zasadzie przykladu Towarzystwo Ogrod Ksiag w Warszawie, Towarzystwo Autorow i Wydawcow Prac Naukowych "Uniwersitas" w Krakowie, miedzywydzialowe studia w Uniwersytecie Warszawskim, a z naszego podworka Letnia Szkole Jezyka, Literatury i Kultury Polskiej US oraz Miedzynarodowa Szkole Nauk Politycznych US/.
Uniwersytety konca XX wieku, epoki przelomu spoleczno-politycznego, przemian gospodarczych, informacyjnych, powinny byc strukturami autonomicznymi, elastycznymi /dajacymi mozliwosc roznorodnych wyborow - siatek godzin, przedmiotow, prowadzacych, roznych form ksztalcenia - szkoly srednie nie przygotowuja obecnie przyszlych studentow do tego systemu/.
Proces studiowania powinien byc upodmiotowiony, uczelnia powinna byc rozumiana jako miejsce dialogu nauczajacych i nauczanych. A wszystko to w poczuciu wspolnotowosci, wzajemnego szacunku i wspolpracy /miedzy studentami i nauczycielami, ale i miedzy poszczegonymi osrodkami akademickimi/ w dazeniu do Prawdy. Wszystko to wymaga, na poczatek, zrozumienia, mocnego wsparcia spolecznego, a takze wszechstronnego wykorzystania srodkow masowego przekazu. Rozpocznijmy od prasy, telewizji i radia w naszym regionie. Sprobujmy skontaktowac sie z pracujacymi tam absolwentami i studentami US - z pewnoscia pomoga. Nie stworzymy jeszcze byc moze modelu amerykanskiego, w ktorym stowarzyszenia absolwentow udzielaja znacznej pomocy uczelniom, ale rozpocznijmy budowe takiego systemu.
Szanse widze takze w podkreslaniu tozsamosci i tradycji Uniwersytetu Slaskiego, prezentacji osiagniec jego pracownikow, przyblizaniu spolecznosci regionu dziejow tej placowki. Trzeba opracowac cykl wydawnictw, ktore taka role beda spelnialy i opracowac system przedsiewziec informacyjnych, ktore nalezy podjac. Powinien na przyklad ukazywac sie biuletyn informacyjny US, ktory bedzie na biezaco, w sposob mozliwie pelny, odnotowywal wazne wydarzenia z zycia spolecznosci akademickiej i przypominal jej tradycje /powstala wszak senacka Komisja do opracowania historii Uniwersytetu i z jej materialow bedzie mozna korzystac/. Moze uda sie stworzyc choc zalazek biura informacyjnego US, ktore bedzie koordynowac wspolprace z mediami i polityke informacyjna naszej uczelni. Jak wazne to zagadnienie pokazala niedawno sprawa Biblioteki Polonistycznej. Teraz dzieki mediom, caly kraj wie, ze w Katowicach plona tysiace /moze setki tysiecy/ ksiazek. Chyba nie o to chodzilo.
To zaledwie kilka propozycji, ktore jednak zrealizowane lub nie moga zawazyc w skali makro na spolecznym wizerunku szkolnictwa wyzszego w naszym kraju, a w mikroskali na miejscu Uniwersytetu Slaskiego w spolecznosci naszego regionu i kraju, teraz i w przyszlosci.