W otchłani terroryzmu

Dzień wczorajszy był mrocznym dniem w dziejach ludzkości, straszliwie znieważono godność ludzką. (...) Serce ludzkie jest otchłanią, w której czasem powstają pomysły nieprawdopodobnie okrutne, zdolne w jednym momencie zburzyć spokojne i pracowite życie całego narodu - powiedział Jan Paweł II po zamachach terrorystycznych z 11 września 2001. Takich dni nadeszło do tej pory więcej... O terroryzmie i jego miejscu we współczesnym świcie opowiadał Magdalenie Buszek dr Bartosz Bolechów, pracownik Zakładu Międzynarodowych Stosunków Politycznych na Wydziale Nauk Społecznych Uniwersytetu Wrocławskiego.

Terroryzm stał się obecnie stałym elementem życia politycznego. Czy nie obawia się Pan nadejścia sytuacji, w której zamachy i agresywne wystąpienia przestaną szokować opinię społeczną?

Terroryzm nigdy nie pozwoli nam o sobie zapomnieć. Jego istota polega na ciągłym zwracaniu na siebie uwagi - dlatego zamachy tego typu są często porównywane do happeningów lub wręcz przedstawień teatralnych. Mają zaplanowany scenariusz, aktorów i są nastawione na wywarcie wrażenia na publiczności. Przemoc polityczna jest ściśle skoncentrowana na celu, który terroryści chcą osiągnąć. Specyfika aktów terrorystycznych polega na tym, że wywołują bardzo silną reakcję emocjonalną. Taka "gra" na emocjach nie pozwala społeczeństwu na obojętność i wyrobienie w sobie pewnego znieczulenia. Problem dobrze ilustruje porównanie aktów terroru i wypadków samochodowych. W katastrofach drogowych ginie na całym świecie nieporównywalnie więcej ludzi niż w zamachach, jednak nie wywierają one równie dużego wrażenia. Pomimo, że zdarza nam się być świadkami lub nawet uczestnikami stłuczek samochodowych, nie rezygnujemy z poruszania się tym środkiem transportu. Od czasu wydarzeń z 11 września w Nowym Jorku rzesze ludzi boją się latać samolotami. Podobna sytuacja zaistniała w Hiszpanii - po zamachach na madrycką kolej społeczeństwo z dużo większą obawą i niechęcią podróżuje pociągami.

Jestem przekonany, że ludzie nigdy pozostaną obojętni wobec brutalnych aktów terroru. Zawsze będą one szokować i wywoływać poruszenie. Nawet społeczeństwa żyjące ze świadomością ciągłego zagrożenia - jak na przykład Izraelczycy - nigdy nie pogodzą się z tym stanem. Ich odporność na strach i ludzką krzywdę nie jest wyższa niż w innych częściach świata. Społeczeństwa w XXI wieku muszą jednak zaakceptować fakt, że terroryzmu nie da się "wyrugować" i pewien poziom zagrożenia jest obecnie nieodłącznym elementem życia w państwie demokratycznym.

Czy w Pańskim odczuciu terroryzm jest skutecznym narzędziem długofalowej walki o własne interesy?

Terroryzm, jak każde narzędzie walki, może być stosowany lepiej lub gorzej. Jego skuteczność zależy m.in. od tego, czy jest zastosowany w odpowiednich okolicznościach i czy ma dobrze wyważoną siłę rażenia. Przykładem złego zastosowania aktów terroru była działalność ruchów lewackich na przełomie lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych, gdyż opierały się one na niewłaściwej wizji rzeczywistości. Dobrze natomiast przeprowadzone były wystąpienia żydowskie przeciw Brytyjczykom w latach trzydziestych i czterdziestych XX wieku.

Groźby i zamachy terrorystyczne są bardzo silnym narzędziem nacisku. Wpływając na opinię społeczną mogą prowadzić do zmian politycznych, jak to miało miejsce podczas wyborów w Hiszpanii, następujących tuż po madryckich atakach. Terroryzm jest jednak bardziej skuteczny po względem taktycznym niż strategicznym. Na pewnym etapie działania tego typu mogą przynosić oczekiwane rezultaty, potem muszą jednak zostać zastąpione przez inną metodę manifestowania swych poglądów. Terroryzm ma najczęściej na celu zwrócenie uwagi na istnienie grup o odmiennych interesach i podanie do ogólnej wiadomości ich celów. Czasem sięga jednak dużo głębiej, osiągając cele długofalowe - np. zyskując swą reprezentację we władzach.

Władze państw demokratycznych, w obawie przed aktami terroru, starają się zwiększać ochronę na wypadek planowanych zamachów. Czy społeczeństwa faktycznie mogą się czuć bezpiecznie?

Bezpieczeństwo jest pojęciem relatywnym. Przed terroryzmem jako zjawiskiem nie da się uciec, tak więc nigdy nie będziemy absolutnie bezpieczni. Terroryzm jest jednak demonizowany - ryzyko zamachów jest znacznie mniejsze niż nam się wydaje. Na paniczny strach przed atakami wpływają m. in. żądne sensacji media, dla których temat ten stwarza możliwości przyciągnięcia uwagi przestraszonych odbiorców. Prowadzi to niejednokrotnie do irracjonalnych reakcji społeczeństwa, paniki, podczas gdy w zetknięciu ze złem terroryzmu konieczne jest zachowanie zimnej krwi.

Państwa demokratyczne mają oczywiście pewne narzędzia by chronić swoich obywateli przed zagrożeniem. Bardzo ważnym elementem ich działalności w tym zakresie powinno być informowanie społeczeństwa o ewentualnym ryzyku. Terroryzm bowiem może być zniszczony tylko w krajach autorytarnych. Demokracje nie posiadają możliwości całkowitego zdławienia ruchów terrorystycznych.

Dziękuję bardzo za rozmowę
Magdalena Buszek

Ten artykuł pochodzi z wydania: