nauczyciel doskonały i humanista

Profesor Kazimierz Wyka (1910-1975)

1.

Uczcijmy pamięć wielkiego uczonego, przyjaciela ziemi śląskiej i jej Uniwersytetu. Ziemia nasza jest pamiętliwa - tu długo się pamięta, co złe, ale jeszcze dłużej to, co dobre!

Kazimierz Wyka (Złota Księga Wydziału Filologicznego Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 2000)
Kazimierz Wyka (Złota Księga
Wydziału Filologicznego Uniwersytetu
Jagiellońskiego, Kraków 2000)
      19 stycznia 2005 roku minęła 30. rocznica śmierci profesora Uniwersytetu Jagiellońskiego Kazimierza Wyki, jednego z najwybitniejszych krytyków literackich, wychowawcy wielu pokoleń nauczycieli języka polskiego i narodowej kultury oraz wielkiej grupy krytyków literackich, pisarzy, uczonych polonistów, żeby m.in. wymienić zmarłego przed pięcioma laty profesora Uniwersytetu Śląskiego Stanisława Grzeszczuka, zmarłego w równie tragicznym wieku dla humanisty, co profesor Kazimierz Wyka - w wieku 65 lat. Przypadek Grzeszczuka tu przywołany jest szczególny, ponieważ zainteresowania jego nie mieściły się w kręgu problematyki literatury XIX-wiecznej lub współczesnej. Większość bowiem znakomitych uczniów prof. Wyki to badacze tych dwu kręgów zainteresowań. Ale Wyka należał jeszcze do tego pokolenia uczonych, którzy panowali nad całą literaturą polską, od średniowiecza (por. klasyczna już rozprawa - Dusza z ciała wyleciała, 1968) po współczesność. Profesor Wyka do 1956 roku wypromował 16 prac magisterskich z zakresu staropolszczyzny. Był wrogiem wąskiej specjalizacji polonistycznej. Napisał celnie:

"Istnieje schorzenie, które gotowe jest całkowicie zdeformować historię literatury. Podobnie jak reumatyzm, nie jest to schorzenie śmiertelne, lecz dokuczliwe, zniekształcające i z wiekiem pacjenta przybiera ono na sile. Jego imię - specjalizacja."

Wyka darzył Grzeszczuka wyróżniającą życzliwością. Był promotorem jego pracy doktorskiej i kierował procedurą habilitacyjną.

Wśród uczniów i wychowanków Kazimierza Wyki są tacy krytycy i pisarze, jak: Wilhelm Mach, Konstanty Puzyna, teatrolog, Ludwik Flaszyn, krytyk literacki, Andrzej Kijowski, krytyk literacki, który zapowiadał się na dużego formatu prozaika; niestety, już - podobnie jak Puzyna - nieżyjący. Wymieńmy jeszcze kilku znakomitych uczonych z kręgu oddziaływania Wyki: profesor Jan Nowakowski, profesor Henryk Markiewicz, profesor Mieczysław Inglot, Jan Błoński, krytyk i profesor, a z młodszych - Marian Stala. Szczególnie godne uwagi jest podkreślenie, iż Kazimierz Wyka wychował także uczonych, których wprowadził na "salony" nauki uniwersyteckiej i uczynił przedmiotem nauki o literaturze nową dyscyplinę akademicką - krytykę literacką.

Profesor Kazimierz Wyka kierował absolwentów UJ na Śląsk, aby zasilili kadrę Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Katowicach (Z.J. Nowak, B. Łopatkówna, A.W. Jarosz). Czynił to z pełną świadomością, że na Śląsku będą potrzebni, że swą wiedzę polonistyczną zdobytą w Krakowie będą mogli właściwie spożytkować, że wreszcie - przekonywał Wyka - Śląsk jest obszarem, na który od wieków Wszechnica Jagiellońska promieniowała i - dodajmy - z którego też czerpała utalentowanych wychowanków, późniejszych profesorów. I w przeszłości, i współcześnie wielu Ślązaków kierowało katedrami w Uniwersytecie Jagiellońskim (m.in. ks. rektor Konstanty Michalski, filozof i teolog, Mieczysław Brożek, filolog klasyczny, tłumacz, Ryszard Gansiniec, filolog klasyczny oraz Mieczysław Hess i Aleksander Koj, obaj byli rektorami UJ).

Ostatnie, ale nie najmniej ważne jest, iż wielu Ślązaków słuchało wykładów profesora K. Wyki, a niektórzy przeszli przez jego seminaria magisterskie jako wybitnego znawcy literatury romantycznej, mickiewiczologa, badacza modernizmu polskiego i literatury XX-lecia. Przybyli po studiach na Śląsk jako wysoce wykwalifikowani nauczyciele licealni, dziennikarze, pisarze (Bolesław Lubosz) i poeci, że wymienimy jednego z wybitniejszych, jakim jest działający z ogromnym pożytkiem dla polskiej literatury i kultury, a także menadżer, prezes Górnośląskiego Towarzystwa Literackiego, redaktor miesięcznika "Śląsk"- Tadeusz Kijonka. Przed laty Kijonce jako swojemu studentowi i młodemu poecie prof. Wyka towarzyszył w momencie przyznania Rybnickiej Nagrody Kulturalnej za tomik wierszy Witraże (Katowice: "Śląsk" 1959).

Pięknie też - jeden z pierwszego szeregu współczesnych pisarzy polskich - Jerzy Pilch, syn ziemi śląskiej - wypowiedział się na łamach "Polityki" (2005, nr 3) w trzydziestą rocznicę śmierci Kazimierza Wyki, przypominając, że był jego studentem krakowskim i - niestety - jednym z tych, którzy mieli smutny obowiązek towarzyszenia profesorowi w ostatniej drodze na miejsce wiecznego spoczynku na Salwatorze.

W rocznicowym artykule Jerzy Pilch wskazał na wielkie zasługi K. Wyki dla literatury polskiej, dla krytyki literackiej lat powojennych oraz podjął polemikę z Jarosławem Markiem Rymkiewiczem, który wyżej cenił poezję Tadeusza Gajcego (1922-1944) i poddał w wątpliwość "słuch poetycki" Wyki w ustalaniu rangi pisarskiej Krzysztofa Kamila Baczyńskiego (1921-1944). Pilch sformułował w związku z tym trafną opinię:

" [...] nie z powodu Wyki Demarczyk nie Gajcego, a Baczyńskiego śpiewała i nie z inspiracji Wyki Szymborska o Baczyńskim, nie o Gajcym wiersz napisała. Wyka, ma się rozumieć, miewał pomyłki - niech pan Bóg broni przed krytykiem nieomylnym. I niech ześle krytyka, co tak się mylił i zwłaszcza tak po swojemu umiał pisać jak - Wyka".

2.

Dr Kazimierz Wyka jeszcze jako starszy asystent w latach 1945-47 rozpoczął peregrynację po naszej ziemi i razem z Wilhelmem Szewczykiem, Zdzisławem Hierowski, Janem Brzozą i innymi zaraz po II wojnie światowej zawiązywał Kluby Literackie w różnych miastach Śląska i Zagłębia (Katowice, Rybnik, Bytom, Sosnowiec, Dąbrowa Górnicza, Będzin etc.). Wyka dobrze rozumiał ziemię śląską i zagłębiowską, obie przylegające do jego rodzinnej ziemi krzeszowickiej, którą nazwał kiedyś pięknie i ciepło - republiką krzeszowicką. Ziemia ta sąsiaduje z Krakowskim Zagłębiem Węglowym, toteż znał on dobrze potrzeby społeczności lokalnej i trudy życia górników śląsko-dąbrowskich. W miarę swych możliwości, już jako profesor UJ od roku 1948, odwiedzał owe Kluby Literackie, wygłaszał prelekcje o literaturze współczesnej, o Słowackim, Mickiewiczu, Fredrze, Norwidzie i innych pisarzach. W ciągu trzydziestu lat swego życia wygłosił według niepełnych jeszcze danych około 60 prelekcji i wykładów uniwersyteckich na Śląsku. W niektórych Klubach, jak np. w Bytomskim Klubie Literackim, świetnie prowadzonym (i opisanym w dwu publikacjach) przez prezesa prof. Władysława Studenckiego, Wyka był aż osiem razy w ciągu swego krótkiego życia. A Bytom gościł takich luminarzy naszej nauki, jak Stanisław Pigoń, Konrad Górski, Zenon Klemensiewicz oraz stareńkiego już, ledwo widzącego, Ślązaka wywodzącego się z ziemi bielskiej, a urodzonego już w Krakowie - prof. Kazimierza Nitscha, który na owym spotkaniu klubowym w Bytomiu piękną gwarą śląską wyrecytował opowieść o Skarbniku, jaką przed laty usłyszał (i zapisał) od górnika z Tarnowskich Gór.

Profesor K. Wyka był też wielokrotnym gościem Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Katowicach, która znakomicie pełniła przez lata funkcję substytutu uczelni uniwersyteckiej, zapraszając na wykłady profesorów krakowskich, warszawskich, wrocławskich, co jeszcze dziś z wdzięcznością wspominają jej wychowankowie.

Brał prof. K. Wyka udział w sesjach naukowych w Katowicach, jak np. w roku 1956 w znaczącej naukowo dla Śląska Sesji Mickiewiczowskiej WSP, na której wygłosił, a później opublikował swój artykuł o Osiągnięciach naukowych Roku Mickiewiczowskiego (w tomie: Adam Mickiewicz. Materiały Śląskiej Sesji Mickiewiczowskiej WSP. Katowice, 10 i 11 kwiecień 1956. Katowice: "Śląsk" 1958, ss. 565 +3nlb.). Wydatnie przyczynił się do tego, że uczestniczyli w sesji najwybitniejsi uczeni polscy (Bogdan Zakrzewski, Wacław Kubacki, Franciszek German, Eugeniusz Sawrymowicz).

3.

Jako prorektor Uniwersytetu Jagiellońskiego prof. Wyka wspierał powołanie filii Uniwersytetu w Katowicach. W 1964 r. podpisał "List Trzydziestu Czterech" w obronie kultury polskiej, co ostatecznie przekreśliło jego perspektywy na stanowisko rektora, mimo iż jego nazwisko znalazło się wśród 10 sygnatariuszy "Ubolewania" opublikowanego w "Times'ie". Swego podpisu nie wycofał emeryt Stanisław Pigoń. Wyka należał do tej grupy uczonych krakowskich, którzy z aprobatą witali powstanie Uniwersytetu Śląskiego. Później prof. Wyka gościł wielokrotnie w nowo powstałym w 1968 r. Uniwersytecie Śląskim. Kazimierz Wyka uczestniczył w różnych konserwatoriach i formach dydaktycznych dla wąskich kręgów specjalistycznych, jak np. po powstaniu Uniwersytetu Śląskiego w seminarium o dydaktyce uniwersyteckiej, które prowadził wespół z prof. Stanisławem Pigoniem, byłem "eleusem" i wielkim, od dawien dawna, admiratorem Śląska i Ślązaków. Jeszcze w czasach zaborczych przyjeżdżał Pigoń na Śląsk, jako członek stowarzyszenia "Eleusis" i wykładał młodzieży robotniczej poglądy społeczne Wincentego Lutosławskiego.

Profesor Wyka wielokrotnie miał wykłady dla młodzieży studenckiej naszego uniwersytetu, na którą wywierał - podobnie jak w Krakowie - wprost magiczny wpływ. Mówił świetnie i przekonująco. Najważniejsze wątki swych wykładów akcentował przez ich powtarzanie, co jest - jak wiadomo - znakomitym chwytem dydaktycznym i utrwalało główne tezy wykładów w pamięci słuchaczy. Wykład zamykał konkluzją, co było intelektualną cechą jego retoryki uniwersyteckiej, a także i pisarstwa naukowego. Profesor Kazimierz Wyka posiadał piękną sztukę głośnego myślenia wespół ze swymi słuchaczami i umiejętność ich przekonywania nawet do bardzo trudnych konstatacji. Wyka lubił młodzież, cenił swych słuchaczy. Tu w atmosferze akademickiej życzliwości wobec studentów i asystentów w praktyce realizował swe wysokie zasady taktu pedagogicznego.

W bogatej biografistyce prof. Wyki, w licznych publikacjach wspomnieniowych jemu poświęconych oraz w bibliografiach osobowych, nikt systematycznie nie opisał, tak pod względem ilościowym (a bywał też często poza Śląskiem, na Podkarpaciu, w Rzeszowskiem etc.), jak i sztuki retorycznej oraz związku wykładów z rozwojem jego badań naukowych.

Przez wiele lat aż do śmierci prof. Kazimierz Wyka był przewodniczącym Rady Naukowej Instytutu Filologii Polskiej Uniwersytetu Śląskiego. Jako przewodniczący zawsze wykorzystywał swój pobyt urzędowy do tego, by przed radą - lub po niej - spotkać się ze studentami, młodzieżą asystencką i profesorami. Była to piękna i bardzo pożyteczna tradycja.

Wyka lubił Śląsk. Cenił naród pracy górniczej i hutniczej, przyjaźnił się ze śląską inteligencją twórczą, krytykami, pisarzami, wspierał ludzi wybitnych. Tak na przykład był recenzentem pracy doktorskiej Zdzisława Hierowskiego (7 VII 1911 - 14 XII 1967) o życiu literackim na Śląsku w okresie przedwojennym. Rozprawa ta - to dzieło życia rychło zmarłego krytyka i uczonego - daleko przekraczała miarę pracy doktorskiej. Była to książka profesorska, wydana pośmiertnie pt. Życie literackie na Śląsku w latach 1922-1939 (Katowice: "Śląsk" 1969, ss. 356, Śląski Instytut Naukowy). Także wielu młodych uczonych, którzy przybyli później do rozwijającego się uniwersyteckiego środowiska polonistycznego i bibliologicznego w Katowicach zawdzięczało mu krytyczne i życzliwe wsparcie oraz recenzje prac doktorskich (S. Grzeszczuk, 1961; I. Opacki, 1966; T. Kłak, 1970). O Wyce na Śląsku pisze się (T. Kijonka, J. Zaremba, M. Kisiel, S. Zabierowski, A.W. Jarosz, A. Wilkoń). Tu też powstał doktorat, a później książka Małgorzaty Krakowiak pt. Katastrofizm, personalizm, realizm. O krytyce literackiej Kazimierza Wyki w latach 1932-1948. Kraków: "Universitas" 2001.

Na dwa dni przed tragiczną śmiercią - bo i przedwczesną, i w okresie aktywności intelektualnej - Wyka w dniu 17 stycznia 1975 r. był gościem naszego uniwersytetu, a konkretnie polonistyki. Przewodniczył Radzie Naukowej i wygłosił dwa ostatnie w swym życiu wykłady, jeden o Fredrze dla szerokich kręgów młodzieży akademickiej, a drugi o problemach organizacji nauki, zapewne w węższym zespole. Wszyscy, którzy pamiętają ten pobyt, wspominają znakomitą żywotność profesora, jego sprawność intelektualną i dobry nastrój.

19 stycznia 1975 r., w dwa dni później, Kazimierz Wyka już nie żył. Śmierć osaczyła go, gdy krążył po wąskich uliczkach ukochanego Krakowa i dla filmu telewizyjnego opowiadał o mieście, o jego zabytkach, o wybitnych mieszkańcach i kulturze miasta. Nastąpił zawał, który przyniósł śmierć. Profesor często mówił o śmierci, miał swoistą obsesję końca życia. Wyka ciężko pracujący jako nauczyciel akademicki, jako pisarz, który swą posługę pisarską odbywał w godzinach między 5 a 9 rano, działał też jako organizator nauki, redaktor wielkich inicjatyw wydawniczych. Był przez lata posłem, ale mimo wszystko zdumiewająca aktywność intelektualna rokowała jeszcze wiele. Nastąpiło wydarzenie tragiczne: zniszczenie wielkich perspektyw, wielkich wartości.

Kazimierz Wyka okazał się być prawdziwym "krakauerem", gdy tu w Katowicach (1974) starszy człowiek tytułował go rektorem. Przyjął ten fakt ze zdziwieniem, że tu jeszcze ktoś pamięta i z odcieniem życzliwej aprobaty.

W rozmowach prywatnych prof. Kazimierz Wyka przyjaźnie modyfikował metaforę (sformułowaną przez kogoś innego) o wdzięcznej i dzielnej córce Almae Matris Cracoviensis, jaką jest Uniwersytet Śląski.

Adam Jarosz

Literatura:
Adam W. Jarosz, Na szlaku wędrówek Kazimierza Wyki na Śląsk i do Zagłębia Dąbrowskiego. "Śląsk" 2005, nr 3.

Tadeusz Kijonka, Kazimierz Wyka. "Poglądy" 1971, nr 24, s. 2.
Marian Kisiel, Dwie rocznice Kazimierza Wyki. "Śląsk" 2000, nr 2, s. 51.

Henryk Markiewicz, Pożegnania. Kraków: Universitas 1992, s. 5, s. 59-67.

Jerzy Pilch, Wyka. "Polityka" 2005, nr 3.

Aleksander Wilkoń, Wyka o języku i stylu literatury. W: Z dziejów języka literatury polskiej. Katowice: "Śląsk" 2001, s. 199-210.

Stefan Zabierowski: Wielki inspirator. Kazimierz Wyka 1910-1975. "Śląsk" 1998, nr 11, s. 54-56.

Jan Zaremba: Kazimierz Wyka na Śląsku. "Poglądy" 1975, nr 6, s. 17, ilustr.

Autorzy: Adam Jarosz
Ten artykuł pochodzi z wydania: