Kilka uwag o przestrzeni

Polski mall

Celem niniejszego opracowania jest zarysowanie kilku cech charakteryzujących przestrzeń polskich centrów handlowych, czyli malli (od the mall) - zjawiska w polskim pejzażu stosunkowo nowego, będącego swego rodzaju implantem1 powstałej w Ameryce formy.

Mall to zamknięty budynek, mieszczący pod swoim dachem sklepy, supermarkety, kina i restauracje; pomyślany jako miniaturowe miasto - przestrzeń zaspokajająca wszystkie potrzeby współczesnego konsumenta. William Severini Kowinsky, autor fundamentalnej pracy o kulturze chodzenia do amerykańskich malli2 za Neilem Harrisem twierdzi, że można uznać mall za strukturę przestrzenną najbardziej reprezentatywną dla naszych czasów: Każda epoka ma swoje znaczące struktury, które świadomie czczą lub nieświadomie wyrażają to, co epoka ceni; od piramid do katedr i pałaców Europy, do stacji kolejowych, movie palaces i amerykańskich drapaczy chmur. Mall to katedra konsumpcji, znacząca struktura naszej epoki3

Choć popularność malli w Polsce jest nieporównywalna z ich istnieniem w świadomości społecznej Ameryki, warto przyjrzeć się kilku aspektom ich istnienia w krajobrazie polskich miast, jak też w przestrzeni symbolicznej.4

Katedra. Mall jako metafora

Spopularyzowana przez felietonistów metafora supermarketu, hipermarketu czy mallu jako "świątyni handlu" (czy "katedry konsumpcji"), pochodzi jeszcze z XIX wieku, kiedy ironicznie nazwano tak jeden z protoplastów współczesnych malli. Z czasem ironia stawała się coraz mniej wyraźna, podczas gdy nazwa przetrwała. Słynny jest pomysł Johna Wannamakera, założyciela wielkiej amerykańskiej sieci malli, który zainstalował w jednym ze swoich obiektów kościelne organy i ściągnął z Francji organistę, który wcześniej grał na organach w paryskiej Notre Dame. Inny mall w Chicago miał być - jak głosiła reklama - "katedrą wszystkich malli".5 Metafora mallu jako katedry mówi nam wiele nie tylko o społeczeństwie, w którym - jak chcieliby niektórzy - konsumpcja stała się nową religią, ale też o przestrzeni mallu, która jest tematem tej krótkiej pracy. Najważniejsze - sugeruje centralność położenia. Tak jak średniowieczne katedry były w centrum miast i z obrzeży tych miast ściągały pielgrzymów, tak mall wyznacza oś współczesnego miasta i kierunek podróży jego mieszkańców.

Charakterystyczne, że o ile katedry nadal znajdują się przeważnie w centrum miast, tak malle lokowane są raczej na obrzeżach, zupełnie zmieniając to, w jaki sposób podróżują mieszkańcy. Tendencja dośrodkowa zamieniła się w odśrodkową. Wyjazd na zakupy przestaje być wyjazdem "do miasta", zamieniając się w wyjazd "od miasta" wyjątkiem jest obserwowana przeze mnie wrocławska Galeria Dominikańska usytuowana zaraz przy historycznym centrum. Paweł Śpiewak tak pisał o Warszawie: Życie handlowe ucieka [...] z centrum ku peryferiom miasta. W środku jest miejsce dla lepszych butików i małych sklepów spożywczych. Za elegancką i bardzo drogą ulicę chce uchodzić Nowy Świat, który podobno przypomina przedwojenną Warszawę. Chmielna sklepami obuwniczymi nadal walczy o klientów. Wieczorem jednak ta okolica zamienia się w pustynię. Ludzie raczej przebiegają niż spacerują. Natomiast z dala od centrum znajdują się wielkie malle. Ten ruch odśrodkowy staje się jawnie widoczny i trudno powiedzieć, jak zmieni się miasto6

Od palimpsestu do przestrzeni bez historii

Mall, będący jak wskazywałem wcześniej "implantem", tworem wszczepionym nagle w tkankę miasta, stoi w wyraźnej opozycji do miasta rozumianego jako palimpsest - efekt długotrwałego nawarstwiania się wpływów historycznych i kulturowych. Adam Zagajewski pisał o Krakowie: W Krakowie czułem promieniowanie tego, co najlepsze w polskiej tradycji - odległe wspomnienia Renesansu, zapisane w architekturze i w muzealnych eksponatach, liberalizm dziewiętnastowiecznej inteligencji, energię międzywojennego dwudziestolecia, wpływ rodzącej się opozycji demokratycznej.7

Mówiąc o mieście, nie da się oderwać od jego historii (wyjątkiem potwierdzającym tę regułę niech będą opisywane przez Marka S. Szczepańskiego Tychy)8. Tymczasem mall to wyabstrahowana współczesność. W mallu panuje wieczne "teraz". Mall jest też tworem autarkicznym - to, co jest poza - nie jest mu do niczego potrzebne. Warszawski Wola Park reklamuje się - co znaczące - jako "Miasto w mieście".

Fontanna

W Polsce mall często jest "galerią" - słowo sugeruje doznania z rejestru wyższego niż po prostu zakupy. Przestrzeń mallu potrzebuje wyraźnego centrum - we wrocławskiej Galerii Dominikańskiej i warszawskiej Galerii Mokotów - jest nim fontanna. Rozpięte na kilku piętrach trasy spacerowe przebiegają dookoła wodotrysku - widać go z każdego piętra. Wokół niego zlokalizowane są nie sklepy a restauracje ze stolikami rozstawionymi z dbałością przywodzącą na myśl zalecania Edwarda Halla z Ukrytego wymiaru. Przestrzeń mallu jest skonstruowana tak, by zatrzymać w sobie klienta jak najdłużej. Najniższe piętro mallu z fontanną ma być nowym rynkiem - agorą na której spotkają się wszyscy odwiedzający - bo to odwiedziny a nie zakupy są właściwym słowem na określenie doświadczenia mallu: "malle mają znaczenie więcej niż finansowe; stają się one sposobem na życie"9

We Wrocławiu fontanna ma postać granitowego basenu z wykonanymi z brązu rzeźbami żab po obu jego stronach. Z pysków żab, dzięki zaawansowanej i sterowanej komputerowo maszynerii wystrzeliwane są w powietrze podłużne porcje wody. Całość mieni się rozmaitymi kolorami. Dokładnie taką samą fontannę opisuje Kowinsky - znajduje ona w PruneYard w San Jose10. Nie tylko dzieci są zahipnotyzowane: Anna i Stefan, spotkane przeze mnie małżeństwo w średnim wieku, przyjechali do Galerii Dominikańskiej z małej wioski pod Wrocławiem. Na tle fontanny zrobili sobie zdjęcie. "Na pamiątkę" - powiedział Stefan. Pięć minut drogi od Galerii Dominikańskiej jest wrocławski rynek, dziesięć minut w inną stronę - średniowieczny Ostrów Tumski. Ale moim rozmówcom bardziej podoba się w Galerii; zresztą dwie godziny temu, gdy do niej weszli, pogoda była okropna.

Pogoda

W mallu nie ma czegoś takiego jak pogoda. Nie ma okien przez które byłoby widać to, co jest na zewnątrz. Kowinsy porównuje doświadczenie mallu do doświadczenia telewizji, ale pod pewnymi względami wizyta w mallu bliższa jest wizycie w kinie, często zresztą będącym częścią kompleksu - gdy po trzygodzinnym spacerze w Galerii Mokotów wyszedłem na zewnątrz, przeżyłem szok. Nie dość, że na zewnątrz było już ciemno, w międzyczasie spadło ćwierć metra śniegu.

Być może znakiem, że nasze społeczeństwo zamieniło się w "połkniętych przez mall" (jak głosił tytuł jednego z artykułów prasowych), będą tłumy spacerowiczów, którzy spacerują po centrach handlowych zgodnie z.... zaleceniem lekarza. Tak jest w USA, gdzie zagrożonym chorobami cywilizacyjnymi takimi, jak nadwaga zaleca się mall walking.11 Niezależność od pogody, dobra ochrona i poczucie włączenia i odizolowania - o których dalej - to czynniki, dzięki którym mall jest postrzegany jako przestrzeń bezpieczna i przyjazna. Nieobecność pogody - lub czegokolwiek większego lub potężniejszego niż sam mall - intensyfikuje doświadczenie zakupów aż osiąga ono nieproporcjonalnie duże znaczenie. Mall staje się wszechświatem!12 Centrum handlowe jest to [...] przestrzeń ze "sztucznym horyzontem", w którym traci się orientację w stronach świata, porach dnia czy doby. Nie można powiedzieć tu, za Bolesławem Prusem: "do sklepu wszedł dzień, jedyny gość, który nie zawodzi kupca"13

Wejście, ekskluzywność, magia

Rozważmy poczucie "wnętrza" i "zewnętrzności", intymności i odsłonięcia, życia prywatnego i przestrzeni publicznej. [...] Budowana forma ma moc podnoszenia świadomości i akcentowania istniejącej już różnicy temperatury emocjonalnej między tym, co "wewnątrz", a tym, co "na zewnątrz".14 Mall jest przestrzenią wyłączoną - dzięki temu już samo wejście do niego tworzy w nas wrażenie przynależności, z jednej strony wyłączenia ze świata zewnętrznego, z drugiej włączenia w przestrzeń mallu. "Temperatura emocjonalna", o której pisze Yi-Fu Tuan jest tutaj jeszcze jednym środkiem perswazji, elementem środowiska idealnego, sztucznie wytworzonego z myślą o najbardziej pożądanym zachowaniu konsumentów.

Yi-Fu Tuan, zdziwiony że "współczesna Ameryka ze swoimi ideałami otwartości [...] stworzyła zamknięte podmiejskie centrum handlowe" tak opisuje doświadczenie wkraczania w progi mallu: Jak doświadcza tego miejsca kupujący? Kiedy zbliża się doń samochodem przez ogromny parking, widzi tylko niezróżnicowane, ślepe ściany zewnętrzne, które poza wielkimi nazwami magazynów nie mają żadnych cech przyciągających ludzi do wejścia. Obraz jest więc niezachęcajacy. Klient parkuje samochód przekracza wejście i wchodzi w czarujący świat kolorów i światła, roślin w doniczkach, szemrzących fontann, łagodnej muzyki i kupujących, którzy się nie śpieszą.15

Przed świętami poszedłem do Wola Parku w Warszawie. Zima. Smutny parking przed centrum handlowym, ludzie wysiadają z autobusów na ciemną ulicę. Wejście w obręb malla zaznaczone jest wolnostojącymi wąskimi bramami - tunelami z wygiętych w łuki metalowych rurek obwieszonych lampkami. Idzie się takim tunelem światła, kojarzącym się bardziej z lunaparkiem niż Wola Parkiem, przez dwa metry. Chwilę po przejściu wita nas wejście do mallu.

Mall zwraca szczególną uwagę na wchodzenie - przejście. Mnoży kolejne symboliczne bariery, które pokonuje klient, by dostać się do środka. Przy drzwiach ustawia ochroniarzy wnikliwie przyglądających się wchodzącym. Wejść do mallu to jakby być wpuszczonym do ekskluzywnego klubu: "wpuścili mnie!". Ten sam mechanizm funkcjonuje na mniejszą skalę w samym mallu - wnętrza sklepów bardziej popularnych, podobnych do małych bazarów, otwierają się w całości na wspólny pasaż; sklepy bardziej ekskluzywne (nomen omen) odgradzają się dodatkowymi szklanymi witrynami; zawężają przejście tworząc kolejną bramę.

To wszystko prowadzi nas do wniosku, że pod pewnymi względami mall jest przestrzenią magiczną, a raczej na taką usiłuje się kreować: Gdy masz przestrzeń, którą odseparowałeś od świata zewnętrznego i możliwość kreowania wewnątrz swojego własnego świata, rządzącego się stanowionymi przez ciebie prawami - to, co posiadłeś, to możliwość działania w sposób magiczny.16

Można przewidywać, że w ciągu najbliższych lat liczba malli, jak i liczba godzin w nich spędzonych przez coraz więcej Polaków, będzie rosła. Nie sposób do końca przewidzieć zmian, jakie pojawienie się malli wprowadzi w przestrzeń polskich miast. Zarysowane przeze mnie kilka cech charakterystycznych przestrzennie uwarunkowanego doświadczenia mallu, może wymagać korekty lub przeformułowania. Pewne jest natomiast, że w Polsce pojawił się fenomen wymagający dużej uwagi i wielu jeszcze obserwacji.

Autor należy do grona osób studiujących w ramach programu "Akademii Artes Liberales", kierowanego przez Prof. Jerzego Axera. Program ten przewiduje udział w sesji trwającej około dwa tygodnie, a organizowany za każdym razem gdzie indziej, przez wybrany ośrodek współtworzący ten niezwykły program. W listopadzie ubiegłego roku misję zorganizowania takiej sesji powierzono naszej Uczelni (a konkretnie MISH-owi, wraz z zaprzyjaźnionymi z tą placówką osobami). Jednym z tematów zajęć warsztatowych był problem przestrzeni. Autorka tej części programu - prof. Maria Pulinowa, zebrała żniwo w postaci interesujących prac pisemnych, spośród których wyróżnia się esej Mateusza Halawy. Jego tekst ilustrujemy fragmentem poetyckim prof. Marii Pulinowej właśnie.

Przemijanie

Wnętrza katedr langwedockich
tylko raz w tygodniu
rozbłyskują światłem świec woskowych.
Resztę czasu wypełnia im zaduma
nad mijającym tysiącleciem.


Opustoszałe katedry langwedockie
już nie chronią ludu
przed Saracenami;
już nie krzepią ducha
wśród czarnej zarazy.
W dnie powszednie
stoją ciche i wyniosłe.
Gdzieś tylko,
z obrzeży miast,
dobiega je gwar
z nowych świątyń -
skleconych pospiesznie z blachy
Auchanów i Leclerców.


W tej przestrzeni
wypełnionej kruchą materią,
krążą tłumy.
- Już nie wspólnoty narodowe;
- już nie obywatele Republique Française
lecz konsumenci,
którzy na krótką chwilę
próbują uciszyć
niespokojne kołatanie serca.


O złudna chwilo!

Maria Z. Pulinowa
Lavour, 9.09.1999

Przypisy:

1 Termin przejęty za: M. Bogunia-Borowska, Reklama jako tworzenie rzeczywistości społecznej, doktorat UJ, niepublikowany.
2 W.S. Kowinsky, The Malling of America, (bez miejsca wydania, USA), 2002.
3 Tamże, s. 153, tłumaczenie moje.
4 Zrezygnowałem z wcześniejszego pomysłu wykonania krótkiego badania (ankiety) wśród odwiedzających mall. Zdecydowałem, że lepsza dla moich celów będzie nieustrukturowana obserwacja, rodzaj postulowanej przez Rocha Sulimę antropologii codzienności. Antropolog codzienności czyni "małe podboje" terenowe i przedstawia "małe opowieści": o domu, sąsiadach, najbliższej okolicy; świadczy więc także swoją obecnością, gdyż siebie używa jako narzędzia poznania świata (R. Sulima, Antropologia codzienności, Kraków 2000, s. 11). Kilkakrotnie odwiedziłem wrocławską Galerię Dominikańską oraz warszawskie: Galerię Mokotów i Wolę Park.
5 G. Makowski, Świątynie konsumpcji, [w:] Res Publica Nowa, www.respublica.onet.pl.
6 P. Śpiewak, Bez korzeni, [w:] ResPublica Nowa, www.republica.onet.pl.
7 A. Zagajewski, Obrona żarliwości, [w:] Obrona żarliwości, Kraków: a5, 2002, s.10.
8 M.S. Szczepański, "Miasto socjalistyczne" i świat społeczny jego mieszkańców, Warszawa 1991.
9 W.S. Kowinsky, op. cit., s. 44, tłumaczenie moje.
10 W.S. Kowinsky, op. cit., s. 240.
11 http://walking.about.com/library/weekly/aa112999.htm(11.12.2002).
12 W.S. Kowinsky, op. cit., ss.129, tłumaczenie moje.
13 R. Sulima, Antropologia codzienności, Kraków 2000, s. 162.
14 Yi-Fu Tuan, Przestrzeń i miejsce, Warszawa 1987, s. 139.
15 Ibid., s.141-142.
16 W.S. Kowinsky, op. cit., s.92, tłumaczenie moje.

Autorzy: Mateusz Halawa