Z Brukseli

W dniach od 24 do 28 maja Stowarzyszenie Polskich Mediów i Stowarzyszenie Prasy Lokalnej zorganizowały wyjazd edukacyjny dziennikarzy do Brukseli. Celem wyjazdu było poszerzenie wiedzy o Unii Europejskiej przed referendum akcesyjnym oraz zaprezentowanie czytelnikom, słuchaczom i telewidzom dodatkowych informacji z siedziby głównej Unii Europejskiej oraz Parlamentu Europejskiego.

W Brukseli mają swoją siedzibę: Parlament Europejski, Rada Unii Europejskiej, Komisja Europejska oraz Komitet Regionów.

Parlament Europejski jest organem legislacyjnym. 626 deputowanych obraduje albo w Strasburgu (jeden tydzień w miesiącu sesji plenarnych), albo w Brukseli (sesje dodatkowe i posiedzenia komisji parlamentarnych). Deputowani ci reprezentują 378 milionów obywateli. Niedługo prawie 800 parlamentarzystów będzie reprezentantami 450 milionów Europejczyków. Najbliższe wybory będą miały miejsce w 2004 roku. Począwszy od 1979 roku, co 5 lat, wybiera się 626 deputowanych, w wyborach powszechnych. W Belgii, Grecji i Luksemburgu udział w głosowaniu jest obowiązkowy.

Groote Markt - brukselski rynek
Groote Markt - brukselski rynek

Rada Unii Europejskiej organizuje spotkania o charakterze informacyjnym. Składa się z jednego reprezentanta z każdego kraju członkowskiego, którego zadaniem jest reprezentowanie i podejmowanie zobowiązań w imieniu swojego rządu. Rada podejmuje decyzje wraz z Parlamentem Europejskim.

Komisja Europejska składa się obecnie z 20 komisarzy, mianowanych na okres 5 lat. Spotykają się oni raz w tygodniu pod kierunkiem Przewodniczącego (aktualnie Romano Prodi). Podstawowe zadania Komisji to: stanie na straży poszanowania traktatów, dysponowanie prawem inicjatywy ustawodawczej (jak każdego państwa członkowskiego), wykonywanie postanowień europejskich tekstów legislacyjnych i sprawowanie pieczy nad ich przełożeniem na ustawodawstwa poszczególnych państw członkowskich.

Komitet Regionów jest najmłodszą pośród instytucji Unii Europejskiej. Został utworzony na podstawie Traktatu z Maastricht w 1991 roku, jako zgromadzenie reprezentujące samorządy terytorialne i regiony w ramach Unii Europejskiej. Komitet Regionów zbiera się 5 razy w roku, a jego reprezentantami są przedstawiciele władz lokalnych i regionalnych, mianowani na 4-letnie kadencje.

Z Warszawy wyruszyły 4 autobusy z ponad 180. dziennikarzami, reprezentującymi lokalne media z całej Polski, w tym kilka ekip telewizyjnych.. Po 24-godzinnej podróży z przerwami w Poznaniu, Niemczech i Holandii, dotarliśmy do hotelu Sheraton w Brukseli. Od samego początku życzliwą i serdeczną opieką otaczali nas przemili: Annemarie Renard - przedstawicielka Regionu Bruksela przy Parlamencie Europejskim, oraz mówiący po polsku Nicolas Neve -przedstawiciel Regionu Bruksela w Warszawie. Wieczorem, piętrowymi wycieczkowymi autobusami, udaliśmy się na objazd po mieście. Dzień zakończył się spacerem na przepiękny brukselski rynek - Groote Markt, gdzie miał akurat miejsce festiwal jazzowy.

Przed siedzibą Parlamentu Europejskiego
Przed siedzibą Parlamentu Europejskiego

Następnego dnia udaliśmy się autobusami do siedziby Parlamentu Europejskiego, którego gmach odwiedza rocznie przeszło pół miliona ludzi. Bruksela ma (oprócz Waszyngtonu) największą ilość akredytowanych tu dziennikarzy, bo około 1000. Po przebrnięciu przez szykany związane z wymogami bezpieczeństwa, weszliśmy na salę obrad na spotkanie z przedstawicielami Parlamentu Europejskiego oraz polskimi obserwatorami przy Parlamencie. Wiceprzewodniczący Parlamentu D. Harley powiedział: To jest spotkanie historyczne, bo po raz pierwszy Parlament Europejski gości tak liczną grupę dziennikarzy. To, że znaleźliście się tutaj, uważamy za ważne wydarzenie. To jest Wasz, albo to będzie Wasz Parlament. Dla przedstawicieli Polski czekają tu 54 miejsca. Marek Traczyk ze Stowarzyszenia Mediów Polskich powiedział na zakończenie spotkania: Jałta nas podzieliła i cieszymy się, że sumienie Europy się obudziło i że wracamy.

Z Parlamentu pojechaliśmy do siedziby Regionu Bruksela, gdzie przemiła Annemarie Renard przyjęła nas lunchem, a stamtąd, po krótkim wypoczynku w niedalekim parku, pojechaliśmy do siedziby Polskiej Misji przy Unii Europejskiej. Bruksela - licząc w m2 publicznych terenów zielonych na mieszkańca - zajmuje pierwsze miejsce w Europie, bo posiada ich 40 m2. Paryż ma ich 1 m2 na mieszkańca, Londyn 9 m2, Berlin 13 m2, Wiedeń 25 m2. Siedziba Polskiej Misji Przy UE to piękny nowoczesny budynek. Tu przywitał nas Ambasador RP przy Unii Europejskiej Marek Grela. Po nim wystąpił Komisarz do spraw rozszerzenia Unii Günter Verheugen. W jego wystąpieniu pojawił się niepokój o to, że trudna sytuacja Polski może mieć wpływ na decyzje Polaków w referendum. Obawiał się też niskiej frekwencji Polaków w referendum. Polacy muszą być świadomi, że podejmą decyzję nie dla siebie, ale dla swoich dzieci. Poprawa sytuacji ekonomicznej Polski nie nastąpi od razu, ale przypomnijcie sobie z jakiego poziomu zaczynały takie kraje jak Hiszpania czy Grecja i spójrzcie gdzie teraz są - powiedział. Dodał też, że Unia bada wypełnianie przez Polskę kryteriów wejścia Polski do Unii, i spośród 2000 spraw - wyniki były zaskoczeniem - znaleziono jedynie 8 przypadków do wyjaśnienia.

Po spotkaniu zostaliśmy o ogrodach ambasady ugoszczeni po staropolsku. Była kaszanka, polskie wędliny, polskie piwa i wina oraz polski zespół ludowy. Wieczorem większość uczestników wyjazdu poszła raz jeszcze na przepiękny brukselki rynek, nacieszyć się urodą jego koronkowej architektury. Trafiliśmy na piękny pokaz "światło i dźwięk". Po raz pierwszy też zobaczyłem Groote Markt w pełni krasy. Kiedy byłem tu po raz pierwszy, wiele lat temu, na środku rynku stały namioty goszczące wystawę francuskich impresjonistów. W dzień naszego przyjazdu stała tu estrada, a rynek zapełniony był młodzieżą słuchającą koncertu. Teraz było prawie pusto. Nie sposób być w Brukseli i nie skosztować belgijskiego piwa. Belgowie mówią, że trzeba by było ponad roku, aby spróbować wszystkich jego rodzajów i gatunków gdyby codziennie pić inne piwo. Wypiliśmy więc po dwa kufle wyśmienitego trunku, którego jedyną wadą była cena, bo kosztowało 10 razy drożej niż na rynku w Czeskim Cieszynie. No cóż, rynek rynkowi nierówny. Mam cichą nadzieję, że po wejściu Polski i Czech do Unii, piwo za Olzą nie będzie kosztowało 4,5 euro.

Być w Brukseli i nie napić się piwa...
Być w Brukseli i nie napić się piwa...

Następnego dnia pojechaliśmy do siedziby KBC Bank, który posiada udziały w polskim Kredyt Banku i jest też właścicielem TU Warta. Tam miało miejsce spotkanie Hermanem Agneesensem dyrektorem banku, Josem Chabertem wicepremierem Regionu Brukseli oraz Andre Vrydagh z brukselskiego Departamentu Turystyki. Jose Chabert w swoim wystąpieniu powiedział: Belgia została wyzwolona przez Amerykanów, Anglików, Francuzów i także Polaków i z teraz chciałbym Wam za to podziękować. Widziałem jakie były Irlandia, Portugalia, Grecja przed wejściem do Unii, popatrzcie jaki teraz mają poziom życia. Na koniec sporo miłych słów w języku polskim usłyszeliśmy od naszego opiekuna Nicolasa Neve. Po spotkaniu zaproszeni zastaliśmy na lunch w ogrodach banku. Potem było jeszcze trochę czasu na poszukiwania sklepików z wyśmienitymi belgijskimi czekoladkami, a pod wieczór w hotelu Sheraton uczestnicy brukselskiej wyprawy spotkali się z wiceministrem Markiem Polem. Wieczorem, bardzo już zmęczeni intensywnością programu, wyjechaliśmy w drogę powrotną do Polski.

Belgia, a szczególnie jej stolica Bruksela, wydają się strukturami złożonymi i trudnymi do zrozumienia na pierwszy rzut oka. Ale ta złożoność jest względna, a w każdym razie misternie skonstruowana, ponieważ pozwoliła Belgii na pozostanie krajem zjednoczonym i nieskłóconym (mimo iż zamieszkują ją francuskojęzyczni Walonowie i niderlandzkojęzyczni Flamandowie - napisy w miejscach publicznych są dwujęzyczne). W Brukseli każdy wie, co oznaczają takie słowa, jak negocjacje, kompromis polityczny, rozwiązania pokojowe. Stolica zręcznie gospodaruje swoimi bogactwami politycznymi, kulturalnymi, językowymi oraz oczywiście - europejskimi. W Brukseli mieszka 150 narodowości, prawie jedna trzecia mieszkańców to cudzoziemcy. Spotkaliśmy w jednej z kawiarenek miłe kelnerki Polki, które pracują by móc zapłacić za swoje studia w Brukseli. Najważniejsze, że Bruksela bardzo wcześnie zrozumiała, iż różnorodność, różnice i wzajemne dopełnianie się stanowią atuty miasta, i że umiała te atuty wykorzystać w sposób przyjazny i ciepły.

Autorzy: Stanisław Pietroszek, Foto: Stanisław Pietroszek