Na ziemi świętych

Zbliżają się wakacje - czas letnich wyjazdów. To okres, kiedy możemy pozwolić sobie na wycieczki nawet do najdalszych zakątków świata. Warto jednak spojrzeć na "problem" wakacji od innej strony. Nie każdego stać na wyjazd do Malezji, Australii czy na Wyspy Wielkanocne. Także na naszym Starym Kontynencie jest wiele ciekawych miejsc, zagubionych z dala od wielkich i głośnych kurortów. W swoich podróżach po świecie zawsze staram się dotrzeć do takich właśnie zakątków. Co roku do Włoch - najpopularniejszego chyba celu wakacyjnych wycieczek - wyjeżdża kilka tysięcy Polaków. Chciałabym jednak naszym Czytelnikom pokazać inne Włochy, z dala od utartych szlaków turystycznych, plaż i sztandarowych punktów wyliczanych w przewodnikach. Chcę opowiedzieć o wędrówce do ziemi świętych - Umbrii - gdzie znalazłam nie tylko miejsca znane, ale przede wszystkim: dzikie Włochy z szutrowymi drogami, górami porośniętymi gęstymi lasami, ze szczytu których po horyzont nie widać oznak cywilizacji i zagubionymi wioskami, gdzie turysta to prawdziwa atrakcja dla mieszkańców. Chcę także opowiedzieć o tym, że można pojechać do Włoch i ani jednego dnia nie spędzić nad morzem.

Typowy krajobraz Umbrii – porośnięte lasami wzgórza, na szczytach których czasami usadowiły się maleńkie, urokliwe miasteczka
Typowy krajobraz Umbrii – porośnięte lasami
wzgórza, na szczytach których czasami usadowiły
się maleńkie, urokliwe miasteczka

Umbra mistica, Umbra santa

Włosi nazywają Umbrię "zielonym sercem Włoch". I rzeczywiście, region ten można krótko scharakteryzować: lasy, góry, doliny i... pola słonecznikowe. To jedyna prowincja Włoch, która nie ma dostępu do morza i może właśnie, dlatego troszeczkę zapomniana została przez turystów i biura podróży. Większość z nich zatrzymuje się w sąsiadującej Toskanii, przeżywającej ostatnio prawdziwy boom. Ci, którzy docierają do Umbrii to turyści przejezdni, będący zazwyczaj w drodze do Rzymu. Jest też grupa, która decyduje się na wypoczynek w Umbrii, ale wybiera najczęściej najbliższą okolicę Asyżu, Perugii lub jeziora Trasimeno.

Warto dodać, że dzięki filtrowi, jaki stanowi Toskania, kwatery w Umbrii są znacznie tańsze, zaś widoki równie piękne. Jest to jednak region dla ambitnych, ludzi lubiących wędrówki piesze, których nie przeraża odległość do najbliższego sklepu liczona w kilometrach oraz rzadkie rozmieszczenie dyskotek i innych tego typu miejsc rozrywki. Umbria to górzysta lub pagórkowata kraina, mocno zalesiona i mało zaludniona. Obejmuje kilkanaście wzgórz zajętych przez urokliwe miasteczka, które z dala wyglądają bardzo podobnie, jednak przy bliższym poznaniu ukazują indywidualny charakter. Krajobrazy są zdecydowanie różne niż te toskańskie. Umbria jest surowa. Wiele dróg jest szutrowych, a przejazd nimi w okresie zimowym musi stanowić problem dla zwykłych miejskich samochodów. Z drugiej strony umbryjskie miasteczka kryją wiele skarbów sztuki i architektury, czasami zaskakują swoim bogactwem i pięknem.

Groźne wyglądające ostrzeżenia to tylko żart
Groźne wyglądające ostrzeżenia to tylko żart

Umbria czasami nazywana jest także Umbra mistica i rzeczywiście "coś" jest w klimatach tych samotnych miasteczek rozsianych po zielonych wzgórzach latem, a rdzawo-żółtych jesienią. "Coś" jest w tych pejzażach, oświetleniu, kolorze nieba i mgiełce lśniącej w dolinach. I może właśnie dlatego ziemia ta także nazywana jest Umbra santa - ziemia świętych. Bo to właśnie ten region Włoch wydał największych i najwięcej świętych niż jakakolwiek inna część tego kraju, ale i całej Europy. To ziemia, która wydała św. Franciszka, św. Benedykta, św. Klarę, św. Walentego i wielu, wielu innych. Nazwa prowincji wywodzi się od tajemniczego plemienia Umbrów, uznanego przez Pliniusza za najstarsze plemię kraju. Jednak wiele miast, takich jak Perugia czy Orvieto, założyli Etruskowie.

Orvieto

Orvieto - stolica Etrusków - to chyba najbardziej niesamowite miasto, jakie miałam okazję odwiedzić. Jego niesamowitość wynika przede wszystkim z położenia, a pierwsze wrażenie na długo pozostaje w pamięci. Część historyczna miasta rozciąga się na płaskim szczycie wzgórza wznoszącego się na wysokość 300 metrów ponad porośniętą słonecznikami doliną. Jadąc tzw. autostradą słońca (Florencja-Rzym) można obserwować niemalże wiszące nad nią miasto, a widok jest wprost bajkowy. Ciekawe jest też to, że Orvieto wygląda stąd inaczej w zależności od pory dnia. Do miasta można dostać się zarówno drogą lądową jak i powietrzną, czyli kolejką linową.

Na bezdrożach Umbrii
Na bezdrożach Umbrii

Chyba największą atrakcją Orvieto jest wspaniała, wprost monumentalna katedra, majestatycznie górująca nad całym wzgórzem. Katedra, usytuowana na Piazza del Duomo, już na pierwszy rzut oka zapiera dech w piersiach. Nie wiem, co robi większe wrażenie, czy same rozmiary katedry, kolorystyka, gigantyczne portale, fantazyjne detale fasady, plątanina kolumienek i wieżyczek, oszałamiające potężne drzwi, wpisana w kwadrat ogromna rozeta (którą ciężko objąć obiektywem normalnego aparatu) czy wreszcie filary ozdobione rzeźbami przedstawiającymi sceny męczeństwa, plag, ćwiartowania ciał i Sądu Ostatecznego, należące do największych osiągnięć czternastowiecznej rzeźby włoskiej. Fasada katedry to prawdziwy festiwal kolorów, z czego największe wrażenie robi kolor złoty, szczególnie o zachodzie słońca, kiedy świątynia wygląda jakby płonęła. Zdumiewa doskonałość, kult detalu i praca, jaką włożono w obróbkę kamienia: kolumienek, rozety, pilastrów... Na pierwszy rzut oka widać, że katedra powstawała długo. Ponoć zbudowano ją na pamiątkę tzw. cudu bolseńskiego w 1263 roku. Wedle legendy, pewien ksiądz - wątpiący w przeistoczenie Ciała i Krwi Chrystusa podczas Eucharystii - odprawiał mszę w kościele w pobliżu Lago di Bolsena. Wówczas z hostii zaczęła kapać krew, która poplamiła leżący na ołtarzu korporał. Poplamiony materiał przesłano natychmiast do papieża Urbana IV, który przebywał w tym czasie w Orvieto. Ten niezwłocznie ogłosił cud, a w rok później sam Tomasz z Akwinu przygotował projekt bulli papieskiej nakazującej obchodzenie święta Bożego Ciała1) . Cudem jednak było to, że katedra w ogóle powstała. Średniowiecznym Orvieto wciąż wstrząsały walki, o których pisał sam Dante Alighieri. Prace przy wznoszeniu budowli posuwały się w ślimaczym tempie. Same plany przygotowywano ponad 30 lat. Ludzie, którzy wznosili katedrę budowali ją bez pośpiechu i umierali w spokoju duszy w obliczu nieukończonego kościoła, pewni tego, że budowę dokończą następne pokolenia. Ostatecznie katedra ukończona została po trzech stuleciach, a przy jej budowie pracowało 33 architektów, 152 rzeźbiarzy, 68 malarzy i 90 twórców mozaik. Stąd efekt końcowy nie jest jednolity. W najważniejszym okresie prace prowadził sieneński architekt Lorenzo Maitani, a oryginalne plany wykonał prawdopodobnie sam Arnolfo di Cambio (architekt Palazzo Vecchio we Florencji)2).

Panorama Orvieto
Panorama Orvieto

Imponująca budowla zapełniła plac, na którym stanęła. Z drugiej jednak strony zauważa się pewną izolację względem innych budynków. Górując nad resztą miasta, przyćmiewa sobą niedaleką wieżę Torre del Moro, która choć wyższa, staje się niemal niezauważalna. Katedra zbudowana na szczycie wzgórza, zalana słońcem, błyszcząca od złotych mozaik, wydaje się dumnie sięgać nieba.

Przytłaczająca fasada świątyni, po pierwszych krokach do wnętrza, zdaje się rozczarowywać. Wydaje się, że eksplozja kolorów i całego bogactwa wyczerpała wyobraźnię twórców. Jednak po chwili uspokojenia dostrzegamy ozdobione pasami kolorowego marmuru wnętrze. Całą wolna przestrzeń wypełniają ekspresyjne freski muskularnych postaci. Zachwycają doskonałością, a nawet groteskowym realizmem. Na wyjątkową uwagę zasługuje kaplica z freskami Luki Signorellego, będącymi - według opinii niektórych badaczy - przewyższającymi freski Michała Anioła w Kaplicy Sykstyńskiej, a niewątpliwie tworzonymi przez Michała Anioła pod wpływem dzieł artysty z Cortony.

Katedra w Orvieto
Katedra w Orvieto

O pięknie tego kościoła wypowiadało się wielu. Określano go największym i najbogatszym na świecie zabytkiem polichromii. O wspaniałości tej świątyni niech świadczą jednak słowa papieża Leona XIII, który powiedział, że w dniu Sądu Ostatecznego katedra z Orvieto uniesie się do nieba na skrzydłach swojego piękna.

Po słowach zachwytu nad najważniejszym zabytkiem Orvieto trudno znaleźć coś piękniejszego i robiącego większe wrażenie w tym mieście. Jednak trzeba powiedzieć, że średniowieczne, wąskie uliczki i bramy Orvieto potrafią zachwycić. Wrażenie robi także ogromna cylindryczna studnia Il Pozzo di San Patrizio zbudowana na skraju wzgórza w 1527 roku. Miała zapewnić transport wody podczas ewentualnego zagrożenia. Woda do Orvieto dostarczana była za pomocą osłów, które wchodziły dwoma szerokimi klatkami schodowymi. Studnia ma głębokość 62 metrów i 13 metrów szerokości.

Granice Orvieto są wyraźnie widoczne – wyznaczają je pionowe ściany wzgórza, na którym usytuowane jest miasto. Na zdjęciu widać także studnię św. Patryka (II Pozzo di San Patrizio)
Granice Orvieto są wyraźnie widoczne – wyznaczają
je pionowe ściany wzgórza, na którym usytuowane
jest miasto. Na zdjęciu widać także studnię
św. Patryka (II Pozzo di San Patrizio)

Asyż

Asyż (Assisi) to małe miasteczko rozsławione przez św. Franciszka. Pisząc o ziemi świętych nie sposób nie wspomnieć o tym miejscu, chociaż z roku na roku ściąga coraz większą liczbę turystów i pielgrzymów. A jednak wciąż można poczuć tu mistyczną atmosferę i nawet w środku sezonu odnaleźć ciche, spokojne uliczki, gdyż najwięcej turystów porusza się głównymi traktami łączącymi bazylikę św. Klary (poprzez Piazza del Comune) z bazyliką św. Franciszka (oba kościoły usytuowane są po przeciwnych stronach miasta). Mistyczny nastrój Asyżu na pewno potęgują sunący w ciszy zakonnicy w swych charakterystycznych brązowych habitach, podniosła atmosfera, cisza niezmącona głosami cywilizacji (tzn. ryczącymi motocyklami i samochodami) oraz witryny sklepików, przypominające na każdym kroku o wielkim świętym, jakiego wydała ta ziemia.

Panorama Asyżu
Panorama Asyżu

Zachwyt wzbudza już samo położenie tego małego miasteczka - na skalistym, zachodnim zboczu Monte Subasio (1290 m n.p.m.). Zbocze od strony północnej ograniczone jest głębokim wąwozem potoku Tescio, zaś od południa rozległą równiną. Początki jego istnienia sięgają dość głęboko w starożytną przeszłość Italii, bo aż IX-V w. przed Chrystusem, gdy na miejscu dzisiejszego Asyżu istniała wioska ludu Umbrów. Następnie swoje wpływy zaznaczyli tu Eruskowie. Chrześcijaństwo stosunkowo wcześnie dotarło do Asyżu, znajdując podatny grunt. Już w pierwszej połowie III w. biskup i męczennik św. Rufin nauczał tutaj Ewangelii. Wszystkie te wpływy, wraz z konsekwencjami najazdów barbarzyńców, widać w dzisiejszej architekturze miasta. Duże wrażenie robi na pewno najstarszy zabytek Asyżu - Tempio di Minerva, z doskonale zachowaną antyczną fasadą z I w. Niestety, barokowe wnętrza, pochodzące z XVII wieku, nie prezentują się zbyt ciekawie.

Oczywiście w centrum zainteresowania wszystkich przyjeżdżających do Asyżu znajduje się bazylika św. Franciszka. Jej budowa rozpoczęła się już w 1228 roku, czyli w dwa lata po śmierci świętego. Na miejsce budowy wybrano tzw. Piekielny Szczyt - plac, nazwany tak, gdyż w tamtych czasach wykonywano tu wyroki śmierci. Teren, na którym miała zostać wzniesiona bazylika ofiarowany został Zakonowi Braci Mniejszych przez mieszkańców Asyżu, ale wpisany jest w księgach wieczystych jako własność papieża Grzegorza IX, jako że Reguła franciszkańska zabrania posiadania jakiejkolwiek własności. Z zapisu notarialnego wynika zatem, iż kościół i klasztor należą do Watykanu.

Bazylika św. Franciszka w Asyżu
Bazylika św. Franciszka w Asyżu

W skład skomplikowanego planu bazyliki wchodzą kościół górny i kościół dolny. Cała bazylika górna zachwyca swą prostotą, wysmukłością i czystością architektoniczną. W tych przestronnych wnętrzach uwagę przykuwają szczególnie fascynujące freski Giotta, przedstawiające sceny z życia św. Franciszka. To tu znajdują się najsłynniejsze sceny, reprodukowane masowo na kartkach pocztowych i w innych publikacjach dotyczących świętego: Kazanie św. Franciszka do ptaków oraz Przepędzenie złych duchów z Arezzo. Kościół górny stanowi kontrast do części dolnej - zatopionej w półmroku, której atmosfera skłania do refleksyjnego milczenia skupienia i do modlitwy. Niskie sklepienie przywodzi na myśl głęboką pokorę św. Franciszka. Światło delikatnie przenika przez witraże, nie mącąc jednak spokoju i panującego tu półmroku. Z dolnego kościoła schodzi się bocznymi schodami do podziemnej krypty, gdzie spoczywają doczesne szczątki św. Franciszka. Panuje tu niesamowity nastrój i cisza, którą mącą jedynie kroki zwiedzających.

Znajdująca się po przeciwnej stronie miasta bazylika św. Klary stanowi miejsce spoczynku wiernej towarzyszki św. Franciszka. Zbudowano ją na miejscu kościoła św. Jerzego. Tu początkowo pochowano i kanonizowano św. Franciszka. Cechą charakterystyczną fasady świątyni są pasy różowego kamienia wydobywanego ze zboczy góry Subasio oraz dobudowane już w średniowieczu boczne łuki, mające na celu chronienie budowli przed zawaleniem się na skutek pękających fundamentów. Przed kościołem znajduje się Piazza Santa Chiara skąd można podziwiać wspaniałe widoki rozciągające się u stóp zbocza, na którym usytuowany jest Asyż. To jedno z wielu tak malowniczych miejsc w mieście, gdzie można zrobić wyjątkowe zdjęcia i zatytułować je "nad dachami Asyżu".

Bazylika św. Klary w Asyżu
Bazylika św. Klary w Asyżu

Na bezdrożach Umbrii

Tak jak wspominałam na początku, w Umbrii można znaleźć wiele malowniczych zakątków, oddalonych od głównych dróg. Przemierzając ziemię świętych udało mi się wielokrotnie docierać do maleńkich miasteczek osadzonych na szczytach wzgórz, które nawet nie znajdują się na żadnych mapach. Ta ich anonimowość potrafi zauroczyć tak jak znajdujące się w centralnym miejscu średniowieczny zameczek i kościół, od których odchodzą wąskie, kręte i brukowane uliczki. Za każdym razem spacerując wyludnionymi dróżkami, zamieszkałymi jedynie przez leniwie przechadzające się koty, zastanawiałam się, ile pokoleń przechadzało się po tych kanciastych kamieniach? Wszędzie tam czułam, że czas zatrzymał się w swym szalonym biegu, że za moment zza roku wychyli się jakiś średniowieczny rycerz na koniu. Do rzeczywistości przywoływały mnie jedynie dobiegające czasami zza przymkniętych okiennic głosy śmiejących się dzieci czy muzyki płynącej z radia. A więc w tym zagubionym na umbryjskich wzgórzach miasteczku żyją ludzie... a wydawałoby się, że całe miasto można zamienić w muzeum, gdzie wolno tylko dreptać w filcowych kapciach, a rozmawiać jedynie szeptem. I rzeczywiście, w tych umbryjskich osadach uderza szczególnie wszechpanująca cisza, gdzie szczek psa brzmi jak wystrzał z armaty, a biegnące z piłką dziecko zdaje się bezcześcić te stare bruki.

Lago di Bolsena położone na granicy Umbrii i Toskanii
Lago di Bolsena położone na granicy Umbrii
i Toskanii

Schodząc z utartego szlaku można znaleźć nie tylko zapomniane miasteczka, ale również dzikie jeziora, do którym nie sposób odnaleźć drogę. Taka przygoda spotkała i mnie, gdy zapragnęła dojechać do pięknie wyglądającego, ze szczytu wzgórza, jeziorka. Okazało się jednak, że po zjechaniu z asfaltowej drogi na zapyloną, krętą drożynę można jedynie dojechać do starych opuszczonych domostw, pokręconych krzaków zarastających drogę, a na koniec zakopać się w piachu. I aż nieprawdopodobnym okazuje się, że w centrum Italii są takie miejsca, gdzie ciężko poruszać się nawet terenowym samochodem. Ostatecznie poniosłam fiasko i nie dotarłam do jeziora, lecz po powrocie na główną drogę czułam się jakbym wróciłam z długiej egzotycznej wyprawy.

Wszystkim, którzy lubią spędzać wakacje bez pomocy biura podróży, polecam odwiedzenie Umbrii. Oczywiście warto zwiedzić Asyż św. Franciszka, Nursję św. Benedykta czy Terni św. Walentego, warto dotrzeć do Spoleto, Perugii, Todi i Gubbio. Ale warto również zgubić się, bo właśnie wtedy można trafić do miejsc magicznych, nieopisanych w przewodnikach turystycznych, zachwycających. Dlatego nie wyliczam nazw miasteczek, do których dotarłam przez przypadek, wzgórz, na które wdrapałam się gubiąc po drodze kilka razy drogę. Trzeba samemu odkryć swoją Umbrię. Ta metoda jest dobra przy zwiedzaniu każdego kraju - nie tylko Włoch.

AGNIESZKA SIKORA


1) R. Belford, M. Dunford, C. Woolfrey, Włochy. Część środkowa, tł. A. Binek, J. Szczupak, Bielsko-Biała 2003, s. 361.
2) Tamże.

Autorzy: Agnieszka Sikora
Fotografie: Agnieszka Sikora