Wspominając Juliana Stryjkowskiego

Pieczęć

Zdarzało się Julianowi Stryjkowskiemu mawiać – oczywiście żartobliwie – że niewierzący to nie człowiek. Myślę, że jeśli chciał tak komukolwiek dokuczyć, to najbardziej samemu sobie. Parokrotnie dawał publicznie wyraz, że jest niewierzący. Nie był to gest odwagi – takie wyznanie nie wymagało odwagi – ale stwierdzenie ważnego faktu. Rzecz jednak, moim zdaniem, wcale nie jest prosta. Napisałem w „Synu kapłana”, że określenie Stryjkowskiego ateistą wydaje mi się ponad miarę. Ateista brzmi bardzo mocno, kategorycznie, jest jak ostateczne zatrzaśnięcie drzwi.

Julian Stryjkowski

Julian Stryjkowski tak daleko się nie posunął. Czy ten, który by nie wierzył w Boga – a więc negowałby jego istnienie – poświęciłby mu tyle miejsca w swojej twórczości? Pytanie jest retoryczne, odpowiedź na nie jednak się komplikuje. Pisarz wypowiadał się poprzez swoich bohaterów. A byli oni różni. Jedni, jak reb Tojwie z „Głosów w ciemności” i „Echa” lub jemu podobni, zostawali nawet nazwani policjantami Pana Boga. Inni – i tych znajdziemy na kartach prozy Stryjkowskiego niemało – już to by pozostać w zgodzie z rygorami ateistycznej ideologii, już to dla ściśle prywatnych powodów, istnienie Boga, jego wpływ na życie ludzi i bieg świata odrzucali. Stryjkowski skrupulatnie przeciwstawiał owe wykluczające się racje „policjantów Pana Boga” i jego nieprzyjaciół. Jednoznacznemu „tak” odpowiadało równie jednoznaczne „nie” kilka stron dalej. Bywało, że „tak” toczyły wątpliwości. Znaczy to, że sam problem istnienia Boga nie był Stryjkowskiemu – jako pisarzowi, a także jako po prostu człowiekowi – obojętny. Był wręcz doniosły. Na przemian wierząc, nie wierząc i nie dowierzając, Stryjkowski zmagał się ze swoimi rozterkami. Z jego utworów nie da się wyczytać, że świat powstał drogą długotrwałej ewolucji, nawet dziś nie całkiem pojętej, cóż dopiero u progu dwudziestego stulecia. Bo to z tamtej perspektywy czasu, z punktu widzenia Żydów galicyjskiego miasteczka patrzy się w prozie Stryjkowskiego na świat. I na miejsce Boga w tym świecie.

Rozmowy Piotra Szewca z Julianem Stryjkowskim (wyd. Noir sur Blanc, Montricher, Szwajcaria 1991r.)
Rozmowy Piotra Szewca z Julianem Stryjkowskim
(wyd. Noir sur Blanc, Montricher, Szwajcaria 1991r.)

Bohaterowie „Austerii” i „Snu Azrila” są spadkobiercami przekazu Księgi Rodzaju. To Bóg chciał, aby oni, Żydzi i goje, istnieli na jego trudne świadectwo. Cokolwiek wokół nich żyje, niepoliczone wieki wcześniej znalazło schronienie w Arce Noego. W Arce znalazło się to wszystko, o czym w dniu stworzenia Bogu – pewnie ku jego późniejszemu utrapieniu – się zamarzyło. Stryjkowski był na swój sposób wierny temu, co wyniósł z domu rodzinnego i co było pamięcią jego narodu. Deklaracji, że nie wierzy, przeczyła większość jego utworów. Pisarz zaledwie napomyka, że podziwia stworzony świat. Im rzadziej to czyni, tym bardziej owe napomknienia uważam za intrygujące. Podziwia ptaszka, który wie dokąd i w jakim celu ma lecieć. Wie, bo w tę wiedzę wyposażył go stwórca. Wart byłby ptaszek podziwu, gdyby był tylko ślepym wytworem ewolucji?

Książka Piotra Szewca o Julianie Stryjkowskim ukazała się w 2001 r. nakładem wydawnictwa 'Sic!'
Książka Piotra Szewca o Julianie Stryjkowskim
ukazała się w 2001 r. nakładem wydawnictwa "Sic!"

Kto znał Juliana Stryjkowskiego, ten wie, jak duża panowała zgodność, lepiej powiedzieć: harmonia, pomiędzy nim samym, Julianem Stryjkowskim, a jego dziełem. Nawet wywiedzione z Biblii i dawnej historii Żydów opowieści, powstałe w późnym okresie życia pisarza, zgodnie uważane za nieudane, a więc i nie wchodzące w główny korpus jego twórczości, nie zakłócają tego wrażenia. Jakby wciąż leżała nienaruszona pieczęć, zaświadczająca, że pamięć przodków, ich religii, historii i obyczaju pozostaje w życiu tego starego, samotnego, praktycznie bez rodziny człowieka jako zobowiązanie do ostatnich jego dni. Stryjkowski nie złamał tej pieczęci, dobrowolnie przyjętemu zobowiązaniu pozostał wierny.

Cechowała go, warto może o tym przypomnieć, otwartość i szacunek dla ludzi innej wiary. Dla chrześcijan, a mówiąc wprost – dla katolików. Publikację trzech książek powierzył oficynie ojców dominikanów „W drodze”. Stryjkowskiego odwiedzali duchowni katoliccy, sam bywał na ich ważnych uroczystościach. Może zechcą opowiedzieć o spotkaniach z żydowskim pisarzem? Sam, ilekroć była okazja, chętnie podejmował się uczestnictwa w dotykającej sedna dyspucie. Potrafił na zagadnienie wiary spojrzeć z tej i z tamtej strony. Nie rozstrzygał, ale opukiwał, starał się czegoś o sobie dowiedzieć. Była to racjonalna, acz pełna żaru droga zbliżenia się do niewypowiedzianej tajemnicy.

Zacząłem od znanej niektórym anegdoty, powszechniej znaną anegdotą pozwolę sobie zakończyć. Na zadawane Julianowi Stryjkowskiemu pytanie, ile ma lat, odpowiadał, że tyle, co wszyscy. 27 kwietnia 1990 roku Julian Stryjkowski obchodził 85-lecie urodzin. Pamiętam, jak był tego dnia stremowany, jakby miał stanąć przed decydującym egzaminem. Przygotował poczęstunek i zaprosił przyjaciół. Odwiedzili go Julia Hartwig i Artur Międzyrzecki, Irena Szymańska i Ryszard Matuszewski, Jolanta i Marek Nowakowscy, Paweł Hertz i Marian Brandys. Paweł Hertz i Artur Międzyrzecki zwracali się do siebie z uprzejmością i rodzajem pełnego szacunku dystansu: panie Arturze, panie Pawle. O jubileuszu sędziwego pisarza pamiętał ówczesny premier – Julian otrzymał od niego kwiaty i list z gratulacjami i życzeniami. Jakaż szczęśliwa w liście od premiera znalazła się pomyłka. Oto Julian dowiedział się, że tego dnia kończy 75 lat. Kłamał zatem, gdy mówił, że ma tyle lat, co wszyscy?

Tekst wystąpienia wygłoszonego na zorganizowanym przez Polski PEN Club wieczorze pamięci Juliana Stryjkowskiego, który odbył się 23 kwietnia 2001 r (publikowany również na łamach „Życia”, w dniu 10 maja 2001 r.).

Autor (ur. 1961) jest prozaikiem, krytykiem literackim i poetą, redaktorem „Nowych Książek”. Wydał m.in. powieści „Zagłada” (1987, 1993), oraz „Zmierzchy i poranki” (2000), tom rozmów z Julianem Stryjkowskim pt.: „Ocalony na Wschodzie” (wyd. Noir sur Blanc, Montricher, Szwajcaria 1991). Niedawno ukazała się jego książka o Julianie Stryjkowskim, zatytułowana: „Syn kapłana” (wyd. „Sic!”).

Autorzy: Piotr Szewc