W cudzym garnku

Biblioteka

Dużą radością był dla nas wiadomość o projekcie budowy nowoczesnej Biblioteki Uniwersyteckiej i to w samym centrum, chciałoby się powiedzieć w sercu naszego Uniwersytetu (kolegów z PiPs i filologii przepraszamy, ale tak już jest że zostali umieszczeni na peryferiach).

Ciągle narzekamy na nasze biblioteki, na ogół nie ma w nich książek, których szukamy, albo jest jedna a ma ją przeczytać cały rok. Zdarzają się też nieprzewidziane zamknięcia do odwołania – jak się to zdarzyło ostatnio na PIPsie. Chciałybyśmy opowiedzieć nasze przygody w bibliotekach Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Każdy student, który rozpoczyna studia na „Ujocie” z pewnością czuje powiew historii i doniosłość chwili. Obowiązki studenckie wydają się o wiele poważniejsze przez sam fakt nauki w zabytkowych budynkach.

Socjologia mieści się w starej kamienicy, w bardzo urokliwym miejscu tuż obok barokowego kościoła św. Piotra i Pawła. W środku stare, deptane przez wieki m stopami żądnych wiedzy studentów schody. Kilka sal dydaktycznych, automat z kawą, i zimnymi napojami, punkt xero, kilka tablic ogłoszeń niechlujnie zapełnionych karteluszkami, plakatami i ogłoszeniami o najprzeróżniejszej treści. Zderzenie starodawnej świetności i zagmatwanej współczesności współistnieje od lat i nawet tak bardzo nie razi w mrocznym świetle korytarza. Jest też biblioteka i to ona wywarła trwały ślad w naszej psychice. Stylem przypomina to co opisałyśmy wcześniej. Próżno szukać jej świetności. Przez większą salę, w której znajduje się m.in. ksero i katalog (mały ma 20 szufladek) w następnym zbyt ciasnym pokoiku jest biurko Pań bibliotekarek, szafa z teczkami i dwa wejścia: do czytelni i na zaplecze. Jak sami widzicie nic szczególnego. Zdumiewające są jednak zwyczaje panujące w tym miejscu. Otóż, jeżeli pani X poprosiła, żeby na następne zajęcia przeczytać np. 3 rozdział z książki J. Turowskiego „Małe struktury społeczne”, to pilny student I roku idzie do biblioteki i prosi panią bibliotekarkę o książkę Turowskiego, a pani mówi: na jakie zajęcia: na wstęp do socjologii i pani odnajduje matrycę, czyli odbity 3 rozdział z poszukiwanej książki, podchodzi do kserografu i kseruje. Inaczej wygląda sytuacja gdy student jest już na II roku i chodzi, np. na zajęcia z socjologii konsumpcji. Wtedy taki pilny student, wchodzi do biblioteki i sam szuka w szafie teczki pani profesor od konsumpcji w stercie podobnych teczek, w której znajdują się wszystkie teksty potrzebne na zajęcia - o ile wcześniej ich nikt nie ukradnie. Jeżeli student jest wyjątkowo pilny i szuka książki, która nie jest lekturą na zajęcia, dopiero wtedy ma możliwość skorzystania z katalogu. Uff... co za ulga jest, jeszcze tylko rewersik i po chwili ma się wymarzoną pozycję w rękach. Zakładając, że nie jest wypożyczona.

Odwiedziłyśmy też bibliotekę Instytutu Psychologii. I tu znowu szok. Najpierw musiałyśmy przejść, przez specjalne bramki, które piszczałyby gdybyśmy kradły książkę. Postęp. Rozglądamy się za katalogiem. Czego szukacie dziewczynki? Zmarzłyście? Może Wam zrobić herbatki? Przejrzyjcie książki na tej półce. Gdy tak sobie przeglądamy, do pokoju, który wyglądała jak profesorski salon wchodzą i wychodzą studenci. Pan Józef dla każdego ma miłe słowo, niektórych pyta, np. o to jak poszło na kolokwium, czy jak się udała randka, inni sami opowiadają.

Kiedy zostałyśmy studentkami Uniwersytetu Jagiellońskiego, odważyłyśmy się wreszcie odwiedzić Jagiellonkę. Wielki budynek trochę onieśmielający, w środku ochroniarze. Niewiele mówiąca tablica informacyjna. Na korytarzach półmrok i mnóstwo drzwi. W które wejść? Za każdymi drzwiami wielka sala zapełniona rzędami katalogowych szufladek. Kiedy wreszcie trafi się do odpowiedniego katalogu, ważne, żeby najpierw sprawdzić, czy dana książka jest już w katalogu komputerowym. Jeżeli jest czeka nas przerwa godzinna, jeżeli szukamy książki starszej niż z roku 1990 musimy skorzystać z tradycyjnej formy zamawiania. Wtedy czekamy 2 godziny. Zasady korzystania z wypożyczalni i czytelni nie są przejrzyste i można sporo się nadenerwować. Kiedy np. po 2 godzinach oczekiwania w wypożyczalni dowiadujemy się, że książki nie ma, lub wtedy kiedy okazuje się, że można ją zabrać tylko do czytelni. Wtedy trzeba przepisać rewers i czekać kolejne 2-3 godzin aż książka znajdzie się w czytelni. Czytelnia jest olbrzymia. Bardziej przypomina wielką salę gimnastyczną, niż miejsce, w którym można się uczyć.

Wygląda to wystarczająco strasznie? Czy wreszcie zaczęliście być zadowoleni z naszych bibliotek? Ze Śląskiej możemy być naprawdę dumni. A jak Uniwersytet będzie miał podobną to czyż życie spragnionych wiedzy studentów nie zmieni się na korzyść???