Tym razem 99.1 FM

DRUGI START RADIA R

SSR Rezonans nadaje swoj program na Osiedle Akademickie w Sosnowcu. Nie ustalilam daty pierwszej emisji, nie ulega jednak watpliwosci, ze jest mlodsza siostra tegorocznej, dostojnej jubilatki - Egidy, studenckiego radia w Ligocie.

Pare pokolen studentow przewinelo sie przez rezonansowe studio, rozbudowujac go, pozostawiajac trwale slady swej pracy, pomyslo- wosci i zaangazowania. - Zabawa w radio przeradza sie w pasje, a ta - jak kazda namietnosc - bywa pokusa, do igrania z nieznanym, siegania po nowe. Nie dziwi zatem pomysl - jakze odwazny i precedensowy - by studencka rozglosnie radiowa uczynic radiem lokalnym, nadajacym w promieniu 20 km, na falach UKF o czestotliwosci 71.00 Mhz.

Miedzy styczniem i kwietniem 1993 r., dzieki inicjatywie grupy zapalencow i przy pomocy owczesnego prorektora prof. Piotra Fasta radio R (byl to skrot od Rezonansu) zdobywalo sluchaczy, emitujac najpierw dwunasto- potem dwudziestoczterogodzinny program. Kiedy w polowie kwietnia 93 r. radio zaprzestalo nadawania, byl to niekwestionowany przejaw pokory wobec prawa. Rozumielismy, ze piracka rozglosnia (przyjela sie wtedy ta nazwa) nie jest czynnikiem nobilitujacym Uniwersytet i ze roztropnie byloby ustawic sie w ogonku po koncesje bez etykietki "korsarza" eteru.

Zegnalismy naszych sluchaczy pelnym nadziei komunikatem. .... " Ponoc cierpliwosc poplaca. Nasze wyciszenie potraktujmy wiec jako zyciowy test dla radia i dla sluchaczy. Czas pokaze, czy wyjdziemy z tego z tarcza, czy na tarczy. Zyczmy sobie rychlego come backu!"

Nie moglismy przewidziec, ze zaskakujace wydarzenia na scenie politycznej - chocby rozwiazanie parlamentu - ostudza straznikow prawa skutecznie i ze z obawy przed utrata elektoratu kazdy, wazny w tym panstwie nabierze wody w usta, pytany o lad w eterze.

I tylko prezydent, pytany o nielegalnych nadawcow byl uprzejmy. wyrazic opinie. Powiedzial, ze lubi i bedzie zawsze po stronie ludzi z inicjatywa. Bylo nam przykro, ale nie dlatego, ze Glowa panstwa nie darzy nas sympatia, lecz ze nie lamiac prawa znalezlismy sie po stronie wyjatkowych nieudacznikow. Zirytowal nas bardzo zarzut biernosci i pasywnej postawy! Walczac o przychylnosc Pana Prezydenta nalezalo, lamiac prawo, udawadniac arsenal inicjatywy, przedsiebiorczosci, pomyslowosci - czyz nie tak? A wszystko to w dodatku pod dumnie brzmiaca firma "Uniwersytet".

Kiedy rozpisano konkurs na radiowych i telewizyjnych nadawcow przygotowalismy szczegolowa informacje dotyczaca finansow, programu, bazy technicznej. Na tym etapie prac bylo wiadomo, ze radio bedzie spolka z o. o. Uniwersytetu Slaskiego w Katowicach i Rady Miejskiej w Sosnowcu. Kapital zalozycielski opiewal na kwote jednego miliarda - polowe wnosilo miasto w gotowce, a polowe USl w sprzecie i w calym dorobku studenckiego studia oraz Radia R (nadajnik, antena). Strony uzgodnily, ze RM wskaze kandydata na prezesa zarzadu, Uniwersytet - na prezesa rady nadzorczej.

Koncesje otrzymalismy, a starania o nia to tworzywo na osobne, dlugie opowiadanie. Wspomne o tym tylko, co bylo dla nas niezwykle satysfakcjonujace - zalozenia programowe i ramowke, czyli zalaczniki zasadnicze do wniosku koncesyjnego, przygotowalismy sami - kilkoro amatorow - podczas, gdy wielu innych wnioskodawcow zlecalo te czynnosc za ciezkie pieniadze najlepszym zawodowcom.

Przydzielono nam czestotliwosc - 99.1 FM, moc 100 W, okreslona zostala wysokosc anteny i polaryzacja... wszystkie parametry techniczne.

Probna emisje zamierzalismy rozpoczac 15.11, a pelna para grac od 1.12. Coz, skoro nie mozemy doczekac sie, by uniwersytet wymienil kabel laczacy studio z antena (zobowiazal sie do tego w dniu podpisywania umowy spolki) i przeprowadzil podstawowy remont dodatkowych pomieszczen, ktore odplatnie przejmie spolka. Nie ma innych przeszkod, by rozpoczac emisje. Z wieloma innymi sprawami natury prawnej, administracyjnej, organizacyjnej radzimy sobie. Opieszalosci uniwersytetu nie pojmujemy. Tym bardziej to trudne do wyjasnienia, ze zgode na te prace wyrazil juz d a w n o prorektor prof. Pawel Migula. Wiec choc bardzo bym chciala, nie moge czytelnikom GU obiecac, ze uslysza nas przed ukazaniem sie tego wydania Gazety.

Moge jedynie zapewnic, ze radiowcy czekaja w "gotowosci" bojowej Niektorzy pracuja juz od dawna na wizytowke radia. I choc do zaplanowanego, ambitnego programu dojdziemy w tempie proporcjonalnym do kondycji finansowej radia to od poczatku na dobrym poziomie bedzie muzyka - jak w hasle reklamowym: Rock and roll.. radio R.

Pracowac bedziemy pod egida Ireneusza Leczka, ktory z woli wladz Sosnowca jest prezesem zarzadu radia i redaktorem naczelnym.

Na koniec zostawiam sobie probe odpowiedzi na pytania, ktore stawiaja nam przyjaciele i "zyczliwi". Mianowicie, czy spolka USl z miastem, to dobry - dla niezaleznosci radia - mariaz? I jakie mamy gwarancje, iz radio nie stanie sie tuba dla urzedu? Udziele odpowiedzi, ktore dla nas samych wydaja sie przekonywajace. Zatem tak:

Uniwersytet to gwarant poziomu, a rada miejska kondycji finansowej. Brzmi efektownie, ale nie odpowiada rzeczywistosci. Wspolnicy decyduja w zaleznosci od udzialow. Rownowaga sil nie powinna byc obojetna "biednemu" uniwersytetowi. Radio ma ambicje zarabiac na siebie. Poziom tworza ludzie pracujacy w radiu, dziennikarze - byli lub obecni studenci. I choc liczymy na to, ze zaintersujemy takze pracownikow uniwersytetu wspoltworzeniem programu, nie bedzie to z pewnoscia kontakt wynikajacy z odgornych decyzji wladz. Mamy juz wstepne deklaracje kilku naukowcow. Nikt z ekipy radiowej (trzon to 20 osob, bylych Rezonansowcow) nie zamierza uprawiac politykierki, ani akceptowac jakiejs linii politycznej.

To prawda, ze wladze w miescie sprawuje lewica, ale niezaleznie od przekonan trzeba pamietac, ze wladza jest z woli elektoratu. Wybory sa plebiscytem popularnosci. W Sosnowcu zaufanie spoleczne otrzymala lewica. To wszystko.

Za lat pare kolejne wybory i do wladzy dojdzie znowu lewica, prawica lub centrum. Nie zamierzam lekowo podchodzic do pracy w radiu poprzez pryzmat pogladow ludzi u wladzy. Jesli radio pozwoli sobie na tendencyjnosc i bedzie to slyszalne na antenie (a bedzie), mozemy mowic o rychlym koncu. Ale gdyby cos takiego nam grozilo, liczymy na krytycyzm, zdrowy rozsadek i uwagi naszych sluchaczy. Mamy nadzieje, ze nas w pore ostrzega.

Autorka jest wiceprezesem Zarzadu Radia "R" z ramienia Uniwersytetu Slaskiego.