STYPENDYSTA MEN - TOMASZ KALAGA

Student V roku Filologii Angielskiej. Współzałożyciel i przewodniczący Koła Naukowego Anglistów NeoLit.
Tomasz Kalaga

Współpracuje z Bolton Institute of Higher Education w Wielkiej Brytanii, jej owocem był wyjazd członków Koła na wspólnie zorganizowaną konferencję naukową "Crossing and Fransgressing Borders", w przygotowaniu jest kolejna wspólna konferencja "Shadows of Absence: Dilemmas of the Humanist Discourse". Autor licznych publikacji naukowych oraz opracowań i referatów na konferencjach naukowych. Brał udział w międzynarodowych konferencjach naukowych: "Representation of the Wild" (UŚ, Szczyrk 1996), "Crossing and Transgressing Borders" (Bolton 1997), "Simulacra and the Real" (Ustroń 1997). Jest stypendystą TEMPUS 1996 na studia na Uniwersidade de Aweiro w Portugalii, 1997 na studia na University College of Ripon and York w Wielkiej Brytanii. Od 1994 roku kontynuuje studia równoległe na kierunku English Literature na Murdoch University of Western Australia.

Literaturą zainteresował się od samego urodzenia, ale wszystko na dobre rozkręciło się dopiero w Australii, gdzie mieszkał i edukował się przez pięć lat. Wybierał sobie całe mnóstwo przedmiotów humanistycznych, ponieważ inny niż w Polsce system szkolnictwa pozwalał na tego typu kształtowanie własnego rozwoju. Tam też zdobył pierwsze swoje poważne "naukowe" wyróżnienie. W klasie maturalnej obrano go najlepszym spośród uczniów całej szkoły w dziedzinie literatury angielskiej.

Wyrósł w atmosferze książek i humanistów, zawsze otoczony ludźmi nieustannie czytającymi i piszącymi. (Ci ludzie to oczywiście rodzice i najbliższa rodzina Tomasza). Gdzie nie rzucić okiem, w jego domu zawsze było pełno książek, książki były w każdym pokoju, nawet w toalecie miały swoje specjalne miejsce na półce. Właściwie nie był w stanie ani nie interesować się zupełnie niczym, ani nie interesować się czymś innym niż literatura.

Studia rozpoczął już z myślą o karierze naukowej, może to trochę nierealnie brzmi, ale nie widział dla siebie innego wyjścia i wszystko co zdziałał do tej pory miało go sukcesywnie zbliżać do osiągnięcia tak ściśle nakreślonego celu. Chciał pracować na uczelni, jakiejś, gdzieś, i doskonale wiedział o tym, że musi się po prostu zacząć jakoś wyróżniać - czy to publikacjami, czy to wystąpieniami na konferencjach. Wszystko to czynione było z pełną świadomością "konsekwencji".

Ze swojego punktu widzenia ocenia Uniwersytet Śląski niezmiernie pozytywnie. Na swoim macierzystym wydziale spotkał się z zaangażowaniem i chęcią promocji wszystkich chętnych, młodych, aktywnych. Administracja jednak pozostaje administracją i przepchanie przez nią papierka wymaga tradycyjnie cierpliwości i samozaparcia. Jeszcze inną kwestią są finanse pozostające w permanentnym niedoborze. Ciągle brakuje na wyjazdy i publikacje - ale wydaje się to całkiem zrozumiałe w naszych czasach.

Tymczasem jego uszczegółowione zainteresowania naukowe kształtują się zupełnie nietypowo w odniesieniu do kierunku studiów. Jego ulubionym obszarem jest pogranicze teorii literatury, filozofii i filozofii fizyki. Niezmiernie interesują go najnowsze odkrycia fizyki kwantowej i związana z nim zmiana naszego obrazu rzeczywistości. Dużo tego typu pojęć sytuuje się niezmiernie blisko nauk humanistycznych: interpretacja, podmiot- przedmiot, czas, przestrzeń. I to jest właśnie jego działka. Usiłuje to wszystko ze sobą połączyć stosując narzędzia teorii literatury do nauk ścisłych (z pominięciem oczywiście strony technicznej i obliczeniowej, która zawsze już pozostanie dla niego tajemnicą). Literatura jako taka znajduje się więc na drugim planie. Są to oczywiście trudne, ale fascynujące sprawy, mało kto niestety na ten temat pisze, szczególnie w Polsce. Fizycy najczęściej pogrążeni są we własnych hermetycznych teoriach i muszą się trzymać pewnych, ściśle ustalonych granic, a z kolei mało który z humanistów się w tym wszystkim orientuje, nie mówiąc już o włączeniu do własnego pola badań.

W wolnych chwilach czyta i podróżuje, i jeszcze zwiedza. Zwiedzać woli jednakowoż nie tylko od zabytku do zabytku, ale także pomiędzy tymi kolejnymi pozycjami w spisie atrakcji. Dawnymi czasy uprawiał jeszcze sztuki walki, ale ostatnio brak mu jakoś na to czasu. Obecnie przede wszystkim łowi ryby - z wielkim zapałem, poświęceniem i bardzo intensywnie. Głównie w czasie wakacji. Potrafi wtedy bite trzy tygodnie spędzić nad wodą i łowić dzień w dzień po 8-9 godzin. Wychodząc na łowy przed świtem ma więc wystarczająco dużo czasu na podziwianie olśniewającego teatru przyrody: powoli podnosi się mgła, słońce wschodzi... Myśli się wtedy o pustym żołądku i o rybach. W ogóle te momenty są niezwykle doznaniowe, tym bardziej, że z metod "łowczych" przedkłada te aktywne nad bierne (brodzenie w wodzie po pas zamiast tradycyjnego przesiadywania na stołeczku).

W którymś momencie życia, a zapewne wypadnie to podczas studiów doktoranckich, chciałby wrócić do Australii, aby tam kontynuować swój rozwój naukowy. I właśnie na to potrzebna jest mu góra pieniędzy, a oprócz tego jeszcze na mieszkanie i samochód. Większość stypendium i tak pójdzie na książki, zbieranie większych sum idzie mu bardzo opornie.