STYPENDYSTKA MEN - KATARZYNA DĄBEK-KRAJEWSKA

Studentka V roku prawa, uhonorowana stypendium po raz drugi. Jest członkiem Europejskiego Stowarzyszenia Młodych Prawników ELSA. Współpracuje z tą organizacją w zakresie przygotowywania konferencji naukowych i spotkań ze znanymi osobistościami życia prawniczego.
Katarzyna Dąbek-Krajewska
Jest także studentką Collegium Invisible, gdzie odbywa studia w systemie tutorialnym (m. in. w roku akademickim 1995/96 pogłębiała swą wiedzę z zakresu prawa publicznego pod kierunkiem prof. Janusza Łętowskiego). Od 1996 roku kontynuuje naukę w Colleguim Invisible pod kierunkiem prof. Wojciecha Popiołka, zajmując się wybranymi problemami prawa cywilnego.

Jest autorką wielu publikacji prasowych z zakresu prawa, które zamieszcza w piśmie Samorządu Terytorialnego "Wspólnota" oraz specjalistycznym piśmie środowiska prawniczego "Rejent". Jej referat na temat przekształceń polskiego prawa konstytucyjnego i administracyjnego po 1989 roku ukazał się w Actach Collegium Invisible. Uczestniczy w licznych seminariach i konferencjach naukowych, wzięła udział w Międzynarodowej Szkole Prawa Europejskiego w Jedlni (1997). Studiuje według indywidualnego toku.

Jej zdaniem to właściwie rodzice zainteresowali ją różnymi dziedzinami wiedzy i mobilizowali do nauki. Jako laureatka olimpiady historycznej dostała się do wybranego liceum bez egzaminów. Tam z kolei zabrała się do języka polskiego po to, aby i w tej dziedzinie zdobyć ogólnopolskie olimpijskie laury. Maturę miała więc z głowy. Martwiła się jedynie tym, że właściwie wybierając się na prawo powinna jednak bardziej przyłożyć się do historii. Wszystko wokół niej zaczęło się dziać jakoś samo. Ogniwa łańcuszka układały się niejako poza nią. Będąc już na pierwszym roku studiów prawniczych otrzymała propozycję od rozpoczynającego właśnie swoją działalność Collegium Invisible. Przy wyborze swoich pierwszych kandydatów kierowano się między innymi adresami olimpijczyków. Po wypełnieniu niezmiernie długiego formularza została więc zaproszona na rozmowy. "Traf" chciał, że znowu znalazła się pośród nielicznej, dwudziestoosobowej grupy szczęśliwców-wybrańców. To znowu pociągnęło za sobą kolejne decyzje, takie jak indywidualny tok studiów, współpraca naukowa ze znanymi osobistościami... tak to wszystko jedno drugie popychało.

Taki ma już charakter, że kiedy coś ją naprawdę zainteresuje, to zupełnie nie zwraca uwagi, czy to coś mieści się akurat w programie studiów i siatce zajęć czy nie. Dlatego też nagminnie przekracza wszelkie zbyt sztywno zakreślone granice. Jej charakter każe jej także zrobić zawsze wszystko, co ma właśnie do zrobienia, zanim postanowi zająć się czymś innym. Żaden to przecież odpoczynek, kiedy wiadomo, że jeszcze coś trzeba właśnie zrobić. Wtedy zamiast bezskutecznego ponawiania prób mających na celu zrelaksowanie się - lepiej wziąć się po prostu do roboty. Wtedy ten czas, który pozostaje, można bezpiecznie przeznaczyć na przyjemności, do których zalicza przede wszystkim sport (uwielbia narty, chętnie grywa w tenisa i pływa). Lubi poczytać dobrą książkę, a uważa za taką każdą, która ją właśnie zainteresuje, od Kubusia Puchatka począwszy, a na uznanych arcydziełach skończywszy. Możliwie dużo wolnego czasu stara się spędzać także ze swoim mężczyzną, który z czasem przeobraził się był w męża, i który na szczęście podziela prawnicze zainteresowania swojej wspaniałej żony. Z tej właśnie przyczyny nigdy nie miała potrzeby posiadania przyjaciółek od serca, chociaż zawsze miała bardzo bliski kontakt z rodzicami.

Uniwersytet i jego struktury ocenia z perspektywy własnego wydziału. Jest zdania, że na kierunkach filologicznych każdą osobę poszukującą wita się z otwartymi rękami, podczas gdy na Prawie zawsze trzeba po prostu mieć szczęście i trafić na życzliwą osobę, która znajdzie trochę czasu dla studenta. Tu wszyscy są niezmiernie zapracowani, poza zajęciami prowadzą przecież własne firmy czy kancelarie adwokackie, nie można od nich wymagać nieustannej gotowości. System nauki w UŚ przedkłada nad rozwiązaniami w Uniwersytecie Warszawskim, choćby z tego powodu, że ustalony rygorystycznie grafik zajęć, sprawdzanie obecności pozwala na zintegrowanie środowiska studenckiego, co z kolei wyzwala odpowiednią atmosferę. Zbyt wielka swoboda, takie studiowanie "nie bywając na uczelni", powoduje, że ludzie kompletnie nie znają się nawzajem. Martwi ją tylko tak chorobliwe komercyjne podejście do zdobywanej wiedzy w tej akurat dziedzinie. Chociaż w Katowicach nie ma jeszcze tej presji jak najszybszego rozpoczęcia pracy zawodowej. Nikt się nie dziwi studentom trzeciego roku, że jeszcze nie pracują (nieudacznicy jacyś, czy co? ).