Pożegnanie śp. Jerzego Parzniewskiego, który odszedł 5 maja 2013 r.

Mój „portal społecznościowy”

Z Jurkiem pierwszy raz zetknęłam się w połowie lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku – brzmi poważnie, ale proszę mi wierzyć – to były zupełnie inne czasy: bez telefonów komórkowych, internetu, Naszej Klasy, Facebooka… Były to czasy „eksplozji” studenckiej kultury, jak powiedział kiedyś prof. Tadeusz Sławek, który przed laty – jako świeżo wybrany rektor – gościł w klubie Remedium na spotkaniu prowadzonym właśnie przez Jurka.

Jerzy Parzniewski, wieloletni felietonista „Gazety Uniwersyteckiej
UŚ”
Jerzy Parzniewski, wieloletni felietonista „Gazety Uniwersyteckiej UŚ”

Studenckie Centrum Kultury Zameczek- -Remedium było naszym portalem społecznościowym, potem – po przeprowadzce – zostało przemianowane na, już „tylko”, Studencki Klub Remedium i Studenckie Studio Radiowe Rezonans, a wszystko to funkcjonowało na osiedlu akademickim w Sosnowcu.

Jurek był jak „urządzenie nawigacyjne wyznaczające kierunek” w kulturze studenckiej – busola, po prostu. Zawsze wiedziałam, że jakiekolwiek działanie przez Niego polecane, a realizowane przez studentów w klubie czy studiu radiowym, było na wysokim poziomie intelektualnym, wartym realizacji, a przynajmniej uwagi.

Jurek był, między innymi, organizatorem (na początku lat osiemdziesiątych) w klubie Remedium pierwszych konfrontacji studenckich etiud filmowych szkoły łódzkiej i naszego WRiTV z profesjonalnym jury pod przewodnictwem Andrzeja Wajdy. W klubie oglądałam wiele spektakli teatrów alternatywnych – na czele z naszym Teatrem 12a. Z dużym sentymentem wspominam przeglądy „filmów dydaktycznych” (hi, hi, hi!). W dobie cenzury mogliśmy spokojnie oglądać filmy niedostępne w zasadzie nigdzie – pamiętam przegląd filmów Sama Peckinpaha, byłam przerażona ich brutalnością po słodkich westernach – a potem był Pier Paolo Pasolini… i inni.

Najważniejsze jednak były nasze spotkania. Niespieszne, spokojne, takie niedzisiejsze – nikt z nas nie przebierał nerwowo nogami z telefonem przy uchu, mieliśmy dla siebie czas, mieliśmy zawsze o czym porozmawiać, wymienialiśmy się książkami, przy okazji oczywiście piliśmy wino (albo piwo), ale przede wszystkim gadaliśmy, gadaliśmy, gadaliśmy…

Mój profil w portalu społecznościowym kurczy się – Jurka nikt nie zastąpi.

Autorzy: Aleksandra Kielak
Fotografie: Agnieszka Sikora