Jestem rockowym dinozaurem

Wobec ograniczonej ilości wolnego czasu oraz możliwości jego wykorzystania, dobra rekomendacja okazuje się cenną wskazówką. W cyklu „Wykładowcy po godzinach pracy”, przybliżamy zainteresowania nauczycieli akademickich. Naszym gościem jest dr Andrzej Boczarowski z Zakładu Biogeografii i Dydaktyki Geografii na Wydziale Nauk o Ziemi w Sosnowcu.

W ubiegłym wieku szybka gitarowa muzyka nie była zgodna z oczekiwaniami elit rządzących i z kierunkiem wychowania młodego Polaka. Wtedy wieczorami nadchodziła z odsieczą lista przebojów Radia Luxembourg. Wszystko zaczęło się w 1972 roku, kiedy Thin Lizzy wydało singiel Whiskey in the Jar. Pewnej letniej nocy usłyszałem ten utwór, zakochałem się w muzyce rockowej i z nią pozostałem. Potem, wraz z pojawieniem się hard i heavy rocka, moje oczekiwania spełniały się poprzez słuchanie coraz cięższego i dynamiczniejszego brzmienia. Wykarmiony na utworach Black Sabbath, Budgie, Deep Purple i Wishbone Ash szukałem nowych wyzwań. W końcu nastała era Saxon, Judas Priest i Iron Maiden, ale ciągle było mi za mało. Miałem nawet kilka lat własnych, nieśmiałych prób muzycznych, przez moment ukoronowanych występami na amatorskiej estradzie, przerwanych wypadkiem i częściowym kalectwem prawej dłoni. To dla mnie – jako basisty – okazało się końcem muzycznej kariery, ale nieszczęście zdominowała wkrótce nowa pasja – nauka. Pozostała jednak miłość, a nawet momentami uzależnienie się od słuchania muzyki. Lata uciekały, a ja nadal szukałem mocniejszych wrażeń – spełnienie nadeszło ze strony heavy metalu i to w niemal każdym jego brzmieniu.


Rok w rok fani muzyki słuchają wielu płyt, ale tylko niektóre z nich zapadają na zawsze w pamięci. Takie płyty nagrywa szwedzki Opeth. Poznałem ich na katowickiej Metalmanii w 2000 roku i od razu wiedziałem, że oprócz Dream Theater i Anathema, to kolejny ambitny zespół, który skradł kawałek mojej duszy. Ich muzykę trudno jednoznacznie zaklasyfikować, można tutaj znaleźć wiele inspiracji – od death metalu, przez rock progresywny, jazz rock aż do muzyki poważnej. Już poprzednie DVD – Lamentations (2003) i The Roundhouse Tapes (2008) przyprawiały o zawrót głowy. Ich nowe wydawnictwo, którego premiera właśnie się odbyła, składa się z dwóch płyt DVD i trzech płyt CD, gdzie zapisano koncert na 20–lecie istnienia grupy z 5 kwietnia 2010 roku. Wydany przez Roadrunner Records koncert okładką przypomina legendarny album Deep Purple Concerto for Group and Orchestra; obydwa zostały nagrane w słynnej londyńskiej sali – The Royal Albert Hall. Na koncercie w pierwszej części zagrano w całości krążek Blackwater Park, zaś w drugiej dokonano chronologicznego przeglądu twórczości grupy. Krążki zapierają dech w piersiach i towarzyszą mi wszędzie, a ja wiem, że będą odtwarzane wielokrotnie. Szkoda tylko, że strona edycyjna nie gwarantuje trwałości i w miarę używania z pewnością przyda się przylepiec.
Może jestem „rockowym dinozaurem”, ale mój duch jest ciągle młody i niespokojny. A tak na marginesie – w pracy zawodowej zajmuję się naukowymi rekonstrukcjami kopalnych zwierząt w tym właśnie dinozaurów.
 

Autorzy: Andrzej Boczarowski
Fotografie: Katarzyna Rożko
Ten artykuł pochodzi z wydania: