Słowo o profesorze Auguście Chełkowskim (1927-99)

Chełkowszczyzna, czyli bez fałszu

Uczciwość i umiejętność logicznego myślenia są nieodzowne w działaniu każdego...

August Chełkowski

Prof. August Chełkowski

Trudno uwierzyć, że zbliża się już ósma rocznica śmierci Profesora, którego kochało i szanowało tak wielu ludzi. Chęć przypomnienia Jego szlachetnej postaci wiąże się z 40. rocznicą istnienia Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach, do którego rozwoju przyczynił się ten wybitny naukowiec, a także potrzebą mówienia o tym, który "był nauczycielem życia, wzorem osobowościowym, jakich dzisiaj już się nie spotyka". Wszyscy mamy w pamięci skromnego, szpakowatego pana z profesorską bródką, który często przemierzał katowicki Rynek w drodze z Uczelni do biura senatorskiego w siedzibie Zarządu Regionu NSZZ "Solidarność".

Autocharakterystykę zawarł w tak typowych dla siebie, oszczędnych stwierdzeniach: "Nie należę do kategorii ludzi, którzy zabiegają o jakieś stanowiska. Działałem w harcerstwie. Mój życiorys związany jest głównie z pracą zawodową profesora, ale nigdy nie uchylałem się od działalności politycznej. Lecz najpierw wiele działałem społecznie. Później pełniłem wiele funkcji administracyjnych na wyższych uczelniach. Miałem kontakt z ludźmi, toteż gdy powstał związek zawodowy "Solidarność", zobaczyłem szansę spożytkowania swoich pasji. I tak to do dzisiaj traktuję. Nie jestem nastawiony na działalność destrukcyjną. Chodzi mi zawsze o pewne zasady, o krzewienie obywatelskich postaw".

Fizyk

Swoją działalność naukową rozwijał najpierw w Uniwersytecie Poznańskim, a następnie w Uniwersytecie Śląskim, gdzie pełnił funkcję dyrektora Instytutu Fizyki, dziekana Wydziału Matematyki, Fizyki i Chemii, prorektora, a od września 1981 roku rektora. 13 grudnia 1981 roku, jako jedyny rektor wyższej uczelni w Polsce, został aresztowany i internowany, zaś w styczniu 1982 roku odwołany ze stanowiska.

Na Uniwersytecie Śląskim stworzył od podstaw Instytut Fizyki. Uważano Go za znakomitego fachowca w dziedzinie dielektryków. Wykształcił wielu wybitnych fizyków, którzy do dziś stanowią trzon kadry Instytutu i decydują o jego poziomie. Część Jego wychowanków, nie mogąc się pogodzić z sytuacją w Polsce wyemigrowała, głównie do Stanów Zjednoczonych i Kanady.

Przekazywał nie tylko wiedzę, ale wpoił określone zasady. Wszystkich nauczał solidności i odwagi w głoszeniu własnych poglądów. Sam zresztą za bezkompromisowy stosunek do wszelkich nieprawidłowości na Uniwersytecie, został w 1976 roku zdymisjonowany ze stanowiska dyrektora Instytutu. Miał odwagę głoszenia swoich poglądów i działania zgodnie z nimi, ale zawsze szanował cudze zdanie. Na uczelni funkcjonowało pojęcie "chełkowszczyzna" jako określenie ludzi, którzy żyli podobnie jak On - bez fałszu.

Polityk

Zaznaczył także swoją obecność na polu działalności społecznej i politycznej jako instruktor harcerski, członek Polskiego Towarzystwa Fizycznego i Międzynarodowej Unii Krystalografii, od 1980 roku w NSZZ "Solidarność", członek Prezydium Klubu Parlamentarnego NSZZ "Solidarność", senator w latach 1989-99, marszałek Senatu drugiej kadencji, członek Komisji Edukacji, wiceprzewodniczący Komisji Gospodarki, przewodniczący Komisji Ochrony Środowiska, członek Komisji Spraw Zagranicznych i Międzynarodowych Stosunków Gospodarczych oraz Podkomisji do Spraw Integracji Europejskiej, przewodniczący Komisji Nauki i Edukacji. Wyjątkowy polityk: małomówny, skromny, rzetelny, pracowity zyskał sobie wyborców, nie zabiegając o ich względy, nie prowadząc kampanii. Kiedy koledzy senatorowie robili mu czasem wymówki, że zbyt rzadko zabiera głos w ważnych sprawach, odpowiadał z uśmiechem, że gorsi są ci parlamentarzyści, którzy przemawiają zbyt często.

Kiedy był marszałkiem Senatu przyjęto kilka inicjatyw ustawodawczych, koniecznych na drodze budowania demokracji. To wówczas Senat przyjął m.in. projekt nowelizacji ustawy o samorządzie terytorialnym, powołaniu regionalnych izb obrachunkowych, uznaniu za nieważne orzeczeń wydanych wobec osób represjonowanych za działalność na rzecz niepodległego bytu państwa polskiego, a także projekt ustawy o ściganiu zbrodni stalinowskich i innych przestępstw przeciwko życiu, zdrowiu, wolności oraz wymiarowi sprawiedliwości nieściganych z przyczyn politycznych w latach 1944-89.

Jako senator wspierał promowany przez "Solidarność" "Kontrakt dla Śląska". Przyczynił się do zamknięcia najbardziej trujących zakładów, m.in. Huty Kościuszko i koksowni, ale równocześnie dążył do tworzenia nowych miejsc pracy, myśląc o losie zwalnianych pracowników.

Lux ex Silesia

To suche zestawienie najważniejszych faktów z życia zawodowego i publicznego uświadamia ogromną aktywność, pracowitość i poczucie odpowiedzialności Profesora. Mimo tak licznych obowiązków, zawsze znajdował czas dla współpracowników, studentów, wyborców, wszystkich, którzy potrzebowali rady, pomocy, życzliwości. Tłumaczył, wskazywał, wyjaśniał, wspierał. Wychował rzeszę prawdziwych naukowców, prawych ludzi, świadomych swojej odpowiedzialności. Wskazał drogi porozumienia społecznego. Stworzył wzór polityka. Nie ustawał w działaniu, zgodnie z wyznawanymi przez siebie zasadami, chociaż miał pełną świadomość braku możliwości zbudowania rzeczywistości przez pokolenie ukształtowane przez poprzedni ustrój.

Wiedział jak nikt, że polska droga do prawdziwej wolności i demokracji będzie długa i wyboista. Swoją postawą uczył wytrwałości w działaniu, uporu w dążeniu do celu, wierności wyznawanym zasadom. W tych ciemnych chwilach polskiej rzeczywistości, w mrokach chaosu, rozpasania i chamstwa jest On prawdziwym światłem... Światłem ze Śląska.

Autorzy: Ewa Żurawska, Foto: Archiwum Rodziny