VII WIECZÓR AKADEMICKI

24 maja 2001 r. w auli im. K. Lepszego, w budynku rektoratu odbył się, organizowany już po raz siódmy, uroczysty wieczór akademicki. Gościem spotkania była tym razem Janina Ochojska – znana działaczka na rzecz praw człowieka, szefowa Polskiej Akcji Humanitarnej.

Janina Ochojski

Na stronie internetowej organizacji czytamy m.in.: „Misją Polskiej Akcji Humanitarnej jest pomoc ofiarom wojen i kataklizmów za granicą i w Polsce, wspieranie szkół i ośrodków służby zdrowia w rejonach szczególnie dotkniętych ubóstwem, pomoc trafiającym do naszego kraju uchodźcom, edukacja humanitarna. Poprzez nasze akcje, wspieramy działania na rzecz budowy społeczeństwa otwartego, odpowiedzialnego, tolerancyjnego i aktywnego, zdolnego do pomocy samym sobie i innym”.

Fundacja Polska Akcja Humanitarna udziela pomocy humanitarnej w krajach b. Jugosławii, Czeczenii, Kazachstanie, Afganistanie, na Litwie i Ukrainie, w Albanii i Turcji. W jej działalności znajdują się ponadto: prowadzenie Centrum Pomocy Uchodźcom i Domu dla Uchodźców, ale też organizacja akcji pomocy w Polsce (dożywianie dzieci w szkołach w najbiedniejszych rejonach, świetlice środowiskowe i inne). Fundacja poprzez program „Fundacji Humanitarnej” wspiera budowę społeczeństwa otwartego, wrażliwego na problemy własne i innych, niosącego pomoc.

Publikacja dokumentująca pięć pierwszych wieczorów akademickich (m. in. wykłady R. Kapuścińskiego, W. Stróżewskiego, K. Kutza)
Publikacja dokumentująca pięć pierwszych wieczorów akademickich
(m. in. wykłady R. Kapuścińskiego, W. Stróżewskiego, K. Kutza)

Po wykładzie Janiny Ochojskiej dla społeczności akademickiej Uczelni, zatytułowanym: „Ofiarność społeczeństwa polskiego a Polska Akcja Humanitarna” odbył się koncert muzyki barokowej w wykonaniu zespołu Muzyki Dawnej Agere Gratias Antiqua Instytutu Muzykii filii UŚ w Ciewszynie.

Poniżej przedstawiamy rozmowę z p. Janiną Ochojską, która odbyła się w dniu uroczystego spotkania.

ROZMOWA Z JANINĄ OCHOJSKĄ

DANIELA SZCZYGIEŁ: Jest Pani czasem postrzegana jako osoba kontrowersyjna. Jak się Pani do tego ustosunkuje?

JANINA OCHOJSKA: Nie wiem, na czym ta kontrowersja miałaby polegać; jeżeli polega ona na tym, że wbrew opiniom niektórych ludzi, niesiemy pomoc poza granice naszego kraju, a wiele osób uważa, że nie powinniśmy tego robić, to rzeczywiście jestem osobą kontrowersyjną. Ale chcę skorzystać z okazji i zastanowić się, dlaczego Polska miałaby nie pomagać innym krajom – przecież tak wiele pomocy otrzymaliśmy. Chociażby ostatnia powódź, żeby już nie sięgać dalej.

 VII Koncert Akademicki

Poza tym, wydaje mi się, że to jest tak samo jak z człowiekiem. Każdy człowiek potrzebuje pomocy. Ale ma prawo jej oczekiwać wtedy, kiedy sam pomaga drugiemu człowiekowi. Ktoś, kto nigdy nie pomógł drugiemu, ktoś, kto zawsze myślał tylko o sobie, w momencie kiedy będzie tej pomocy potrzebował po prostu nikogo wokół siebie nie znajdzie. I tak samo może stać się z naszym krajem. Dlaczego mamy uważać, że tylko my powinniśmy otrzymywać pomoc, że my jesteśmy krajem, który powinien być takim obiektem niesienia pomocy? Niektórzy mówią, że my nie mamy pieniędzy na pomaganie innym, ale to nieprawda, ponieważ jak człowiek coś ma, to zawsze może to podzielić. My już mamy bardzo wiele do podzielenia i ta pomoc, która jest niesiona do wielu krajów tak naprawdę jest efektem dzielenia się różnych ludzi tym, co mają. My działamy w taki sposób, że jeżeli ogłaszamy pomoc dla Indii, Czeczenii, Kosowa czy Afganistanu, to ludzie decydują tak naprawdę ile my pomożemy – wpłacają pieniądze na określone akcje i więcej pomocy dla Afganistanu, niż ludzie zechcą wpłacić pieniędzy, nie wyślemy. Więc to nie my decydujemy o tym, tylko decydują ofiarodawcy.

D.S. - Czy choroba w jakikolwiek sposób wpłynęła na Pani obecną pracę?

 VII Koncert Akademicki

J.O. - Myślę, że w jakiś sposób tak, bo ona jest jednak nieodłączna od tego, co robię. Nie wiem jakim człowiekiem byłabym, gdybym nie zachorowała na polio mając 6 miesięcy. Nie myślę teraz w kategoriach: „lepszym” czy „gorszym” - może tylko robiłabym coś zupełnie innego. Wydaje mi się, ze życia nie można oddzielić od tego, co się w tym życiu wydarza. Nie lubię np. kiedy ludzie mówią: „życie osobiste” i „życie zawodowe” - jest jedno życie. Człowiek podejmuje się pewnych zadań i ma jedno życie, żeby je wypełnić. Myślę, że ma też na to wpływ to, że potrafię sobie wyobrazić cierpienie, bo jakoś sama go doznałam, ale wiem też, że cierpienie wcale nie musi zniszczyć człowieka, tylko może go zbudować. Po prostu trzeba je zaakceptować; i cieszę się mając prawo do mówienia o tym. Bo mówię o tym z własnego doświadczenia. I tym, którzy cierpią, chciałabym powiedzieć, żeby potrafili znaleźć w sobie siłę na to cierpienie, bo zawsze można je przezwyciężyć; i wtedy daje ono dobre owoce.

G.U. Czy czuje się Pani jak „Siłaczka” Stefana Żeromskiego, która stara się ludziom pomóc za wszelką cenę?

 VII Koncert Akademicki

J.O. Siłaczka w jakiś sposób czuła się sama, a ze mną tak nie jest, bo to, że Polska Akcja Humanitarna może tak wiele zrobić, to zawdzięczamy ogromnej rzeszy ludzi, którzy wpłacają pieniądze, dają dary, pomagają nam przygotowywać konwoje, którzy pracują jako wolontariusze u nas. Poza tym, na szczęście w Polsce takich organizacji pozarządowych, zajmujących się pomocą, jest ponad 30 tys. Więc to już nie jest tak, że mogłabym się czuć sama, chociaż czasami mam takie wrażenie, że robimy coś nowego – np. Polska Akcja Humanitarna zajmuje się również uchodźcami, którzy przyjeżdżają do naszego kraju; to są uchodźcy polityczni, ludzie, którzy z powodu prześladowań rasowych czy religijnych musieli opuścić swój kraj – tak, jak kiedyś Polacy byli uchodźcami politycznymi, bo nie mówię o emigracji ekonomicznej. I ci ludzie próbują znaleźć miejsce u nas, w Polsce, choć bardzo wielu jeszcze tego nie rozumie. Znalezienie mieszkania dla uchodźcy, który jest kolorowy i ma dzieci graniczy z niemożliwością. Tak samo znalezienie dla niego pracy, pomimo że ma bardzo dobre wykształcenie. Nie dlatego, że jest bezrobocie, ale dlatego, że nikt nie chce kolorowego. I tutaj czuję się Siłaczką; mamy jeszcze bardzo wiele do zrobienia, chociaż mogę powiedzieć, że reakcja młodych ludzi jest zupełnie inna. Młodzi ludzie jakby lepiej rozumieją, są bardziej otwarci na świat i im bardzo często nie sprawia żadnej różnicy to, że ktoś ma inny kolor skóry, wyznaje inną religię, czy mówi innym językiem. Mamy też bardzo wielu młodych wolontariuszy, którzy pomagają uchodźcom. I to jest wspaniałe. Ale jest jeszcze wiele do zrobienia.

D.S. Dziękuję za rozmowę.

Daniela Szczygieł jest uczennicą liceum ogólnokształcącego im. Stefana Batorego w Chorzowie (klasa II o profilu dziennikarskim), była stażystką w redakcji „Gazety Uniwersyteckiej UŚ”.

Autorzy: Daniela Szczygieł, Foto: W. Ziółkowski