WAKACJE Z CUTTY SARK TALL SHIPS RACES '94

Ach, co to byl za rejs! Klopotow mielismy wprawdzie co niemiara, ale warto bylo sie potrudzic. Pomysl rejsu narodzil sie w zeszlym roku, gdy zeglowalismy w miesiecznym rejsie po Baltyku, zwiedzajac szkiery finskie, Wyspy Alandzkie, szkiery Sztokholmu, porty: Visby na Gotlandii i Kalmar w Kalmar Sundzie. Pomyslelismy wtedy: a moze by tak poplynac jeszcze dalej... ? Tym bardziej pomysl wygladal realnie, ze nadarzyla sie szczegolna okazja. Rokrocznie organizowana impreza: The Cutty Sark Tall Ships Races, po polsku nazywana Operacja Zagiel - miala zaczynac sie w Rouen we Francji, nastepnym portem mialo byc Weymouth w Wielkiej Brytanii, dalej La Coruna w Hiszpanii, O'Porto w Portugalii i na koniec znow we Francji - St Malo. W ramach imprezy byly przewidziane dwa etapy regatowe: z Weymouth do La Coruny (430 Mm) oraz z O'Porto do St Malo (600 Mm), natomiast z La Coruny do O'Porto tzw. Cruise in Company, w czasie ktorej przewidziana byla zamiana zalog.

The Cutty Sark Tall Ships Races jest impreza dla mlodziezy z calego swiata. Raz do roku na wybranym akwenie spotykaja sie mlodzi i troche starsi zeglarze. Bawia sie, nawiazuja nowe znajomosci, dziela sie doswiadczeniami. Dla nas dodatkowym atutem wyprawy byl fakt, iz po raz pierwszy mielismy zeglowac po wodach plywowych. Do tej pory znalismy jedynie z ksiazek opowiesci o wodzie "wedrujacej" kilka metrow w gore i w dol. Nasza zaloga plywa razem, w prawie nie zmienionym skladzie, od trzech lat. Dzieki temu, ze sa to studenci Uniwesytetu Slaskiego i Politechniki Slaskiej zrzeszeni w Akademickim Klubie Zeglarskim dzialajacym przy AZS U. Sl. zmiescilismy sie w wymogach podanych przez organizatorow, ktore mowia, iz polowa zalogi musi byc powyzej 18 i ponizej 25 roku zycia.

Podobnie jak ostatnio, tak i tego roku wyczarterowalismy jacht s/y Jagiellonia z Krakowskiego Yacht Clubu. Jest to piekny mahoniowy kecz o dlugosci 14. 5 metra z 10 kojami dla zalogi. Juz od zeszlorocznej jesieni przygotowywalismy sie do rejsu. Zbieralismy pieniadze, szukalismy sponsorow, przygotowywalismy pomoce nawigacyjne: mapy, katalogi, tablice plywow i zwykle turystyczne przewodniki po Hiszpanii i Portugalii. Po wielu perypetiach zwiazanych z przygotowywaniem jachtu do tak dlugiej zeglugi i poszukiwaniem niemal do ostatniej chwili kapitana wreszcie dotarlismy do Kiloni, gdzie przejmowalismy jacht od poprzedniej zalogi i gdzie zaczela sie nasza przygoda.

Dlugo by pisac o wszystkim, co sie nam przytrafilo podczas podrozy. Byly dobre i zle chwile. Juz w trakcie rejsu "na wlosku wisialo" nasze uczestnictwo w regatach Cutty Sark. Zepsul sie nam silnik i nie bylismy w stanie naprawic go wlasnymi silami, a kapitan zadecydowal, ze na Zatoke Biskajska (slynna ze srogich opowiesci) bez sprawnego silnika nie poplynie. I tutaj nalezy sie gleboki uklon w strone organizatorow imprezy, a w szczegolnosci pani Janki Bielak, ktora bedac przedstawicielem The Sail Training Association zaopiekowala sie nami i naszymi klopotami. Doprowadzila Ona do tego, ze biuro STA i serwis Volvo Penta w Weymouth przy poparciu ksiecia Edinburgha zasponsorowali nam naprawe uszkodzonego silnika. Radosc nasza byla wielka i troche dla zabawy, troche z wdziecznosci za przysluge chcielismy zaprezentowac sie z jak najlepszej strony. A mielismy ku temu wiele okazji. Organizatorzy przygotowali dla uczestnikow szereg imprez: zawody sportowe na plazy, konkurs szant, konkurs wiazania wezlow zeglarskich, festiwale, parady, pochody i piekny pokaz sztucznych ogni. Probowalismy sil swoich w prawie kazdej konkurencji. Ostatecznie zdobylismy I miejsce w "torze przeszkod" i bylismy w finale konkursu szant o trofeum Stana Hugila - najslynniejszego szantymena. Spotkala nas rowniez mila niespodzianka. W czasie regat The Cutty Sark Tall Ships Races port Weymouth odwiedzil The Duke of Edinburgh - ksiaze Filip. W czasie spaceru po plazy ksiaze wyrazil chec porozmawiania z nami tzn. zaloga Jagielloni. Krotka pogawedka ksiecia z nami stala sie tematem artykulu w lokalnej gazecie, gdzie umieszczono nasze zdjecie na pierwszej stronie "Dorset Evening Echo".

W koncu nadszedl czas pozegnania goscinnego portu. Wszystkie jachty opuscily Weymouth, odplywajac pod pelnymi zaglami. Mieszkancy i turysci wylegli na nabrzeze, plaze i keje, robili nam zdjecia i machali do nas na pozegnanie. A my myslelismy juz o kolejnym etapie - regatach do La Coruny!

Zatoka Biskajska przywitala nas brakiem wiatru. Zeglowalismy spokojnie podziwiajac stada delfinow, ktore spotykalismy po drodze. Dopiero przy linii mety przezylismy pelne napiecia chwile, gdy cztery godziny wlasciwie stalismy 2 mile od mety. W koncu La Coruna. Tutaj postanowilismy zwiedzac miasto i okolice. Chcielismy tez zobaczyc i poznac jak najwiecej nowych rzeczy. Urokliwa jest Hiszpania, czy raczej, jak mowia mieszkancy pn. - zach. regionu - Galicja. Miasto polozone jest na pofaldowanym polwyspie. Uliczki krete, waskie, mnostwo schodow, zaulkow i parkow. Organizatorzy zaproponowali nam rowniez wycieczke do Santiago de Compostela gdzie, jak glosi legenda, w pieknej katedrze zlozone sa szczatki apostola - sw. Jakuba. W La Corunie odwiedzilismy slynna latarnie morska Herkules, ktorej fundamenty pamietaja czasy rzymskie a dokladnie pochodza z 11 roku n. e. Raczylismy sie tutaj hiszpanskimi daniami, pilismy hiszpanskie trunki. Wcinalismy angulas wygladajace jak biale robaki, percebes obrastajace skaly i dna statkow, mejellones, comba i oczywiscie pulpo - pokrojona w plasterki osmiornice. Nasi galicyjscy przyjaciele upiekli dla nas swoj regionalny przysmak tarte de maiz.

W Hiszpanii rowniez ogloszono wyniki i rozdano nagrody za I etap regat. My, tzn. Jagiellonia, zajelismy 10 miejsce na 58 klasyfikowanych jachtow i 7 miejsce w naszej klasie. Na tegorocznych regatach widac bylo Polakow! Pozajmowali bardzo wysokie miejsca: s/y Tornado - w ogolnej klasyfikacji 6 a w swojej klasie 3, s/y Oskard - 2 miejsce a w swojej klasie 1, s/y Dar Mlodziezy w swojej klasie 2. Ponadto rozdano dodatkowe nagrody za najlepszy bezwzgledny czas przybycia na linie mety dla s/y Tornado i s/y Oskard. I tak dobiegla konca wizyta w Hiszpanii.

Z La Coruny wyruszylismy do ostatniego portu, jakim bylo O'Porto w Portugalii. Po drodze mielismy sie spotkac z innymi jachtami w slynnym Vigo, gdzie do tej pory lezy na dnie zatopiona, pelna srebra "Zlota Flota". Niestety, wiatr w sile 8 stopni B na tyle zatrwozyl naszego kapitana, ze zarzadzil calodobowy postoj na kotwicy w malej zatoczce Ria Camarinas. Korzystajac wiec z okazji, odwiedzilismy miescine Camarinas. Zwiedzanie miasteczka i okolicy bylo dla nas owocne. Kazdy przynosil ze spaceru piekne okazy muszli, jezozwiezy, szyszek. Na ulicy przed sklepami spotykalismy koronczarki, ktore sprzedawaly swoje prace. Mozna tez bylo zobaczyc jak w niesamowitym tempie "produkuja" koronki. Na rynku miasta znalezlismy nawet pomnik koronczarki, stad nasze podejrzenia, iz Camarinas to taki hiszpanski Koniakow.

I tutaj niestety zblizamy sie do konca naszej wyprawy. Dotarlismy do pieknej i slonecznej Portugalii, do miejsca, skad zaczynaly sie wielkie wyprawy na zaglowcach, do najdalej wysunietego na zachod zakatka Europy. O'Porto jest miastem, ktore zachowalo nastroj minionego wieku. Zbudowane na wzgorzach, nad brzegiem rzeki robi ogromne wrazenie. Ulice waskie na wyciagniecie ramion, krete, strome. Mury kamienne, sciany bielone i czerwone dachy ponad palmami. W pelnym sloncu widok jest to egzotyczny i piekny. O czym warto jeszcze wspomniec to fakt, iz miejscem postoju bylo nabrzeze rzeki, gdzie po jednej stronie rozciaga sie malownicze O'Porto a na drugiej Vila Nova de Gaia - miasto, skad pochodzi najslynniejsze portugalskie "Porto" (The Portwine). Tutaj niestety nie mielismy wiele czasu na zwiedzanie, musielismy przygotowac sie do przekazania jachtu nastepnej zalodze.

I tak konczy sie opowiesc o tegorocznej wyprawie na "wielkie wody". A nam pozostaly na jesienne i zimowe wieczory jedynie zdjecia i wspomnienia.

A moze nie tylko... W przyszlym roku The Cutty Sark Tall Ships Races znow odwiedzi ciekawe miejsca. Tym razem bedzie to Edinburgh w Szkocji, Bremerhaven w Niemczech, Frederikshavn w Danii, Amsterdam w Holandii i Zeebrugge w Belgii. Wiec moze kolejne przygotowywania: mapy, katalogi, tablice plywow... ?

j. st. m. Malgorzata Niewiara

czas trwania rejsu:   
        od   3 lipca (Kilonia w Niemczech)  do  6 sierpnia '94 ( 
O'Porto w Portugalii) 
 
zaloga w skladzie:   
        I oficer -  j. st. m.  Bohdan S. Karolus 
       II oficer -  j. st. m.  Malgorzata Niewiara 
      III oficer -  j. st. m.  Adam Jankowski 
      IV oficer -  st. j.  pu  Marcin Perek 
          zaloga -  st. j.  pu Anna Placzek 
                       st. j.  pu Wojciech Anders 
                       st. j.  pu Krzysztof Pietrzak 
                       st. j.  pu Grzegorz Majewski 
                       z. j Agnieszka Dubinska  
         kapitan -  j. k. z. w.  Andrzej Drewnikowski