Akcja protestacyjna na Uniwersytecie Śląskim

11 marca na Wydziale Biologii i Ochrony Środowiska naszego Uniwersytetu rozpoczęła się akcja protestacyjna pracowników niebędących nauczycielami akademickimi oraz działaczy związkowych Wydziału przeciwko niskim wynagrodzeniom tej grupy zawodowej. Wystosowano w tej sprawie list otwarty do JM Rektora prof. zw. dr. hab. Janusza Janeczka. Do akcji protestacyjnej przyłączyli się następnie pracownicy wydziałów: Pedagogiki i Psychologii, Filologicznego, Matematyki, Fizyki i Chemii, Nauk Społecznych oraz Informatyki i Nauki o Materiałach.

Stanowisko JM Rektora

Protesty pracowników technicznych i bibliotekarzy, nie tylko przecież w naszym Uniwersytecie, są wyrazem niezadowolenia spowodowanego głównie niskimi płacami. Rozumiem frustrację protestujących koleżanek oraz kolegów i solidaryzuję się z nimi. Ostatnia systemowa podwyżka wynagrodzeń miała bowiem miejsce przed czterema laty. Wobec znacznego wzrostu cen spowodowanego inflacją a także innymi przyczynami, standard życia pracowników państwowych uczelni wyższych ulega stałemu obniżeniu. Zatem trudno dziwić się frustracji osób, których zarobki nigdy nie były wysokie, a teraz na dodatek relatywnie zmalały. Na złą sytuację materialną pracowników wyższych uczelni państwowych rektorzy i związki zawodowe zwracały uwagę rządu i władz resortu w licznych apelach i rozmowach. Żyjemy nadzieją na rychłą regulację płac i przeznaczenie na ten cel odpowiednich pieniędzy z budżetu państwa. Albowiem żadna uczelnia publiczna, w tym Uniwersytet Śląski, nie dysponuje takimi dochodami własnymi, które pozwalałyby na masowy wzrost wynagrodzeń. Przypomnijmy, że samych nienauczycieli zatrudniamy ponad 1300. Łatwo obliczyć, że wzrost wynagrodzenia każdego z nich o 100 złotych, kosztowałby Uniwersytet około 3 milionów złotych rocznie. Na to nas po prostu nie stać. Ponadto od kilku lat obserwujemy stały spadek dochodów własnych w Uniwersytecie, spowodowany głównie spadkiem zainteresowania płatnymi formami studiów. Nie mamy więc pewności, że nasze dochody własne nie obniżą się jeszcze bardziej, podczas gdy wzrost wynagrodzenia zasadniczego jest stałym zobowiązaniem pracodawcy. Świadomi trudnej sytuacji materialnej wielu naszych pracowników, w ostatnich miesiącach ubiegłego roku, po analizie naszej kondycji finansowej, przyznaliśmy wszystkim nienauczycielom znacznie wyższe premie. Zdaję sobie sprawę, że było to działanie jednorazowe, niesatysfakcjonujące adresatów, ale tylko na tyle było nas stać.

Kroplą przepełniającą czarę goryczy była podwyżka wynagrodzenia 181 pracowników z grupy informatyków, księgowych oraz innych pracowników administracji ogólnouczenianej i administracji wydziałowych wytypowanych przez kanclerza jako pracowników kluczowych dla wieloletniego procesu wdrażania zintegrowanego informatycznego systemu wspomagania zarządzania uczelnią. Wyraziłem na to zgodę wychodząc z założenia, że jeśli nie możemy poprawić sytuacji wszystkich pracowników to w ramach naszych skromnych możliwości poprawmy sytuację przynajmniej tych, których zakres obowiązków wzrósł niepomiernie i nieporównywalnie z innymi w związku z implementacją niezbędnego dla Uczelni systemu informatycznego. Tym bardziej, że zaczęli od nas odchodzić młodzi i świetnie przez nasz wyszkoleni pracownicy, kuszeni lepszymi zarobkami przez innych pracodawców. Zapewne niezbyt fortunne wyjaśnienie tego ruchu płacowego na stronie internetowej Uniwersytetu spowodowało, że szereg pracowników poczuło się pokrzywdzonych twierdząc, że oni też są ważni dla funkcjonowania Uczelni. Oczywiście, mają rację. Skoro są zatrudnieni to są dla nas ważni. Ich protest zwrócił naszą uwagę na szereg problemów nękających tę grupę pracowników, a leżących zarówno po stronie wydziałów jak i całej Uczelni. Dlatego powołałem dwa robocze zespoły rektorskie: jeden do spraw reformy systemu bibliotecznego, a drugi do spraw pracowników technicznych i administracyjnych. W ich skład weszły między innymi osoby wskazane przez związki zawodowe, a prace ruszą na przełomie kwietnia i maja. Jestem przekonany, że efektem działań zespołów, w których pracę angażuję się osobiście, będzie między innymi wypracowanie systemu awansowego opartego o klarowne kryteria. Będzie także przeprowadzony przegląd zakresu czynności pracowników w korelacji z systemem wynagrodzeń.

Poprawy sytuacji materialnej naszych pracowników upatruję w trzech działaniach, z których podstawowy leży po stronie rządowej. Mam na myśli zasadniczą podwyżkę wynagrodzeń, na którą rząd musi z budżetu państwa przeznaczyć odpowiednią dotację celową. Bez tego nie możemy liczyć na taką poprawę naszej sytuacji, która przynajmniej równoważyłaby skutki wzrostu kosztów utrzymania. Dwa pozostałe działania są po naszej stronie. Jedno, nie ukrywajmy trudne, to pozyskiwanie takich pieniędzy na badania naukowe, które pozwoliłyby na przeznaczenie ich części na wzrost wynagrodzeń nienauczycieli w te badania zaangażowanych (zwróćmy uwagę, że w Uniwersytecie mamy 61 etatów naukowo-technicznych, które finansujemy z dotacji państwa na działalność dydaktyczną, a przecież powinny być płacone ze środków na badania naukowe!). Drugie jest już realizowane w ramach rektorskiej polityki racjonalizacji zatrudnienia. Polega ono na przeznaczeniu części (maksymalnie 60%) kosztów etatów zwalnianych przez osoby odchodzące z Uniwersytetu na wzrost wynagrodzenia tych pracowników, którzy przejmują część obowiązków tych osób. Przypomnę przy tej okazji, że od wielu już lat osoby odchodzące na wcześniejszą emeryturę mogą liczyć na wzrost wynagrodzenia zasadniczego do 200 złotych miesięcznie w zależności od stażu pracy w Uczelni i momentu przejścia na emeryturę. Warto także podkreślić, że we współdziałaniu ze związkami zawodowymi udało się w ramach funduszu socjalnego zwiększyć pulę pieniędzy na tzw. wczasy pod gruszą, zwłaszcza dla osób najniżej uposażonych. Wszystko to nie zastąpi jednak konieczności wyasygnowania przez rząd takich środków finansowych, które pozwolą na godziwe wynagrodzenia naszych pracowników.

Na koniec niech mi wolno będzie powiedzieć, że choć solidaryzuję się z protestującymi koleżankami i kolegami, to nie popieram zewnętrznych oznak protestu (wywieszanie transparentów, interwencja w mediach). Nie tylko nie służą naszej sprawie, ale szkodzą wizerunkowi Uczelni, a jest on dla Uniwersytetu ważny i ma realny wymiar - również dla protestujących.

JANUSZ JANECZEK
REKTOR UNIWERSYTETU ŚLĄKSIEGO