Autobus czerwony...

13 grudnia 2001 roku przed Urzędem Wojewódzkim w Katowicach odbył się protest zorganizowany przez Niezależne Zrzeszenie Studentów, przeciwko zmniejszeniu ulg na bilety komunikacji miejskiej i PKP. Według prognoz resortu transportu, dzięki zmniejszeniu zniżek studenckich i uczniowskich, zdoła on zaoszczędzić ok. 900 milionów złotych.

Na placu obok pomnika Wojciecha Korfantego punktualnie o 12.00 zebrało się ok.200 studentów Uniwersytetu Śląskiego oraz Akademii Ekonomicznej. Pikieta trwała około trzydziestu minut, a przez postronnego obserwatora mogła być odebrana jako przedstawienie typu performance, oparte na kiepskim wykonaniu brukowych przyśpiewek. Zapewne celem głównej organizatorki protestu Dagmary Soszyńskiej z NZS-u było poruszenie bezwzględnych sumień rządzących oraz obrona praw studentów, choć moim zdaniem Zrzeszenie porwało się z przysłowiową motyką na słońce i w najmniejszym nawet stopniu nie osiągnęło zamierzonych celów. Wicewojewoda katowicki Marian Ormaniec, który przyjął od organizatorów pikiety petycję w wyżej wymienionej sprawie, obiecał przekazać ją wojewodzie. Zanim pod eskortą policji wrócił do gmachu Urzędu, w celu zamanifestowania swojego pokojowego nastawienia względem młodzieży, podał dłoń kilku bogu ducha winnym studentom.

Dobrą stroną (bo jest i taka) całego przedsięwzięcia są wnioski, które można, a właściwie trzeba wyciągnąć - otóż:
a) nie należy protestować przeciw czemuś, co rząd traktuje jako łatę dla budżetu państwa;
b) powinno się zaprzestać organizacji protestów, które noszą taką nazwę tylko teoretycznie, a w praktyce oznaczają kilkunastominutowy występ sceniczny;
c) studenci muszą skupić się na zdobywaniu wiedzy, by w przyszłości dochrapali się ciepłych posadek senatorów bądź posłów i nie przejmowali się rzeczami tak błahymi jak ceny biletów(jeżdżąc służbowymi samochodami);
d) organizatorzy powinni, wzorem dr. Frankensteina, zaopatrzyć swój protest w ręce i nogi (szczególnie zbierając podpisy pod petycją);
e) rada dla osób z drugiej strony barykady: ze strony współczesnych studentów nie grozi Wam powtórka z końca lat sześć dziesiątych ubiegłego wieku, więc warto pomyśleć o zaoszczędzeniu pieniędzy podatników poprzez zaniechanie mobilizacji kilkunastu radiowozów i kilkudziesięciu policjantów.

Może jestem za surowa dla organizatorów protestu w Katowicach, ponieważ, biorąc pod uwagę akcje organizowane w innych miastach, prezentowały one podobny poziom i w rezultacie nie przyniosły jakichkolwiek ustępstw ze strony rządzących. Proponowane przez nich postulaty mają podzielić zniżki na 49% i 37%. Pierwsza miałaby obowiązywać na trasie dom-szkoła-dom, a druga objęłaby pozostałe przejazdy(np. podczas ferii). Zastanawiam się, w jaki sposób kontrolerzy będą w stanie określić, czy student jedzie na uczelnie, a nie do baru znajdującego się tuż obok? Może przejazd trzeba będzie dokumentować, legitymując się przy okazaniu biletu, planem zajęć?

Jak na razie KZK GOP nie uzyskał żadnych informacji o zmniejszeniu ulg studenckich i uczniowskich, wiadomo jednak, iż od lutego bilety miesięczne i kwartalne podrożeją średnio o 7-8%.

Mimo wszystko apeluję o entuzjazm dla dalszych decyzji, w końcu trzy reformy, jakimi uraczył nas poprzedni skład rządu, powinny uodpornić nas na absurd otaczającej rzeczywistości rodem z powieści Kafki.