Ręczna robota

Zygmunt Szkocny, Foto: Urszula Pieniak
Z autorką artykułu

Przeliczyć litery mające pojawić się w tekście, ustalić rozmiar karteczek, wyliczyć, ile liter mieści się na karteczce, podzielić wynik przez ilość liter ustalonych na karteczce, a otrzymana liczba wskaże sumę kartek i stron książeczki. To – dla wytrwałych i biegłych w liczeniu – dopiero początek przepisu na dzieło – miniaturę.

Przepis zdradził nam Zygmunt Szkocny, emerytowany architekt, który wykonał już 165 miniaturowych książeczek i planuje następne. Najmniejsza pozycja zawierająca alfabet łaciński o formacie 0,8 x 1 mm znalazła się w Księdze Rekordów Guinnessa.

Zygmunt Szkocny, Foto: Urszula Pieniak
Przed siedzibą muzeum

Tworzone od 1934r. dzieła o różnych wymiarach i tematyce (pierwsze – 20 x 15 mm opisywało III Powstanie Śląskie) wykonane są zgodnie ze wszystkimi regułami sztuki introligatorskiej. Oprócz tego należy się znać na metaloplastyce, złotnictwie, fornirowaniu drewna, rzeźbie w węglu i drewnie, trzeba też opanować kreślenie, malarstwo i portretowanie.

Kurs kroju i szycia też się przyda. Gdy już to wszystko znamy, mamy dużo wolnego czasu i jesteśmy całkowicie spokojni, bierzemy karteczki z najlepszego papieru pelurowego, ostrzymy piórko techniczne, rozcieńczamy tusz i piszemy, a raczej muskamy powierzchnię końcem zwisającej z piórka kropli. Musimy pamiętać, że w trakcie pisania korpus ciała powinien być odpowiednio nachylony (praca wymaga poświęceń, Hemingway na przykład tworzył na stojąco przy specjalnym pulpicie...), ruchy ręki precyzyjne i delikatne, a czasem należy wstrzymać oddech (praca nad jedną książeczką trwa ok. trzech miesięcy...).

Zygmunt Szkocny, Foto: Urszula Pieniak
Publikacja wydana na 85-lecie urodzin artysty

Autor zapewnia, że książeczki są towarem luksusowym – jedwabne nici (zszywamy nimi zapisane karteczki), cielęca skórka (z niej robimy okładkę), złocone grzbiety. Możemy, podobnie jak p. Zygmunt, tworzyć dla naszych dzieł odpowiednie gablotki na postumentach, należy pamiętać jednak, aby wszystko pasowało do obranego przez nas tematu.

Co do tematów, mamy ogromną skalę możliwości, sam mistrz poleca życiorysy znanych pisarzy lub polityków (możemy ostatecznie opisać swój, jeżeli obfituje w niezwykłe wydarzenia), sławnych naukowców, może to być na przykład ustawa budowlana, ta obowiązująca w 1935r. spisana przez p. Szkocnego na znaczku pocztowym z pewnością uległa pewnym zmianom.

W momencie, gdy nasza biblioteczka zapełni się już dziełkami możemy liczyć na udział w wystawach krajowych, a być może nawet zagranicznych. Organizujemy miejsce na dyplomy i odznaczenia zarówno zawodowe, jak i państwowe, udzielamy wywiady i rozdajemy autografy. Pamiętajmy, że nasze dzieło może być prezentem i to wartościowym zarówno symbolicznie, jak ekonomicznie. Rozdajemy więc chętnie z jednym zastrzeżeniem, że zwykli śmiertelnicy nie mają na co liczyć, należy najpierw zostać królową takiej na przykład Holandii, ewentualnie prezydentem USA.

Zygmunt Szkocny, Foto: Urszula Pieniak
Zygmunt Szkocny przed dyplomem
Księgi Rekordów Guinnessa
W przypadku jakichkolwiek wątpliwości lub pytań odsyłamy do Muzeum Najmniejszych Książek Świata, mieszczącego się w domu Zygmunta Szkocnego (umawiając się proszę pamiętać, że mistrz ceni punktualność!) przy ul. Traktorzystów 5 w Katowicach.
Ten artykuł pochodzi z wydania:
Spis treści wydania
NiesklasyfikowaneNowe książkiOgłoszeniaStopnie i tytuły naukoweW sosie własnym
Zobacz stronę wydania...