Barbara Skarga u nas

Rzadko zdarzają się chwile filozoficznego uniesienia. Jedną z nich stało się spotkanie społeczności pracowników i studentów Instytutu Filozofii naszej uczelni z profesor Barbarą Skargą, które odbyło się 29 listopada 2000 r.

prof. Barbara Skarga

Pani Profesor jest jednym z filarów polskiej powojennej filozofii - jej postać sytuuje się obok postaci Leszka Kołakowskiego, ks. Józefa Tischnera, o. Mieczysława A. Krąpca, Stefana Swieżawskiego, czy Władysława Stróżewskiego. Śmiałość i dostateczne koneksje, aby zaprosić Dostojnego Gościa, miał prof. dr hab. Krzysztof Wieczorek. Władze Instytutu Filozofii reprezentował dyrektor – prof. dr hab. Andrzej Kiepas. W dniu poprzednim prof. Skarga miała spotkanie w Domu Kultury w Katowicach - Koszutce; tematem wieczoru stały się Jej przeżycia Od Syberii do Sorbony.

Niezwykłe chwile mają również swoje zwykłe aspekty. Filozofia śląska żyje swoim własnym życiem: na spotkanie przybyło niezwykle szczupłe grono pracowników naukowych, salę wypełnili studenci, choć tym też daleko było do „quorum”. Było za to kameralniej i bliżej człowiekowi do człowieka. Spotkanie odbyło się w pięknej scenerii jednej z nowych sal seminaryjnych Wydziału Nauk Społecznych. „Jaki tu piękny widok!” – spontanicznie zareagowała Pani Profesor na słoneczny krajobraz zza szklanej ściany sali.

Temat wystąpienia nosił tytuł: Portret i obecność drugiego, wygłaszany był płynnym, spokojnym, pełnym kultury i hipnotycznego czaru głosem wykładającej. Jednocześnie był to głos bardzo osobisty, lubiący naturalność i autentyczność, odsłaniający tym samym naturalne i autentyczne stany prelegentki: aktorską przyjemność mówienia, właściwe filozofowi odczucie komplikacji rzeczywistości, objawiającą się z rzadka nieśmiałość wobec zebranych.

Pani Profesor zakreśla rozważany problem: możliwość poznania bytu indywidualnego - analizuje odczucia i refleksje osoby oglądającej malarski portret mężczyzny. Jak potężny dystans dzieli współczesnego oglądającego od portretowanego, od wieków nie żyjącego już księcia! Nie mniej potężny dystans wydaje się dzielić od siebie jakichkolwiek dwóch indywidualnych ludzi, choćby żyjących pod jednym dachem. Mamy kilka pojęć ogólnych, za pomocą których nie sposób opisywać nieskończonej ilości indywidualności. Autorytety przywoływanych przez prelegentkę filozofów – G. Leibniza, Dunsa Szkota i R. Ingardena, zdają się całkowicie przesądzać o niemocy poznania bytu indywidualnego.

Pojawia się jednakże nadzieja na jej przełamanie: indywiduum jest otwarte na wpływy z zewnątrz. Faktycznie, jeżeli krzesłu obetniemy oparcie, to będzie to już inne indywiduum; inne krzesło – to będzie taboret. To samo z człowiekiem: jeżeli rozkochamy w sobie drugiego, to być może będzie on trochę inny. Ale owa nadzieja na poznanie indywiduum jest płonna: możliwość wpływania nie jest możliwością poznania. Coś, co czyni Sokratesa Sokratesem, nadal pozostaje niewysławialne.

Dochodzimy do punktu kulminacyjnego wykładu. Pani Profesor zwraca uwagę na myśl Emmanuela Levinasa: szansa na poznanie drugiego tkwi w tym, że ten drugi być może pragnie mi się odsłonić, że być może on też chce się porozumieć. W spotkaniu ludzi nawiązuje się jakiś nowy sens.

Nie jest dla słuchaczy rzeczą łatwą wciągnąć się w filozoficzny dyskurs. Podobno w ogóle dyskurs z filozofem nie jest rzeczą łatwą. Podobno w ogóle dyskurs z drugim człowiekiem nie jest rzeczą łatwą. Ten filozoficzny wymaga specjalnego nastroju, nastawienia psychiki na subtelne i dalekie perspektywy, towarzyszące naszemu istnieniu. Profesor Barbara Skarga nie ułatwiła zbyt zadania swoim gospodarzom. Jej wykład dotykał głównie problemu, który ma charakter wiecznego problemu filozofii: niepoznawalności bytu indywidualnego. I jeszcze dotknięcie przez Panią Profesor nierozwiązanego dotąd filozoficznego problemu istoty krzesła (najczęściej rozpatrywanego w wersji istoty stołu). Ale kolejna runda syzyfowego trudu ludzkiego intelektu dała w wykładzie Pani Profesor chwilę wzruszenia: może nie jesteśmy tak skazani na samotność, skoro drugi też szuka z nami porozumienia.

Dyskurs filozoficzny wciągnął piszącego te słowa. „Czy zgadza się Pani Profesor z rozpoznaniem naszej kultury, że jest w niej wręcz przerost kultu prywatności, a niedomiar kultury kontaktu i przynależności?” – padło z jego strony pytanie. Profesor Kiepas koryguje wypowiedź: nie można powiedzieć, że kultura współczesna jest nadmiernym kultem prywatności, gdyż jest w niej wręcz brak prawdziwej prywatności, to co obserwujemy, to pozorny ekshibicjonizm. Pani Profesor zaznacza swoje stanowisko: każdy człowiek jest sobą, stąd nasze bogactwo - tyle że sobą należy być z innymi. Ośmielę się skomentować tę rundę rozmowy z Panią Profesor: jeden do zera dla prywatności.

Głos zabiera następnie najodważniejsza z grona studentów, Małgorzata Bogaczyk, studentka studiów filozoficznych i politologicznych: „Czy nie jest przesadą idea Levinasa, że z momentem pojawienia się przed nami drugiego bierzemy za niego odpowiedzialność?” Profesor Skarga odpowiada: jest to piękna, heroiczna i rzadka idea, ale słuszna. Za zagładę Żydów też czuję cień odpowiedzialności, mimo że nie występowałam przeciw nim, wręcz bardzo chciałam im pomóc, choć nic nie mogłam zrobić. Ale zawsze znajdzie się jakiś cień winy, że kiedyś nie przeciwdziałałam temu wystarczająco. Nasza kultura jest jakoś odpowiedzialna za zagładę Żydów.

Spotkanie filozoficzne dobiega końca. A jest tak, jakby dopiero się zaczęło, problemy właściwie dopiero zostały wywołane. Trzeba umieć myśl złapać w locie i szybko przekuwać je w słowa (nawet gdy są to myśli filozoficzne), jeżeli chcemy korzystać z okazji takich spotkań, spotkań z drugim. Uchwycenie myśli filozoficznej, ukształtowanie dobrej atmosfery głębszego myślenia jest trudne, jak uchwycenie dobrych chwil w życiu. Dobra filozofia jest potrzebna w życiu, jak dobre chwile: potem żyje się jakoś pewniej.

Autor (ur. 1953) jest st. wykładowcą w Zakładzie Filozoficznych Problemów Współczesnej Cywilizacji (Instytut Filozofii, Wydział Nauk Społecznych UŚ).

Autorzy: Piotr Skudrzyk