POWRÓT NA RAJSKĄ WYSPĘ

Zwyczaj nakazuje zostawić coś na miejscu, do którego chciałoby się kiedyś wrócić. Studencki Zespół Pieśni i Tańca "Katowice" Uniwersytetu Śląskiego po swoim ubiegłorocznym tournee zostawił widać dobre wspomnienie, skoro organizatorzy festiwalu w Republice Północnego Cypru zabiegali, aby ten właśnie polski zespół folklorystyczny przybył znowu na Cypr w lipcu tego roku. Tak serdeczne zaproszenie "zostało przyjęte z zadowoleniem".

Główna idea tego festiwalu, to prezentacja ludowej kultury i tradycji różnych krajów a przy tym kultywowanie i propagowanie własnego folkloru. Wydaje się jednak, że innym ważnym zamierzeniem jest tu otwarcie na świat poprzez kontakty kulturalne, aby w ten sposób zaznaczyć swe istnienie.

Młoda, nie uznana przez świat republika, zależna militarnie od Turcji, według opinii wielu mieszkańców, wolałaby po prostu współtworzyć Cypr jak dawniej, bez podziałów i konfliktów. Jednakże podział wyspy jest faktem a niepewny status polityczny, rodząc podejrzliwość wobec greckich sąsiadów, w każdej chwili może sprowokować incydent graniczny, co niestety ostatnio miało miejsce w tzw. granicznej strefie buforowej.

Turecki parasol militarny gwarantuje istnienie Republiki Północnego Cypru. Nie znaczy to, aby północni Cypryjczycy pałali bezwzględną miłością do swego protektora. Wiele jest problemów spornych, zaś tureccy przybysze z kontynentu szukają tu zbyt często łatwego życia, by stać się dobrymi ogniwami łączącymi wyspiarzy ze "starym" krajem.

Szczęściem jest, że izolacja polityczna Republiki Północnego Cypru nie implikuje izolacji kulturalnej. Stąd starania o to, by przybywali ludzie ze świata, aby dali świadectwo, iż toczy się tu normalne życie ludzi pracujących, a po pracy chętnych do zabawy, tańca, śpiewu.

Zainteresowanie własnym folklorem, także wśród dzieci i młodzieży jest tu imponujące (nawet na dyskotece wykorzystywane są muzyczne i choreograficzne elementy rodzimego folkloru). Niewykluczone jednak, że przy dalszej współpracy kulturalnej z Polską, tutejsze dzieci będą i polskie piosenki nucić. Muzycy Zespołu "Katowice" udzielili już (w przerwie między uliczną promenadą zespołów a koncertem) kilku cypryjskim dzieciom lekcji gry na skrzypcach i kontrabasie. Ten ostatni instrument nie wchodził jednak w skład cypryjskiego instrumentarium ludowego. Skład kapeli odbiega tu od typowo tureckiego połączenia piszczałek i bębnów. Piszczałki pojawiające się w muzyce północnego Cypru brzmią raczej dworsko, zwłaszcza w towarzystwie skrzypiec, gitary i ut (instrumentu przypominającego nieco kształtem mandolinę). Trudno się też oprzeć wrażeniu, że w muzyce Cypryjczyków z północy słyszy się czasem frazy i całe utwory noszące cechy muzyki irlandzkiej. Do tego jeszcze jednego śladu pobytu ostatnich kolonizatorów wyspy - Anglików - Cypryjczycy nie bardzo skłonni są się przyznać. Także w niektórych układach choreograficznych dostrzec można elementy przypominające ludowe tańce angielskie, czy francuskie. Obce wpływy nie dziwią jednak, jeśli uzmysłowić sobie, jak wiele szlaków morskich krzyżowało się na tej wyspie, jak wiele nacji przywoziło tu swoją kulturę. (Wystarczy wymienić chociażby 3 największe : skrzyżowania" dróg: w XII w. Cypr znajdował się na szlaku wypraw krzyżowych, w XIX w. - na drodze do Indii po otwarciu Kanału Sueskiego, a dziś leży na trasie przewozu ropy naftowej). Oczywiście wyraźnie i często brzmią tu rytmy tureckie, zaś dzięki Zespołowi "Katowice", zabrzmiała i polska nuta.

Z nadmorskiej Lapty po porannym plażowaniu i popołudniowej próbie, wyruszał Zespół na codzienne wyprawy artystyczne. Mimo chłodniejszych, niż upalne dni wieczorów, prezentacja polskiego folkloru w pięknych ale mało przewiewnych ludowych strojach (przystosowanych raczej do umiarkowanego niż śródziemnomorski klimatu) wywoływała wzmożoną transpirację. Coca-cola uzupełniała jednak po koncercie ubytki płynów w organizmie.

Jeden z ciekawszych koncertowych wieczorów, to kameralna prezentacja Suitu Śląskiej u pana Prezydenta w dzień święta Republiki: 20 lipca. Wieczorem zaś - galowy koncert świąteczny na stadionie w Lefkozji dla licznie zgromadzonej publiczności i telewizji, która prowadziła bezpośrednią transmisję programu z udziałem gości oraz artystów cypryjskich. Przed koncertem, jak na święto narodowe przystało, znany i popularny prezenter telewizyjny zapraszał do mikrofonu na krótką rozmowę przedstawicieli różnych grup społecznych, w tym żołnierza, matkę z dzieckiem, a także kobiety i mężczyzn różnych profesji. Dla uświetnienia uroczystości na czarnym tle nocnego nieba rozbłysły feerią barw parasole sztucznych ogni.

Każdemu koncertowi ton nadaje, oprócz wykonawców, także publiczność i miejsce koncertu. W czasie koncertu w koszarach wojskowych "ton" żołnierskiej publiczności narzucany był jednak przez dowódców. Dyskretne, ale stanowcze ich sygnały nakazywały bić brawa a nawet ruszyć do tańca (w trakcie koncertu cypryjskiego piosenkarza). Brawa na komendę dają jednak jakby nieco mniej satysfakcji wykonawcom. Pozostaje mieć nadzieję, że dla żołnierza umęczonego ćwiczeniami na rozgrzanym słońcem poligonie, występy artystyczne stanowią zawsze pożądaną rozrywkę i budzą zadowolenie - nie tylko z rozkazu przełożonych. Koncerty odbywały się w różnych miejscowościach i dzięki temu na trasach przejazdu zobaczyć można było piękne, nie dość jeszcze zagospodarowane wybrzeża a także tereny uprawne i wiele ugorów czekających na kosztowne nawodnienie. Bogatą historię Cypru można zaś było odczytać w architektonicznych śladach pozostałych po zmieniających się władcach i kulturach. Szczególnie bogata w zabytki jest Lefkozja - nazwana tak po turecku stolica Cypru - Nikozja, podzielona na strefę turecką i grecką. Stare miasto obwarowane jest murem wzniesionym przez Wenecjan w 1570 roku. W części tureckiej znajduje się m. in. meczet Selimiye powstały w XVI w. przez dobudowanie minaretu do gotyckiej katedry św. Zofii, wzniesionej w XIII w. przez królową Alix de Champagne. 3 wieki administracji otomańskiej (XVI-XIX w. ) pozostawiło swoje ślady także w architekturze meczetu Abrahmet, biblioteki sułtana Mahmuta II, czy też np. - siedziby zbudowanej przez Paszę Muzaffera, pierwszego tu władcę otomańskiego. Nad brzegiem morza błyszczy "perła Cypru" - Girne, zwane też "ogrodem Cypru" ze względu m. in. na otaczające gaje oliwne i migdałowe.

Famagusta to początkowo mały port rybacki, który stał się najlepiej prosperującym miastem Morza Śródziemnomorskiego pod panowaniem Lusignanów, a następnie Wenecjan. Do dziś pozostały tam fragmenty średniowiecznych murów otaczających niegdyś miasto. Po podboju otomańskim katedra św. Mikołaja stała się meczetem Paszy Lala Mustafa, a kościół św. Piotra i św. Pawła - meczetem Paszy Sinan. To w Famagusta znajduje się wieża Otella, o której mówi się, iż właśnie tutaj miał miejsce dramat, który zainspirował Szekspira.

Kilka kilometrów na północ od Famagusta znajduje się Salamis - najszacowniejsze miasto antycznego Cypru. Pozostały tam ruiny rzymskiego teatru i resztki starożytnego gimnazjum - kolumny z białego marmuru, basen i łaźnia turecka.

Niedaleko od Salamis zwiedzić można kościół zbudowany w miejscu, gdzie odnaleziono w r. 477 grób św. Barnaby, który od roku 45 szerzył tu chrześcijaństwo razem ze św. Pawłem.

Turcy Cypryjscy, choć wolą zwać się po prostu Cypryjczykami, związani są silnie z Turcją, a więc także z powszechną w Turcji religią. Są muzułmanami, ale daleko im do fundamentalizmu. Rzadko ogląda się tu kobiety w tradycyjnych nakryciach głowy. Kobiety ubierają się często zgodnie z najnowszą modą europejską, prowadzą samochody, zdobywają ambitne zawody. Pani adwokat z Famagusty poskarżyła się jednak, że jako kobieta niezamężna, została zdyskryminowana, gdyż nie wybrano jej do władz regionalnych. Znacznie większe szanse miałyby dopiero mając męża. Mężczyzna dodaje tu kobiecie prestiżu.

Cypryjczycy interesują się żywo tym, co dzieje się poza ich wyspą. Urzędnik bankowy w Girne zainteresowany był m. in. polskimi przeobrażeniami społeczno-politycznymi. Z kolei dwudziestoparoletni student znający dobrze teksty Koranu (co nie dziwi u muzułmanów), studiował także z czystej ciekawości teksty biblijne. Dokonał przy tym obiektywnego porównania, stawiając znak równości między głównymi ideami zawartymi w Biblii i w Koranie. Wydaje się co prawda, że dostęp do tekstu Biblii w świecie jest łatwiejszy, niż do tekstu Koranu. Zawsze jednak można dotrzeć do cytatów, czy fragmentów tłumaczeń z Koranu. Jeden z nich mówi pięknie: "Trzymajcie się wszyscy liny Boga i nie oddzielajcie się (... ) i obyście stali się społecznością zachęcającą do dobra, zalecającą właściwe postępowanie i wzbraniającą niegodziwości, takie są te (społeczności), które spotyka powodzenie". Pewne podobieństwo tkwi także w zewnętrznych formach islamu i chrześcijaństwa. Muzułmanie na zakończenie modlitwy przekazują swoim sąsiadom słowa pokoju: salam alejkum, co po polsku oznacza: pokój z tobą. Dodać tu warto, że słowo "muslim" oznacza człowieka żyjącego w zgodzie z wolą Bożą, zaś słowo "islam" oznacza: "poddanie się Bogu".

Poszukiwania związków polsko-cypryjskich zaowocowały wyszperaniem opowieści historycznej o tym, jak król Cypru znalazł się w Krakowie w Roku Pańskim 1364 w towarzystwie monarchów zamierzających radzić nad utworzeniem ligi antytureckiej. W tym prześwietnym gronie znaleźli się między innymi król polski Kazimierz Wielki, imperator Karol IV, król węgierski Waldemar IV i margrabia brandenburski Otto. Zostali oni przyjęci przez Wierzynka tak gościnnie, że bankiet trwał trzy dni, a jadło i miody wszelakie tak obficie serwowano, iż o celu spotkania zapomniano i wyprawy przeciw Turkom nie zorganizowano. Polski honor uratował później jednak na szczęście Jan III Sobieski w bitwie pod Wiedniem.

W interesie rodzaju ludzkiego dobrze byłoby zaprzestać wszelkich wojen, a nawet próbować stworzyć raj na ziemi. Warunki naturalne sprawiają, że takim rajem mógłby być Cypr dzięki słońcu, złotym plażom, owocom, kwiatom... Niestety, raj ten jest zagrożony piekłem konfliktów zbrojnych, w których może zginąć także któryś z poznanych, miłych i życzliwych cypryjskich przyjaciół. Niewątpliwie powstanie Euroazji bez granic byłoby tu rozwiązaniem, ale czy i kiedy to możliwe?

Bardziej realna dziś gwarancja pokoju to podróże ludzi po świecie dla lepszego wzajemnego poznania i zrozumienia. Najskuteczniejsze wydają się podróże z muzyką (także ludową), która, jak mówią - łagodzi obyczaje.