PREZENTACJE GAZET AKADEMICKICH (CZ. 1)

Nasze pięć lat

Poprzednicy "Życia Akademickiego"

Tradycje dziennikarskie na Akademii Wychowania Fizycznego we Wrocławiu (wówczas jeszcze Wyższej Szkoły Wychowania Fizycznego), sięgają 1956 roku. Wtedy bowiem ukazywało się tutaj, wydawane przez Związek Nauczycielstwa Polskiego i Zrzeszenie Studentów Polskich, ośmiostronicowe pismo "Pentatlon". Wychodziło ono z regularnością dwumiesięcznika, ale swój żywot zakończyło niestety na szóstym numerze. Redaktorem naczelnym "Pentatlonu" był student IV roku - Wojciech Drobik, a w skład kolegium redakcyjnego wchodził między innymi Janusz Czerwiński - obecny rektor AWF w Gdańsku i przewodniczący Kolegium Rektorów Akademii Wychowania Fizycznego w Polsce. Pismo zajmowało się przede wszystkim sprawami czysto uczelnianymi. Publikowano w nim proste informacje, wypowiedzi pracowników i wywiady ze studentami i absolwentami, a także wrażenia studentów z obozów oraz ich uwagi na temat programu studiów. Nieco miejsca poświęcano także problematyce sportowej.

Po upadku Pentatlonu, minęło blisko dwadzieścia lat, zanim w 1981 roku na wrocławskiej Akademii Wychowania Fizycznego pojawiło się następne pismo pod nazwą "Wyboje". Miało ono charakter powielaczowego biuletynu, cztery strony objętości, ukazywało się z częstotliwością miesięcznika i wydawała je Komisja Zakładowa NSZZ "Solidarność". Redagował je między innymi Maciej Łagiewski - obecny Dyrektor Muzeum Historycznego we Wrocławiu, wówczas pracownik AWF. Pismo to nie miało jednak samodzielnych ambicji dziennikarskich, lecz odzwierciedlało przede wszystkim złożoność ówczesnych czasów. Zamieszczało przede wszystkim przeróżne uchwały, rezolucje, listy otwarte i relacje strajkowe, obracając się nieustannie w kręgu tzw wielkiej polityki. Pisano zatem o Józefie Piłsudskim, Władysławie Sikorskim, Powstaniu Listopadowym, Ignacym Paderewskim, Tadeuszu Rejtanie, Konstytucji 3 Maja. W większości nie były to jednak teksty oryginalne lecz przedruki z centralnej prasy związkowej. Pismo zamknięte zostało po ogłoszeniu stanu wojennego.

Od 1991 do 1993 roku ukazywał się także na uczelni, co sześć miesięcy, "Biuletyn Absolwenta AWF". Wydawano go w postaci zeszytu o objętości ok. 20 stron. Biuletyn był organem Stowarzyszenia Absolwentów, adresowany był przede wszystkim do jego członków i odzwierciedlał głównie tematykę prac stowarzy- szeniowych. Swój żywot zakończył po wydaniu 6 numeru.

Przez krótki okres, w początkach lat dziewięćdziesiątych, studenci Akademii wydawali także na powielaczu, w formacie A-5, swoje pisemko "Bibuł". Prezentowało ono, niestety, niski poziom autorski i edytorski ukazując się od przypadku do przypadku.

W 1993 roku, z inicjatywy nowego rektora prof. Krzysztofa Sobiecha, ukazał się jeden numer czterostronicowego pisemka o dziwacznym tytule "Nasz AWF" i podtytule Pismo Akademii Wychowania Fizycznego we Wrocławiu. Prezentowano w nim przede wszystkim sylwetki nowo wybranych władz i mogliśmy się z niego dowiedzieć, że rektor jeździ samochodem marki Hyundai GLS MPI (1991), imieniny obchodzi 25 lipca, gra w tenisa, jego pies nazywa się Reksio, a umiłowany kot nosi imię Livex. Pisemko zakończyło swój żywot po ukazaniu się jednego numeru, ustępując miejsca obecnemu "Życiu Akademickiemu".

Rodzi się gazeta, czyli lata 1993-1995

Począwszy od października 1993 roku Rektor namawiać zaczął kierownika Wydawnictwa AWF - dra Jerzego Jankowskiego, aby ten zorganizował na uczelni profesjonalne pismo. Ten, mimo iż posiadał spory staż dziennikarski (redagował między innymi "Życie Uniwersytetu, "Poglądy", wrocławską mutację "Od nowa", współpracował przez kilka lat ze "Słowem Polskim" i rozgłośnią radiową) opierał się dość długo wiedząc, iż niezależne pismo wywołać może na uczelni sporo kontrowersji. Z niezależności nie chciał zaś ustąpić i JM Rektor musiał w końcu wyrazić na nią zgodę.

Sygnalny numer "Życia Akademickiego" (w formacie A-4, objętości 10 stron i bez stopki redakcyjnej), ukazał się w początkach grudnia 1993 roku. Wiele było w nim jeszcze chaosu, niemniej zapowiadał on już przyszłą linię pisma. Inicjował bowiem dyskusję problemową na temat profilu uczelni ("Uczelnia sportowa czy antysportowa"), ogłaszał pierwszy plebiscyt na najpopularniejszego sportowca i trenera AWF, zawierał artykuły historyczne ("Tradycje sportowe Wrocławia", "Pierwsi polscy olimpijczycy", "Fenomenalny Ray Ewry") i biograficzne ("Who is who, czyli uliczni patroni) oraz liczne informacje z życia uczelni. Rozpoczęto w nim także prezentację uczelnianych oilmpijczyków. Nowe pismo, już na wstępie, uzyskało pochlebne opinie prasy wrocławskiej.

Formalnie, jako regularny miesięcznik, o formacie B-4 i kolorowym tytule, "Życie Akademickie" ukazywać się zaczęło od stycznia 1994 roku. Liczyło wtedy jeszcze 16 stron, ale już w kwietniu zwiększyło swoją objetość do 20 stron, w czerwcu do 28, w grudniu do 32, a w kwietniu 1995 roku do 36 stron. Redaktorem naczelnym pisma (uwidocznionym już w stopce redakcyjnej) został Jerzy Jankowski, a sekretarzem redakcji Anna Kiczko. Gazetę od początku wspierał także fotoreporter i animator życia kulturalnego - Henryk Nawara.

Pierwsze numery pisma kontynuowały zarys linii programowej nakleślonej ogólnie już w numerze sygnalnym, rozszerzając ją jednak o felietony, ostrą publicystykę sportową ("Sport przy zielonym stoliku", "Folwark pana prezesa", "Związkowa mafia", "Koks"), zagadnienia dydaktyki ("Dydaktyka, czyli jak połknąć tę żabę"), artykuły o historii Wrocławia ("Kroniki starego Wrocławia", "Wrocław znany i nieznany"), wywiady, konkursy, liczne informacje sportowe oraz inicjatywy typu fundowania talonów na bezpłatne i ulgowe bilety do kina i na ulgowy zakup określonych książek, zbiórkę pieniędzy na rzecz spalonego Teatru Polskiego, pomoc przy wyborze samorządu studenckiego, utworzenie uczelnianego muzeum sportu, wybór patrona uczelni, organizację kiermaszu używanych podręczników itp. Część z tych inicjatyw została zrealizowana, część zaś nie znalazła, niestety, szerszego oddźwieku W pierwszym kwartale 1994 roku "Życie Akademickie" rozdawano bezpłatnie (500 egzemplarzy rozchodziło się wtedy w ciągu trzech dni), natomiast od drugiego kwartału tego roku zaczęto je sprzedawać na uczelnianych portierniach za 5000 ówczesnych złotych. Z każdym miesiącem, wokół "Życia Akademickiego" grupować się poczynało coraz wieksze grono współpracowników. W marcu 1994 roku pozyskano na przykład felietonistę i rysownika Lesława Kulmatyckiego, który pozostał wierny gazecie aż do dnia dzisiejszego oraz dra Ryszarda Jezierskiego, a w kwietniu tego roku, pierwszych studentów (Tomasza Jankowskiego, Marcina Troszkę, Reginę Posmyk a nieco później Henryka Stokłosę i Teresę Okuniewicz). Do grona wspolpracowników dołączył także znany pisarz z zakresu literatury fantastycznej - Eugeniusz Dębski, który na uczelni sprawował funkcję Kierownika Studium Języków Obcych oraz historyk kultury fizycznej - dr Marek Ordyłowski.

W maju 1994 roku wrocławskie "Słowio Polskie" pisało: Ukazał się czwarty kolejny numer miesięcznika AWF Wrocław w którym zwracają uwagę teksty o Stadionie Olimpijskim, kibicach "Śląska" Wrocław, dyskusja o dydaktyce na AWF, bieżące informacje o życiu uczelni, kroniki i kalendarium wielkiego sportu i wrocławskiej AWF oraz sporo felietonów i ciekawostek. Ponadto liczne listy od studentów świadczące, że pismo to powoli przyjmuje się na uczelni. "Życie Akademickie" proponuje też w ramach Wuefalii poprawianie rekordów Guinessa w toczeniu beczki na 1 milę, rzucie kartą do gry czy pluciu na odległość.

Już w drugim numerze pojawił się okolicznościowy (walentynkowy) dodatek satyryczny "Wyżycie Akademickie", a pierwszy fotoreportaż związany z "Wuefaliami" zamieszczony został w czerwcu 1994 roku. We wrześniu przygotowano dodatek specjalny "Vademecum beanusa". W tym numerze znalazł się także duży artykuł problemowy redaktora naczelnego zatytułowany "Agonia szkolnictwa wyższego", który przedrukowało później kilka pism akademickich, w tym także "Forum Akademickie".

We wrześniu redakcja zaistniała także po raz pierwszy na forum ogólnopolskim, uczestnicząc w spotkaniu redaktorów prasy akademickiej w Toruniu. (Skomentowane ono zostało w felietonie "Jak zakładano NSDAP") Od tego też momentu rozpoczęła się również regularna wymiana czasopism z innymi uczelniami.

W październiku, na inauguracji roku akademickiego, redakcja przyznała Reginie Posmyk własną nagrodę "Fermentu" za wyjątkowo aktywną działalność w środowisku studenckim, a w numerze październikowym, na zlecenie władz Dolnośląskiego Makroregoinu Sportowego, pojawiła się comiesięczna specjalna wkładka zatytułowana "Dolnośląski Makroregion Sportowy". Redagował ją Jerzy Fidziński i przetrwała ona aż do czerwca 1995 roku.

W styczniu 1995 roku pojawiła się także specjalna kolumna zatytułowana "Studenckim piórem", ogłoszono wyniki drugiego plebiscytu na najpopularniejszego sportowca i trenera AWF oraz po raz pierwszy zorganizowanny został Bal Sportowca, który od tej chwili wszedł już na stałe do kalendarza uczelnianych imprez. W kwietniu, z okazji Prima Aprilis zamieszczony został reportaż o wyimaginowanej wizycie Lecha Wałęsy we wrocławskiej Akademii Wychowania Fizycznego, a od kwietnia do czerwca wydano trzy dodatkowe numery specjalne "Życia Akademickiego": z okazji egzaminów wstępnych, z okazji Dni Kultury i Sportu Studenckiego oraz z okazji pięćdziesięciolecia Katedry Zespołowych Gier Sportowych.

Konflikt o dziennikarską niezależność

W maju 1995 roku doszło, niestety, do spięcia pomiędzy ówczesnym rektorem a redaktorem naczelnym "Życia Akademickiego", który opublikował w czasopiśmie krytyczne materiały o zawieranych ówcześnie umowach dzierżawnych i o polityce płacowej władz uczelni. Rektor usiłował dociec, kto dostarczył redakcji materiały, które uważał za poufne. Kiedy zaś redaktor, powołując się na prawo prasowe odmówił mu podania nazwiska informatora, oskarżył redakcję o włamanie do jednego z uczelnianych komputerów. W czerwcowym numerze "Życia Akademickiego" ukazała się na ten temat następująca informacja: Po ukazaniu się numeru 5 naszej gazety JM Rektor spotkał się z zespołem redakcyjnym "Życia Akademickiego". Zebranie miało bardzo burzliwy przebieg, gdyż JM Rektor zarzucił redakcji, że reprezentuje opcję nie pokrywająca się z opcją władz uczelni, że dryfuje w niewłaściwą stronę, że niepotrzebnie pozwala wypowiadać się studentom, że publikuje materiały, które nikogo nie interesują, że za mało eksponuje osiągnięcia Uczelni i że jest gazetą jak na możliwości AWF nazbyt obszerną. Lista zarzutów była nader długa i dotyczyła niemal bez wyjątku każdego opublikowanego artykułu.

Ze stanowiskiem tym polemizował Redaktor Naczelny. Nawiązał on do swojego wystąpienia na Senacie w 1993 roku, kiedy to obejmując gazetę powiedział, że nie będzie to ani monitor zarządzeń rektorskich ani dziennik uchwał senackich, że będzie to gazeta niezależna, skierowana do całego środowiska, nie podlegająca żadnej cenzurze.

Przeprowadzone negocjacie nie przyniosły żadnego skutku, o czym poinformowaliśmy w nadzwyczajnym wydaniu gazety z okacji pięćdziesięciolecia Katedry Zespołowych Gier Sportowych: Przystępując do wydawania gazety przyjęliśmy formułę, że musi to być gazeta dla całego środowiska akademickiego: pracowników dydaktycznych, absolwentów i studentów i że każdy musi mieć prawo do wyartykułowania w niej własnych poglądów. Nie stosowaliśmy w tym przypadku żadnych ograniczeń i żadnej cenzury. Nie reprezentowaliśmy także żadnej określonej opcji. Nasza polityka przyniosła określone efekty. Przy gazecie skupiło się duże grono współpracowników, w tym także spora grupa studentów. Staliśmy się pismem profesjonalnym, czytanym i często cytowanym przez prasę ogólnopolską. Była w tym przede wszystkim zasługa tych, którzy do nas pisali. Przyjęta przez nas linia spotkała się, niestety, z krytyką ze strony władz Uczelni, w związku z czym postanowiliśmy zawiesić wydawanie pisma. Jego ostatni numer ukaże sie w połowie czerwca br. Z "Życia Akademickiego" i z pracy na Akademii Wychowania Fizycznego zrezygnował jego redaktor naczelny. Solidaryzując sie z nim, przestała także pisać większość dotychczasowych współpracowników.

Stagnacja, czyli lata 1995 - 1996

W październiku 1995 roku, na polecenie JM Rektora, Anna Kiczko - dotychczasowy sekretarz redakcji, zredagowała kolejny numer "Życia Akademickiego bis", o przekroju wybitnie sportowym. Z racji tego "bis" wybuchła zresztą poważna awantura.

Redaktor Anna Kiczko
Redaktor Anna Kiczko podczas przeprowadzania wywiadu

W listopadzie 1995 roku, redaktorem naczelnym gazety została Bogusława Idzik. "Życie Akademickie" podporządkowane zostało w tym czasie całkowicie ówczesnym władzom Uczelni, które wprowadziły swoistą cenzurę, ograniczyło swoją objętość do 12 stron i utraciło, niestety, dotychczasową płynnośc wydawniczą (kilkakrotnie pojawiły się numery sygnowane podwójnie). Zamieszczano w nim także sporo przedruków. Trudno zgodzić się, ale także trudno zaprzeczyć sformułowaniom redakcyjnego artykułu z czerwca 1996 roku, w którym pisano: To już ostatni w dobiegającej kadencji numer "Życia Akademickiego", pisma, które powstało z inicjatywy ustępującego Rektora prof. dra hab. Krzysztofa A. Sobiecha. Był to pomysł nie tylko na - sprawdzony w innych uczelniach - sposób przekazywania informacji, ale także styl zarządzania, którego nieodłącznym elementem była jawność podejmowanych decyzji i zamierzeń. Na ręce redakcji złożył Rektor całą odpowiedzialność za kształt pisma, wyrażane w nim sądy i opinie, a także dobór informacji.

Niewątpliwą prawdą było tylko to, że był to numer ostatni w swojej dotychczasowej postaci i że pismo powstało z inicjatywy Rektora Krzysztofa Sobiecha, który później wszakże, nadzwyczaj skutecznie pismo to potrafił zlikwidować. Sformułowania o "stylu zarządzania", "jawności podejmowanych decyzji" i "redakcyjnej odpowiedzialności za kształt pisma", w świetle konfliktu sprzed roku, były jedynie stylistycznym ozdobnikiem. Najważniejsze jest jednak to, że pomimo przeróżnych przeciwności, gazeta, chociaż w okrojonej postaci, zdołała rzetrwać. Przetrwał także zainicjowany przez nią wcześniej plebiscyt na najpopularnbiejszego sportowca i trenera AWF.

Odbudowa utraconego zaufania, czyli lata 1996 - 1998

W sierpniu 1996 roku, nowy Rektor Akademii Wychowania Fizycznego zaproponował drowi Jerzemu Jankowskiemu powrót na uczelnię, objęcie ponownie stanowiska redaktora naczelnego i wznowienie pisma w jego poprzedniej postaci. Zawarto dżentelmeńskie porozumienie (potwierdzone później Zarządzeniem JM Rektora), iż gazeta będzie całkowicie niezależna od władz Uczelni i w swojej działalności kierować się będzie wyłacznie prawem prasowym.

Do redakcji powrócili w komplecie starzy współpracownicy i we wrześniu 1996 roku ukazał się pierwszy numer nowej edycji "Życia Akademickiego", w odmiennej szacie graficznej i w nowym układzie treści. Dotychczasowe perturbacje odstraszyły jednak dość skutecznie studentów i trzeba było całego roku, aby ich ponownie namówić do współpracy.

Redaktor Naczelny
Redaktor Naczelny w poszukiwaniu gazetowych błędów

Lesław Kulmatycki, stały felietonista "Życia Akademickiego", dotychczasowe dzieje gazety skomentował w ten sposób: Pomiędzy jubileuszem, a powrotem redaktora naczelnego "Życia Akademickiego" okazuje sie być pewna zbieżność. Siedząc w sierpniowy wieczór i zastanawiając się nad powtórnym rozpoczęciem poszukiwań indywidualnego wodnika zauważyłem, że pomimo powagi jubileuszowej chwili należy i trzeba wrócić do ponadrocznego braku życia w "Życiu". Bez energii i zacięcia każda gazeta jest po prostu nudna i urzędnicza. Ot, kolejne zlecenie zleceniodawcy. Otóż twórca "Życia" - red. Jerzy Jankowski, po rozwinięciu skrzydeł po prostu chciał unosić się nieco powyżej okólnikowego zezwolenia, no i spadł. Kilka razy przywoływany był do zniżenia lotu, ale bez skutku. Swoje wiedział: zniżą, na pasku uwiążą i wyżej nie puszczą. Kompromisu nie było, tak więc gazeta przeszła pod opiekę innej pani redaktor, która starała się utrzymywać raczej równy poziom. Robienie gazety tylko przez jedną, dwie osoby dla środowiska uczelnianego bez żywego i aktywnego w niej udziału zarówno studentów, jak i pracowników uczelni jest raczej niemożliwe i prowadzi do rozminięcia oczekiwań i drętwej gazeto-mowy

Numer wrześniowy (sygnowany dość przekornie jako 1/20) zbiegł się z jubileuszem 50-lecia uczelni i dlatego też zaopatrzony został w specjalną wkładkę jubileuszową. Po raz pierwszy zastosowano w nim także podział na określone działy tematyczne: Informacje, Wywiady, Publicystyka, Komentarze, Obyczaje, Felietony, Kultura, Opinie, Historia, Przegląd prasy, Sport. Później działy te poszerzono jeszcze o Dokumenty, Relacje, Studenckim piórem, Wspomnienia, Półkę z książkami, Fotoreportaż itp. W pierwszych numerach nowej edycji ukazały się artykuły krytykujące niefrasobliwą politykę poprzednich władz Uczelni ("Olimpia story", "Strategia utopiona w basenie", "Strategiczny niewypał"), które podpisywały umowy z podającą się za prawnika aferzystką ("Who is who, czyli burzliwe dzieje fałszywej pani mecenas" oraz "Burzliwych dziejów fałszywej pani mecenas ciąg dalszy"). Opublikowano także wywiady z nowymi władzami o ich planach i zamierzeniach na przyszłość. Powrócono również do swoich dawnych inicjatyw: postulowano aby na wrocławskim mityngu lekkoatletycznym rozgrywać memoriał Liny Radke, wrocławskiej mistrzyni olimpijskiej i rekordzistki świata w biegu na 800 m, zwracano uwage, iż w 70-rocznicę wrocławskiego Kongresu Międzynarodowej Sportowej Federacji Kobiet należałoby zorganizować specjalną sesję naukową oraz zaproponowano aby stadion lekkoatletyczny AWF otrzymał imię nieżyjącej już Genowefy Cejzikowej, jednej z pierwszych polskich olimpijek i pracownika dydaktycznego wrocławskiej Akademii. Podniesiono ponownie ideę zorganizowania muzeum sportu. Prezentowano również szeroko starty absolwentów wrocławskiej AWF na igrzyskach w Atlancie, zamieszczono bardzo osobiste wspomnienia o laureatce Nagrody Nobla Wisławie Szymborskiej i o Władysławie Broniewskim, opublikowano wyczerpujące opracowania o Helenie Olszewskiej i Halinie Konopackiej. Numer grudniowy poświęcony został niemal w całości 15 rocznicy ogłoszenia stanu wojennego w Polsce (między innymi zamieszczona w nim została rozmowa z ówczesnym rektorem AWF prof. drem Antonim Januszem, odwołanym w trybie natychmiastowym przez resort, wspomnienia internowanego oraz relacje z prasy podziemnej).

W styczniu po raz kolejny ogłoszono wyniki plebiscytu. Stało się to na wielkim Balu Sportowca, na którym bawiło się blisko 1000 osób i na którym Renata Mauer - mistrzyni olimpijska z Atlanty wręczała okolicznościowe puchary w 45-lecie startu olimpijskiego - Zbigniewowi Schwarzerowi i Dominikowi Sucheńskiemu.

Gazeta ponownie poczęła nabierac wiatru w swoje dziennikarskie żagle. Jej współpracownicy spenetrowali archiwa i publikować poczęli partyjne dokumenty opatrzone jeszcze do niedawna klauzulą tajności a także opracowywać coraz więcej materiałów z zakresu dydaktyki, nauki, kultury, historii i sportu. Grono współpracowników powiększało się zresztą z miesiąca na miesiąc. Rekrutowali się oni już nie tylko z macierzystej uczelni, ale także z działaczy sportu wojskowego (Józef Derżecki), pracowników Muzeum Narodowego (Magdalena Szafkowska), historyków kultury fizycznej z Warszawy (Maria Rotkiewicz). Pojawili się także pierwsi korespondenci zagraniczni (Lesław Makuch z Kopenhagi i Barbara Bejgier z Paryża).

W maju 1997 roku, w związku z wizytą Papieża Jana Pawła II we Wrocławiu, opublikowany został fotoreportaż obrazujący prywatne życie Karola Wojtyły, a w listopadzie tego roku, z okazji Święta Niepodległości, nieznane szerzej przedwojenne zdjęcia o tematyce sportowej i politycznej. Najcelniejsze artykuły opublikowane na łamach "Życia Akademickiego" w 1997 roku ukazały się w wydaniu książkowym jako "Szkice historyczne, czyli rzecz o Wrocławiu, studentach i sporcie". Rok 1998 rozpoczął sie kolejnym plebiscytem i Balem Sportowca, a kończy jubileuszem pięciolecia naszej gazety. Po drodze było oczywiście wiele doniosłych wydarzeń uczelnianych i nie tylko uczelnianych, z których większość znalazła swoje odbicie na łamach "Życia Akademickiego". Nie brakowało w nim także elementów komicznych. Kilku profesorów zgłosiło bowiem na Radzie Wydziału propozycję powołania specjalnej komisji cenzorskiej, która miałaby za zadanie okiełzanie uczelnianych dziennikarzy. Sprawa oczywiście upadła ponieważ urząd cenzury zlikwidowany już został osiem lat temu. Z inicjatywy redakcji powstało także w roku bieżącym Studium Dziennikarstwa Sportowego przy Podyplomowym Studium Dziennikarstwa Multimedialnego na Uniwersytecie Wrocławskim.

Krótki bilans jubileuszowy

W ciągu pięciu lat, od grudnia 1993 do listopada 1998, ukazało się pięćdziesiąt numerów "Życia Akademickiego (17 numerów plus trzy wydania nadzwyczajne) w latach 1993-1995, sześć numerów w latach 1995-1996 i 24 numery w latach 1996-1998. Łączna objętość gazety w minionym pięcioleciu wyniosła 1386 stron formatu B-4. Złożyło się na nią ponad 4 tysiące stron znormalizowanego maszynopisu, kilkaset zdjęć i kilkaset rysunków. Do gazety pisało ponad 100 osób, z czego ponad połowa przynajmniej pięć razy. Wypowiadali sie na łamach "Życia Akademickiego" wybitni sportowcy i olimpijczycy (Urszula Włodarczyk, Rafał Kubacki, Małgorzata Sobańska, Mirosław Łopatka, Andrzej Gajewski, Zbigniew Schwarzer, Artur Partyka, Agata Karczmarek, Renata Mauer, Stanisław Przybylski, Józef Tracz i wielu innych) oraz ludzie kultury, nauki i polityki. Zarówno ci, którym się powiodło, jak i ci, którym życie rzucało kłody pod nogi.

Gazetę od pierwszego do ostatniego numeru składał red. Stanisław Ros, który obok red. Anny Kiczko i dra Henryka Nawary jest z nią, jak dotąd, najdłużej związany. Od początku gazecie towarzyszą także Romuald Jędrzejczak, który wraz ze swoim zespołem dokłada starań, aby "Życie Akademickie" co miesiąc opuściło na czas uczelnianą drukarnię oraz Janina Reder odpowiedzialna za kolportaż.