Odeszła od nas za wcześnie ALICJA ZAJĄCZKOWSKA

Nekrolog

Odeszła od nas za wcześnie
ALICJA ZAJACZKOWSKA


Przychodzimy odchodzimy
Leciuteńko na paluszkach
[... ] Przygarbieni w pustym polu
Bez oparcia bez osłony
Bez niteczki choćby coby
Przytwierdzała nas do ziemi
Wiatr nas porwie i poniesie
Za kołnierze podniesione
Porozrzuca gdzieś w przestrzeni


14 czerwca 1999 roku po długiej i ciężkiej chorobie zmarła nasza Koleżanka Alicja. Całe swoje życie zawodowe związana była z poligrafią. 17 kwietnia 1990 roku - już jako doświadczony redaktor techniczny - podjęła pracę w Wydawnictwie Uniwersytetu Śląskiego. Początkowo nieśmiała, zamknięta w sobie, potrafiła szybko pozyskać sympatię i uznanie zespołu redakcyjnego swoją życz-liwością, pogodą ducha i uśmiechem, cierpliwością i dobrą radą. Zostawiła po sobie setki książek, które opracowywała technicznie. Od rana Jej nieodłącznym atrybutem stawała się miarka drukarska. Przeliczała tysiące stron manuskryptów na arkusze, adiustowała teksty, przekładając nasze zamysły na język dla postronnych tajemny: punkty, cicera, kwadraty, firety... Jej wkład w przygotowanie każdej publikacji tak naprawdę doceniało niestety niewielu Autorów. Nie była bowiem Alicja redaktorem "pierwszego kontaktu", ale to właśnie Ona nadawała naszym książkom ostateczny kształt edytorski. Mimo że dręczyła już Alicję nieuleczalna choroba, nie potrafiła się obyć bez pracy. W szpitalu, a potem u siebie w domu, leżąc, adiustowała maszynopisy, niemal do końca służyła nam pomocą. Zdawała sobie sprawę z faktu, że od nas odchodzi. Chciała każdą z nas czymś obdarować, zostawić po sobie ślad. Drżącą ręką wyszywała więc malutkie serwetki. W tych ostatnich miesiącach życia niecierpliwie wyczekiwała naszych odwiedzin, wszystkich przyjmowała gościnnie, cieszyła się naszymi opowiadaniami, które odwracały Jej uwagę od nieustannego bólu. Alicjo, Twoja śmierć to dla nas wielka strata, żal, świadomość tego, że będzie nam Ciebie zawsze brakowało, to powód do zadumy...

I znowu kogoś brak
Pewnie się dokądś spieszył
i ciszy czarny mak
i rymów pusty zeszyt

Tym razem Tobie, Alu, spieszno było na tę "drugą stronę życia"; niektórzy mówią: lepszą stronę. My chcemy wierzyć, Ty już wiesz. Po tej stronie życia też zawsze się spieszyłaś: do pracy, w pracy, do domu, w domu. I nigdy czas nie przeciekał Ci przez palce. Tam dokąd odeszłaś, też z pewnością jest Wydawnictwo i całe stosy maszynopisów do redakcji. Ale Ty spoglądasz już na nie innym okiem, spokojniej, bo wreszcie bez zbytecznego pośpiechu i wolna od trosk, od bólu, od udręczenia chorobą. Tym i tylko tym możemy się pocieszać. Znowu wszak możesz się uśmiechać jak dawniej. I pewnie jak dawniej zechcesz doglądać spraw drobnych, bo ziemskich, także naszych książek. Boś przecie jest z nami: z Najbliższymi z Rodziny, ale i z ferajną z Wydawnictwa. Skoroś pamiętała o nas, będąc jeszcze tu, i to w ostatnich chwilach, mamy nadzieję, że nie zapomnisz o nas tam, "po drugiej stronie cienia".

zespół redakcyjny