NOTATKA SŁUŻBOWA

Chciałem uprzejmie poinformować, że w pierwszych dniach kwietnia, otrzymałem od sekretarza redakcji Gazety Uniwersyteckiej Ob. Aleksandry Kielak polecenie służbowe, by oddając atmosferę i nastroje społeczne podsumować mające odbyć się za miesiąc wybory rektorskie w formie poważnego artykułu analitycznego bądź reportażu z tychże wydarzeń. Ponieważ ani nastroje ani nazwiska kandydatów nie były mi znane, udałem się do kilku zaprzyjaźnionych działów w celu wysondowania przedwyborczej atmosfery podniecenia, która ponoć ogarnęła opinię publiczną.

Niestety. Na mój widok przerywano wszelkie rozmowy, a po znaczącym chrząknięciu mogłem najwyżej być świadkiem takiego oto dialogu:

- Słyszałaś Helenko, że "Zakochany Szekspir" ma coraz większe szanse?

- A jak tam stoi "Szeregowiec Ryan"?

- Nie, nie rozśmieszaj mnie, to już bardziej "Cienka czerwona linia".

- Akurat. Jeśli coś w ogóle dostanie to tylko za efekty specjalne.

Jak widać z przedstawionej wyżej relacji, moje starania spełzły na niczym, a chytrze przeze mnie obmyślony plan zakończył się fiaskiem.

Pod wpływem jednak ustnej groźby wypowiedzianej przez wspomnianą Ob. Kielak Aleksandrę, że w przypadku odmowy napisania zamówionego tekstu będę musiał zająć się błogosławionymi dla uniwersytetu konsekwencjami wprowadzenia Wydziału Teologicznego - ze wstydem przyznaję, że szantażowi temu uległem.

NASZE WIELKIE MAJOWE ŚWIĘTO

Czym dla monarchii narodziny Delfina. Czym dla byłych towarzyszy obrady Konferencji Sprawozdawczo-Wyborczej. Czym dla poety pierwszy wiersz. Dla lekarza pierwszy wyrostek, a dla policjanta pierwszy zatrzymany... Tym dla społeczności akademickiej są wybory nowego Rektora - Wielkim Radosnym Świętem. Czy może więc dziwić fakt, że w dniu wyborów, już od wczesnych godzin rannych, w okolicach ulicy Bankowej gromadziły się liczne grupy pracowników i studentów, by być świadkami tej jakże podniosłej chwili? ! W atmosferze niepewności i nadziei niecierpliwie oczekiwali na sygnał o zakończonych wyborach. Gdy tylko pierwsze smugi dymu ukazały się nad budynkiem Rektoratu - znak, że ulegający zgubnemu nałogowi elektorzy palacze wyszli na korytarz - gromkie Hurrrra niczym armatni wystrzał dało hasło rozpoczęcia tego naszego majowego święta. Ta tłumiona do tej pory radość eksplodowała teraz przybierając różnorodne formy niczym nie skrępowanej fantazji.

Łzy wzruszenia. Wzajemne uściski i bratnie pocałunki, gdzie magister nie bacząc na różnice klasowe chwytał w ramiona studentkę, a nierzadko i studenta. Gdzie doktor bywało nawet, że i habilitowany bez wyraźnego wstrętu dawał do ucałowania dłoń zwykłemu magistrowi, wszystko to czyniło nas jedną wielką rodziną. Nim jednak przebrzmiał ryk klaksonów samochodowych trąbiących w rytm "Gaudeamus igitur" już pierwsze grupy spontanicznie czwórkami ruszyły w kierunku Bankowej 12. Pochód jak zwykle otwierają studenci weterani. 8 lat studiów, 10 lat studiów. Niosą na poduszkach swoje wytarte indeksy, których kartki jak proporce łopoczą na wietrze. A nieliczne wpisy "semestr zaliczam" obnoszone są dumnie niczym bojowe trofea zdobyte w krwawej walce. Tuż za nimi dzieci. Tak to studenci, których I. Q.

zatrzymał się na poziomie 5-6 latków. Cóż za wspaniała mieszanka rutyny i młodości. Cichnie dziecięcy radosny szczebiot, bo oto od strony ulicy Warszawskiej słychać miarowy werbel i twarde mocno akcentowane hasło: "Kto nie z nami/ten nie nasz/Prawo, prawą, prawą marsz". To nadchodzi Wydział Prawa. Nim jednak przejdą przed trybuną honorową na niebie rozkwitną kolorowe race, flary, rakiety. Czyżby to Instytut Fizyki prezentował swój tajemniczy Efekt Mössbauera? Wymieszał się ten tłum, tworząc wielką wspólnotę połączoną radością dokonanych wyborów. Oto do trybuny podbiegają studentki z Instytutu Chemii recytując zalotnie: "Pamietaj Rektorze młody - żadnych kwasów ani wody". Oj figlarze, figlarze. Czy to aby nie za ostra satyra? Ale dzisiaj wszystko będzie wybaczone. Zapewne tylko ze względów bezpieczeństwa zostaną dyskretnie spisane ich personalia.

Prawdziwe morze głów pod nami, a od strony Sosnowca nadciągają wciąż nowe wydziały. Nie do nich jednak będzie należał rekord trasy. Sztafeta z Jastrzębia biegnie już drugą dobę. Podobno widziano ich ostatnio w okolicach Mikołowa. A tu na miejscu maszeruje Wydział Techniki. W klapach odświętnych fartuchów ochronnych wpięte oporniki przekreślone grubą kreską. Jakże pięknie tradycja sprzęga się z teraźniejszością. Wspaniały to dowód zaufania dla nowych władz. Tuż za nimi Wydział Nauk o Ziemi. Studenci niosą alegoryczną figurę - symbol Wydziału - biały polarny niedźwiedź trzymający w jednej łapie kulę ziemską a w drugiej rozwarty cyrkiel. Brawa, brawa, lawina braw. Studentki Wydziału Biologii nie chcą być gorsze. Jakaż to budująca rywalizacja. Na swych wątłych barkach dźwigają olbrzymie drzewo. Tak, to drzewo genealogiczne naszego uniwersytetu. Parę gałęzi jednak pustych. Czyżby niedopatrzenie? A może dowód troski, by w tak odświętnej chwili uniknąć niepotrzebnych zgrzytów. Katedra Genetyki recytuje: "Przy rektorskim DNA nie sięgniemy nigdy dna". Chwila przerwy i już zza zakrętu wyłania się kolejna grupa. To przedstawiciele Administracji Centralnej. Całą szerokością ulicy niosą olbrzymi transparent: "Bez nas już nie będzie gorzej/Rozwiąż proszę nas Rektorze". Znają spryciarze słabe miejsce każdego Rektora. Ale nikną wszelkie cyniczne uśmieszki i głos ze wzruszenia zamiera w gardle kiedy do trybuny podchodzi delegacja wieloletnich i wielodzietnych pracownic administracji, które podnosząc do góry swe maleństwa wręczają meldunek o oszczędnościach mogących powstać, gdy zlikwiduje się ich stanowiska. Oto prawdziwie obywatelska postawa. Chciałoby się krzyknąć: głowy do góry za wami pójdą inni. Jakże dumnie wygląda niesiony przez Dział Finansowy napis - motto: "Nie płacą, lecz pracą ludzie się bogacą".

Nagle na trasie przemarszu robi się wesoło i kolorowo. Szeleszczą wplecione w szprychy taczek barwne bibuły. Te umajone taczki są pomysłem Działu Transportu, który zgodnie z dewizą: "Ekonomicznie i ekologicznie" prezentuje nowe formy oszczędności.

Nie ma już mowy o jakimś ustalonym porządku. Wszyscy maszerują razem wpatrując się ufnie w trybunę honorową. Oto dział Aparatury i Zaopatrzenia pod czujną kontrolą Działu Radców Prawnych nieśmiało wyciąga swe przygotowane wcześniej hasło: To BIT or not to BIT? Nie widać oczekiwanego tu od dawna Działu Zamówień Publicznych. Sprawdzają się otrzymane przez nas wcześniej informacje. Tak pracownicy tego działu do ostatniej chwili uzgadniają prawidłowość wyborów z Ustawą o Zamówieniach Publicznych. Pochód tradycyjnie już zamyka redakcja "Gazety Uniwersyteckiej". Potwierdzeniem ich wiarygodności jest widoczny z daleka transparent "Rott mit unst", który nie będzie chyba wymagał korekty.

I tak kończy się to wspaniałe, radosne, wyborcze święto. Ale my jeszcze wielokrotnie będziemy wracać do tej budującej manifestacji jedności i braterstwa. Kto wie czy nowe jutro nie zaczyna się już dziś.