Dlaczego właściwie zainteresowałam się twórczością Stefana Themersona? Oczywiście, coś tam wiedziałam o takim pisarzu, ale zaczęłam go naprawdę czytać i studiować w związku z konwersatorium z literatury emigracyjnej, jakie prowadziłam przez kilka lat na studiach podyplomowych dla nauczycieli - polonistów. Tryb postępowania był następujący: najpierw należało bardzo dobrze przedstawić słuchaczom polski Londyn z czasów tużpowojennych i nieco późniejszych, pokazać im kulturę polską, zakonserwowaną w swojej „przedwojenności”, ale i godną podziwu z powodu inicjatyw kulturalnych („Wiadomości”! teatr i kabaret Hemara!), pryncypiów moralnych i ognia politycznej debaty. Ukazać siłę płynącą z jednoznacznej identyfikacji z polskością, pełną i niezachwianą tożsamość, opartą na pamięci i tradycji, trwającą mimo historii i bez związku z otaczającą rzeczywistością. A potem, gdy już ten obraz mocno zakorzenił się w umysłach słuchaczy – należało znienacka wyciągnąć Themersona!
Themerson stanowi cudowne antidotum na wszelkie niebezpieczeństwa związane z tradycyjną postawą emigracji, choć nie jest polemiczny wobec jej cnót. Istnieje nawet kilka wojenno-patriotycznych wierszy Themersona, napisanych w tradycji Słowackiego. Jego awangardowa twórczość pokazuje, że wszystko może być inaczej: tożsamość jest zawsze wątpliwa, a najważniejsza identyfikacja pisarza to poczucie przynależności do międzynarodowej republiki artystów, co zawsze naraża go na niezrozumienie. Twórczość Themersona udowadnia, że dwujęzyczność i wielokulturowość może być szansą, a najważniejszym powołaniem artysty jest stawianie kłopotliwych pytań.
Themerson jest pisarzem filozoficznym. Lubi szokować i zaskakiwać. Bardzo dziwnym doświadczeniem jest opowiadanie fabuł utworów Themersona słuchaczom podczas zajęć. W ich oczach można wtedy odczytać niedowierzanie i wahanie: czy ona nie zwariowała? Oto na przykład słuchacze muszą się koniecznie dowiedzieć, że Bayamus miał trzy nogi, a profesor Mmaa był termitem, w związku z czym ssał swoją starą... Nie wszyscy przyjmują to spokojnie.
Utwory Themersona są precyzyjnie skonstruowanymi powiastkami filozoficznymi. Ukazały się właśnie Przygody Pędrka Wyrzutka, oczywiście z ilustracjami Franciszki Themerson, które są nie mniej filozoficzne niż tekst.
- Ja chciałem Pana Profesora zapytać, kto ja jestem – powiedział Pędrek Wyrzutek.
- Ach! – żachnął się Wielbłąd. – To wcale nie jest pytanie. To jest Oznajmienie, a nie Pytanie. Jeżeli chcesz wiedzieć, kto jesteś, powinieneś spytać wprost: „Kto ja jestem?”
- Kto Pan Profesor jest? – zdziwił się Pędrek Wyrzutek.
- Ja jestem Ach Aha Oho, Wielbłąd i Profesor. Ja jestem Cały Świat minus Cały-Świat-oprócz-mnie. Oto co jestem! – odrzekł Wielbłąd szybko.
- Ale kto ja jestem? – zapytał Pędrek Wyrzutek.
- Ty jesteś Pędrek Wyrzutek. Ty jesteś Cały Świat minus Cały-Świat-oprócz-ciebie. Oto co jesteś! – rzekł Wielbłąd. I dodał: - Dziwne, że sam tego nie wiesz.
(Stefan Themerson: Przygody Pędrka Wyrzutka,
z ilustracjami Franciszki Themerson.
Wydawnictwo ISKRY, Warszawa 2002)
Ta niewielka książeczka jest sokratejską próbą wątpienia i zadawania pytań. Kim jest Pędrek? Słowikiem, psem, człowiekiem, rybą? To zależy od tego, kto usiłuje go określić. Każdy klasyfikuje go inaczej, ale nikt nie rozpoznaje w nim „swego”. Pędrek błąka się więc po drogach od rozdziału do rozdziału, od przygody do przygody. Każda tożsamość przyznana mu z zewnątrz jest nietrafna, bo Pęderek jest hybrydą. Wreszcie rozpoznaje się w lustrze jako młodsze alter ego autora. Więc może przynajmniej tożsamość wewnętrzna, autoidentyfikacja jest pewna? O tym mówi wiersz Jestem księdzem..., który przytaczam w przekładzie Klary Kopcińskiej:
Jestem księdzem
Mam własną religię
Niepodobną do żadnej z waszych.
Mam jednego parafianina:
Siebie.
Ale nawet on
Przychodzi i odchodzi jak chce
Nie nazbyt wierny.
Przypominam sobie ten utwór dość często. Przydaje się na różne okazje, bardzo spokojnie określa bowiem sytuację uwikłania w wierność/niewierność wobec siebie, traktuje ją jako normalny proces dochodzenia i odchodzenia. To samo doświadczenie wewnętrzne inni opisaliby jako dramat.
U Themersona spotkać można paradę problemów filozoficznych, które dopiero w ostatnich latach znalazły się w centrum dyskusji:
tożsamość/nietożsamość, inność, niepełna identyfikacja. Jakoś wynikają one ze znanej mu tradycji angielskiej filozofii między realizmem Bertranada Russella a filozofią analityczną, ale i tu potrafił zadać własne pytania i ukazać nieoczywiste, a najczęściej bardzo radykalne konsekwencje przyjętych założeń. Themerson zawsze jednak umiał patrzeć niezwykle przyszłościowo: tworzył filmy eksperymentalne, gdy myślenie o możliwościach artystycznych filmu było jeszcze bardzo nowe. Być może też pisarstwo Themersona, integralnie zrośnięte z ilustracjami Franciszki Themerson, tworzy nowy wymiar współpracy między tekstem a obrazem. I słowo i rysunek mają równą moc burzenia pozornych oczywistości i otwierania umysłów.
ANNA NASIŁOWSKA
– historyk i krytyk literatury, pracownik IBL PAN.