Przeczytajmy tę książkę

Ta książka jest o podróżach; wszak autor, jak sam mówi, odwiedził 80 krajów na wszystkich kontynentach. Ale zawiedzie się ten, kto sięgnie po nią, oczekując relacji turysty zwiedzającego miasta z przewodnikiem Pascala w jednej ręce, a telefonem pokazującym marszrutę w drugiej. W książce Barry’ego Lopeza, wybitnego amerykańskiego pisarza, filozofa i wędrowca, którego pożegnaliśmy w grudniu 2020 roku, nie chodzi o „zwiedzanie”, lecz o zamyślenie. Turysta, który zwiedza, zostaje niejako zwiedziony, może nawet uwiedziony pięknem tego, na co spogląda; tymczasem Lopez czyni krok dalej – trzeba wejść w świat miejsca, które nas przyjmuje, poznać nie tylko jego historię, ale i geologiczną i archeologiczną prehistorię, a wszystko po to, by nie dać się uwieść temu, co dostrzegamy na powierzchni. Dzieje europejskiej ekspansji to krwawy zapis tego, jak bardzo daliśmy się ponieść ambicjom i niekwestionowanemu przekonaniu o wyższości naszych racji nad racjami światów podbijanych. Tymczasem u źródeł książki Lopeza leży przeświadczenie, że „każde miejsce na ziemi wnika w nas głęboko”, tak, iż „zawsze majaczy w nas jakiś cień dawnego miejsca, po którym z pozoru nie ma śladu” (s. 64). A zatem, zapanowując nad miejscem, biorąc je w posiadanie, stawaliśmy się, we własnym przekonaniu, jego właścicielami. Przestawaliśmy słuchać historii miejsca, zagłuszaliśmy je bowiem historiami własnymi. Czytając tę książkę, widzimy coraz wyraźniej, jak wysoka jest jej stawka: chodzi o pokonanie „obojętności wobec życia” (s. 91, dodajmy, że charakterystycznym i niestety stale praktykowanym w Polsce przejawem owej obojętności, a może wręcz pogardy wobec życia, jest rabunkowa wycinka drzew), a dopiero to sprawi, że przestaniemy odkładać na później pytania o los ludzkości” (s. 36). Pobrzmiewa groźne, lecz prawdziwe memento: „ponieważ jesteśmy istotami biologicznymi, nic nie chroni nas przed wyginięciem” (s. 298).

Teraz już nic nie dzieli nas od tego, by zdać sobie sprawę, że powinniśmy być nie „właścicielami”, lecz powiernikami miejsca. Opowiada nam ono bowiem swoje historie. Pomyłka Zachodu i jego ekspansywnej mentalności polega właśnie na zadufanej wierze, że mapa bogactw naturalnych danej krainy jest jej jedynym bogactwem, a przynajmniej jedynym, które powinno nas interesować. Dlatego mądra ekologia polega na obronie miejsca jako tego, co uprawnione jest do tajemnicy i nieprzejrzystości; miejsce przemawia do nas dopiero wtedy, gdy spostrzeżemy, że nie da się go zrozumieć, posługując się rachunkiem korzyści i zysku. To pierwszy krok do naprawy świata: założyć i odkryć niepoznawalność miejsca: „nawet jeśli będziemy z największą uwagą starali się zaobserwować otaczającą nas rzeczywistość na wielu poziomach, nigdy nie uda się nam całkowicie zrozumieć jakiegoś konkretnego miejsca – niezależnie od tego, ile razy je odwiedzimy” (s. 29).

Miejsce nas przyjmuje; nasza obecność w nim polega na korzystaniu z jego gościnności, na słuchaniu tego, co miejsce ma nam do powiedzenia. Lopez uczestniczy w wyprawach paleontologicznych, nie tylko, by w znamiennie pokornym geście pochylać się nad przesiewaną ziemią (a nie buńczucznie brać ją w posiadanie i czynić sobie poddaną), szukając odłamków kości i sprzętów, ale przede wszystkim po to, by odczuć ludzką wspólnotę losu istnień tak odległych w czasie. Wtedy dopiero będziemy zdolni traktować życie z należytą powagą, jako „odnowioną świadomość grozy życia, o której moja własna kultura wydaje się w niepojęty sposób zapominać” (s. 184). Książka Lopeza to wielka medytacja nad tym, jak utraciliśmy powagę życia, i nad tym, jak moglibyśmy ją odzyskać. Punktem wyjścia będzie konieczność namysłu nad znaczeniem i spuścizną Oświecenia. Kiedy James Cook nawiguje przez mało poznane wody Pacyfiku, ucieleśnia dobrą ciekawość właściwą pragnieniu racjonalnego poznania świata, ale też i przekonanie, że przywozi na galeonach właściwy sposób organizacji życia. Takie przeświadczenie o własnej wyższości najpierw pozbawia nas słuchu na to, co mówią nam kultury inne niż nasza, a dalej prowadzi do przemocy. Droga do przetrwania człowieka w obliczu katastrofy, którą sam sobie zgotował, wiedzie więc przez „połączenie mądrości tradycyjnych społeczeństw całego świata”, które przetrwały wielkie załamania form swego życia, „nie opierając się wyłącznie na innowacjach technicznych”, lecz szukały rozwiązania problemów „na głębokiej zmianie wartości” (s. 300). Jeśli mamy przetrwać, „umiejętność uważnego słuchania odgrywa decydującą rolę” (s. 324).

Barry Lopez, Horyzont, przeł. Jarosław Mikos, Wydawnictwo Marginesy, Warszawa 2023, ss. 580.