Plan B

Od 1 października, a nawet już wcześniej, słyszę zewsząd wołanie ,,Zapełniajcie sloty!”. Pojawiło się nowe słowo, które – jak się zdaje – istnieje wyłącznie w formie anglojęzycznej (ale kto zabrania podać formę polską – jeśli będzie dobrze uzasadniona, to może jakiś slot się wypełni). Na razie jesteśmy skazani na tłumaczenia tyleż dosłowne, co niezrozumiałe, a nawet ryzykowne. Według słownika internetowego angielski slot to szpara, szczelina, otwór, ale także miejsce, pora, okienko. Slot machine zaś to znany z filmów „jednoręki bandyta” – mam nadzieję, że nie o to znaczenie chodzi, bo doświadczenie uczy, że szanse na wygraną z automatem wrzutowym są raczej nikłe. A przecież nam zależy na wygranej!

Z tego, co słyszę, widzę i czuję, uniwersytecka społeczność chce, by Uniwersytet Śląski został ,,zaliczony” do grona uczelni badawczych przez władze RP. Zależy to od najbliższej ,,parametryzacji”, która według nowych zasad zostanie przeprowadzona w 2021 roku. Do tego czasu powinniśmy zapełnić wspomniane „sloty”, by uzyskać dużo punktów i znaleźć się na wysokim miejscu w rankingu polskich uczelni. Mam pełne zaufanie do rządu, że w gronie najlepszych uczelni znajdą się Uniwersytet i Politechnika Warszawskie, Uniwersytet Jagielloński i AGH (przepraszam, AGH University of Science and Technology – to brzmi lepiej niż Akademia Górniczo-Hutnicza w czasach propagandy antywęglowej i postindustrialnej). Do tego parę uczelni z tzw. prowincji.

Żeby się w tym elitarnym gronie znaleźć, realizujemy plan dojścia do celu najprostszą drogą. Jak rozumiem, moje sugestie sprzed wakacji, by rozważyć ponowne zjednoczenie z UJ raczej nie są popularne. Życząc jak najlepiej macierzystej uczelni, ośmielę się wszakże spytać o plan B. To znaczy, co władze zamierzają, gdyby jednak z jakichś powodów się nie powiodło i nie zostalibyśmy uczelnią badawczą?

Dodam, że ostatnio staję się pilnym obserwatorem i poszukiwaczem planów B. Czy Wielka Brytania ma jakiś plan B na wypadek niewystąpienia z Unii Europejskiej, czyli niepowodzenia brexitu? Czy planem B okaże się doroczna wyprawa brytyjskiego premiera do Brukseli z prośbą o kolejne przełożenie brexitu o rok? Albo takie zmiany klimatyczne, podobno spowodowane przez człowieka. Wielka jest wiara tegoż człowieka, skoro usilnie namawiają do zaprzestania niemal wszelkiej działalności przemysłowej, rolnej i reprodukcyjnej, bo to szkodzi. Ale może już jest za późno i od tego, że będzie mniej dzieci, nie przybędzie lodu na Antarktydzie? Jaki jest plan B dla miejscowości w zasięgu wód mórz i oceanów? Kto opracowuje plany ich ewakuacji?

Wiara czyni cuda, ale na wszelki wypadek lepiej się asekurować. Wykorzystując na przemyślenia przerwy między wprowadzonymi zarządzeniem Jego Magnificencji blokami dydaktycznymi: nasz uniwersytet, jak na szkołę wyższą przystało, zlikwidował anachroniczny kwadrans akademicki oraz tradycję odbywania zajęć 45-minutowych. Ale to nie jest plan B.