Federacja

Wkraczamy w kolejne półwiecze izolacji od Uniwersytetu Jagiellońskiego, która była bezpośrednim wynikiem tzw. wydarzeń marcowych. Podczas uroczystości (bardzo udanych) świętowania 50. rocznicy powstania Uniwersytetu Śląskiego na ogół nie wspominano okoliczności narodzin nowej uczelni. A jednak one zaistniały i niektórzy wciąż będą do nich czynić aluzje, wracać, zadawać retoryczne pytania (retoryczne, bo sami znają odpowiedzi, a przynajmniej są o tym przekonani). Piszę „niektórzy”, co brzmi nieco demagogicznie, ale już podaję źródło moich obserwacji. Otóż we wrześniu przybyli na uniwersytet uczeni z Warszawy w celu uczestnictwa w pewnym postępowaniu awansowym. W salce, w której odbywały się obrady, wisi tableau przedstawiające absolwentów i kadrę z 1968 roku. Na tableau widnieje napis: „Uniwersytet Jagielloński. Byli to pierwsi absolwenci Filii UJ, którzy faktycznie bronili prac magisterskich już po 8 czerwca 1968 roku, ale absolutorium uzyskali jeszcze przed powstaniem Uniwersytetu Śląskiego”. Oczywiście jeden z gości natychmiast zwrócił uwagę na datę i spytał, czy powstanie uniwersytetu miało związek z marcem 1968 roku. Następnie skomentował, że w ten sposób władze stworzyły „czerwony uniwersytet”, który miał być kuźnią kadr dla regionu.

Takich komentarzy nie unikniemy, jak widać one wciąż istnieją w „przestrzeni publicznej” mimo wieloletnich wysiłków wymazania z pamięci owej niesławnej opinii. Warto jednak pamiętać i u nas o zapędach, które w latach siedemdziesiątych artykułował jeden z przyszłych rektorów: w przemówieniu do „społeczności akademickiej” stwierdził, że władze uniwersyteckie dążą do takiego „poprawienia” wskaźników upartyjnienia, by już w roku 1980 kadra uniwersytecka składała się w stu procentach z członków pezetpeer. Być może na szczęście przyszedł rok 1980 i władze, nie tylko uniwersyteckie, miały co innego na głowie, niż walczyć o wskaźniki upartyjnienia. Zapewne nawet wolałyby wtedy, by niektórzy członkowie partii opuścili jej szeregi (chodziło o tzw. porozumienia poziome, które szerzyły się w całej Polsce i znalazły też zwolenników w Katowicach). I okazało się, że z zapowiedzią profesora było tak, jak z oświadczeniem Nikity Siergiejewicza Chruszczowa, który odgrażał się, że w latach siedemdziesiątych Związek Radziecki dogoni, a w osiemdziesiątych przegoni Stany Zjednoczone. W latach dziewięćdziesiątych, czego Chruszczow nie przewidywał, ZSRS przestał istnieć i nie było kogo rozliczać z wcześniejszych zapowiedzi.

To tyle w sprawie rozwodu z Uniwersytetem Jagiellońskim, rozwodu, który nie był akceptowany przez ówczesnego rektora UJ. Dziś stajemy przed wyzwaniami postawionymi przed nauką polską przez absolwenta krakowskiej wszechnicy. Nasza pozycja nie jest zła: pięć wydziałów kategorii B to tyle samo, ile ma Uniwersytet Warszawski. Ale krakusy mają wszystkie wydziały kategorii A! I dlatego to w Krakowie powstanie zapewne pierwsza uczelnia badawcza. Może więc należałoby przeprowadzić jakąś restytucję, reasumpcję, renowację, repatriację, federację – jakkolwiek to nazwać, chodzi o ponowne połączenie córki i matki. Oraz o życie wspólne długie i szczęśliwe.