BIBLIOTEKARZ I BIBLIOTEKOZNAWCA

Stefan Themerson i logic fiction

Stefan Themerson był twórcą i myślicielem, który w zaskakującej różnorodności form, dyskursów i gatunków wyrażał zawsze, od pierwszych do ostatnich swoich dzieł, jedno i to samo, konsekwentne przesłanie etyczne. Aby nadać mu dostateczną moc perswazyjną, nie cofał się nawet przed retoryką sloganu, hasła politycznego czy manifestu, choć z drugiej strony polityka, propaganda i wszelka ideologia były mu szczerze nienawistne (o ile w ogóle pojęcie nienawiści można odnieść do jego własnego systemu wartości). Zobaczyć świat z innego punktu widzenia. Przyzwoitość Metod jest Celem Celów. Tylko ci, którzy Postępują Etycznie, są w stanie przetrwać jako gatunek. Aksjomaty są śmiertelne, polityka jest śmiertelna, poezja jest śmiertelna, dobre maniery są nieśmiertelne. JEST etyki to jest JEST fizyki. Łagodność jest wrodzona, agresja nabyta - tak oto nauczał autor Bayamusa, od filmowej Przygody człowieka poczciwego (1937) zaczynając, aż po powieściową, pośmiertnie wydaną Wyspę Hobsona (1988).

There is a pane of glass between me and mankind,
said such a schizoid recently-a remark
of extraordinary signifiance. Ernst Kretschmer:
Physique and Character, p. 157.

Przeciwnik wszelkiego szufladkowania, które nazywał „myśleniem w kategoriach klas” (czy też, bardziej literacko, „myśleniem za pomocą etykietek żółknących nad szufladami, na które podzielono świat”) i któremu przeciwstawiał „myślenie w kategoriach współrzędnych” (czyli zmiennych), sam stał się, jako artysta, do pewnego stopnia jego ofiarą. Zamknięty w szufladce z nalepką „Przedstawiciel Awangardy” (któremu ot!, zdarzyło się napisać kilka powiastek dla dzieci), nie ma zbyt wielkiej szansy, by dotrzeć, jako pisarz, ze swoim przesłaniem do Szarego Człowieka, na którym w istocie najbardziej mu zależy. A przecież jest autorem nie tylko eksperymentalnych, trudnych w odbiorze form w rodzaju collage’ów filmowych czy opery semantycznej, ale także - a w późnej fazie twórczości właściwie wyłącznie - atrakcyjnych z punktu widzenia przeciętnego czytelnika powieści, w których dominują wątki sensacyjne rodem z political thrillers, a postacie są tak pomyślane, by można się było z nimi identyfikować. Myślę tu przede wszystkim o dwóch ostatnich książkach: Euklides był osłem (w Anglii opublikowanej pod bardziej „thrillerowym” tytułem The Mystery of the Sardine) i Wyspa Hobsona, ale właściwe literaturze sensacyjno-rozrywkowej motywy fabularne oraz rozwiązania konstrukcyjne występowały u Themersona właściwie zawsze.

L’homme est la seule créature de la terre
gui ait la volonté de regarder à l’intérieur d’une autre.
Hans Carossa: Les Secrets de la Matiurité, quoted by Gaston Bachelard
in La Terre et les Rêvries du Repos, p. 7.

Jedną z głównych figur organizujących jego wyobraźnię i światopogląd jest droga. Filmowa „humoreska irracjonalna” obojga Themersonów, jaką jest Przygoda człowieka poczciwego, ma podtytuł, który głosi, że: „nie będzie dziury w niebie, jeśli pójdziesz tyłem”, a w napisanym przez Stefana po latach komentarzu czytamy: Autorzy tego filmu […] całe życie próbowali chodzić tyłem, ale naprzód. I wolę to od chodzenia całą parą przodem, ale wstecz. Bohaterowie prawie wszystkich opowiadań i powieści Themersona mają wyraźne skłonności perypatetyckie - wciąż dokądś zmierzają, gdzieś się przemieszczają, rozmyślają i perorują w trakcie przechadzki, przebywają w stale innych częściach globu, jak na przykład polski emigrant generał Piesc, który w dodatku wszędzie, gdzie się zjawia, płodzi nieślubne dzieci. Wieloznaczna droga to nie tylko fizyczne przemieszczanie się w przestrzeni (które zawsze owocuje zmianą punktu widzenia), to także metoda (czyli środki, sposoby osiągania celu) oraz dochodzenie (czyli śledztwo). Ta pierwsza ma być przyzwoita i ważniejsza od celu - przeciwnie niż w makiawelicznej sentencji o celu uświęcającym środki. Do celu, punktu dojścia, wcale nie trzeba zmierzać drogą najkrótszą; częściej, jak w Historii jednej szczypawki, jak w Bayamusie, właściwie jest wybrać drogę okrężną i nie wybrzydzać, gdy cel okaże się tożsamy z punktem wyjścia. W swoich ostatnich powieściach Themerson często ukazuje ludzi pochłoniętych dążeniem do jakiegoś celu, owładniętych ideą lub misją - uczonego, który nie liczy się z tym, że jego wynalazki będą niosły śmierć niewinnym istnieniom, despotycznego władcę, który wierzy, że działa dla dobra narodu, terrorystę, który wysadza w powietrze niewłaściwy dom i zabija niewłaściwych ludzi, wierzącego w reinkarnację multimilionera, który w imię tej wiary poddaje eksperymentowi socjotechnicznemu gromadę osób. Schemat śledztwa, dochodzenia, rozwiązywania zagadki kryminalnej stanowi z kolei kanwę konstrukcyjną tak różnych utworów, jak wczesne opowiadania Most św. Ludwika, Śledztwo i pierwsza powieść Wykład profesora Mmaa, późniejsze i pisane już po angielsku Hau! Hau! czyli kto zabił Ryszarda Wagnera i Special Branch [Wydział do Spraw Specjalnych], a Tom Harris, Euklides i Wyspa Hobsona wprost nie mogą się bez niego obejść.

When it is abstracted from the commonplace world of everyday life,
the Ego longs for a deeper and more authentic existence.
Nicolas Berdyaev: Solitude and Society, p. 94.

Nauka i technika, władza i polityka, wojny „gorące” i „zimne”, religia, pieniądz, a w szczególnych sytuacjach także sztuka, zwłaszcza poezja, taka, która wypacza właściwy sens słów i czyni z nich niebezpieczne zaklęcia - to wszystko są dla Themersona sfery ludzkich działań, w których ważne są cele, a nie środki. To także sfery wartości - zauważmy - tradycyjnie męskich. W swoich pierwszych powojennych powieściach i opowiadaniach Themerson komentował i ukazywał w krzywym lustrze groteski głównie takie właśnie, męskie uniwersum - w Wykładzie profesora Mmaa sparodiował całą historię myśli zachodniej, czyli w istocie dorobek „wielkich białych ojców”, podobnie czyniąc w Kardynale Pölätüo (ze szczególnym naciskiem na logikę i scholastykę), w Generale Piescu rozliczył się z męskocentrycznym, uosobionym przez tytułowego bohatera, stereotypem polskości, a także napisał własny wariant mitu faustycznego (Piesc to Pięść, właściwie Pięściewicki, a Pięść to Faust), w Tomie Harrisie - stworzył postać ekscentrycznego wynalazcy. W każdym z tych utworów myśl/idea ujawniała swe powiązania z władzą, ta zaś - z przemocą, gwałtem, niesprawiedliwością i wojną; punktem newralgicznym stawał się zawsze problem faszyzmu jako systemu rasistowskiego i totalitarnego.

Consciousness is the weapon which strengthens
the artificiality of an occasion of experience.
A. N. Whitehead: Adventures of Ideas, Pelican, p. 311.

Od pewnego momentu pierwszoplanowym postaciom męskim zaczynają w tej prozie towarzyszyć znaczące postacie żeńskie, wytwarzające wokół siebie jakby enklawy kobiecości w tej fallogocentrycznej przestrzeni. Przy kardynale (który przy całej swojej ujmującej osobowości potrafi bywać złowrogi i krwiożerczy, zwłaszcza gdy idzie o jego nieślubnego syna, Guillama Apollinaire’a) pojawia się księżna Zuppa (znajdziemy ją później w Generale i w Wyspie Hobsona), przy Piescu - panna Prentice (obecna też w Euklidesie), przy Harrisie - ocalona z holocaustu pani Holcman. Z każdą następną książką rozrasta się ta przestrzeń kobieca, w Euklidesie skomplikowane nici powiązań między poszczególnymi postaciami przecinają się w osobie lady Cooper, która - wraz z księżną Zuppą i panią Shepherd - odegra ważną rolę w Wyspie. To między księżną i panią Shepherd odbędzie się w tej ostatniej powieści, będącej przecież literackim i filozoficznym testamentem Stefana Themersona, jeden z najważniejszych dialogów w całej jego twórczości:

- Księżno Zuppa, mówiła pani, że niektórzy ludzie wierzą w Boga, a pani wierzy w Przywoitość.
- Tak, pani Shepherd.
- Ale Przyzwoitość nie stworzyła świata, prawda?
- Nie, ale to mnie nie obchodzi, to fizycy powinni zbadać, jakim sposobem te wielkie kamienne kule krążą wokół siebie. Można jednak powiedzieć, że Przyzwoitość stworzyła nas, ludzi. Bez Przyzwoitości matki i ojcowie pożarliby swoje dzieci natychmiast po wydaniu ich na świat i wszystko skończyłoby się, zanimby się jeszcze zaczęło.
- Ale to, o czym pani mówi, księżno Zuppa, to nie Przyzwoitość. To, o czym pani mówi, to przecież miłość, nie sądzi pani?
- O nie, pani Shepherd. Niech się pani strzeże miłości. Miłość jest okrutna, a przyzwoitość łagodna. Z miłości powstaje nienawiść. Proszę sobie wyobrazić, że się pani we mnie zakochała, pani Shepherd. Natychmiast zaczęłaby pani nienawidzić doktora Goldfingera.
- Mówi pani, księżno Zuppa, że miłość rodzi nienawiść. A przyzwoitość, co ona rodzi?
- Niestety, pani Shepherd, z przyzwoitości powstaje miłość i to jest nasze ludzkie błędne koło.

Sprzymierzeńcami kobiecości w łagodzeniu dolegliwości tego świata, w zaokrąglaniu jego kantów, w praktykowaniu dobrych manier, bywają u Themersona różnego autoramentu outsiderzy, Wyrzutkowie, mutanci, a także Starość, którą w ostatnich powieściach uosabiają lady Cooper i porte parole autora - Sean D’Earth, oraz Młodość - ta ostatnia zwłaszcza w postaci hiper-super-post-punkowej wnuczki Seana, Debory. Sojusz Starości, Młodości, Kobiecości i Inności to przymierze tego, co niezdefiniowane, przejściowe, łagodne i peryferyjne przeciwko temu, co jednoznaczne, niewzruszone, agresywne i scentralizowane. W jednym ze swoich późnych wierszy pisarz stwierdził:

Gramatycznie - wydaje mi się,
że w ogóle nie jestem rzeczownikiem.
Jestem czasownikiem.
Przez miliardy lat nie byłem.
Potem zacząłem się dziać.
Teraz się dzieję.
I wkrótce przestanę się dziać.
To są cechy czasownika,
a nie rzeczownika…

(przełożyła Klara Kopcińska)

Fikcja fabularna - powieść i dramat - to według Themersona równie skuteczne narzędzie badania świata, co nauka. Proszę nie myśleć - pisał w eseju Faktor T - że nauka jest bezsilna, kiedy nie może wykonać eksperymentu. Jeśli nie może wykonać eksperymentu, ma prawo wyobrazić sobie, że go przeprowadza. Jeśli nie możemy się odwołać bezpośrednio do Rzeczywistości, możemy wezwać na pomoc Wyobraźnię. […] Nie można przyprowadzić do laboratorium Hamleta, braci Karamazow czy niepiśmiennej dziewczyny z Domremy i poddać ich obserwacji w sztucznie zaaranżowanych warunkach. Ale można to zrobić na kartach powieści lub na scenie teatru.

Taki rodzaj twórczości eksperymentalnej określał autor mianem logic-fiction i nie pozwalał literaturze zatonąć w tekstowym oceanie. Mimo że jego utwory aż proszą się, by je analizować i opisywać w kategoriach estetyki postmodernistycznej - są intertekstualne, labiryntowe, kłączowate, ostentacyjnie fikcjonalne, zaciera się w nich granica między wysokim, awangardowym artyzmem a gatunkami popularnymi - to obcując z nimi pamiętać trzeba o ich głębokim związku z samą esencją życia. I chyba właśnie dzięki temu związkowi twórczość Themersona wciąż pozostaje dziełem otwartym, z każdą dekadą zapraszającym do siebie coraz to nowych odbiorców - znajdą w nim coś dla siebie feministki i ekolodzy, postkolonialiści i zwolennicy wszelakich queer theories, pesymiści i optymiści cywilizacyjni. A co on sam sądziłby dziś o świecie i o gatunku ludzkim? Gdyby jakimś sposobem udało się go o to spytać, wyjąłby pewnie fajkę z ust, powiedział O, dear!, z powrotem zacisnął zęby na fajce i zamilkł na czas dłuższy.

EWA KRASKOWSKA
– historyk i teoretyk literatury. Profesor Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Autorka rozprawy Twórczość Stefana Themersona – dwujęzyczność a literatura (Wrocław 1989). Tłumaczka prac S. Themersona, Factor T („Twórczość” 1990, nr 11) i Wyspa Hobsona (Warszawa 1997).

Autorzy: Ewa Kraskowska