Od Yapy do Yapy

Rozmowa z członkami zespołu JOANNY PIECZARY, zdobywcami II miejsca na Studenckim Festiwalu Piosenki "Yapa`93", laureatami licznych festiwali, przeglądów i konkursów piosenki studenckiej.

Z kuchenki na II piętrze akademika nr 7 przy ul. Studenckiej w Ligocie dobiega czysty, wysoki głos żeński i towarzyszące mu dźwięki gitar. Kuchenka, oprócz tego, że można w niej ugotować kluski, posiada deszcze inne zalety: ma dobrą akustykę i pozwala jako tako odizolować się. Te względy zadecydowały, że stała się ona ulubionym miejscem prób Aśki Pieczary z Gliwic, studentki ostatniego roku AWF oraz jej gitarzystów: Jarka Jędryska z Raciborza, absolwenta Akademii Ekonomicznej oraz Wojtka Królewskiego z Gliwic, który zaocznie studiuje prawo na Uniwersytecie Śląskim.

Witają mnie wymownym gestem; chcą, żebym im teraz nie przeszkadzał. Grają jeszcze chwilę - jak zwykle w układzie: Wojtek po prawicy, Jarek po lewicy "szefowej". Próba trwa już dobre kilka godzin, dlatego wyglądają na nieco zmęczonych. Od czasu do czasu ktoś jednak wpada na moment, by coś ugotować. Po dłuższej chwili mamy wreszcie czas na rozmowę. Okazuje się, że dopiero od niedawna udaje im się organizować regularne próby dwa razy w tygodniu. Wcześniej było z tym różnie. Co rusz - inny skład zespołu, poza tym - każdy traktował to z przymrużeniem oka.

"GU": Jesteście całkowicie amatorami, prawda? Jak to się stało, że waszym hobby jest dziś muzyka, a w szczególności - tzw. piosenka studencka?

Aśka: Byłam raz na zimowisku i bardzo się zakochałam w takim chłopaku, który grał na gitarze. A że miałam wtedy piętnaście lat i gitarę w domu... Później, na drugim roku studiów dowiedziałam się, że organizują w akademiku na Ligocie przegląd piosenki pt.: "Nuta dla każdego". Tu - ważna jest rola mojej siostry, Iwony: dzięki niej się wszystko zaczęło. Ona pierwsza powiedziała mi: "Aśka, ładnie śpiewasz, weź coś zrób, żeby zaśpiewać na jakiejś scenie". Poprosiłyśmy więc sąsiada, żeby zgodził się akompaniować nam na fortepianie, no i udało się - zajęliśmy nawet drugie miejsce. A potem były już festiwale - "Piostur", "Danielka", "Bakcynalia", "Yapa", Szklarska Poręba, Świecie - z których z reguły wracaliśmy z laurami (I, II miejsca). Bardzo się ucieszyliśmy, gdy rok temu zakwalifikowaliśmy się do Festiwalu Piosenki Studenckiej w Krakowie. Do tego czasu często zmieniał się skład zespołu; najpierw towarzyszył mi Darek Mędrecki z gitarą basową, później dołączył Jarek i Wojtek, na krótko zagościł u nas ze swym brzmieniem fortepianowym Oskar Kowalski. Ewoluował więc styl i treść naszych piosenek; od lekkich, radosnych (opiewających np. przyrodę), do utworów dojrzalszych (mam nadzieję), traktujących o życiu. Teksty pisze nasza przyjaciółka, Danka Spadek a muzyka jest nasza.

"GU": W jednym z waszych utworów "Słowach"- dostrzec można elementy muzyki flamenco. Są to raczej krewkie rytmy. Czy czasem nie jest to wynik tego, że obydwaj - gitarzyści - zaczynaliście naukę gry na gitarze od muzyki nie mniej energicznej, jaką jest heavy - metal?

Jarek: Asia długi czas narzekała i mówiła, że ma jakiegoś metalowca w grupie.

Asia: Jak Jarek zrobił "wstawkę", to czasem nie wiedziałam w ogóle, o co chodzi. Ale tak naprawdę - jestem dumna ze swoich gitarzystów, bo oni przynajmniej grają inaczej.

"GU": Co to znaczy?

Asia: Przede wszystkim - grają dobrze i jakimś takim "czadem". To trudno wytłumaczyć.

Wojtek: Mam kumpla, który 12 lat uczy się grać na gitarze w szkole muzycznej. Technicznie - oczywiście - jest bardzo dobry, ale brzmiało tak wyuczenie, jakoś - bez serca. Wszystko jest ładne, piękne, ale nie ma tam właśnie te go "czegoś"...

Asia: Nie mamy jednak zamiaru stale na wiązywać w naszych utworach do muzyki flamenco; jest to tak charakterystyczny rytm, że byłoby to po pewnym czasie nudnym powielaniem się.

"GU": Mówi się, że piosenka studencka która kiedyś miała swoją funkcję głównie polityczną, straciła dziś na znaczeniu, a na festiwalach wieje nudą. Jacek Kaczmarski, który był kiedyś jurorem na jednym z przeglądów, stwierdził pesymistycznie. że ludzie młodzi nie widzą dziś po prostu, co się wokół nich dzieje, śpiewają wiec o rzeczach błahych, banalnych. Co wy na to?

Wojtek: Wiadomo - jak w polityce i w życiu, tak i w piosence nastąpiło pewne rozprzężenie. Nie są to już te czasy, kiedy wszystko, co było "anty -", było z góry dobre. Dziś patrzy się na to inaczej.

Asia: Zresztą - myśmy nigdy nie śpiewali takich piosenek. Nie można się ograniczać tylko do tekstu. Skoro - piosenka, to i - muzyka, prawda? A Kaczmarski, na przykład... cały jego geniusz polega na tekstach oraz na charyzmie, której brakuje wielu twórcom. Przecież on nie ma ani głosu dobrego, ani na gitarze specjalnie nie gra. Poza tym - piosenki Kaczmarskiego wtedy były na czasie, dlatego ubolewa on dziś , że nie są już one takie aktualne, czasem brzmią wręcz śmiesznie. Nie uważasz, że ciągłe narzekanie na tę naszą rzeczywistość też zaczyna być nudne?

"GU": Jak, w takim razie, wyglądają wasze plany muzyczne?

Asia: Jeżeli chodzi o styl - chcielibyśmy, by nasze teksty były jeszcze głębsze, o czymś... Jarek: Myślę, że o wszystkim można śpiewać, nawet o pięknym liściu, ale żeby to były ładne, poetyckie słowa

Wojtek: Krótko mówiąc - trzeba mieć jakiś pomysł i dobrze go ubrać. Na każdym konkursie jest lepiej postrzegane, kiedy się ma własny tekst.

Asia: Co do planów - niedawno otrzymaliśmy propozycję wydania kasety oraz zorganizowania serii koncertów przez studio "Żak". Szykujemy się także do eliminacji do krakowskiego Festiwalu Piosenki Studenckiej, które odbędą się 27 kwietnia w klubie "Medyk" w Katowicach. Konkurencja jest silna; przechodzą tylko trzy zespoły.

"GU": Słyszałem, że po ostatnim "Łykendzie" macie totalną chandrę. Podobno organizacja była pod psem..?

Asia: Nie można tak powiedzieć. Prędzej myśmy pod psem wystąpili; gitary nam się rozstroiły, ja pojechałam przeziębiona, tak, że ledwie poradziłam sobie z wysokimi partiami. Choć, z drugiej strony - bulwersujące jest, że kazano biorącym udział kupić bilety wstępu na własny konkurs.

Jarek: Mnie nie podobało się to, że niby i jest to konkurs, a o tych, co biorą w nim udział to w ogóle się nie myśli. Główną uwagę skupiono na zaproszonych gwiazdach, jak: M. Zębaty, Wolna grupa Bukowina,1,2,3, E.K.T., R. Przemyk, M. Kasprzycki ...

W przeciwieństwie do innych festiwali - nie zapewniono uczestnikom ani wyżywienia, ani normalnego noclegu (powiedziano nam, że "trampkarze" mogą spać na materacach).

Wojtek: Poza tym - pierwszy raz spotkaliśmy się z tym, że organizatorzy podczas próby mikrofonowej po prostu nagle przerywali ją wykonawcom, tłumacząc się brakiem czasu.

"GU": Na jakim festiwalu atmosfera jest najlepsza?

Asia: Bardzo miła i spokojna jest w Krakowie. Niektórzy jednak chwalą sobie "Yapę", bo jeśli jej publiczność zaakceptuje jakiś zespół, to są owacje takie, o których się nikomu nie śniło. Ale nie daj Boże nie przypaść im do gustu - ...totalne zniszczenie! Można na przykład usłyszeć dzwonienie budzika, trąbienie, gwizdy i co się tylko da.

"GU": Życzę wam w takim razie, byście nigdy nie musieli słuchać podobnych "efektów". No i - złamania "wiosła" na eliminacjach !